Gwiazda Południa: karty rozdane!

Drukuj
Gwiazda Południa Zbigniew Kowalski

Gwiazda Południa to czterodniowy, prawdziwie górski wyścig organizowany przez Zamana Group, który zdążył już zyskać sympatię uczestników. W tym roku startujących przyciągnęły piękne trasy, które ze względu na błoto wymagały odpowiednich umiejętności technicznych.

W tym roku cztery etapy Gwiazdy przedstawiały się następująco: Stryszawa - 6,5 km (jazda indywidualna na czas), drugiego dnia ta sama lokalizacja i dwa dystanse - 32 km 1/2 Pro oraz 52 km Pro, Zawoja - 27 km 1/2 Pro i 40 km Pro, Maków Podhalański - 32 km 1/2 Pro, 52 km Pro. W klasyfikacji gereneralnej zwyciężyli goście z zagranicy: Andrey Dianov (Loyalty Piont) oraz Ksenia Chernykh (niezrzeszona).

 
 

Agnieszka Uroda-Hampelska (RAFAKO ORBEA MTB TEAM MIX) - 2 msc. Open Pro:

"Gwiazda Południa to nowa etapówka w kalendarzu imprez rowerowych; byliśmy zaciekawieni jak nas "ugości" i czym zaskoczy organizator. Teren, po którym wyznaczone były trasy maratonu okazał się bardzo wymagający zarówno kondycyjnie jak i technicznie, sztywne, strome podjazdy, techniczne zjazdy, zawiłe single, śliskie kamienie, zwały błota i mętne kałuże, które co chwilę pojawiały się na trasie, nie było momentu na odpoczynek. Pierwszy etap już pokazał, że ciężko będzie dorównać kroku liderce Kseni Chenrykh. Mój plan był prosty: to ma być kolejne wyzwanie, kolejna lekcja górskiej jazdy, którą trzeba zaliczyć, więcej było walki ze sobą niż z rywalami, co jasno pokazał ostatni, III Etap Gwiazdy Południa. Podjazd na Górę Chełm i Górę Makowiecką wycisnął ostatnie zachowane siły i mocno osłabił psychikę, kiedy wydawało się, że już nic zaskakującego nie czeka nas na trasie i pognamy prosto do mety, wyłonił się końcowy mocno techniczny zjazd z luźnymi kamieniami i stromiznami, do końca utrzymując wysoki poziom adrenaliny. Cieszę się, że z moim teamem Rafako Orbea MTB Team MIX udało się wywalczyć III miejsce, nie było łatwo, wyniki ważyły się do ostatniej chwili. Organizator Zamana Group w pełni sprostał wyzwaniu, trasa była dobrze oznaczona i zabezpieczona, ściganie uatrakcyjniał lokalny folklor i góralskie przysmaki."

Robert Skrobol (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) - 1 msc. Open 1/2 Pro:

"Gwiazda Południa – i tutaj w tym roku przyszło mi się ścigać. Lipcowa impreza MTB zlokalizowana na terenach Stryszawy, Zawoi oraz Makowa Podhalańskiego składała się z prologu, tj. 6,5 kilometrowej czasówki i 3 etapów typowo górskich. Zapisy, start zawodników, miasteczko sportowe zostały bardzo dobrze zorganizowane. Wszystko to, co powinno znaleźć się na takiej imprezie zostało przygotowane. Plan był taki, żeby powalczyć na dłuższym dystansie o możliwie najwyższe noty. Rozgrzewkowa wspinaczka do Beskidzkiego Raju nie była łatwym orzechem do zgryzienia. Start ze stadionu, trochę asfaltu, płyty betonowe, drogi polne nie sprawiały większej trudności, jednak przejazd przez ścieżki leśne, z nachyleniem sięgającym 15% po śliskich, luźnych kamieniach i rozmoczonym podłożu potrafiły sprawić nie mały problem. Nawet X-king miał problemy ze znalezieniem przyczepności na tym odcinku. Końcówka przebiegła po drodze asfaltowej, która wiodła aż do samej mety usytuowanej przy hotelu Beskidzki Raj. Jak się okazało, noga podawała, cel poniżej 25 minut zrealizowany,  wykręciłem 5 czas, co miało mi zapewnić dobry sektor startowy. 
W piątkowy poranek pogoda zaskoczyła nas słonecznym promieniem. Była to typowo górska przeprawa. Etap rozpoczynający się od długiego podjazdu, to bardzo dobry sposób na rozciągnięcie peletonu. Trzymając się czołówki pokonywaliśmy kolejne wzniesienia i trudności. Jeden zawodnik ewidentnie nie chciał jechać z nami, urwał się i na stojąco uciekał nam w teren. Tak, tak, Andrey Dianow lubi taki styl podjeżdżania. Ja natomiast starając się go trzymać, również oddaliłem się od reszty stawki. I tak jechaliśmy… gdzieś tam widziałem Andre’a, a za mną nikog. Na jednym z leśnych zjazdów pech chciał i zaatakował mnie patyk, rozrywając wózek mojego XX’a na dwie części. Uff… że jedna śruba została nie ruszona. Naprawiając awarię wyprzedziła mnie grupa kilku zawodników, później jeszcze kilku. Szybki wgląd do sprzętu, złożyłem jakoś sprzęt, sprawdziłem czy działa, i ruszyłem dalej.

Tutaj nastąpiła zmiana planów, awaria której nabawiłem się na tegorocznym Trophy powróciła, zmuszając mnie do skrócenia dystansu z Pro na ½ Pro. O dziwo sprzęt działał dość dobrze, a „noga” dalej podawała. Dogoniłem tych kilku zawodników widząc przed sobą grupę 4 kolejnych. Tych także udało się dogonić, wyjść im na prowadzenie. Po rozjedzie zostało nas trzech, Ja, Smyrek Bartosz i Adrian Boruta. Nie poddawając się powoli zostawiałem ich za sobą. Zjazd do mety odbył się na trasie prologu z dnia poprzedniego. Na mecie zjawiłem się jako pierwszy. Dzięki za dobre ściganie. 
W sobotę z rana chyba nikomu nie było do śmiechu. Ulewna noc i taki sam poranek od początku dnia chciały nam powiedzieć, że Zawoja pokaże swój pazur i nie da nam czystego i łatwego ścigania. 12 stopni, siąpiący deszcz spowalniały przybycie zawodników na start niemal do ostatniego momentu. Start również o 10.00. Początek asfaltowy, później podjazd sprawiły, że każdemu zrobiło się cieplej. No i powtórka z dnia poprzedniego. Stojący na swoim biku Andre, za nim my. Z upływem trasy, po rozjeździe, zostałem ja i Wojtek Mateusz. Tak jadąc i zmieniając się na prowadzeniu przez szutrowe podjazdy, kamienisto błotniste zjazdy, kałuże dotarliśmy do ostatniej wspinaczki. Nadałem sobie równe tempo i powoli zbliżałem się do szczytu. Cel był taki żeby na ostatni zjazd wjechać jako pierwszym. Udało się, z zapasem około 10 sekund wjechałem na interwałowe leśne ścieżki. Gdzieś przeciąłem oponę i słychać było taki drobny syk powietrza. Gdy pompowałem oponę wyprzedził mnie Mateusz, któremu to spadł łańcuch. Po 1,5 kilometrze ponownie musiałem dopompować powietrza. Tutaj dojechała mnie większa grupa zapaleńców. I tak najciekawszy odcinek trasy jakim był ostatni stromy, kamienisty zjazd, musiałem pokonać z czujnością aby nie rozwalić tylnego koła. Na mecie stawiłem się jako 7 open, tracąc cały zapas czasu zdobyty w dniach poprzednich. Wieczorem okazało się że spadłem w klasyfikacji generalnej na trzecia pozycję, z nie wielką stratą, ale jednak. Naprawa sprzętu, i uruchomienie wszystkich form regeneracji były priorytetem do końca dnia.  

Niedziela znów przywitała nas silnymi promieniami słońca. To Maków Podhalański, tam odbędzie się decydujący etap. Niewielkie różnice w generalce sprawiły, że jakakolwiek awaria czy upadek mogły przesądzić o przebiegu wyścigu. Miasteczko imprezy przygotowane bardzo fajnie. Parkingi, lokalne potrawy przygotowane przez tutejsze Góralki, start, meta, pomiar czasu, wszystko było tam gdzie powinno być. 
Organizator chcąc zwiększyć prędkość wyścigu wytypował najlepsza 20 tkę, zawodników z Pro i 10 – ciu. Z ½ Pro przed główny sektor startowy. Po starcie czekał nas 2 kilometrowy asfaltowy, sztywny podjazd. Na prowadzenie od razu wysunęli się zawodnicy UKS Zawojak, Mateusz i Grzegorz. Po chwili dojechał w klasycznej pozycji podjazdowej Andre i tak wspinaliśmy się na szczyt. Po rozjeździe wszystko nabrało tempa. Mateusz wysunął się na prowadzenie. Dojeżdżając do łąkowo – kamienistego podjazdu, zaatakowałem. Dobrze się czułem na takim podłożu, toteż spróbowałem. Udało się urwać dość daleko do przodu, tak że nie widziałem nikogo za mną. Drobne błędy jakimi była utrata trasy, sprawiły że Mateusz mnie dogonił. I tak jechaliśmy razem, pokonując, dzisiaj, duże ilości potężnych kałuż, leśnych ścieżek, śliskich wyżłobionych na środku zjazdów. Trzeba przyznać że Zawojaki pokonują zjazdy jak mało kto, po co im hamulce w ogóle… Tak też było na jednym z ostatnich zjazdów. Mateusz powoli się oddalał, ja skupiony chciałem nadrobić stratę płynną jazdą. Niestety… łańcuch Mateusza powiedział stop. Musiał się zatrzymać. Ja wyprzedzając go, wysunąłem się na prowadzenie i jeszcze mocniej się skupiłem. Dojechałem do asfaltu, tak jadąc widzę że jeszcze 6 km wyścigu, a tu już asfalt?? Dziwne to było, dlatego nie odpoczywałem. Jak się okazało, były to końcowe odcinki asfaltowe prowadzące do mety. Przez cały asfalt jechałem tak mocno jak się tylko dało, próbując urwać jak najwięcej sekund. Na metę wjechałem jako pierwszy Finiszer Gwiazdy Południa 2017. Chwilę później na mecie zawitał Mateusz. 
Tym ciekawym zakończeniem wygrałem generalkę z zaledwie 8 sekundową przewagą. Trzeba przyznać, że rywalizacja była na wysokim poziomie przez całą imprezę. Nie było mowy o luźnym ściganiu się. Przebieg imprezy odbył się bez przykrych incydentów, w miłej atmosferze w gronie. Podziękowania i Pozdrowienia dla Wszystkich Uczestników, Organizatora za naprawdę dobrze spędzone 4 dni."

 
 

Lista wyników

Klasyfikacja generalna dystansu Pro:

1 Dianov Andrey (LOYALTY POINT) 07:59:55

2 Gołuszka Marcin (Bikershop Racing Team) 08:10:07

3 Bal Tomasz (HEAD TEAM Luboń Skomielna Biała) 08:11:48

(...)

1 Chernykh Ksenia (niezrzeszona) 10:09:08

2 Uroda-Hampelska Agnieszka (RAFAKO ORBEA MTB TEAM MIX) 10:57:59

3 Laskowska Kasia (Finisher.pl) 11:44:27

 

Klasyfikacja generalna dystansu 1/2 Pro:

1 Skrobol Robert (TOMAZI BIKE Jastrzębie Zdrój) 04:49:50

2 Maciążka Mateusz (UKS ZAWOJAK) 04:49:58

3 Hajda Grzegorz (UKS ZAWOJAK) 04:51:58

(...)

1 Ossowska Maria (niezrzeszona) 06:20:31

2 Tarnowska Justyna (O SPORT AK-SPED TEAM) 06:34:12

3 Kosko Magdalena (Beat Bike PRO RELO Team) 06:45:09