Poland Bike: Wąchock już za nami!

W Wąchocku rywalizaowano na dystansach: 7 km Fan, 25 km Mini oraz 50 km Max. Trasę zlokalizowano w malowniczym Sieradowickim Parku Karjobrazowym. 50 km wariant jako pierwsi pokonali Kamil Kuszmider (TRW MTB Racing) i Urszula Luboińska (Trezado Biketires.pl).

Barbara Kleczaj (GO SPORT AK SPED TEAM) - 2 msc. Open Max:

"Start w Wąchocku był wyczekiwany przeze mnie ze względu na lokalny patriotyzm. Pierwszy raz na tej trasie zmierzyłam się z dystansem Max. Trasa była wyczerpująca, w trudnym terenie, dość błotnista, a najbardziej podobały mi się podjazdy. Popełniłam kilka błędów technicznych, które musiałam nadrobić siłą, ale dojechałam z dobrym wynikiem."

Krystyna Żyżyńska - Galeńska (Mybike.pl) - 3 msc. Open Max:

"Cykl Poland Bike po raz kolejny zawitał do Wąchocka, miejscowości u progu Gór Świętokrzyskich. Chociaż ten etap jest częścią cyklu od 5 lat, dla mnie był to dopiero drugi raz na tej trasie. Jednocześnie miał to być test, ile czasu mój organizm potrzebuje na regenerację po etapówce górskiej: we wtorek skończyłam 4-dniowy wyścig i mimo, że miałam parę dni na odpoczynek, to jednak nie byłam w pełni sił. Ustawiłam się na końcu trzeciego sektora i od początku czułam, że tego dnia nie dam rady wejść na najwyższe poziomy tętna. Zamiast tego spokojnie wspinałam się na pierwszym podjeździe i jak się okazało, jednak powoli wyprzedzałam niektórych zawodników. Do rozjazdu na 6 kilometrze było ciasno, nie zawsze dało się jechać swoim tempem, jednak przez chwilę po skręcie na Max wydawało się, że wreszcie będzie luźno - i w tym momencie po ok. 100-200 metrach zobaczyłam zawracających zawodników - mała pomyłka trasy, ale niestety po niej znalazłam się znów za zawodnikami, którzy zjeżdżali wolniej ode mnie. Po etapówce górskiej może nie miałam pełni sił na podjazdach, ale za to zjazdy nie robiły na mnie żadnego wrażenia - mogłabym rozpędzić się znacznie bardziej, gdyby tylko było miejsce. Szybko dogoniłam Magdę Kosko, wyprzedziłam ją i od tego czasu nie zobaczyłam już żadnej dziewczyny. Jechałam swoim tempem. Podjazdy były łagodne i łatwe - dla mnie dobrze bo pewnie na stromych podjazdach zabrakłoby mi energii. Na poprzednim etapie Korony Świętokrzyskiej ścigałam się z Basią Kleczaj, jednak tym razem ta pomyłka trasy plus brak pełnej regeneracji nie dały mi na to szans. Jechałam spokojnie, na tyle, na ile miałam sił. Trudniejsze fragmenty dawały mi szansę na poprawę pozycji - o ile nie przyblokował mnie jakiś wolniejszy zawodnik. Na metę wjechałam 4 minuty po Basi i 6 minut po Uli Luboińskiej - zwyciężczyni etapu. Myślę, że na te warunki, w których jechałam to dobry wynik. Na mecie czekało nas bardzo przyjemne miasteczko i sporo atrakcji dla kibiców: place zabaw, zalew, boiska. Każdego, kto nie był, zachęcam do przyjazdu - nawet na dłużej, niż tylko dzień wyścigu."

Następne zawody będą miały miejsce 23 lipca w Kozienicach.