Etapowy wyścig pod nazwą Gwiazda Południa odbył się po raz pierwszy w 2016 roku, zbierając już na starcie znakomite recenzje. Jego lokalizacja jest od początku niezmieniona – kolarskie zmagania startują w trzech miejscowościach, położonych w powiecie suskim: Stryszawie, Zawoi i Makowie Podhalańskim. Wyścig odbył się dzięki uprzejmości i wsparciu władz miast-gospodarzy.
Na Gwiazdę Południa złożyły się cztery etapy. Zmagania rozpoczęły się w czwartek 12 lipca od jazdy na czas, której wyniki wstępnie posortowały klasyfikację generalną. Kolejne trzy dni to trzy wyścigi ze startu wspólnego w klasycznym maratońskim formacie. Zawodnicy uczestniczyli w wyścigu na jednym z dwóch wybranych dystansów: PRO lub ½ PRO. Bez względu na wybraną opcję i końcowy rezultat, każdy, kto ukończył etapówkę otrzymał pamiątkowy medal. Na najlepszych czekały liczne nagrody, przyznawane w kategoriach wiekowych.
W klasyfikacji generalnej długiego dystansu PRO triumfował Grzegorz Mazur (MetroBikes.pl), kończąc wyścig z sumarycznym czasem ośmiu godzin i 39 minut. Jego najsilniejsi rywale: Maciej Ścierski (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) i Kamil Karwat (Świat Rowerów Merida Team) spędzili „w siodle” przez cztery dni niewiele dłużej – czasy łączne każdego z trójki kolarzy różniły się o pięć minut, a na szczycie etapowych podiów Mazur i Ścierski zamieniali się miejscami (ich wynik w bitwie o etapowe zwycięstwa to 2:2).
Maciej Ścierski (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój, II miejsce w klas. gen. PRO Open):
Gwiazda Południa była jednym z moich głównych celów sportowych na sezon 2018.
Wyścig rozpoczynał się 6-kilometrowym uphillem. Trasa z każdym kilometrem robiła się coraz cięższa. Podczas 1. etapu jazdy na czas starałem się pojechać mocno, ale żeby zostały siły na kolejne 3 etapy.
W piątek start był w Stryszawie. Już po 3 km zaczynał się stromy podjazd, gdzie wyklarowała się czołówka. Do rozjazdu jechałem razem z czołówką z krótkiego dystansu. Po rozjeździe zaczął się dosyć długi podjazd na Jałowiec, a następnie zjazd do mety wraz z krótkim podjazdem pod Hotel Beskidzki Raj. Zjazd z hotelu prowadził w większości trasą z czasówki. Warunki na trasie były dosyć ciężkie z uwagi na zalegające błoto. Trasa przez to stała się o wiele bardziej wymagająca.
W sobotę start był z rynku w Makowie Podhalańskim. Pro miało do przejechania 2 okrążenia, czyli około 48 km. Start zaczynał się także zaraz stromym asfaltowym podjazdem. Zdecydowałem się na samotny atak i udało mi się dowieźć zwycięstwo na dystansie PRO do mety. Bardzo ciekawy, a zarazem wymagający było ostatni zjazd wąwozem. Sprawy nie ułatwiało błoto i duża ilość zalegających patyków.
Ostatni etap rozegrał się w Zawoi. Trasa wiodła przez 3 szczyty o wysokości przekraczającej 1000 m.n.p.m. Wszyscy odczuwali w nogach 3 wcześniejsze etapy, więc tempo nie było zabójcze. Starałem się odrabiać straty w generalce do 1 zawodnika, ale niestety był on bardzo czujny i nie pozwolił mi się zbytnio oddalić. Udało się wygrać etap Open w Zawoi, ale w generalce zostaje 2 miejsce.
Gwiazda Południa jest bardzo ciekawym i przyjaznym dla kolarzy wyścigiem. Trasy super, oznakowanie na trasie też wzorowe. Na bufetach woda w butelkach oraz żele, za co jest ogromny plus dla organizatora. Z roku na rok wyścig, mam nadzieję, będzie się rozwijać i stanie się jednym z najlepszych wyścigów etapowych w Polsce. Do zobaczenia za rok.
Kamil Karwat (Świat Rowerów Merida Team, III miejsce w klas. gen. PRO Open):
Nad startem w Gwieździe Południa zastanawiałem się już od jakiegoś czasu, ale nie mogłem się ostatecznie zdecydować. Obawiałem się tego, czego w górach nie szukam – łatwych technicznie i nieciekawych tras. Decyzję podjąłem tydzień przed startem tej beskidzkiej etapówki, zaraz po ostatnim etapie Bike Adventure. Przyczynił się do tej decyzji pewien niedosyt, jaki pozostał po tym wyścigu. Dyspozycja moja nie była do końca taka, jakiej oczekiwałem. Mimo tego po trzech dniach byłem dość świeży.
Na małe przepalenie i przewentylowanie płuc wybrałem się po trzech dniach do Bydgoszczy, gdzie w sztafecie wystartowałem w Enea Triathlon na dystansie ¼. Oczywiście, do mnie należał rower. Udało się uzyskać 4. czas na dystansie 45 km, wśród wszystkich sztafet i dość wysokie miejsce wśród „solistów”. Warto też dodać, że przede mną były już tylko typowo „czasowe” rowery. Uzyskany wynik na zwykłym rowerze szosowym, bez aero detali, dał mi informację, że noga jest :-)
Trzy dni następujące po triathlonie przeznaczyłem na regenerację i czwartego dnia zameldowałem się na starcie prologu Gwiazdy – sześciokilometrowej czasówki, zaczynającej się w Stryszawie. Pierwszy kilometr to płaski dojazd do początku podjazdu. Następne pięć, wiązało się z pokonaniem ponad 350 m w pionie. A że podjazdy to nie jest moja najmocniejsza strona, to na wiele nie liczyłem. Bo jak dobrze wiadomo, to, co waży dużo, to szybciej zjedzie, niż podjedzie ;-) I tak było, zameldowałem się na mecie ze stratą trzech minut. Czy to dużo? Przepaść! Zwycięzca – Michał Kamiński, pokonał cały dystans w tempie 4 min/km. Ja potrzebowałem 4 min 30 s na przejechanie każdego kilometra. Cieszyło mnie jedno – serducho nie pracowało tak lekko od kilku lat :-)
Kolejne trzy etapy składały się nie tylko z długich i wyczerpujących podjazdów, ale i trudnych, wymagających dużego skupienia i doświadczenia, zjazdów. Na podjazdach byłem w stanie dotrzymać tempa teoretycznie mocniejszym i lżejszym zawodnikom, natomiast na zjazdach wpadały KOMy i puchary na Stravie ;-)
Na etapie w Stryszawie zwycięstwo Open było na wyciągnięcie ręki, ale druga połowa dystansu, to była walka ze skurczami. Musiałem odpuścić ostatnie 10 km, bo bałem się, że może skończyć się to podobnie, jak kilka dni wcześniej na 1. etapie Bike Adventure, gdzie przestałem łącznie ok. 10 min, nie mogąc wykonać jakiegokolwiek ruchu nogami. Takie rozwiązanie pozwoliło mi dojechać na 2. miejscu w M2 i 4. Open. Zachowawczo, ale skutecznie.
Etap ze startem w Makowie Podhalańskim to po raz kolejny rewelacyjna trasa. Dodam, że wcale mi nie przeszkadzało, że wyścig odbył się na pętli, którą długi dystans PRO, pokonywał dwa razy. Zmiany te spowodowane były obfitymi opadami deszczu i ich następstwami na trasie. Super zjazdy, techniczne podjazdy i tylko krótkie odcinki asfaltu powodowały, że 2,5 h wyścigu minęły tak szybko, że chciałem więcej :-)Udało się dotrzeć ponownie na 2. miejscu w M2, ustępując po raz kolejny Grzegorzowi Mazurowi z MetroBikes.pl oraz 3. Open.
Na ostatnim etapie w Zawoi miałem przygotowane dwa scenariusze, których miałem się trzymać. Pierwszy, czyli atak na 2. m-sce w klasyfikacji generalnej OPEN, musiałem odpuścić już pod koniec pierwszego, długiego podjazdu. Bezpośredni konkurent – Maciej Ścierski z Tomazi Bike – odjechał. Pozostało mi wdrożyć plan B. Pilnowałem swojej pozycji, przy okazji trochę rywalizowałem w drugiej połowie trasy z zawodnikiem z mojej kategorii. Walczyliśmy o 3. pozycję w kategorii, bo generalka była już przypieczętowana. Pod koniec udaje mi się oderwać i „dołożyć” na ostatnim wymagającym zjeździe. Powtarzam wynik z dnia poprzedniego – 2. w M2, 3. w Open.
Po czterech dniach zmagań, podobnie jak na drugim i trzecim etapie, uplasowałem się na miejscu 2. w M2 i 3. w OPEN.
Gwiazda Południa to wyścig niedoceniony! Kto kocha góry i PURE MTB, ten powinien wpisać do swojego kalendarza tę etapówkę. A chodzą słuchy, że w przyszłym roku, może to już być prolog + 4 pełne etapy. 3mam kciuki, że tak się stanie i już dodaję ten wyścig do swojej listy na sezon 2019 ;-)
Tego wyniku nie byłoby bez: Świat Rowerów Wołomin i Mińsk Mazowiecki - pomoc sprzętowa, Merida Polska – po raz kolejny Merida Big.Nine 7000 była niezawodna; CST Polska – opona CST Beater – super prowadzenie i przyczepność w każdych warunkach – mokre kamienie, błoto, szutry. No i ta odporność na uszkodzenia! Body Sport Perfect Store Center – wsparcie w żywieniu około treningowym i wyścigowym. WHM Polska – szeroko pojęte „Napędzanie do działania”.
Robert Skrobol (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój, V miejsce w klas. gen. PRO Open):
Ostatnio powiedziałem, że niczego nie zmienię. Nie do końca to prawda, bo trzeba było zmienić taktykę i strategię. Po drugim etapie faktycznie byłem zmęczony, a całkiem możliwe, że bardziej wkurzony. Nie mniej, trzeba było zrealizować wypracowany schemat przetrwania etapówki. Śpiąc w Zawoi zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że po powrocie z etapu albo leje, albo sipi. Ogólnie codziennie dolewało do gruntu.
Sobota, wiadomo - kropi deszcz, śniadanie - kierunek Maków Podhalański.
Tutaj odbywa się 3 etap, zmiana tras, dla mnie na dobre bo znałem ją z zeszłego roku z krótkiego dystansu. Tym razem na PRO dwie pętle. Po starcie każdy realizował swoje założenia. Maciek Ścierski od początku atak, ja na spokojnie się rozkręcam. Pierwsza pętla minęła płynnie, proponowany przez Cezarego Zamanę "łącznik" sprawdził naszą psychikę bardzo dokładnie - tam chyba każdy już miał dość butowania. Byl moment, że to ja gonilem Maćka, jednak trwało to może z 10 km, po tym czasie Grzegorz się zawziął i nacisnął mocniej na pedały. Po chwili Kamil zrobił to samo. Na mecie stawiłem się na czwarty Open. Dzisiaj już byłem zadowolony z etapu.
Ostatni, czwarty etap to Zawoja. Pobudka i pierwsza myśl - jak mi się nie chce... dobrze, że zacząłem korzystać z walorów kawy. Trasa taka jak w zeszłym roku, jednak dla mnie w połowie nieznana: wtedy jechałem na krótkim dystansie. Obolałe mięśnie trudno było rozbudzić, krótka rozgrzewka trochę im pomogła. Po starcie nawet nie miałem zamiaru trzymać się, walczących ze sobą, Maćka i Grzegorza. Razem z czołówką z ½ PRO oddalili się do przodu. O dziwo jechało mi się dobrze, a z każdym metrem doganiałem tych którzy to mnie wyprzedzili na początku. Na ostatni, najdłuższy podjazd zostawiłem sobie siły. Dodatkowo mój XX1 motywował moje nogi problemem z osiągnięciem blatu 42... raz wskoczył, raz nie...
Cały podjazd jechałem równo z Kamilem, raz ja z przodu, raz on. Pamiętałem zjazdy, tam chciałem zaatakować. Udało się, jednak na ostatnich leśnych prostych kilka błędów i cały zapas czasu znikł. Meta - powtórka z dnia poprzedniego, 4. Open i 3. w kategorii. Różnica taka, że tym razem to Maciek wygrał etap - gratulacje.Podsumowując. Liczę na ten zapowiadany piąty etap w 2019 roku, myślę, że impreza wtedy podniesie swoją rangę o całe oczko w górę.
Cieszy mnie fakt, że spore grono moich zakręconych rowerem znajomych nie wyjechało z imprezy z pustymi rękami i bez osiągnięć.
Gratuluję Wszystkim ;) oraz drużynie:
Tomazi Bike - właściwej,
Tomazi Bike - tj. Maciek Ścierski, Tomasz Brycki, Artur Juszczak - za osiągnięcie 1. miejsca w klasyfikacji drużynowej.
W gronie Pań na długiej trasie zwyciężyła Barbara Kleczaj (Go Sport AK Sped Team), która nie dała na żadnym z etapów szans konkurentkom – zgarnęła wszystkie cztery podia etapowe i jej sumaryczna przewaga nad drugą w generalce Anną Sawicką (WGR Team) wyniosła niemal dwie godziny. Trzecie miejsce wywalczyła Aleksandra Sawicka z Absolute Bikes Team.
Klasyfikację generalną dystansu ½ PRO wygrał Adrian Boruta (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój), pokonując Mateusza Maciążkę (UKS Zawojak) i Filipa Atłasa (72D Windsport Oshee Team). Zmagania kobiet wygrała Justyna Tarnowska (Go Sport AK Sped Team), przed Małgorzatą Kustrą-Kapol (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) i Aleksandrą Kapłon (Go Sport AK Sped Team).
Małgorzata Kustra-Kapol (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój, II miejsce w klas. gen. ½ PRO Open):
Uphill i III etapowy wyścig MTB po górach w Stryszawie, Makowie Podhalańskim i Zawoi na dystansie 1/2PRO przerósł moje oczekiwania :-) Startując w kategorii K3 nie myślałam, że trafię na tak mocną grupę dziewczyn, zważywszy na fakt, że to dopiero mój II sezon. Tym bardziej cieszy mnie moja wysoka pozycja II open, którą utrzymałam przez cały trzydniowy czas zawodów. Trochę zdziwiło mnie, że tak mało startuje dziewczyn, ale po przejechaniu I etapu wiedziałam, że te trasy to mega wyzwanie! Każdego dnia byłam wspierana przez kolegów z teamu, w którym jeżdżę i którzy namówili mnie do startu w tego typu zawodach! Nie żałuję ani trochę! I choć nie było łatwo walczyć na trasie, po nocnych ulewach, gdzie błotniste zjazdy pokryte śliskimi kamieniami stwarzały ryzyko upadków oraz niebezpieczne leśne kałuże, w których miejscami stan wody sięgał do połowy kół i błoto, w którym rower zatapiał się, a czasem nawet tańczył oraz mega strome podjazdy - to próba sił, charakteru dla każdego kolarza "MTB" - ale satysfakcja pokonanej trasy jest nie do opisania i ludzie, których poznajesz na trasie, z tą samą motywacją do walki i pokonania tej trasy jak ja - to jest nie do opisania! Piękne widoki i słońce na trasie, doping kibiców, mieszkańców i niesamowita organizacja, pozytywni ludzie - to warto przeżyć! Jeśli zdrowie dopisze, to widzimy się w 2019.
Najlepszą drużyną Gwiazdy Południa 2018 byli zawodnicy TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój w składzie: Maciej Ścierski, Robert Skrobol, Artur Juszczak, Tomasz Brycki.
Cezary Zamana zapowiedział już, że sukces trzeciej w historii Gwiazdy z pewnością przyniesie kolejną jej odsłonę w przyszłym roku.
Lista wyników
Klasyfikacja Generalna PRO
1. Mazur Grzegorz (MetroBikes.pl) 08:39:07
2. Ścierski Maciej (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) 08:44:41
3. Karwat Kamil (Świat Rowerów Merida Team) 08:49:04
(…)
1. Kleczaj Barbara (GO SPORT AK-SPED TEAM) 11:30:51
2. Sawicka Anna (WGR Team) 13:24:13
3. Sawicka Aleksandra (ABSOLUTE BIKES TEAM) 14:17:45
Klasyfikacja Generalna ½ PRO
1. Boruta Adrian (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) 04:54:51
2. Maciążka Mateusz (UKS ZAWOJAK) 04:57:17
3. Atłas Filip (72D Windsport Oshee Team) 05:01:48
(…)
1. Tarnowska Justyna (GO SPORT AK-SPED TEAM) 06:16:13
2. Kustra-Kapol Małgorzata (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) 06:32:12
3. Kapłon Aleksandra (GO SPORT AK-SPED TEAM) 06:41:41
Klasyfikacja Generalna Drużynowa
1. Tomazi Bike Team (6640 pkt):
Ścierski Maciej, Skrobol Robert, Juszczak Artur, Brycki Tomasz
2. Absolute Bikes Team (6129 pkt):
Fiedurek Mateusz, Zakrzewski Jerzy, Chowaniec Sebastian, Sawicka Aleksandra
3. AtakSport Gliwice (5856 pkt):
Kalinowski Mirosław, Kukurba Mikołaj, Porembski Marcin