Były kolarz, a obecnie Dyrektor Generalny grupy Lang Team, już po raz 20-sty staje na czele Tour de Pologne – wyścigu, który pod jego skrzydłami przeobraził się z niszowej imprezy w ogromne przedsięwzięcie sportowe i marketingowe.Widmo Komitetu Centralnego
W 1993 roku wydawało się, że Tour de Pologne już nic nie uratuje. Impreza z roku na rok traciła na prestiżu, a co gorsza, właśnie odebrano jej państwowe dotacje. W takie upadające przedsięwzięcie postanowił zainwestować Czesław Lang – wicemistrz olimpijski z Moskwy i zwycięzca Tour de Pologne z 1980 roku. – Czułem, że w Polsce można zorganizować wielką imprezę kolarską, na wzór zachodnich – wspomina Lang. – Polakom przez lata towarzyszył Wyścig Pokoju, kolarze byli bohaterami Polaków. Ale Wyścig Pokoju się skończył i brakowało mi w kraju przedsięwzięcia kolarskiego dużego formatu – przyznaje.
Plany Langa były ambitne. Tour de Pologne miał w perspektywie dołączyć do grona ważnych wyścigów w kalendarzu UCI, nie ustępując największym wyścigom szosowym. Ale początki nie należały do najłatwiejszych. Na Tour de Pologne sceptycznie spoglądali niemal wszyscy – od sportowców poczynając, a na władzach i sponsorach kończąc. – Miasta były początkowo niechętne podejmowaniu współpracy – wspomina Lang. – W ratuszach pamiętano zapewne realia Wyścigu Pokoju, kiedy to wszelkie rozwiązania narzucał Komitet Centralny, a władzom lokalnym pozostawało się podporządkować. Takie obawy mogły towarzyszyć Tour de Pologne, nie rozumiano jeszcze wtedy, że chcemy by miasta współtworzyły ten wyścig – mówi.
Kawa z Langiem
Najszybciej do wyścigu przekonali się sportowcy. Już w 1994 roku Zwycięzcą Tour de Pologne został mistrz świata Maurizio Fondriest. Przekonanie władz i sponsorów okazało się bardziej czasochłonne. – Owszem, moje nazwisko pomagało w nawiązywaniu kontaktów – przyznaje Lang. – Łatwiej było umówić się na kawę, odbyć spotkanie. Ale na tym zalety nazwiska się kończyły. Żeby coś osiągnąć musiałem proponować konkretny biznes, pokazywać kontrahentom korzyści. I od początku przychodziłem z bardzo konkretnymi propozycjami – dodaje.
W kolejnych latach imprezę coraz bardziej doceniały kolarskie gremia. W końcu, w 2005 roku Tour de Pologne zakwalifikowano do cyklu ProTour, skupiającego najbardziej renomowane wyścigi kolarskie. – To był przełom nie tylko sportowy, ale też biznesowy – zaznacza Lang. – Od tamtej pory znacznie łatwiej przychodzi nam pozyskiwanie sponsorów, inaczej rozmawia się z mediami, bo mamy gwarancję, że wystartują u nas najlepsze zespoły na świecie – zauważa.
Budżet Tour de Pologne oscyluje obecnie wokół 3 mln euro. To ciągle znacząco mniej niż w przypadku największego na świecie Tour de France, ale przez sponsorów polski wyścig jest już traktowany jako wydarzenie prestiżowe. Może o tym świadczyć fakt, że Festina, producent zegarków, który zapewnia pomiar czasu w trakcie Tour de France, włoskiego Giro i hiszpańskiej Vuelty, przygotowuje limitowane kolekcje nie tylko na te trzy imprezy, ale także na Tour de Pologne. – Festina towarzyszy Tour de Pologne od 1999 roku, a od 5 lat przygotowuje z okazji imprezy specjalne limitowane kolekcje zegarków – przypomina Anna Buczek z salonu jubilerskiego „Sezam” w Krakowie, autoryzowanego przedstawiciela Festiny. – W tym roku na polskich miłośników sportowej, a zwłaszcza kolarskiej rywalizacji czekają zegarki z kauczukowym paskiem. Jego stylistyka nawiązuje do kształtu rowerowych opon – mówi.
Z ziemi włoskiej do Polski
Do wyścigu już dawno przekonały się też władze miast i regionów, nie tylko zresztą krajowych. Największy polski wyścig chcieliby gościć Belgowie, zainteresowania nie kryją też włodarze włoskiego regionu Trentino, który już od trzech lat promuje się przy okazji Tour de Pologne. – Szukaliśmy w Polsce imprezy, która nawiązywałaby do jednego z naszych produktów eksportowych – jazdy na rowerze w otoczeniu pięknych krajobrazów. Uznaliśmy, że właśnie Tour de Pologne idealnie nadaje się do promocji Trentino w Polsce – mówi Gilda Ventura, która odpowiedzialna za marketing Trentino na rynku Europy Środkowej i Rosji.
Współpraca polsko-włoska może przynieść dość nietypowe owoce już w przyszłym roku. Wiele wskazuje na to, że Tour de Pologne 2013 rozpocznie się nie w Polsce, a właśnie we włoskich Dolomitach. – Obecnie trwają prace nad realizacją tego pomysłu – przyznaje Ventura, potwierdzając słowa Czesława Langa. – Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, na trasie Tour de Pologne znajdą się miejsca, w których zapisywała się historia kolarstwa. Bo właśnie w regionie Trentino położone są choćby Madonna di Campiglio, Val di Fassa czy Val di Fiemme – wylicza.
Profesjonalista-amator
Czesław Lang jako pierwszy kolarz zza „żelaznej kurtyny” podpisał zawodowy kontrakt na Zachodzie. Będąc profesjonalnym zawodnikiem, swoją przygodę biznesową rozpoczynał z pozycji amatora. – Nie kończyłem szkół biznesowych. Marketingu uczyłem się sam i musiałem uczyć się szybko. Najpierw jako zawodnik, by sprzedać swoje sportowe umiejętności, potem jako organizator – wspomina.
Nauka nie poszła w las, bo Tour de Pologne kilkakrotnie już wybierano Najlepszą Sportową Imprezą Roku w plebiscytach Przeglądu Sportowego. Sam Lang został z kolei uhonorowany wieloma nagrodami przyznawanymi przez środowiska biznesowe. I choć doprowadził Tour de Pologne do elity kolarskich wyścigów, nie zamierza na tym poprzestać. – Dla mnie to ciągle wielkie wyzwanie, wielka przygoda. I nadal mam motywację do pracy. Bo kiedy Tour de Pologne osiąga sukces, czuję się tak, jakbym znowu stawał na podium – wyznaje.
Autor: Tomasz Biegański
Fot.: Lang Team
Lang: Marketingu uczyłem się sam
Wywiad z Czesławem Langiem
Były kolarz, a obecnie Dyrektor Generalny grupy Lang Team, już po raz 20-sty staje na czele Tour de Pologne wyścigu, który pod jego skrzydłami przeobraził się z niszowej imprezy w ogromne przedsięwzięcie sportowe i marketingowe.