Jabłoński zwycięża w Nowinach

Po deszczach i załamaniu pogody, które nawiedziły Góry Świętokrzyskie, weekend malował się w przyjemnych barwach. Kilkanaście stopni ciepła, umiarkowany wiatr i wyglądające zza chmur słońce, szykowały dobrą oprawę całości. Na starcie stanęło łącznie ponad 500-set zawodników, gotowych przyjąć wyzwanie. Wybierać można było między 18-sto km. dystansem Family, liczącym 43 km. Fan, oraz najtrudniejszym Master (74 km.), straszącym blisko 2000 m. przewyższeń.

Tuż po wyjechaniu ze stadionu, nastąpił start ostry. Mimo wszystko tempo nie było bardzo wysokie ze względu na to, że ścieżki, po których wytyczono trasę należały do bardzo wymagających. Już na początku na prowadzenie wysunął się niekwestionowany lider wyścigu, Michał Ficek z Cyclo Trener Team. Tuż za nim, uformowała się ok. 4 osobowa grupa pościgowa złożona ze stałych bywalców tych miejsc.

Michał Ficek (10 msc. Open Master): „Maraton w Nowinach wspominam bardzo dobrze z zeszłego roku, kiedy to udało mi się wygrać na najdłuższym dystansie, a trasa sprawiła mi mnóstwo satysfakcji. Co do tegorocznych ścieżek również się nie zawiodłem, ponieważ były bardzo wymagające i zróżnicowane. Inną sprawą była moja dyspozycja...”.

Rosnąca temperatura, oraz praktycznie brak odsłoniętych miejsc, w których można było zakosztować orzeźwiającego powiewu wiatru, były nie jedynym utrudnieniem. Zagęszczenie podjazdów, oraz krótkich, ale miejscami technicznych zjazdów nie pozwalały się nudzić, oraz… odpoczywać.

Michał Ficek: „O ile przez pierwszą godzinę prowadziłem w wyścigu z minutową przewagą, to z biegiem czasu pojawił się problem z zaciąganiem łańcucha, a organizm przypomniał sobie o wczorajszym wyścigu XC (Hołda Race w Chorzowie), który kosztował mnie bardzo dużo energii. Od tego momentu przejechanie każdego kolejnego kilometra wiązało się z coraz większym wysiłkiem, a walka z rywalami zamieniła się w walkę o przetrwanie i dojechanie do mety”.

Wydawać by się mogło, że w Nowinach odkryto przed kolarzami już wszystkie możliwe ścieżki, a jednak tym razem organizatorom udało się kilkakrotnie zaskoczyć. Wybrano to, co najlepsze z poprzednich edycji, dodając przysłowiowe „wisienki na torcie”.

Luźne kamienie, korzenie, oraz najzwyklejsze stromizny nie pozwalały na chwilę dekoncentracji, o czym przekonał się także prowadzący stawkę.

Michał Ficek: „Całkowite odcięcie prądu przyczyniło się do zaburzenia koordynacji i refleksu, czego efektem był kilkukrotny, bolesny kontakt z drzewami i podłożem. W takiej sytuacji moim największym sukcesem okazało się dotarcie do mety w jednym kawałku (no prawie...). Jedno trzeba podkreślić: trasa była rewelacyjna, a najbardziej żałuję tego, że nie było mi dane przejechać jej w swoim stylu...”.

Dystans Master wygrał będący w świetnej dyspozycji stały bywalec cyklu, Marcin Jabłoński z SSC Suchedniów.

Co ciekawe, zajmując ostatnie miejsce, na świętokrzyskich ścieżkach można było bawić się tak samo dobrze, jak i w czołówce.

Daniel Grzesik (99 msc. Open Family): „Jechałem z siostrzenicą, testując nowy rower. Na ścieżkach sprawdził się perfekcyjnie. Na jednym z podjazdów skułem komuś łańcuch. Dobra zabawa :-)”.

Kolejny etap cyklu 29 czerwca w Łącznej.