Van Genechten górą w Katowicach

Dla Belga jest to pierwsze w karierze zwycięstwo w wyścigu z kalendarza Word Tour. Kolarz Lotto-Belisol w swoim debiucie w Tour de Pologne odniósł przekonywujące zwycięstwo, atakując zza pleców rywali na 50 metrów przed kreską. Van Genechten wyskoczył zza pleców Guarnierego i silnym pociągnięciem wyprzedził rywali, wygrywając etap o pół długości roweru.

Na mecie w Katowicach finiszował peleton, a prowadzenie w wyścigu zachował Petr Vakoc (Omega Pharma-Quick Step). Nowym liderem klasyfikacji górskiej, z kolei, został Mateusz Taciak (CCC Polsat Polkowice), który długo jechał na czele wyścigu razem z innymi uciekinierami.

Czwartego dnia 71. Tour de Pologne kolarze pokonywali trasę z Tarnowa do Katowic. Był to najdłuższy etap tegorocznego wyścigu, liczący 236 kilometrów, choć przebiegał w lekko pofałdowanym terenie i kończył się na płaskich rundach w Katowicach. Wcześniej jednak kolarze mieli dużo okazji do ucieczki i ją wykorzystali. Od startu uciekali Alexander Rybakov (Katiusza), Boris Vallee (Lotto Belisol), Jerom Cousin (Europcar), Branislau Samoilau (CCC Polsat Polkowice) i Andrey Solomennikov (Rusvelo). Peleton odpuścił tę akcję, ale nie pozwalał harcownikom zdobyć zbyt dużej przewagi. Różnica pomiędzy dwiema grupami wahała się, ale nie wzrosła powyżej trzech minut, a po stu kilometrach jazdy akcja piątki została skasowana.

Długo jednak nie trzeba było czekać na kolejne ataki - Joshua Edmondson (Team Sky) i  Matthias Krizek (Cannondale), do których dołączył Mateusz Taciak (CCC Polsat Polkowice), oderwali się od peletonu i spędzili wiele kilometrów na czele wyścigu, zgarniając po drodze punkty na premiach lotnych i górskich. Przewaga tej trójki sięgnęła w pewnym momencie czterech minut, ale znów na więcej nie pozwolił peleton, kontrolowany przez ekipę Omega Pharma-Quick Step.

Na rundy w Katowicach, rozpoczynające się 50 kilometrów przed metą, uciekinierzy wjechali z przewagą niespełna dwóch minut. Rozegrali jeszcze między sobą dwie premie górskie, ale peleton zbliżał się nieubłaganie. Z grupy zasadniczej kontratakowali jeszcze Cousin oraz Przemysław Kasperkiewicz (Reprezentacja Polski), dołączając do czołówki na niespełna 30 kilometrów przed metą. Kolarze do pokonania mieli jeszcze wtedy dwie rundy na ulicach Katowic i przewagę sięgającą pół minuty. Z kolejnymi kilometrami kolejni kolarze rezygnowali z dalszej jazdy na czele, do peletonu wrócił m.in. Taciak, natomiast na ostatniej rundzie kontratakowali jeszcze Cousin i Kasperkiewicz, ale Polak został wchłonięty na 8,5 kilometra przed metą. 500 metrów dalej zaatakował Maciej Paterski (CCC Polsat Polkowice), ale akcja Polaka trwała tylko kilometr.

Angelo Tulik (Europcar), Fabio Felline (Trek Factory Racing) i Tobias Ludvigsson (Giant-Shimano) byli kolejnymi atakującymi, ale także ich akcja nie przyniosła skutku. Na ostatni atak zdecydował się jeszcze Thor Hushovd (BMC Racing Team), gdy do mety pozostało 1500 metrów. Ekipy sprinterów były jednak zbyt żądne zwycięstwa i doprowadziły do finiszu z peletonu. Ekipa Giant-Shimano, mająca na czele trójkę kolarzy na ostatnich 500 metrach, wydawała się w najlepszej pozycji do walki o zwycięstwo, ale gdy Niklas Arndt rozpoczął rozprowadzanie Luki Mezgeca, zza ich pleców wyskoczył Jonas Van Genechten (Lotto Belisol) i rzutem na taśmę wyprzedził rywali, sięgając po pierwsze zwycięstwo w karierze.