Koniec sezonu tradycyjnie kończę rozebraniem całego rowerka i wyczyszczeniem wszystkiego, dokonuję także dokładnych oględzin sprzętu. Przy okazji ostatniego w tym roku przeglądu prezentuję test kasety.
Przejeździłem na niej cały miniony sezon. Tajemnicza nazwa, to nic innego jak skrót od PowerGlide oraz oznaczenie, że kaseta ma 9 zębatek i należy do grupy SRAM 5.0. Jest to najtańsza 9-rzędowa kaseta w ofercie firmy SRAM. Zapraszam do lektury.
Kaseta grupy 5.0 prezentuje się całkiem nieźle – błyszczy jak biżuteria, jakby jeszcze do kompletu założyć srebrny łańcuch PC-99, to napęd wyglądałby naprawdę imponująco i drogo. Jedynie tandetna nakrętka psuje trochę ogólny efekt, ale na szczęście nakrętki z lepszych kaset pasują jak ulał. Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń, dopiero z bliska widać, że to wszystko to jest tylko chromowana stal. Aluminium (np. w 9.0) czy nawet tytan (w XTR’ze) wygląda dużo bardziej profesjonalnie, ale nie błyszczy się tak jak chrom w 5.0. Możnaby powiedzieć, że kaseta 5.0 będzie ulubionym gadżetem rowerowych raperów, bo oni uwielbiają wszystkie ładnie migoczące zabawki (widać to z resztą na wszystkich teledyskach). Waga nie kłamie, 370g to sporo, ale przeciętnemu rowerzyście na pewno nie robi to różnicy zwłaszcza, że niewiele mniej waży np. kaseta XT. Mnie też większa waga nie przeszkadza jeśli chodzi o rower do codziennej jazdy po górach. Z drugiej strony te 370g to aż 130g więcej od kasety XTR. Tak więc zawodnicy na pewno nigdy nie będą jej używać chociażby ze względu na zbyt dużą wagę a o precyzji działania nie wspomnę, bo lepszy sprzęt chodzi po prostu lepiej. Jednak cena kasety XTR jest wzięta chyba z kosmosu i nie ma sensu zawracać sobie nią głowy. Precyzja działania zupełnie mi odpowiada. W połączeniu z łańcuchami PC-69, 2-letnimi manetkami grip SRAM 9.0 oraz przerzutką SRAM X-7 o podobnym przebiegu (wkrótce jej test na łamach vortalu BikeWorld) wszystko działa szybko i precyzyjnie nawet w błocie – naprawdę nie potrzebuję niczego więcej i mimo tego, że reszta sprzętu jest dużo lepsza, to zostanę przy takiej całkiem ekonomicznej konfiguracji napędu, bo szkoda mi kasy na tak szybko zużywający się sprzęt jakim są elementy napędu. Jedynie manetki i tylna przerzutka po zużyciu lub zniszczeniu mogą ulec zmianie na modele X-9, ale kaseta i łańcuchy na pewno zostaną te same. Nowe części SRAMa chodzą na tyle dobrze, że nawet bardzo doświadczonym bikerom jeżdżący w maratonach wystarczy konfiguracja przerzutek X-7/X-9 z kasetami 5.0/7.0 i manetkami X-7/X-9 lub nawet starszymi manetkami 7.0/9.0. Popytajcie znajomych, na pewno to potwierdzą. Kaseta jest bardzo trwała i po przejechaniu 6000km nie wymaga jeszcze regeneracji. Oczywiście nowy łańcuch będzie na początku przeskakiwał, ale od razu w maju wraz z tą kasetą i przerzutką X-7 kupiłem 4 łańcuchy SRAM PC-69 i w ciągu sezonu zmieniałem je co ok. 500-700 km. Tak więc nie musiałem przechodzić katuszy związanych z układaniem się nowego łańcucha co 1500-2000km tylko na spokojnie przekładałem sobie te 4 sztuki a testowa kaseta nigdy nie była używana z jakimś zajechanym żelastwem - na pewno także dzięki temu jest ona w tak dobrym stanie. Jestem naprawdę zaskoczony trwałością PG-950, nawet powłoka chromu tylko lekko wytarła się przy samych ząbkach, nie ma też żadnych odprysków. Wcześniej używałem kaset 7.0 i 9.0, które po 3000-4000km wymagały porządnego piłowania, żeby choć trochę przywrócić ząbkom ich pierwotny wygląd a każda wymiana nawet używanego łańcucha wymagała 30-40km układania się. Po małej regeneracji kasety te przejeżdżały jeszcze najwyżej 2000-2500km. Nawet nie wspominam o kasecie XTR, która po 3500-4500km nadaje się już praktycznie tylko na złom. PG-950 jest całkowicie rozbieralna, wystarczy tylko wykręcić imbusem małego trzpienia by wszystkie zębatki rozjechały się na boki – kapitalna sprawa, wreszcie natrafiłem na kasetę, którą mogę porządnie wyczyścić. Przypominają mi się fajne czasy z końcówki lat dziewięćdziesiątych (do 1998 roku) kiedy to kasety Shimano LX i XT były całkowicie rozbieralne, niestety później całkowicie zaprzestano ich produkcji. Zębatki tradycyjnie u SRAMa rozdzielone są plastykowymi dystansami. Cena wynosi w sklepie ok. 115 złotych, jednak w sklepach internetowych widziałem je na wyprzedaży nawet poniżej 100 złotych. Obie ceny są do zaakceptowania jak na sprzęt od napędu z metalowymi zębatkami (wszystkimi), który osobom mało jeżdżącymi starczy nawet na 3-4 sezony jazdy! Ja przejechałem 6000km a przejadę na niej jeszcze pewnie ze 3000 km aż do maja przyszłego roku kiedy to znowu kupię tą samą kasetę, żeby późnowiosenne jazdy po górach rozpocząć na nowym napędzie. Plusy: - bardzo duża trwałość, - atrakcyjna cena, - jest całkowicie rozbieralna, - całkiem niezły wygląd, - w miarę dokładne wykonanie. Minusy: - waga, - tanie materiały. Ocena: Funkcjonalność – 5/10 Wygląd – 4/10 Trwałość – 8/10 Jakość – 4/10 Jakość/cena – 8/10 Ogólnie – 6/10 Podsumowanie: SRAM PG-950 to w miarę tania i bardzo trwała kaseta, również na działanie nie ma co narzekać, dodatkowo jest całkowicie rozbieralna co właściwie nie zdarza się w dzisiejszych czasach. W tej chwili jest to moja ulubiona kaseta – ekonomiczna i dobrze działająca, niczego więcej mi nie trzeba. Jedynie do rowerka startowego wybieram droższe modele kaset (9.0 lub XTR), których i tak nie zużyję nawet przez cały sezon jazdy na zawodach. Do średniej klasy rowerku rewelacja, gorąco polecam.
Test kasety SRAM PG-950
Koniec sezonu tradycyjnie kończę rozebraniem całego rowerka i wyczyszczeniem wszystkiego, dokonuję także dokładnych oględzin sprzętu. Przy okazji ostatniego w tym roku przeglądu prezentuję test kasety.<br />