Poland Bike: Głowacki nr 1 w Nadarzynie

Gmina Nadarzyn gościła kolarzy już po raz czwarty. Tradycyjnie dla tej lokalizacji miasteczko zawodów rozstawiono na terenie malowniczego zespołu pałacowo-parkowego w niewielkiej miejscowości Młochów. Na zawodników czekały trzy dystanse: Max – 50 km, Mini – 29 km i Fan – 7,5 km. Trasę przygotowano na niespełna 20-kilomtrowej pętli, która wiodła przez urokliwe ścieżki Lasu Młochowskiego.

Od startu na czoło peletonu wysunął się Roger Głowacki (Wola Bike Orbea Team), który sukcesywnie budował swoją przewagę i zwyciężył na dystansie Max z przewagą prawie minuty. Wśród Pań nie miała sobie równych Urszula Luboińska (Trezado BikeTires.pl).

Anna Urban (TRW Cloudware Team), II miejsce Open kobiet Max:

„Na start w wyścigu PB w niedzielę zdecydowałam się w zasadzie rano. Dzień wcześniej startowałam w Pucharze Polski w Gdańsku, gdzie po pokonaniu 96-kilometrowej trasy ( wcale nie płaskiej) musiałam jeszcze dojechać autem 350 kilometrów do domu. Lekko nie było, ale szybka, spontaniczna decyzja i w niedzielę stanęłam na starcie Poland Bike. Obawiałam się o swoją dyspozycję, tym bardziej, że pamiętałam tę trasę z zeszłego roku i wiedziałam, że będzie to szybki wyścig. Od samego startu mocne tempo i średnie samopoczucie. Obok rywalka z sektora Ula Luboińska, z którą tym razem postanowiłam odpuścić walkę. Ku mojemu zdziwieniu jednak po godzinie zaczęło mi się dobrze jechać i z pomocą kolegów z peletonu ruszyłam w pościg . Na metę dojechałam jako druga ze stratą ponad minuty do liderki. Start ten jednak uważam za bardzo udany i traktuje to jako dobrą wróżbę przed Beskidy MTB Trophy.”

Trasę dystansu Mini najszybciej pokonali Patryk Białek (Rowerowa Team) i Dorota Czajkowska z Mysiadła.

Patryk Białek (Rowerowa Team), I miejsce Open Mini:

„Powoli wracam do formy po długiej rehabilitacji. Z wyścigu na wyścig jest coraz lepiej. Nie sądziłem jednak, że uda mi się jeszcze kiedykolwiek wygrać zawody, od kiedy choruję na ZZSK. Dziś nie było lekko. Trasa szybka, łatwa i płaska. Nie przepadam za takimi wyścigami. Na starcie mnóstwo dobrych zawodników. Udało mi się dobrze wystartować i zabrać z pierwszą grupą. Tempo dla mnie było odrobinę za mocne, kilka razy odpadałem od czołówki i po krótkim odpoczynku ponownie doganiałem grupę. Dla mnie wyścig rozegrał się ok. 3 km przed metą, gdzie były powalone dwa drzewa. Większość zawodników nie była w stanie ich przeskoczyć na rowerze, mi się udało. Wtedy zaatakowałem i samotnie dotarłem do mety.”