Po edycjach na Ślęży (12 kwietnia) i w Mieroszowie (19 lipca), 18 października ekipa EMTB zaserwowała kolejną porcję najprawdziwszego górskiego ścigania. Karkonosze to dla miłośników MTB znane miejsce. W minioną sobotę 58 zawodników stawiło się w Przesiece, by zmierzyć się z tamtejszymi niekończącymi się rockgardenami.
Niepewna pogoda i końcówka sezonu sprawiły, że pojawiło się mniej zawodników niż zazwyczaj, ale jesteśmy zadowoleni, bo – oprócz stałych bywalców – zjechało sporo nowych twarzy, a to zawsze bardzo cieszy
- mówił jeden z organizatorów, Michał Jurewicz.
Pomimo kończącego się okresu wyścigów, odcinki specjalne w Przesiece nie były projektowane jako jesienny spacerek na koniec ostrego sezonu.
Startujący podkreślali wysokie wymagania, jakie postawiły im nasze cztery OS-y. Marcin Motyka, zwycięzca edycji, stwierdził, że nigdy dotąd nie jeździł po tak trudnej i technicznej trasie. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że Marcin jeździ w DH, to może nam to dać pewien obraz trudności szlaków, które wybraliśmy.
- wspominał organizator.
Było mokro, ślisko, trzeba było umieć kontrolować prędkość, a jednocześnie wykazać się nie lada kondycją i wytrzymałością: przejazd przez pierwszy OS zajął najlepszym ok. 20 minut, podczas gdy np. w Mieroszowie zjazd jednego odcinka trwa zazwyczaj 4 razy krócej!
Zawodnikom z pewnością zapadną w pamięci przeprawy przez górskie potoki i interwały wymagające solidnego kondycyjnego przygotowania. Jak zaznacza Michał Jurewicz, na EMTB w Przesiece nie można było liczyć na to, że grawitacja wykona za nas całą robotę w drodze do mety – trasa została poprowadzona tak, by wyłonić naprawdę uniwersalnych zawodników, którzy połączą w sobie wszystkie ważne dla kolarstwa górskiego elementy: siłę, wytrzymałość oraz umiejętność zjeżdżania zarówno na odcinkach szybkich, jak i niezwykle technicznych.
Pierwsze miejsce zajął wspomniany już Marcin Motyka, który pokonał w drodze do zwycięstwa Mirka Jarmułę. Obaj panowie są dobrze znani tym, którzy śledzą czołówkę polskiego Enduro. Pewnym zaskoczeniem było trzecie miejsce, zajęte przez Marcina Chwalbę. Ten młody (24 l.) krakowianin nie od dziś ściga się na zawodach Enduro, lecz dotychczas nie miał okazji pokazać się z tak dobrej strony. Poproszony o podzielenie się wrażeniami z zawodów i kończącego się sezonu, mówił:
W zeszłym roku na EMTB pojawiłem się w Mieroszowie i nie poszło mi najlepiej, zająłem około trzydziestego miejsca. Dobrze pojechałem na edycji w Kluszkowcach – tam wywalczyłem dziewiątą lokatę. Staram się trzymać pierwszej dwudziestki, a wiadomo, że nie zawsze jest to łatwe, bo poziom zawodników jest naprawdę dobry. W sobotę wykorzystałem szansę: zawody nie były tak mocno obsadzone, trochę też trenowałem na szosie, co zaprocentowało lepszą kondycją. Nie znałem dobrze trasy, dzień wcześniej zapoznałem się tylko z pierwszym Odcinkiem Specjalnym, a resztę przejechałem, że tak powiem, na pełnym freestyle'u. Na szczęście profil szlaków bardzo mi pasował – było ślisko i technicznie, tak jak lubię. Pomimo jednej solidnej gleby, byłem w stanie wywalczyć trzecie miejsce.
Bardzo cieszę się, że zdobyłem miejsce na podium, ale jestem świadom tego, że zawdzięczam to sprzyjającym zbiegom okoliczności. W przyszłym sezonie na pewno zamierzam startować w zawodach klasyfikowanych do Polish Enduro Series: EMTB i Enduro Trails, być może też pojawię się na Enduro Trophy. Będę chciał utrzymać się w pierwszej dziesiątce. W klasyfikacji generalnej EMTB za ten sezon znalazłem się na dziewiątym miejscu i to uważam wręcz za większy sukces, bo walczyłem ze znaczącymi nazwiskami. Mam teraz 24 lata i myślę, że mogę się jeszcze poprawić.
Czy tak dobra lokata była kwestią szczęścia, czy też nie – nie nam decydować. Pozostaje nam jedynie śledzić dalsze osiągnięcia Marcina – już w nowym sezonie.