Test: Rondo Ratt CF2 - all-road, który dużo potrafi

Poznaj nasze wrażenia z jazdy na Rondo Ratt CF2 z kolekcji na 2023 rok!

Drukuj
Rondo Ratt CF2 Michał Kuczyński

Rondo w charakterystyczny dla siebie sposób buduje rowery o niepowtarzalnym usposobieniu. Podobnie jest w przypadku Ratt’a, który jest all-road’em na kołach 650B x 47mm. Taka mieszanka okazuje się być zadziwiająco wszechstronna i ciekawa w terenie!

Galeria
Galeria: Rondo Ratt CF2 Zobacz pełną galerię

Rondo jest polską marką, która koncentruje się na segmentach szosa, gravel, adventure, a także all-road i od początku swojego istnienia buduje rowery wg własnego przepisu. Zwykle wychodzą z tego naprawdę udane maszyny, a zastosowane w nich rozwiązania konstrukcyjne pozwalają polskiej marce wyraźnie odróżnić się od konkurencji i zaproponować jedyny w swoim rodzaju sprzęt. Nie inaczej jest w przypadku naszego testowego Rondo Ratt’a, który jest maszyną typu all-road, czyli teoretycznie łączącą cechy roweru szosowego i gravela. Jednak tutaj postawiono go na małych kołach 27,5” i z baloniastymi oponami 47 mm, czyli kompletnie odwrotnie, niż robi to konkurencja. Zazwyczaj bowiem produceni stosują opony 700C x 35-38 mm. 

 

Podczas gdy ,,klasyczny” all-road jest bliski szosówce endurance, w Ratt’cie mamy do czynienia ze sportowo prowadzącym się, agresywnym wręcz rowerem, który tłumi wyboje jak hardtail MTB. W pierwszym kontakcie taka mieszanka wydaje się dziwna, jednak po kilku wypadach Ratt zaczyna mocno pokazywać, że to rzadko spotykane połączenie jest całkiem sensowne. 

 

Mocno zintegrowana i ciekawa rama 

Nasz testowy egzemplarz to Ratt CF2, który dzieli identyczną ramę z modelem CF1. Jest to oczywiście konstrukcja karbonowa, której wygląd i profile rur wyglądają bardzo oryginalnie i niepowtarzalnie. Całość wydaje się łączyć w swojej futurystycznej formie cechy mocno zintegrowanego roweru aero z ,,muskularnością” zapowiadającą sporą wytrzymałość w terenie. Mamy tu widelec i główkę o bardzo ciekawym wyglądzie z płaskim przodem, który ma charakterystyczny dla Rondo patent TwinTip pozwalający na zmianę geometrii. Rama ma górną rurę z garbem w okolicy sztycy, który wyraźnie przypomina przełajowego Canyona Inflite. Do tego rura podsiodłowa posiada wcięcie na koło, niczym w rowerze TT lub szosie aero. Całość wieńczą mocno obniżone górne rurki tylnego trójkąta. Sylwetka Ratt’a jest jedyna w swoim rodzaju, po prostu ładna, a przede wszystkim ciekawa i inna niż wszystkie. Jak przystało na współczesną konstrukcję, okablowanie modnie biegnie wewnątrz ramy już od samego mostka. Wizualnie jest to wspaniałe, choć serwisowo skomplikowane. W końcu przy osprzęcie mechanicznym (jak w naszym Rondo) aż 4 kable biegną przez mostek i rurę sterową. Zagięcie pancerzy jest tam makabryczne, ale całość w naszym egzemplarzu działała naprawdę dobrze. Prawda jest jednak taka, że takie ramy powinny mieć po prostu elektroniczne napędy. Każdego roku oszczędzicie na tym kilka stówek na serwisie, a Wasz mechanik nadal będzie witał się z Wami z uśmiechem na twarzy. 

 

 

 

Sama rama jest bardzo sztywna, co czuć podczas przyspieszeń oraz dynamicznego manewrowania rowerem na ciasnych ścieżkach. Jej zdolności do tłumienia drgań są trudne do jednoznacznego zweryfikowania, bowiem ogrom amortyzacji dają opony o szerokości 47 mm, czyli około 1,85 cala. Na pewno jako całość ten rower jest wygodny i to pomimo posiadania aluminiowej sztycy i kierownicy. Skoro jesteśmy już po kokpicie, nie można nie wspomnieć, że częścią Ratt’a jest specjalny mostek, który pięknie wtapia się swoją zintegrowaną linią we frameset Rondo. Nasz egzemplarz miał jednak mały problem. Przy zjazdach w trudnym terenie i dużych uderzeniach kierownica nam się przekręcała ku dołowi. Pomogło posmarowanie pastą zwiększającą tarcie oraz dokręcenie mostka na tzw. chama. Ciekawi jesteśmy, czy i jak będzie to współpracowało z karbonową kierownicą, bo nasz zabieg zapewne by ją zmiażdżył. Choć może być tak, że to jednostkowy problem naszego testowego egzemplarza. Pamiętajcie, że media często używają rowerów z puli prototypów i taki akcje się w nich zdarzają. Skoro jesteśmy przy tego typu kłopotach, to od razu dodamy, że z kolei przy sztycy nie ma żadnego problemu. Zintegrowana z ramą ,,obejma” ma dwie śruby na imbus 3 mm i to rozwiązanie bardzo dobrze trzyma sztycę na swoim miejscu. Nie trzeba jej mocno dokręcać, a wspornik nie opada nawet podczas ,,ładowania” w siodle po dużych wertepach. 

 

 

Pozycja i prowadzenie

Najciekawsze w Ratt’cie jest to, jak ten wizualny dziwoląg - choć bardzo ładny - spisuje się w jeździe. Pozycja na rowerze jest sportowa i przywodzi na myśl bardziej wyścigowe rowery szosowe, aniżeli turystyczne modele endurance czy przygodowe gravele. Siedzi się mocno ,,w rowerze”, główka jest niska, a sama pozycja dość długa i pochylona. W naszym przypadku testowy egzemplarz był niestety nieco za mały, a i tak długi reach oraz wyciągnięta pozycja pozwalała dobrze czuć się na rowerze. Zajmowana pozycja na Rondo sprzyja dynamicznemu pedałowaniu i pozwala mocno pracować ciałem podczas manewrów. Rower ma w sobie charakterystyczne posłuszeństwo i szybkość reagowania, która sprawia, że dynamiczne zakręcanie, zmiany kolein na polnych drogach itp. manewry wychodzą mu szybko, ale też z poczuciem dużej kontroli. Rozkład masy pozwala rewelacyjnie i bardzo naturalnie balansować tutaj ciałem. Dlatego mimo, że Rondo nazywa Ratt’a all-road’em wielu z Was poczuje się nim w trudnym terenie tak samo pewnie jak wysokiej klasy gravelem. Jedyne co może przeszkadzać, to agresywny kąt główki, który daje o sobie znać podczas zjeżdżania stromych ścianek w terenie.

 

 

Sportowe ułożenie ciała na rowerze oraz posłuszne, dynamiczne prowadzenie jasno sygnalizują, że to sprzęt dla osób, które są na zaawansowanym poziomie. Jeżeli za tym podąża dobra kondycja to świetnie, bowiem aby pobawić się Ratt’em trzeba po prostu zapier…, tzn. szybko jeździć na rowerze. Najwięcej frajdy daje, kiedy lecimy po prostu po wszystkim i nie zwalniamy. Wtedy zaczynamy rozumieć, po co nam opony o szerokości rodem z MTB sprzed kilkunastu lat. Ratt na fabrycznym zestawie kół okazuje się być naprawdę szybki na szosach i gładkich szutrach, a jednocześnie pozwala na polnych i leśnych drogach z dużymi koleinami i wybojami lecieć z prędkościami podobnymi do MTB. Niemal łyse opony Vittoria Terreno Zero okazują się być skuteczne w bardzo wielu sytuacjach. Dopóki jest sucho ogarniają nawet teren zarezerwowany dla MTB. Choć miejcie na względzie, że już odrobina wilgoci - nawet poranna rosa - staje się dla nich wyzwaniem. No i w ten sposób dochodzimy do sedna - Ratt CF2 to świetny rower, naprawdę szybki i gotowy na dużo w terenie, ale za skutecznym połączeniem tych dwóch światów (szybkość na szosie i dzielność w terenie) stoją szerokie i łyse opony. Zwykły deszcz, który pokryje terenowe drogi błotem zabije jego właściwości w 50%, a może i więcej. Natomiast tak szerokie opony z bieżnikiem będą już wyraźnie wolniejsze, więc z takimi na pokładzie rower straci swój wigor. Można powiedzieć, że taki jest urok segmentu Road Plus i szybkich graveli, ale trzeba o tym pamiętać czytając nasze wrażenia. 

 
 

 

 

 

Zmienne geo, a może inne koła? 

Rondo Ratt w fabrycznej specyfikacji przychodzi z ustawieniem widelca w pozycji LO, która oferuje geometrię podporządkowaną bardziej wymagającemu terenowi. Kąt główki jest w niej łagodniejszy, offset widelca mniejszy i generalnie mamy do czynienia z bardziej stabilnym w odczuciach rowerem. Z kolei w ustawieniu HI rower staje się jeszcze bardziej ,,szosowy” i agresywny.

 
 

 

Naszym zdaniem już nawet w LO prowadzenie należy do bardzo reaktywnych. Prawda jest jednak taka, że mamy tutaj do czynienia z oponą o szerokości 47 mm. Na pewno do węższych opon trail, jaki oferuje ustawienie HI będzie lepszy. Przykładowo, jeśli ktoś wrzuci tutaj szybkie opony 35 mm na kołach 700C to zapewne lepiej będzie właśnie w HI. Trochę wróżymy z fusów, ale tak być powinno - na logikę. Przy okazji dodamy, że przy kołach 650B maksymalna szerokość opon to 47 mm, czyli tyle ile jest fabrycznie, natomiast przy kołach 700C maksimum można używać 38 mm, czyli typowo dla rowerów szosowych kategorii all-road.

 

 

Szybko i po wszystkim

O samym prowadzeniu tego roweru padło już sporo słów, jednak sami uważamy, że warto poświęcić temu zagadnieniu nieco więcej czasu, żeby odpowiedzieć sobie, czy i gdzie jest nisza, aby warto było kupić ten konkretny rower. W końcu ogólnie rzecz biorąc na typowy gravel lepszy będzie gravel, a na jazdę po szosie z domieszką lekkich szutrów lepszy będzie dobry rower endurance, tudzież all-road o mniej muskularnej budowie i węższych oponach, niż te w modelu Ratt CF2. Oczywiście mamy na względzie, że i tu mogą być założone inne koła, ale producent w jakimś celu zestroił ten rower tak, a nie inaczej i temu konkretnemu zestawowi się przyglądamy. 

 
 

 

W fabrycznej specyfikacji Ratt CF2 to rower na pewno ciekawy i szybki, a jednocześnie komfortowy w aspekcie tłumienia drgań. Już pierwsze kilometry pokazują, że to sprzęt, który zachęca do porzucenia utartych schematów i nawyków. Duży balon opon Vittoria zachęca wręcz do wybierania się tam, gdzie nawet gravelem Wam było niewygodnie, a góralem zbyt nudno. Rondo prowadzi się bardzo wdzięcznie i pewnie, można powiedzieć, że posłusznie porusza się za naszym ciałem. Lubimy takie zachowanie! Ten styl prowadzenia wraz z oponami, które dają duży margines na błędy Ratt zachęca do zabawy rowerem, trochę tak, jak jeździ kilkuletnie dziecko. Miło jest nim ,,tu sobie ściąć po trawie”, ,,tam wskoczyć na jakąś wysepkę”, wjechać na jakieś korzenie. Ten rower po prostu to ogarnie, bo balony Terreno Zero połkną z łatwością takie przeszkody. Z tego powodu nam Ratt bardzo spodobał się jako rower do szybkiej jazdy po mieście. W tym jest genialny. 

 

 

Na szosie też nie jest źle, Ratt nie zamula i lekko się toczy. Oczywiście nie spodziewajcie się trzymania na nim przelotowej 35 km/h, ale zbiera się dynamicznie i czuć lekkość toczenia charakterystyczną dla szybkich rowerów. Szutry i leśne dukty połyka perfekcyjnie, można nawet powiedzieć, że takie trasy są dla niego zbyt łatwe. Nudne… Prawdziwe korzyści zaczynamy czuć, gdy ubite drogi zamieniają się w polne wyboiste trasy, które są dostępne dla traktora, czy jakiegoś jeepa. Identycznie na trasach, gdzie szuter zamienia się w drogi z kamieni wielkości piłek tenisowych. Wszędzie tam Ratt zachwyca tym, że w zasadzie nie trzeba zwalniać, a on szybko i pewnie przez takie przeszkody przepływa. To taki SUV z dużym i mocnym silnikiem, którego z przyjemnością się brutalnie traktuje na dużych wertepach. Mimo pozornie agresywnej geometrii na takich wymagających drogach on prowadzi się bardzo pewnie. Wydaje nam się, że jest to spowodowane m.in. tym, iż suport jest blisko ziemi. Wiele razy zahaczyliśmy o podłoże pedałami. To oczywiście wybija z rytmu, ale zapewne owa stabilność wynika w dużej mierze właśnie z tego. 

 

 

Dobrze przemyślane wyposażenie

Nie wchodząc w szczegóły związane z klasą osprzętu i materiałami z jakich wykonano komponenty musimy oddać, że widać w Rondo przemyślane decyzje na etapie wyboru specyfikacji do tego roweru. Przykładem może być choćby kierownica - jej gięcie ma lekką flarę, która wyraźnie podnosi jakość prowadzenia roweru w dolnym chwycie, a jednocześnie ten model pozwala na zajęcie aero-pozycji na rowerze. W testowanej L-ce kierownica ma 42 cm. Kolejnym detalem jest względnie ciasno stopniowana kaseta 11-32, która dobrze spisuje się w szybkiej jeździe, ponieważ na dole ma małe interwały między koronkami. Z kolei o rozpiętość przełożeń nie trzeba się martwić za sprawą korby Shimano GRX z tarczami 46-30. Hamulce GRX działają perfekcyjnie, ergonomia łap 10-rzędowego gravelowego napędu Shimano też jest super. Po prostu w jeździe nie ma się do czego przyczepić. W obecnej kondycji wszystko działa bardzo dobrze, a dobór komponentów włącznie z gripem, jaki oferuje owijka wskazuje, że ten rower został gruntownie przemyślany. Jedyne co średnio nam się podoba, to wspomniane problemy z mostkiem, no i ciężko powiedzieć, jakiej jakości (długofalowo) są koła sygnowane logotypami Rondo. Przez kilka naszych jazd nic im nie zaszkodziło, zaplot jest więc w porządku, pytanie o trwałość łożysk i bębna. Tego nie wiemy. 

 

 

Podsumowanie

Rondo Ratt CF2 to bez dwóch zdań rower bardzo oryginalny. Sprzęt, który jest all-roadem gotowym na duże wyzwania i najbardziej nierówne drogi, jakie możecie sobie wymyślić pod rower z kierownicą typu baranek. Jeżeli lubicie rowery o sportowym charakterze i chcecie łączyć drogi asfaltowe z rasowymi bezdrożami, to Ratt może być maszyną dla Was. Na szosie nie zamula, a na prawdziwie wyboistych drogach zaczyna odjeżdżać innym. Jego uniwersalność jest spora - może być all-road’em, może być gravelem, sądzimy że na wąskich slickach 700C jest też fajną szosą, no i bardzo dobrze spisuje się w mieście. Kropką nad i jest przepiękny design, a przecież fajnie mieć ładny i niepowtarzalny rower.

 

Cena: 3799 Euro

Strona producenta: www.rondo.cc