Pierwsza edycja Tauron Lang Team Race rozegrała się w Sobótce i zainaugurowała sezon szosowy dla amatorów jak i zawodowców. Wyścig poprzedzający „Ślężańskiego Mnicha” przeznaczony był dla kolarzy nie posiadających licencji. Na starcie pojawiło się aż 700 zawodników, co przerosło oczekiwania samych organizatorów. Do wyboru mieli oni dwa dystanse: Mini, który liczył 34 km oraz Maxi liczący 68 km. Na trasie czekały dwa podjazdy, które ułatwiały ewentualne ataki. Jedna pętla liczyła 17 km i była ona taka sama jak dla zawodowców startujących tego dnia.
Rywalizacja na dystansie Maxi, mimo porywistego wiatru była bardzo interesująca. Kilku kolarzy już od początku narzuciło mocne tempo i to oni nadawali ton całej rywalizacji. Mimo wielu miejsc do ataku wszyscy czekali do samego finiszu. Na końcowych metrach mocno zaatakował Zbigniew Gucwa i to on jako pierwszy przekroczył linię mety.
Na najkrótszej pętli walka również była bardzo zacięta. Tutaj już na pierwszym podjeździe zaatakował Damian Miela i powoli zaczął samotnie odjeżdżać reszcie stawki. Peleton nie był w stanie dogonić młodego zawodnika i to on zwyciężył podczas pierwszej edycji Tauron Lang Team Race.
Kolejna edycja tego popularnego wyścigu zostanie rozegrana 31 maja w Rzeszowie.
1 miejsce Maxi: Zbigniew Gucwa (GVT)
Dzisiaj wraz z innymi amatorami startowaliśmy minutę za mastersami, których udało nam się dogonić po jednej rundzie. Ten przeskok kosztował mnie dosyć dużo sił, dlatego postanowiłem wyczekać z decydującym atakiem. Tak też zrobiłem wjeżdżając na ostatnią rundę, wraz ze mną oderwało się jeszcze czterech zawodników i wspólnie mocno współpracowaliśmy do ostatniego kilometra. Decydujący atak przypuściłem na 250 m przed metą. Udało się wygrać z czego byłem bardzo zadowolony, ponieważ owszem byłem jeszcze dwa lata temu zawodowym kolarzem, ale obecnie trenuje 1-3 razy w tygodniu z czego prawie wszystkie treningi są podporządkowane pod moich podopiecznych. Obecnie zajmuje się trenowaniem innych, więc z radością przyjąłem fakt iż mój poziom sportowy jest ciągle na całkiem niezłym poziomie.
2 miejsce Maxi: Karol Rudnik (Eurobike Kaczmarek Electric Team)
Na początku wyścigu kolarze narzucili bardzo mocne tempo. Po wjechaniu na pierwszą górkę, zaczęło mocno wiać. Ustawił się rant, tempo było na tyle mocne, że na mecie pierwszej rundy dogoniliśmy mastersów. Stawka się wymieszała, były skoki próby odjazdów ale wszystkie bezskuteczne. Przy wjeździe na ostatnią pętlę, zaatakował Zbigniew Gucwa, a za nim skoczył jeszcze jeden kolega. Przy końcu góry dojechałem ja i jeszcze dwóch zawodników, postanowiliśmy współpracować do samej mety co dało nam przewagę nad peletonem. Finisz na swoją korzyść przesądził Zbyszek Gucwa ja byłem drugi z czego również jestem zadowolony.
10 miejsce Maxi: Michał Bogodziewicz (Nexus Team)
Start w Sobótce jak co roku rozpoczyna oficjalnie sezon szosowy. Nasz Team Szosowy właśnie jako główny cykl wybrał ściganie w Tauron Lang Team Race. Wyścig bardzo szybki, krótki, wietrzny i niebezpieczny. Start naszego wyścigu odbył około 2 min za wyścigiem Mnicha i kategorii M2 i M3 w której jechała bardzo duża grupa. Nasz wyścig można powiedzieć że ułożył się na pierwszym podjeździe, gdzie bardzo mocne tempo nadała grupa GVT ( Konrad Czajkowski i Zbigniew Gucwa). Od razu odjechało 10 zawodników, którzy praktycznie w połowie pierwszego już okrążenia dogonili główną grupę Mastersów którzy jechali przed nami. Na szczęście „zabrałem” się z nimi. Bardzo mocno pomagał mi Michał Kruk z mojego Teamu na tej rundzie. Reszta wyścigu to już nerwowa jazda w dużej grupie i czekanie bardziej na finisz. Było tam bardzo wąsko, pomiędzy barierkami. Na 700 m do mety i 300m musiałem zatrzymać się przez kraksy, przez co finiszowałem na „raty”. Pomimo tego udało mi się wygrać w kategorii oraz dojechać na 10 miejscu Open.
1 miejsce Mini: Damian Miela (Twomark Sport Specialized)
Trasa dzisiejszego wyścigu pozwalała na łatwy odjazd. Wiedziałem, że na dojeździe do Sobótki wieje, dlatego na pierwszy podjeździe postanowiłem zaatakować. Ta sztuka mi się udała i na zjeździe odjechałem reszcie stawki. Odjazd potraktowałem jak „czasówkę”. Wiedziałem że nikt mnie nie dochodzi, dlatego jechałem spokojnie. Metę przekroczyłem w geście zwycięstwa. Trasa była dobrze zabezpieczona i ogólnie tegoroczny wyścig oceniam bardzo dobrze.