Relacja z Garmin MTB Series w Kolbudach

Drukuj
Garmin MTB Series

W Kolbudach rozegrano drugą edycję wiosennego Garmin MTB Series. Królewski dystans padł łupem Piotra Rzeszutka (KLUB KOLARSKI LEW LĘBORK). Wśród kobiet najlepsza okazała się Agnieszka Patoka (ASE Trek Gdynia). Finał wiosennych zmagań już za tydzień w Sopocie!

Zawodnicy ponownie ścigali się na dwóch dystansach: MINI (ok. 26 km) oraz MAXI (ok. 52 km). Cykl Garmin MTB Series po raz pierwszy zagościł w gminie Kolbudy, która oferuje niezwykle różnorodne i wymagające trasy, o czym najlepiej przekonali się sami zawodnicy.

Najdłuższy dystans wygrali wspomniani we wstępie: Agnieszka Patoka i Piotr Rzeszutek. Na krótszej przeprawie sukces odniósł Wiktor Stankiewicz (Team Verge Polska) i Aleksandra Zabrocka (MLKS Baszta Bytów). W generalce na dystansie MAXI ex-aequo prowadzi Piotr Rzeszutek i Tomasz Repiński, z kolei w MINI przewodzi Wiktor Stankiewicz.

 

 

 
 

 

 

Daniel Majkowski (FTI Racing Team Rowery Żuchliński), 7 miejsce Open, dystans MAXI:

 

Spotykamy się z większością zawodników jak co tydzień. Z niektórymi nawet częściej. Oprocz zeszłotygodniowej czołówki na starcie zameldował się nieobecny do tej pory Michał Bogdziewicz. Przed startem jeszcze oficjalne ważenie rowerów przez komisarza nadzorującego UCi Roberta Banacha i można ruszać! Nie spinałem się na początku. Można napisać, że nawet przespałem start i ruszyłem z tyłu. Na szczeście pierwsze odcinki były szerokie po asfalcie i ubitym piasku, dzięki czemu po 2 jechałem na 6 pozycji. Singiel. Sprawnie. Piotr Rzeszutek, Tomasz Repiński, dwaj zawodnicy Apteka Gemini: Bartosz Banach i Michał Bogdziewicz, Janek Czapliński, Krzysztof Krzywy. Ponownie szeroko. Zakręt w lewo. Idę środkiem i nagle stop. Rower staje jak wmurowany. Wyhamował na dwóch metrach z 35 km/h do zera w wielkim błocie. Cudem nie przeleciałem przez kierownicę. Wyprzedza mnie z 10 osób. Wypycham rower tracąc kontakt z czołówką. Singiel. Jadę w drugiej grupie z Przemek Blokus, Michał Różański, Dariusz Radny. Po singlu odrywam się od grupy, ale po chwili niestety znowu muszę sie zatrzymać, żeby wygiąć końcówkę linki od przerzutki która ocierala o szprychy. Grupa mnie dochodzi. Na kolejnym fragmencie trasy skutecznie odchodzę w pogoni za jadącą z przodu grupą. Widzę ich! Teraz żeby tylko się nie spalić. Rozkładam siły i jadę zmniejszajac z minuty na minutę dzielący nas dystans. Udało się! Ponownie jedziemy razem. Prowadzi Bodzio. Odpoczywam z tyłu za Krzyśkiem i przed Jankiem, który jechal w małym odstępie swoim równym tempem. Wyścig - to właśnie jedna z tych chwil gdzie spotykam się z ludźmi z którymi lubię spędzać czas, a przy tym nie muszę wypowiadać ani jednego słowa. Uwielbiam to! Szarpanie pod koniec pierwszej rundy spowodowało małe porwanie grupy, ale na singlu znowu wszyscy jechalismy razem. Niestety zaczynam czuć, że jadę na granicy swoich sił i dzisiejszych możliwości. Kolejny singiel. Grupa się dzieli. Odjeżdża Rzeszutek, Repa, Bodzio i Bartek. Gonię ale zużywam na tyle dużo sił aż w końcu z nich opadam na kluczowym podjeździe w wąwozie, gdzie wyprzedza mnie Janek i Krzysiek. Próbowałem jeszcze dojść Krzyśka którego miałem w zasięgu wzroku jeszcze przez kilka kilometrów, ale ostatecznie zniknął za którymś zakrętem. Wjeżdżam na mete 7 OPEN. Pierwsza runda a konkretnie pogoń kosztowała mnie tak wiele energii, że na drugiej pojechałem oparami. Wniosek... Nie warto wytyczać swoich ścieżek jak wszyscy przed Tobą jadą jeden za drugim.

 

 

 

 

Wielki finał wiosennych zmagań już za tydzień. Kolarze spotkają się na starcie w okolicach Opery Leśnej w Sopocie, już w przyszłą sobotę – 21 kwietnia.

 

 

Pełne wyniki: tutaj

Strona organizatora: www.mtbseries.pl