Absurd Expedition 2008 - start

Drukuj

Po paru dniach od wylotu z Polski dotarłem do Arica na północy Chile (w pobliżu granicy z Peru)

Odcinek I
Zakupiłem niezbędne zapasy jedzenia i za parę godzin wyruszam w kierunku Boliwii - przez pierwsze 250 km droga była bardzo dobrej jakości (pokryta asfaltem) i na tym odcinku wznosiła się od poziomu morza na wysokość 5000 m.

W trosce o moje bezpieczeństwo dostałem prezent w postaci telefonu satelitarnego, który miałem do odebrania na cargo na lotnisku. Na moje pytanie kto był w to zamieszany padła odpowiedz - PRYMUSI :) Wielkie dzięki.
Myślę, że w przeciagu następnych paru dni będę miał możliwość napisania paru słów przed dotarciem do Boliwii.

Odcinek II
Po pokonaniu suchej jak pieprz pustyni Atacama po prawie tygodniu dotarłem do wioski Tambo Quemado. Wioska jest położona na wysokości około 4500m (https://www.fallingrain.com/world/BL/5/Tambo_Quemado2.html).

Dookoła otoczona potężnymi przestrzeniami, a w tle ośnieżonymi szczytami wulkanów. Wspinając się od poziomu Pacyfiku gdzie można było znaleźć i zobaczyć potężne kaktusy oraz sępy krążące nade mną, nie przypuszczałem, iż na tej wysokości znajdę jakiekolwiek żywe stworzenia występujące w większej ilości (zwykle powyżej 4000-4500 m mogą przetrwać tylke te zwierzęta, które są odporne na niskie temperatury, bardzo ubogie jedzenie itp i jest ich tylko pare gatunków). Tutaj powyzej 4500 wszystko wręcz tętni życiem - lamy, gazele, kondory, ptaki przypominające żurawie w kolorze różowym.

 



Do tej pory głównie wspinałem się na kolejne przełęcze drogami asfaltowymi (wczoraj wrociłem z krótkiego kręcenia bezdrożami parku Sajama w Boliwii - zdjęcie z wulkanem w tle). Od jutra prawdopodobnie nie będę miał już żadnego kontaktu mailowego przez co najmnej klilka tygodni lub nawet do końca czasu trwania wyprawy - odbijam wreszcie z asfaltu i kieruję się przez potężne pustkowia Altiplano, a później Puna de Atacama - wreszcie czuję jak wraca mi krążenie w całym organizmie. Odnośnie samopoczucia - wszystko jest ok, aklimatyzacja chyba się sama zrobiła, bezobjawowo. Zwykle około 4500 m traciłem apytet na 1-2 dni - tym razem żadnych objawów - jem wszystko co się rusza i co się da tylko zjesc;). Po tygodniu nie jedzenia mięsa, w Tambo pani przyrządziła mi kawał mięsa z lamy - troszkę gumowate, ale super. Temperatura poszła już gwałtownie w dół - wczoraj w nocy było -10, w ciągu dnia cały czas świeci niebezpieczne na tej wysokości słońce, wieje mocny wiatr, ale nie na tyle, aby błotniki w rowerze wpadały w wibracje tak jak to bylo w Tybecie:). Zobaczymy co będzie dalej - nie ma dymu bez ognia;). Od wczoraj muszę się ubierać w ciepłe rzeczy do jazdy, tj. rękawiczki zimowe, spodnie, kurtka. Muszę jeszcze zakupy zrobić drobne - kupę jedzenia jest tu dostępne - m.in.: wypatrzyłem suszone mięso, które jest bardzo odzywcze i można je wozić przez bardzo długi czas. Jak będę miał tylko dostęp do netu to napiszę co i jak.

 



Trzymajcie sie cieplutko i pozdrawiam.

(***) Odnośnie całej trasy wyprawy - wg tego co zostało opublikowane na stronie wyprawy całość wyprawy miała skończyć się właśnie w wiosce Tambo, w której obecnie się znajduje. Przyczyna, dla której podjąłem decyzję o rozpoczęciu całej wyprawy od jej końca jest związana z lepszym rozplanowaniem czasowym (jeśli rozpocząłbym rowerowanie z Santiago musiałbym być w Tambo 1-2 tygodnie wcześniej, aby dostać się do Arica i zorganizować transport do Santiago i mieć w zapasie parę dni na nieprzewidziane sytuacje. W obecnej sytuacji będę podążał w kierunku Santiago i wystarczającym okresem w jakim tam będę musiał być przed moim lotem to 1-2 dni).

BikeWorld.pl jest oficjalnym patronem medialnym wyprawy.


W przygotowaniu relacji pomaga nam portal www.hivermag.pl.

Kilka słów o hiverMAG. Inicjatywa ta jest efektem zaangażowania kilkunastu prawdziwych pasjonatów alternatywnych sportów i sposobów na organizowanie życia. W każdym kolejnym wydaniu, począwszy od pierwszego numeru, przeczytacie o najróżniejszych sportach. Freeskiingu, snowboardzie, rowerach, podróżach, ciekawych i nieszablonowych zjawiskach z pogranicza kultury oraz sztuki. Odnajdziecie hiverMAG jako lekturę o pasjach, których realizowanie czyni każdego z nas wyjątkowym. W numerze pierwszym proponujemy przegląd sportów od freeskiingu, przez rolki i rower po kitesurfing. Pokazujemy podróże i zagadnienia związane z nimi: od Etiopii po Indochiny. Dzięki hiverMAG'owi nr 001, m.in.: poznacie sylwetki Anthony'ego Boronowski'ego, jednego z najlepszych na świecie freeriderów oraz polskiego zawodnika specjalizującego się w rowerowym dircie, Rafała Białego. Zapraszamy do czytania hiverMAG'a.