Bike Maraton: wygrana Janowskiego

Wystartować można było w jednym z trzech możliwych wariantów: 23 km. Mini, 57 km Mega lub 77 km Giga. Trasę zaprojektowano interwałową z technicznym zjazdem z Chełmca. Powodowało to, że Wałbrzych w sześciostopniowej skali trudności Organizator określił na „piątkę”.

Na najdłuższej trasie zwycięzcami okazali się Michalina Ziółkowska (Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team) oraz Bartosz Janowski (Romet Racing Team).

Bogdan Czarnota (Samochody Użytkowe MTB Team) – 3 msc. Open Giga:

„Dawno nie jechałem tak dobrego maratonu biorąc pod uwagę trasę. Pięknie zaplanowana ze sporą ilością technicznych zjazdów. Do wyścigu podszedłem dobrze nastawiony i powiem szczerze: chciałem go wygrać. Rozpocząłem spokojnie i z biegiem czasu przesunąłem się do czołowej grupki i z niej odjechałem z Piotrem Kurczabem, a później oderwałem się od niego i jechałem samotnie.

Niestety zgubiłem bidon i jechałem w ten upalny dzień bez picia do 35 km, co doprowadziło mnie do skrajnego odwodnienia. Bartek Janowski z Łukaszem Klimaszewskim dojechali do mnie. Po czym Bartek jak profesor zaatakował gdy tylko zorientował się, że nie utrzymuję juz tempa. Skończyłem na 3 miejscu i jestem zadowolony. Gratulacje dla Bartka i Łukasza.”

Marcin Kawalec (Im-Motion Kross Team) - 2 msc. Open Mega:

"Trasa wałbrzyskiego Bikemaratonu robiła wrażenie już od samego patrzenia na jej profil wysokościowy. Tak też było, 1800m przewyższenia na 50 km oraz sporo ciekawych singli sprawiło, że nudy nie było. Jako, że ostatnio trenuję bardzo mało, starałem się nie szarżować od początku. Mniej wiecej w połowie podjazdu na Trójgarb miałem w swoim zasiegu prowadzący duet na dystansie mega. Kreskę mety udało się przekroczyć jako drugi open z czego jestem zadowolny."

Piotr Kurczab (SGR Specialized) – 3 msc. Open Mega:

„Początek zaskakująco dobry bo prowadziłem i wydawało mi się, że jadę z rezerwą mając na uwadze trudność trasy. W połowie zjadłem batona, który mnie zakleił i zapowietrzyłem się. Krztusiłem się i dławiłem, a wtedy momentalnie osłabłem tracąc kontakt z czołówką. Przez jakiś czas miałem ich w zasięgu wzroku jednak następnie mnie odcięło, zgasłem jak zapałka w próżni i "tropiłem węża". Walczyłem by dojechać do mety; myślałem, że nie dojadę, a ostatnie podjazdy dłużyły się w nieskończoność. Czuć braki treningowe i solidnej zimy :-) Trasa wymagająca i całkiem fajna.”

Kolejny start odbędzie się 18 czerwca w Wiśle.