Kraina marzeń i zapomnienia - Bornholm.

Drukuj

Wielu mówiło, wielu pisało, ale najlepiej wie ten, kto był ,widział i doświadczył w imię tej zasady postanowiłem wybrać się na 3-dniową wyprawę rowerową na wyspę Bornholm. Pomysł wyjazdu zrodził się w mojej głowie podczas jednej z wycieczek rowerowych szlakiem nadmorskim. Zafascynowany pięknem przybrzeżnych okolic trójmiasta, przypomniałem sobie relację znajomych z pobytu na Bornholmie, dla których wyspa ta, przez swój urok i przyjazność, stała się miejscem ich corocznych odwiedzin. Postanowiłem przekonać się sam. Tego samego dnia zebrałem pięcioosobową ekipę niedzielnych rowerzystów i z ich pomocą rozpocząłem przygotowywania do wyprawy

Nexo „Wielu mówiło, wielu pisało, ale najlepiej wie ten, kto był ,widział i doświadczył” – w imię tej zasady postanowiłem wybrać się na 3-dniową wyprawę rowerową na wyspę Bornholm.

Pomysł wyjazdu zrodził się w mojej głowie podczas jednej z wycieczek rowerowych szlakiem nadmorskim. Zafascynowany pięknem przybrzeżnych okolic trójmiasta, przypomniałem sobie relację znajomych z pobytu na Bornholmie, dla których wyspa ta, przez swój urok i przyjazność, stała się miejscem ich corocznych odwiedzin. Postanowiłem przekonać się sam. Tego samego dnia zebrałem pięcioosobową ekipę niedzielnych rowerzystów i z ich pomocą rozpocząłem przygotowywania do wyprawy.

Zarys:
Przygotowania rozpocząłem 2 tygodnie przed wyjazdem, sprawdzając połączenia morskie tak, aby podróż z Gdyni na Bornhlom była jak najkrótsza, co za tym idzie, jak najmniej męcząca. Dodatkowym utrudnieniem w znalezieniu odpowiednich połączeń, był fakt, iż wyjazd nasz był ograniczony czasowo tzn. od piątku rana do niedzieli wieczorem. Spośród wielu ofert, m.in.: Żeglugi Gdańskiej (wodolot z Ustki, Kołobrzegu i Darłowa), Polferies (prom ze Świnoujścia do Ronne), wybrałem propozycję Żeglugi Kołobrzeskiej, oferującej najwięcej połączeń:

 

Kołobrzeg – Nexo (11.00 – 13.00, Piątek)
Nexo – Kołobrzeg (17.45 – 19.45, Niedziela),

gdzie cena za bilet (dorosły + rower) wynosi około 280 zł w obie strony. Aby uniknąć problemów związanych z brakiem biletów na wodolot, rezerwacji dokonać należy 10 dni przed wyjazdem.

Gdy już znany był nam termin wyjazdu, mogłem przemyśleć plan wyprawy, jak również rozpocząć przygotowanie sprzętu oraz sporządzić listę rzeczy, które należy wziąć ze sobą.

Pierwszy dzień:
Bornholm_2003 Świadomi konieczności wcześniejszego stawienia się na odprawie paszportowej (1 godz. przed odpływem wodolotu) wyruszyliśmy z Gdyni do Kołobrzegu o 6.30 rano. Po sprawdzeniu czy wszystko zostało zabrane oraz czy rowery są dobrze zamontowane na bagażniku samochodu, wyruszyliśmy w 3 godzinną podróż. Po przyjeździe do Kołobrzegu i wyjściu z samochodu odczuliśmy ogromną ulgę. Teraz już wiem, że 5 osób, 5 rowerów (2 na bagażniku, 3 w środku) oraz bagaże w jednym dużym samochodzie nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem, lecz na pewno dużo bezpieczniejszym niż podróż pociągiem PKP.

Dojechaliśmy do Kołobrzegu o godzinie 10. Udaliśmy się na odprawę. Zgodnie z panującymi na promie „przepisami”, rowery odstawiono na rufę, a bagaże (plecaki, sakwy, namioty, karimaty) kazano nam zabrać na pokład. Po niecałych 2 godzinach dopłynęliśmy do Nexo. Odprawa, pakowanie, coś na ząb i w drogę!

Założeniem było, aby tego dnia pokonać trasę ciągnącą się południowym wybrzeżem: Nexo – Snogbeak – Duodde – Pedersker – Aakirkeby – Nylars – Ronne. Wyruszyliśmy. Po 40-minutowej jeździe przez Snogbeak, wieś rybacką znaną ze 100-metrowego pomostu i ciekawej architektury (domki rybackie okryte słomą), dojechaliśmy do Duoedde (z Nexo około 10 km), gdzie odpoczęliśmy i zjedliśmy ciepły posiłek (duża pizza 55 DKK ~ 25 PLN). Samo Dueodde, zwane „Lazurowym wybrzeżem Północy”, zachwyca widokami. Z 45-metrowej (195 schodów) latarni morskiej (wstęp 4 DKK – dorośli, 2 DKK – dzieci) można zobaczyć imponujący krajobraz: szerokie plaże, ruchome wydmy, wodę morską o turkusowym odcieniu – czuliśmy się jak w bajce!

 

Dueodde Dueodde Dueodde


16.00 – czas płynął nieubłaganie. Mieliśmy godzinę na pokonanie 15 km do Aakirkeby. Czasowo ograniczał nas fakt, iż zależało nam na zwiedzeniu muzeum starych pojazdów (pon.- sob. 10:00-17:00; bilet wstępu – 10 DKK), które mieści się właśnie w Aakirkeby - dawnej stolicy Bornholmu. Udało nam się dotrzeć do Aakirkeby na 17:00, jednak okazało się, że muzeum jest oddalone o 2 km od centrum tego miasteczka. Na dojazd tam było już za późno. Nasze łzy zawiedzenia wylaliśmy więc w znajdującym się niedaleko Kościele Aa Kirke z zachowanym ołtarzem z 1600 roku.

Po godzinnym zwiedzaniu dawnej stolicy Bornholmu, udaliśmy się w kierunku Ronne, aby tam spędzić noc. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Nylars, gdzie obejrzeliśmy najlepiej zachowany okrągły kościół – Nylars Kirke. Pobyt w dwóch kościołach sprawił, że uduchowieni , „na skrzydłach”, dotarliśmy na camping na obrzeżu obecnej stolicy wyspy – Ronne (Aakirkeby - Ronne : 15 km).

 

Duoedde Nylars_Kirke Aa_Kirke


Podsumowanie dnia pierwszego:
- Po wyjściu z wodolotu zastaliśmy nasze rowery całe mokre od słonej wody z Bałtyku. Polecam, dlatego wziąć ze sobą worek, aby okryć rower.

- Pogoda: świeciło słońce, wiał lekki wiatr, temperatura powietrza wynosiła około 25 stopni.

- Trasa: około 45 km, mało wymagająca – płaska, łatwa technicznie. Ogrom ścieżek rowerowych (każda oznaczona tablicą z napisem: CYKLEVIEJ), którymi można dojechać wszędzie. Dużym ułatwieniem dla turystów jest fakt, iż na każdej z nich, co parę kilometrów znajduje się informacja z odległością, jaką trzeba pokonać, aby dostać się do najbliższego miasteczka. Warto zaznaczyć również, że ścieżki te są w idealnym stanie, mimo, iż budowane były w latach 80-tych.

- Duńczycy to ludzie o bardzo wysokiej kulturze osobistej. Doświadczyłem tego nieraz. Gdy samochód wyjechał mi na ścieżkę rowerową, jego kierowca przeprosił mnie i wycofał samochód, chociaż, de facto, wcale nie musiał tego czynić (wyjazd z jego garażu był możliwy jedynie przez przejechanie ścieżki rowerowej). Ponadto każdy kierowca wyprzedzający rowerzystę, wymija go z 1,5 metrowym odstępem.

- Kradzieże rowerów na Bornholmie należą do rzadkości. Nie trzeba się denerwować o sprzęt i bagaż, gdy zostawia się je na chwilę np. przed sklepem. Złodziejstwo tam nie istnieje. Jak się później dowiedzieliśmy, na całą wyspę przypada około 30 policjantów. W samym Nexo – kurorcie typowo turystycznym – jest ich tylko dwóch.

- Atrakcje: Do nich z pewnością należą stoiska tubylców z pięknymi „ręcznymi robótkami”, które nas urzekły, jak również koncerciki (najczęściej jazzowe), festyny odbywające się codziennie na głównym rynku w każdej większej wiosce i miasteczku, a nawet na campingach.

 


Nocleg (1 dzień / 2dzień) :
Spośród wielu opcji noclegowych (tanie pola namiotowe – bez ciepłej wody, bez pryszniców; campingi; domki; pensjonaty) wybraliśmy ofertę satysfakcjonującą nas zarówno pod względem finansowym, jak i komfortowym tzn. nie za drogo, ale wygodnie – pod własnymi namiotami, na campingu (około 30-50 zł/24 h na osobę) z prysznicami (z odpłatną ciepłą wodą – 1 DKK = 1 min), sklepem, dostępem do kuchni. Zmęczeni podróżą, po polowej kolacji oraz orzeźwiającej kąpieli w zimnym Bałtyku, poszliśmy spać.

Dzień drugi:
9.00 – pobudka, śniadanie, kąpiel w morzu, prysznic . Wszystko po to, aby o 10:30 wyruszyć na podbój Ronne – stolicy Bornholmu. Na pierwszy rzut oka mieścina ta przypomina Sopot, chociaż jest bardziej płaska. Zwiedziliśmy najważniejsze jej punkty, czyli rynek wraz ze wspaniałą starówką z zabudową z XVIII i XIX wieku, średniowieczny fragment miasta wokół kościoła św. Mikołaja jak i sam kościół.

 

Ronne Ronne_Jazz Ronne_starówka


O 13.00 wyruszyliśmy z Ronne, podążając najpiękniejszą trasą: Ronne – Muleby – Tofte – Hasle – Teglkas – Vang – Allinge – Sandvig – Hammeren – Sandvig – Tejn – Ro – Gudhjem (około 55 km). Śliczne widoki, ścieżka rowerowa biegnąca nad samą wodą, płaski teren wpłynęły na to, że trasę z Ronne do Vang uznaliśmy za najpiękniejszą z całej naszej wyprawy. Później zaczęły się małe schody, kiedy to jeden stromy podjazd sprawił, że wszyscy zeszliśmy z rowerów i podprowadziliśmy je na górę. Od tej pory nie było już tak łatwo – do Gudhjem było więcej podjazdów niż zjazdów. W drodze do Alligne oddalaliśmy się od linii brzegowej. W głąb lądu pogoda była coraz gorsza. Zaczęło się chmurzyć aż w końcu, gdy dojechaliśmy do Alligne, rozpadało się. Postanowiliśmy więc przeczekać deszcz w przemiłej knajpce na obiedzie w centrum miasta. Niestety deszcz nie ustępował. Zrezygnowaliśmy, zatem z wycieczki do Hammershus – miejsca słynącego z ruin największego w Północnej Europie średniowiecznego zamku, na rzecz szybkiego przyjazdu przez Tejn z małym kościółkiem do Gudhjem, gdzie zaplanowaliśmy nocleg. Udało nam się tego dokonać w 1,5 godziny.

 

Hasle-Vang Vang-Allinge Vang


Po dotarciu na miejsce o godzinie 18:00, mimo, iż zmęczenie dawało nam się we znaki, poszliśmy zwiedzić to piękne miasto zwane inaczej „skandynawskim Capri” czy też „krainą artystów”. Oglądnęliśmy tamtejszy przepiękny wiatrak holenderski – Gudhjem Molle – największy młyn wiatrowy na wyspie i jeden z najpotężniejszych w Danii. Później oddaliśmy się przyjemnościom takim jak gra w piłkarzyki i kąpiel.

 

Allinge Allinge-Gudhjem Gudhjem_Molle


Podsumowanie dnia drugiego:
- Pogoda: Można powiedzieć, że z wyjątkiem deszczu, który dopadł nas w Alligne, pogoda była wręcz wymarzona. Nie za gorąco, nie za zimno, z lekkim wiaterkiem, z reguły bez prażącego słońca – rowerzyści to lubią ;)

- Trasa: bardziej wymagająca niż dnia pierwszego. Pierwsza część – w miarę płaska, biegnąca pięknymi szlakami nad morzem; druga część – bardziej wyczerpująca, obfita w zjazdy i podjazdy.

- Wyspa coraz bardziej nam się podoba, na co wpływ ma architektura, widoki niczym z bajki, pola, porty.

Nocleg (2 dzień / 3 dzień) :
Znów wybraliśmy camping, niemniej jednak nocowaliśmy w 6-osobowym pokoju, gdyż doliczyliśmy się, że koszt pokoju jest taki sam jak koszt rozstawienia dwóch namiotów. Ponadto, byliśmy zbyt zmęczeni, aby bawić się w rozstawianie namiotów, dlatego taki pokój był nam bardzo na rękę. Była to z pewnością najwygodniejsza opcja. Niestety, takich ofert noclegowych nie ma zbyt dużo ;(

Dzień trzeci – jednak przedostatni:
Dzień trzeci miał być naszym ostatnim dniem pobytu na Bornholmie. Wodolot, którym mieliśmy wrócić do Kolobrzegu, wypływał o 17:45, więc w Nexo musieliśmy być najpóźniej około godziny 17:00. Zorganizowaliśmy sobie plan trasy rowerowej w taki sposób, aby bez problemu zdążyć do Nexo na czas. Trzeba przyznać, że plan ten był dość napięty: Gudhjem – Listed – aqua park – Svaneke – Arsdale – Nexo (około 30 km).

 

Gudhjem-Listed Gudhjem-Listed


O godzinie 11:00 wyruszyliśmy z Gudhjem w kierunku Listed. Po godzinie byliśmy już na miejscu – w małym aqua parku (połączonym z małym zoo), gdzie spędziliśmy relaksujące chwile w basenach, wygrzewając się na słońcu. Później przez Svaneke – najdalej wysunięte na wschód miasto Danii, będące najważniejszym ośrodkiem kultury i sztuki na wyspie, słynące m.in.: z pracowni artystycznych czy wytwórni cukierków, Arsdale – niewielką osadę rybacką z jedynym pracującym w Danii wiatrakiem typu holenderskiego, dotarliśmy do Nexo. Tam, zjedliśmy obiad około 16:00 i o 17:15 stawiliśmy się w porcie. Niestety okazało się, że z powodu wysokich fal, wodolot nie mógł przypłynąć. Co więcej, dowiedzieliśmy się od kierownika portu, że takie incydenty mają miejsce dosyć często ;( Nasze bilety zostały przepisane na następny dzień na 8 rano i tym samym, nasz pobyt na Bornholmie przedłużył się o jeden dzień. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

 

Nexo Nexo


Wieczorem udaliśmy się do centrum Nexo, które dokładnie zwiedziliśmy. Okolice te są cudowne. Uwagę naszą przykuły niezwykle zadbane domki mieszkalne, z równo obciętymi żywopłotami, kolorowymi ogrodami – brak słów. Rozegraliśmy również 4-godzinny mecz w piłkarzyki, co sprawiło nam ogromną frajdę. Przed północą udaliśmy się na nocleg na campingu, położonym, jak większość innych campingów, nad samym brzegiem morza, gdzie mogliśmy jeszcze podziwiać ostatni podczas naszego pobytu na Bornholmie, zachód słońca.

Podsumowanie dnia trzeciego:
- Pogoda: mało sprzyjająca rowerzystom - słońce, temperatura ok.27 stopni, mocny wiatr - wiejący w twarz.

- Trasa: krótka, ale pagórkowata.

- Utwierdziłem się w przekonaniu, że daleko jest Polakom do kultury osobistej Duńczyków. Czemu? Zdarzyło się tak, że jeden z uczestników naszej wyprawy zostawił torbę wraz z aparatem fotograficznym, dokumentami, portfelem koło kafejki, w której zrobiliśmy sobie mały odpoczynek. Jeden z pracowników tej kafejki znalazł ją i w poszukiwaniu jej właściciela, obdzwonił wszystkie campingi i restauracje w okolicy, aż w końcu znalazł nas i oddał, usatysfakcjonowany, naszą własność.

Dzień czwarty:
6:30 – pobudka, pakowanie, prysznic. 7:30 – odprawa. Z wielkim żalem opuściliśmy Bornholm i wróciliśmy do Polski.

Podsumowanie całej wyprawy:
Założeniem wyjazdu było objechanie wyspy dookoła (około 130 km) w trzy dni, spokojnym turystycznym tempem (20 km/h), co umożliwiło dokładne poznanie tamtejszej kultury i krajobrazu. To się nam udało. Jednocześnie wprowadziliśmy w życie zasadę, że najlepiej wie ten, kto widział. Opisy, relacje, z którymi się zetknąłem, nie przygotowały mnie nawet w połowie na doznania, jakich doświadczyłem.

Was namawiamy do tego samego. Jedźcie i zobaczcie to na własne oczy – tego nie da się opisać słowami!!!

MAPĘ Bornholmu znajdziecie TUTAJ.


Zdjęcia: Łuczycki Maciej, Droszcz Krzysztof, Droszcz Jacek
Tekst: Łuczycki Maciej


Wkrótce na łamach vortalu umieścimy mini poradnik ze wszystkimi informacjami jakie potrzebuje osoba planująca wyjazd na Bornholm.


Pytania dot. wyspy Bornholm oraz samego wyjazdu prosimy kierować do Macieja Łuczyckiego.