Cisowianka Mazovia: Grędziński wygrywa

Zawodnicy rywalizowali na czterech dystansach o długości: 5 km Hobby, 23 km Fit, 50 km Mega oraz 70 km Giga. Duża część trasy zlokalizowana była w Lasach Chotomowskich, gdzie oprócz szybkich ścieżek nie mogło zabraknąć również charakterystycznych dla Mazowsza połaci piasku.

Urszula Luboińska (Trezado BikeTires.pl) - 1 msc. Open Mega:

Maraton w Legionowie to zgodnie z zapowiedzią Czarka Zamany wyścig, gdzie liczyła się umiejętność jazdy na kole, ale nie tylko. Mieliśmy do pokonania kilka ścianek z korzeniami i piachem, piaskownice, fragmenty trawiastych ścieżek pełnych muld i wertepy. Moim celem było nie dać się dogonić dziewczynom z trzeciego sektora. W kilku miejscach niestety tworzyły się zatory, przy omijaniu przeszkód, a nawet na podjazdach zdarzało się, że porozbijane grupki zbijały się w jeden większy peleton i się tasowały, co niwelowało wypracowane przewagi. Dlatego nie było mowy o odpuszczeniu nawet na chwilę, konieczność trzymanie koła za wszelką cenę łączyło się z tym, że nawet zjedzenie żelu było czasem ryzykowne. W sumie ucieczka się udała, a takie szybkie ściganie to fajna odmiana po lasach w Otwocku i Józefowie.

Katarzyna Pakulska (Adalight-Arealamp) – 1 msc. Open Fit:

„Po dość długiej przerwie od ścigania się spowodowaną przez problemy zdrowotne i w rezultacie operację, w końcu stanęłam na starcie swojego pierwszego wyścigu. Cykl Mazovia MTB Marathon nie jest dla mnie priorytetowy ale z racji, że swoje wyścigi zaczynam dopiero 22 kwietnia, a Mazovię zawsze dobrze wspominam i Legionowo jest blisko, postanowiłam przyjechać i potraktować go jako dobre przetarcie się. Od piątku niestety źle się czułam przez co do końca wahałam się, czy w ogóle startować. Ponadto w nogach czułam jeszcze intensywne treningi w Hiszpanii, z której wróciłam 1,5 tygodnia temu. Zbyt długo jednak czekałam na swój dzień powrotu, żeby zrezygnować bez walki, dlatego też wystartowałam na dystansie Fit. Od początku mocne tempo, nogi bolały, a w płucach straszne piekło. Trasa przyjemna, ale szybka. Czułam się, jakbym walczyła sama ze sobą o przetrwanie. Chciałam pojechać dłuższy dystans, ale tego dnia rozum podpowiadał co innego i nie było sensu jeszcze bardziej dobijać podmęczonego organizmu. Planu A nie zrealizowałam, ale za to plan B wypalił w 100%. Wygrałam zarówno kategorię wiekową jak i Open Kobiet. Myślę, że po tak długiej przerwie od wyścigów, to dobry wynik. Wiem, że jestem dobrze przygotowana przez swojego trenera, a do pełni sił potrzebuje jedynie nieco odpoczynku i trochę czasu. Najważniejsze dla mnie, że wróciłam do ścigania i dobrze zaczęłam ten sezon, co napawa mnie optymizmem przed kolejnymi startami. Organizacja wyścigu natomiast bez zarzutów. Wszystko sprawnie przebiegało, dawno tak wcześnie nie wróciłam do domu ;-)”

Adam Płoski (T4B Bike Team) - 1 msc. Open Fit:

W Legionowie miałem okazje startować już kilka razy, organizator za każdym razem funduje nam tę samą rundę. Trasa szybka z lekkimi technicznymi akcentami, idealna opcja na pierwsze starty :-) Początkowe kilometry były spokojne i czołówka jechała bardzo zachowawczo, trochę mnie to zdziwiło ponieważ na wcześniejszym etapie w Józefowie było znacznie ciężej i szybciej. Sam do końca nie wiedziałem co się święci, cały czas jechałem w czołówce i pilnowałem się by nie popełnić jakiegoś głupiego błędu. Na rozjeździe dystansów zostałem już z jednym zawodnikiem, z którym jechałem mocno po zmianach. Na ok. 3 kilometry przed metą zuwazylem, że mój rywal był zmuszony zwolnić z powodu problemów z rowerem. Wwykorzystałem ten moment i udało się odjechać na dobre. Pierwsza wygrana Open w sezonie letnim bardzo mnie cieszy ;-) Dziękuję wszystkim zawodnikom oraz głównemu sponsorowi T4B za wsparcie :-)

Dorota Czajkowska (Go Sport Ak-Sped Team) - 2 msc. Open Fit:

Niedzielne przedpołudnie, pochmurno i zimno zamiast siedzieć na kanapie w domu wsiadłam na rower, a że trochę wiało wywiało mnie do Legionowa na Mazovia MTB. Maraton w tym mieście jechałam drugi raz. Z zeszłego roku trasa FIT kojarzyła mi się z wyrębem drzew – porozrzucane patyki, pieńki, koleiny. Podobnie było i w tym roku. Poza tym trasa dość szybka z licznymi zakrętami tak więc nudno nie było choć osobiście wolę więcej jazdy góra -dół. Pamiętam, że w zeszłym roku zgubiłam trasę i trochę błądziłam. Tym razem trasa była perfekcyjnie oznakowana i udało się bez problemu dojechać do mety. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że na ostatnich kilometrach zawodnicy mieli ułatwione zadanie – był super doping, dzięki któremu rower dostawał skrzydeł :-) Wiem, że wśród dopingujących byli członkowie mojej drużyny – wielkie dzięki Go Sport AK-Sped Team – jako jedyni na trasie tak wspieraliście - brawo. Podsumowując – cieszę się, że wybrałam rower zamiast kanapy, była dobra zabawa na super zorganizowanym maratonie rowerowym.

Kolejne zawody będą miały miejsce 29 kwietnia w Łodzi, gdzie Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich potrafi zaskoczyć interwałową i niezwykle malowniczą trasą.