MTBCross Maraton w Sandomierzu

Słoneczny dzień zgromadził na brukowanym rynku ponad 500 zawodników. Organizator zaproponował 3 dystanse: nieco ponad 16-sto km. Family, 50-cio km. Fan, oraz 80-cio km. Master. Najdłuższy z nich z ponad 1300m. przewyższeń został rozegrany na pętli, którą maratończycy pokonywali dwukrotnie.

Mocno interwałowa trasa poprowadzona krętymi ścieżkami wśród sandomierskich sadów, sprzyjała szybkim ucieczkom i roszadom w peletonie. Dlatego też walka o podium zaczęła się już na początku wyścigu.

Michał Ficek (3 msc. Open Master): „Od startu razem z kolegą z drużyny: Michałem Neumannem (Cyclo Trener Team), oderwaliśmy się od reszty stawki i zgodnie współpracując osiągnęliśmy niewielką przewagę”.

Maciej Jeziorski (1 msc. Open Fan): „Brak imprez z kalendarza PZKolu spowodował, że zdecydowałem się pojechać do Sandomierza. Ponieważ posiadam licencję, organizator zgodził się, bym wystartował poza klasyfikacją jako tzw. VIP. Zależało mi po prostu na dobrym treningu. Już po pierwszym podjeździe odjechaliśmy w składzie Oskar Pluciński, Tomek Dygacz, Tomek Sikora i Wojtek Kwiatek”.

Po przetasowaniach, pozostało tylko utrzymać wysokie tempo do samej mety, bądź nie wypaść z niewielkich „pociągów”, dzięki czemu można było uniknąć wiatru na otwartych terenach.

Michał: „Ok. 55 km dołączył do nas Piotrek Truszczyński i po kilku kilometrach wspólnej jazdy z Michałem, niestety mi odjechali (strasznie szarpali, czarowali się, bo byli z tej samej kategorii, elita). Ja natomiast obawiając się odcięcia prądu przy takich zrywach, zostałem za chłopakami i jechałem równo własnym tempem dojeżdżając samotnie do mety”.

Maciej: „Po około 15 min wspólnej jazdy postanowiłem jechać sam. Stopniowo powiększałem przewagę nad goniącymi mnie – Oskarem i Tomkiem. Czułem się całkiem dobrze i starałem się trzymać równe, mocne tempo. Ostatnie 5-10 km. jechałem trochę spokojniej, bo nie widziałem nikogo za plecami z dystansu Fan. A jednak Tomek mnie zaskoczył. Na ostatnim  podjeździe pojawił się znikąd... Byłem w szoku. Do mety zostało jakieś 300 m. a ja miałem dosłownie kilka sek. przewagi. Finiszowałem na 110% i udało się wygrać. Uffff...ledwo”.

Warto dodać, iż zwycięzca dystansu Master, Piotr Truszczyński jechał z oderwaną podeszwą w bucie, przyklejoną jedynie taśmą izolacyjną. A słoneczna pogoda i dobrze ułożona trasa spowodowały, że był to udany wyścig:

Michał: "W Sandomierzu ścigałem się już trzeci raz i bardzo lubię klimat tego miejsca. Miasteczko zawodów na urokliwym rynku i kwitnące sady tworzą niepowtarzalną atmosferę. Ponadto pogoda dopisała, także czego chcieć więcej :-)”.

Maciej: "Trasa ciekawa i bardzo specyficzna – cały czas jazda po sadach . Krótkie, sztywne podjazdy dawały w kość. Wyszedł fajny, mocny trening – o to właśnie chodziło!”

Kolejna odsłona cyklu 1 czerwca w Nowinach.