Światło tej lampki, podobnie jak i jej poprzedniczek, w dzień jest prawie niewidoczne. Szczerze mówiąc, człowiek może powątpiewać czy to „cudo”, jakie zakupił za ponad 150zł było warte chociażby 1/3 swojej ceny. Tym bardziej, że sprzedawca śmiał porównywać moc tej lampki do mocnej latarki halogenowej. No cóż, nie będę ukrywał, że pierwsze testy okazały się rozczarowaniem. Pomimo świetnego systemu mocowania lampki (szybkozłącze, bardzo solidne mocowanie, możliwość szybkiego zdjęcia lampki z samej podstawki i nałożenia jej z powrotem) światło, jakie padało przed moim rowerem wydawało się zbyt mocno skupione. Dopiero po kilkudziesięciu kilometrach odkryłem powód – otóż moja lampka była ustawiona pod zbyt dużym kątem. Po podniesieniu jej do góry (zmniejszeniu kąta światła padającego na asfalt) lampka okazała się rewelacją!! Światło rozprasza się na kształt koła, które jasno oświetla naszą trasę, dzięki pięciu diodom ukrytym za specjalnymi soczewkami. Teren poza tymże jasnym kołem jest oświetlony światłem mniej skupionym, które w całkowitej ciemności daje jednak możliwość orientowania się, co gdzie i jak. Światło „poboczne” jest na dodatek tak rozproszone, że przy kącie ok. 10 stopni oświetla ono mi także przód roweru – z dalsza więc można zauważyć błyszczące się na czarnym tle hamulce, srebrne widelce i szarą oponę. Nawet stając na pedałach i wychylając się w przód widzimy (my, kierowcy:) po prostu delikatnie oświetloną część roweru. Nie wiem czy to zabieg specjalny inżynierów CatEye’a, czy też po prostu efekt uboczny zastosowanych soczewek – warto jednak o tym wspomnieć.
Sama lampka, jak już wyżej wspomniałem, składa się z elektronicznej płytki, na której wlutowanych jest pięć diód zabudowanych w biały oraz przeźroczysty plastyk, oraz z osobnej komory na baterie (cztery LR-6, czyli zwykłe paluszki). Na wspominanych już wyżej bateryjkach Philipsa Longlife lampka żyje mi już ponad 30 godzin – po 25 godzinach świecenia zauważyłem delikatnie mniejszą moc światła, jednakże dalej jest to moc tak duża, że po kompletnie ciemnym lesie da radę jechać 15-20km/h bez obaw, że w porę nie zauważysz wystającej gałęzi. Biorąc pod uwagę pojemności najnowszych akumulatorków AA, jedno ich załadowanie może starczyć moim zdaniem na 40-70h efektywnego świecenia tej latareczki. Sposób zamknięcia górnej pokrywy również zasługuje na szczególną uwagę – małe pokrętło pod latarką dokręcamy i w ten sposób uszczelniamy całą konstrukcję latarki, ponieważ śruba tegoż pokrętełka przyciąga klapę do reszty.
Wygląd lampki nie jest może zbyt typowy dla tego typu urządzeń, nie jest ona jednak moim zdaniem brzydka. Po prostu zastosowany układ diód (trzy u góry, dwie na dole) wymusza taki, a nie inny kształt.
I jeszcze jedna, techniczna uwaga (drobnostka, ale zawsze!). Tylni wyłącznik, wykonany z gumopodobnego materiału, potrzebuje „mocnego pstryknięcia” aby lampkę włączyć. Podobnie należy wyłączać lampkę, możemy jednak tylko lekko kilkakrotnie nacisnąć i popuścić owy wyłącznik, w celu kilkakrotnego mignięcia lampki – w ten sposób pozdrawiam np. rozpoznanego z daleka w nocy kolegę (rozpoznaję również po typie lampki i kasku, a następnie mu mrugam i macham:) lub dać znać autobusowi, że chcemy go wypuścić z przystanku (zastosowałem 2 razy i raz nawet kierowca podziękował mi awaryjnymi – szczęka mi opadła).Plusy:
- bardzo długi czas świecenia w porównaniu do lampek tradycyjnych, nawet na zwykłych bateriach!
- mocny strumień światła, dobrze oświetlający trasę
- światło białe (trochę podobne do żarówek xenonowych z samochodów) nie „gubi” tak nierówności, jak żółte.
- solidnie wykonana!
- długi, jak na lampkę rowerową, zasięg
- lekka
Minusy:
- szczególnych nie znalazłem, jakby coś jednak się pokazało, niezwłocznie zamelduję
Podsumowanie: polecam, także jako lampkę mającą na celu oświetlanie drogi, a nie tylko wskazywanie innym gdzie jesteśmy. Jej mocne, białe światło nie poddaje się nawet gęstej mgle, lampka dzięki specyficznemu zabudowaniu świeci również w trakcie mocnych ulew (nie miałem z tym problemu), mocowanie do kierownicy jest bardzo solidne – moim zdaniem jest ona po prostu warta pieniędzy, które na nią wydałem. Zwróciło mi się nawet z nadwyżką!