Mazovia: Kielecki Puchar Polski za nami

Trasę maratonu poprowadzono ciekawymi, choć nie najtrudniejszymi okolicznymi ścieżkami. Najbardziej wymagający odcinek biegł Pasmem Posłowickim i zahaczał o takie góry, jak Biesak i Ostra. Rywalizowano na czterech dystansach: 9 km Hobby, 30 km Fit, 48 km Mega oraz 70 km Giga, na którym zwyciężyła Barbara Borowiecka (WSKG Like Bike Kenda Team) i Kamil Kuszmider (TRW Cloudware Team):

„Wyścig w woj. świętokrzyskim to przedostatni etap Mazovii, gdzie odbył się Puchar Polski dla zawodowców. Dystans Giga, z którym się zamierzyłem liczył 70 km po bardzo wymagającej trasie. Wystartowaliśmy jako 1 sektor 45 sek. za Elitą lecz mocne tempo od początku sprawiło, iż dojechaliśmy do niej jednak tam tempo było bardzo spokojne. Do rozjazdu kręciliśmy sporą grupą i jak to było do przewidzenia, selekcja przeszła na podjeździe gdzie tempo narzucone przez grupę JBG było bardzo mocne. W miejscu, gdzie można było złapać oddech okazało się, iż czołówka odjechała, a za mną nikogo nie było. Musiałem podjąć gonitwę aby złapać jakieś koło i z każdym kilometrem teren dawał tak w kość, że z pierwszej grupy odpadali kolejni zawodnicy.

Czołówki niestety nie dogoniłem (szczerze mówiąc nie ten poziom) i walkę praktycznie przez 40 km toczyłem sam ze sobą. Na mecie byłem bardzo zmęczony lecz okazało się, że uzyskałem ok. 6 min. przewagi nad drugim zawodnikiem. Wniosek taki, że złapałem formę, a pozostali nie mieli tego dnia szczęścia.”

Bartosz Borowicz (APS Polska Cozmobike) – 1 msc. Open Mega:

„Cieszyłem się z tego startu, bo trasa zapowiadała się ciekawie. Spodziewałem się także mocnej konkurencji i tempa godnego Pucharu Polski. Zawodnicy Pucharu wystartowali kilkadziesiąt sekund przed naszym sektorem #1, ale i tak dość szybko ich doszliśmy. Początkowy, długi i bardzo szybki asfalt przeszedł w drogę polną na skraju lasu, gdzie zaczęły się problemy z "przepustowością". W pewnym momencie część peletonu prawie stanęła, co zaowocowało kompletnym przetasowaniem i bałaganem. Widząc, że czołówka odjeżdża, goniłem. Kolejnym punktem zapalnym była wąska kładka nad rzeczką, która kompletnie już porwała stawkę. Czołówka PP odjechała, ja znalazłem się z kilkunastoma zawodnikami w pogoni. Po drodze nasza grupa się uszczupliła, ale najciekawsze miało się zacząć po 20-tym kilometrze, gdzie nastąpił przejazd wzdłuż torowiska na wiadukcie. Fragment, na którym trzeba było się bardzo skupić, bo było bardzo wąsko i wyboiście.

Po tym fragmencie zostawiłem swoją grupkę i zaraz potem doszedłem kolejną, z zawodnikami PP. Kiedy wjechaliśmy we właściwy, górzysty teren, zacząłem czuć się jak ryba w wodzie. Na dłuższym podjeździe podkręciłem tempo, urywając rywali. Doskoczył do mnie jeden z zawodników PP, z którym kontynuowaliśmy jazdę. Sam zostałem na kolejnej sekcji na prawdę wymagających podjazdów, gdzie zaskakująco sprawnie udało mi się podjechać z pozoru "niepodjeżdżalne". Od tego momentu jechałem już sam, zawieszony pomiędzy czołówką PP a pozostawionymi rywalami. Czułem się świetnie i nie spodziewałem się, że najbardziej wymagający dla mnie fragment dopiero nadejdzie... A był nim bardzo długi, płaski odcinek asfaltu i szutru prowadzący do Kielc. Wszystko pod wiatr. Na szczęście udało się utrzymać mocne tempo i ukończyć wyścig z ok. 3 minutową przewagą.

Trasę oceniam bardzo pozytywnie. Nie należała na pewno do bardzo trudnych, ale zawierała wiele ciekawych fragmentów, które weryfikowały przygotowanie, formę i technikę. Oczywiście długie dojazdówki z/do Kielc dalekie były od wymarzonej trasy MTB, ale z drugiej strony klimat startu z hali targów był niezwykły. Trasa była oznakowana dobrze, organizacja bez zastrzeżeń."