Test: Miejsko-trekkingowy e-bike Overfly Muse Plus

Sprawdzamy nowego, miejsko-trekkingowego elektryka od polskiego producenta - Overfly Muse Plus. Jaka jest nasza opinia na jego temat?

Drukuj
Overfly Muse Plus Mariusz Sobczak

Polski producent rowerów hybrydowych uzupełnił swoją ofertę o bardzo uniwersalny rower, który ma w założeniu służyć jako codzienny środek transportu, ale też sprawdzić się podczas weekendowych wypadów za miasto, a nawet na wielodniowe wyprawy dzięki możliwości dodania dodatkowej baterii.

Galeria
Galeria: Uniwersalny e-bike Overfly Muse Plus Zobacz pełną galerię

Muse Plus to nie pierwszy rower producenta z podwarszawskiego Raszyna, który trafił do naszej redakcji. Testowaliśmy już dla Was model Pioneer, czyli niedrogiego miejskiego e-bike'a, czy również mieszczucha, ale z trochę wyższej półki, czyli Legend Plus, a ostatnio przedstawiciela serii Bolt +, czyli najbardziej sportowej i terenowej linii w gamie Overflaya. Wszystkie te rowery miło nas zaskoczyły ogólnym poziomem działania i jakością jazdy - zobaczmy czy tym razem również tak będzie!

Mimo, że Overfly w branży rowerowej jest obecny od stosunkowo niedawna, to firma stojąca za tą marką ma blisko trzydziestoletnie doświadczenie w branży elektronarzędzi, które postanowiła przenieść na płaszczyznę rowerową. W końcu w e-bike'ach równie istotny jak dobra rama, hamulce czy sprawnie działający napęd jest silnik, zasilająca go bateria oraz cała elektronika zarządzająca wspomaganiem. Overfly na kilku polach wyróżnia się na tle konkurencji - myślimy tu np. o spotykanej często możliwości rozszerzenia ich rowerów o dodaktową baterię. Taką opcję spotykamy też w testowanym Muse. Pozostałe modele polskiego producenta możecie sobie podejrzeć na ich stronie: overflybike.pl.

 

Zobacz też:

 

 

Rama

Już na pierwszy rzut oka nowy model Overflaya sprawia bardzo dobre wrażenie i może się podobać. Dolna rura, mieszcząca wbudowany w nią centralny silnik oraz baterię jest bardzo masywna (nawet jak na e-bike), ale posiada zgrabne przetłoczenia dodające jej zdecydowanie lekkości. Czarny, matowy lakier w połączeniu z kontrastującymi, czerwonymi i srebrnymi dodatkami w połęczeniu ze wspomnianą już dolną rurą nadają rowerowi drapieżny, ale jednocześnie elegancki i niezbyt "nachalny" charakter. Wizualnie Muse przypadł do gustu zarówno nam, jak i naszym piękniejszym połówkom. ;)

 

 

 

Rama jest wykonana z aluminium serii 6061, posiada poszerzaną główkę sterową i wewnętrzne prowadzanie przewodów, których wejście jest bardzo ładnie wkomponowane w główną rurę (symetrycznie z obydwu stron). Skoro już mowa o prowadzeniu przewodów to warto zwrócić uwagę na porządek panujący na kokpicie. Producent połączył ze sobą za pomocą gumowych spirali przewody biegnące do lewego i prawego otworu w ramie, dzięki czemu nie mamy gąszczu kabli przed oczami, a trochę ich jest, bo choćby z każdego hamulca wychodzą po dwa, o czym więcej w dalszej części. Wygląda to estetycznie i pokazuje wysoką dbałość o detale, które wszak mają bardzo duży wpływ na ostateczny odbiór produktu.  

 

 
 

 

Rama ma kształt typowego roweru miejskiego z bardzo nisko opadającą rurą główną, co bardzo ułatwia wsiadanie i schodzenie z roweru, ale już płaski kąt główki ramy, wynoszący 68,5 stopnia w połączeniu z widelcem o skoku 100mm i hamulcami tarczowymi sugerują, że nie jest to maszyna, której zastosowanie jest ograniczone wyłącznie do tzw. commutingu. Również stromy kąt rury podsiodłowej powoduje, że siedzimy bardziej „nad” korbami niż w typowym rowerze miejskim, co ułatwia pedałowanie z wyższą kadencją i pokonywanie dłuższych dystansów.

Rower występuje tylko w jednym rozmiarze (17,5”) i powinien pasować według producenta na osoby o wzroście od 160 do 180 cm i w naszej ocenie zakres ten można "przesunąć" w górę maksymalnie o 5cm, także warto mieć to na uwadze, decydując się na jego zakup.

 

Układ wspomagania – serce Muse’a

Jeśli sercem „klasycznych” rowerów jest rama, tak w przypadku elektryków ten tytuł zdecydowanie należy się jednostce napędowej. Podobnie jak w Boltach, również tutaj zastosowano silnik Ananda. Jednostka ma bardzo wysoki moment obrotowy wynoszący 90Nm i generuje moc nominalną 250W (zgodnie z normą UE EN 15194, czyli średnia moc z 30min) oraz maksymalną 800W. Maksymalna prędkość, do której działa wspomaganie to 25km/h – ograniczone już wcześniej wspomnianą normą.

 

 

Bateria, o czym dumnie informuje nas naklejka na wsporniku nad węzłem suportowym, jest produkowana w Polsce i otrzymujemy na nią aż 3 lata gwarancji. Pracuje w nominalnym napięciu 36V i zbudowana jest na bazie markowych, litowo-jonowych ogniwacg Panasonic, które według producenta są znacznie trwalsze i stabilniejsze niż ogniwa "no-name". Standardowa bateria wbudowana w ramę ma pojemność 14,5Ah (520Wh), ale na etapie zamawiania roweru możemy wybrać za dopłatą 440zł baterię o pojemności 17,5Ah (630Wh). Według producenta zwiększa ona zasięg roweru z 70-100 km do 80-120 km, oczywiście w zależności od używanego przez nas poziomu wspomagania.

 
 

 

Nam podczas testu bateria wystarczyła na niecałe 60 kilometrów, ale musimy przyznać, że wykorzystywaliśmy raczej mocniejsze tryby i nasza jazda była co najmniej "nieekonomiczna" (w końcu to test!), także dystanse pomiędzy ładowaniami deklarowane przez producenta są jak najbardziej możliwe do osiągnięcia. Moduł baterii możemy łatwo wyciągnąć po przekręceniu kluczyka blokady, a ładowanie  możliwe jest zarówno z baterią w rowerze (gniazdko jest ukryte na ramie) jak i po jej wyjęciu. Pełne naładowanie baterii z wykorzystaniem dołączonej ładowarki zajmuje niecałe 9 godzin.

Bateria jest dobrze spasowana z ramą – nic nie odstaje, a co najważniejsze nie hałasuje nawet na sporych wertepach, co jest częstą bolączką elektryków, jednakże umieszczenie jej od dołu ramy może powodować, że grawitacja zrobi swoje i z biegiem czasu zatrzaski się wyrobią i moduł baterii zacznie się mocniej ruszać - czas pokaże, ale rozwiązanie z dostępem do baterii od góry wydaje się bezpieczniejsze.

Overfly oferuje do Muse’a dodatkowe battery packi, które przykręcamy do górnej rury -  takie umieszczenie zasobnika sprawia, że środek ciężkości nadal pozostaje stosunkowo nisko i nie przesuwa się do tyłu jak w przypadku montażu . Dostępne są opcje o pojemności 17.5Ah, 24.5 Ah i 31.5 Ah, w cenach odpowiednio 2.200, 2.800 i 3.400zł). Montując największą z nich otrzymujemy ogromną łączną pojemność 49Ah (1764Wh), wydłużając tym samym zasięg do nawet 250km, co powinno pozwolić na przejechanie kilkudniowej wyprawy lub nawet najbardziej ambitnej jednodniowej eskapady bez dostępu do gniazdka.

 

 

 

Z „podwórka” motoryzacyjnego wiemy, że baterie są najsłabszym ogniwem całego systemu hybrydowego, gdyż ich wydajność wyraźnie spada wraz z upływem czasu i są pierwszym elementem nadającym się do wymiany. W tym miejscu ujawnia się kolejna mocna strona polskiego producenta. Overfly oferuje usługę regeneracji wszystkich budowanych przez siebie modułów, także nawet po kilku latach użytkowania roweru nie staniemy przed dylematem czy i gdzie będzie możliwa wymiana ogniw w naszym rowerze.

"Mózgiem" całego systemu jest niewielki, umieszczony centralnie przed wspornikiem kierownicy komputer z kolorowym wyświetlaczem  sygnowany logo Overfly. Posiada on jedynie dwa przyciski – jeden służący do uruchomienia licznika (i całego wspomagania) i drugi, którym możemy włączyć przednią lampkę. Sterujemy nim wyłącznie poprzez jeden guzik umieszczony na przełączniku trybów wspomagania, znajdujący się przy lewej klamkomanetce. Ekran ma pięć pól – dolna połowa podzielona jest na cztery pola, na których mamy informacje o dystansie całkowitym, dystansie wycieczki, chwilowej mocy wspomagania oraz jego stopniu. Górna połowa to do wyboru prędkość chwilowa, średnia i maksymalna (przełączane krótkim naciśnięciem wspomnianego guzika. Jego dłuższe przytrzymanie powoduje przełączenie na drugi ekran – oferuje on dokładnie te same dane, ale w innym układzie graficznym. Górna belka (analogiczna jak w telefonach) wskazuje czy mamy włączone przednie światło oraz poziom baterii. Sposób sterowania naprawdę przypadł nam do gustu -  jest banalnie prosty i intuicyjny. W kwestii prezentowanych danych chętnie dodalibyśmy jeszcze informację o pozostałym, szacowanym zasięgu w zależności od trybu wspomagania, na którym jedziemy.

 

 
 

 

Wspomnimy jednak o dwóch mankamentach komputera – pierwszym jest niezbyt dobry kontrast w świetle słonecznym – wartości są w miarę dobrze widoczne, ale „opisy” pól już zupełnie nie. Drugi minus to mocowanie. Ze względu na zastosowanie kierownicy o średnicy 25.4mm, pod obejmami trzymającymi licznik znajdują się grube gumowe podkładki i nawet skręcając śruby mocujące „do oporu”, komputer potrafi się obrócić po wjechaniu w większą dziurę. Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być zastosowanie kierownicy oversize, co niewątpliwie pozytywnie wpłynęłoby też na sztywność kokpitu, a co za tym idzie pewność prowadzania roweru.

System oferuje 5 poziomów wspomagania oraz dodatkowo tryb „walk”, pomagający nam pchać rower. Pomimo dużego momentu obrotowego wspomaganie działa dosyć spokojnie. Rower nie wyrywa spod świateł lub przy gwałtownym, mocnym depnięciu w korby nawet na najmocniejszym trybie. Według nas wcale nie jest to jednak wada, gdyż takie „ugładzenie” jego pracy bardzo dobrze spisuje się w mieście jak również na spokojnych wycieczkach, czyli w warunkach, do których rower ten został stworzony. Przyspieszenie możemy „poprawić” dbając o wysoką kadencję, przy której silnik reaguje zdecydowanie bardziej żwawo.

 

 

 

 

Poziomy wspomagania zmieniamy wygodnym przełącznikiem umieszczonym obok obejmy klamki przedniego hamulca. Różnice pomiędzy poziomami  są zdecydowanie wyczuwalne – ten najsłabszy jest świetną opcją podczas poruszania się z niewielkimi prędkościami np. w centrum miasta lub gdy jedzie obok nas ktoś bez wspomagania - tryb ten pozwoli nam się też zmęczyć. Najmocniejszy z kolei sprawia, że praktycznie cały czas „żeglujemy” z prędkością oscylującą w granicach 25km/h przy minimalnym wysiłku. Z naszych obserwacji w ruchu miejskim w pełni wystarczający jest już środkowy, trzeci tryb wspomagania, bo nawet na nim szybko (i łatwo!) osiągamy limit prędkości, a baterii starczy na zdecydowanie dłużej.

Opóźnienie przy ruszaniu z miejsca wynosi około 1-2 sekundy, także rower nie "wyrywa" jak pocisk spod świateł. Opóźnienie jest podobne, gdy zaczniemy ponownie pedałować w trakcie jazdy. Układ za to niemalże natychmiast reaguje na zmiany w generowanej przez nas mocy w trakcie pedałowania, przez co jazda jest bardzo płynna. Bardzo podobało nam się też odłączanie wspomagania – nie ma tu gwałtownego odcięcia, które potrafi występować w "sportowych" e-bike'ach, a raczej płynne odebranie mocy -  gdy przestajemy pedałować, Muse utrzymuje prędkość tak, jak lekkie rowery pozbawione prądu. Taka charakterystyka pracy jest według nas odpowiednia do tego typu roweru.

Dźwięk silnika jest słyszalny, ale nie jest drażniący - poza cichym "bzyczeniem" z jednostki napędowej nie docierają do nas żadne inne dźwięki.

 

Wyposażenie

Producent zastosował widelec Mozo Peak o skoku 100mm z blokadą skoku umieszczoną w pokrętle na koronie. Jest to prosta konstrukcja w naszej ocenie bardziej spełniająca rolę ochronną w przypadku zbyt szybkiego najechania na krawężnik lub wpadnięcia w większą dziurę aniżeli efektywnie tłumiąca nierówności.

Za zatrzymanie roweru, co jest bardzo istotnym aspektem w przypadku ważących niemało elektryków, odpowiadają hydrauliczne tarczówki od Tektro, model M275 dedykowane do e-bików i wyposażone w czujniki odcięcia. Co to takiego? W przypadku dotknięcia klamek hamulcowych wysyłany jest sygnał do jednostki sterującej wspomaganiem natychmiast odcinający moc. Rozwiązanie bardzo dobre do miasta, gdzie dojeżdżając do świateł możemy jednocześnie zwalniać i kręcić korbami  aby zredukować bieg, a rower nie odczyta tego jako chęć przyspieszenia. Dźwignie są ergonomicznie wygięte, niezbyt długie, wygodnie możemy hamować nawet jednym palcem, modulacja i siła hamowania są naprawdę dobre – nie są to brzytwy wysadzające użytkownika z roweru przez kierownicę, ale ich moc wystarczy do w miarę sprawnego zatrzymania w praktycznie każdej sytuacji.

Za zmianę biegów odpowiada przerzutka Shimano Acera współpracująca z manetką z tej samej grupy, ośmiorzędowa kaseta oraz łańcuch KMC dedykowany do elektryków. O całości możemy powiedzieć, że działa poprawnie - adekwatnie do miejsca w hierarchii grup Shimano. Czuć wyraźną różnicę w stosunku do wyższych grup, choćby skok dźwigni redukującej jest długi, a pod obciążeniem biegi wchodzą z wyczuwalnym opóźnieniem, ale w rowerze tego typu nie jest to kwestia pierwszorzędna – w naszej ocenie jest wystarczająco.

 

 

Wspominaliśmy już o atencji producenta na detale. Widać ją również w zakresie bogatego wyposażenia roweru. Błotniki są wykonane z grubego, matowego plastiku i bardzo dobrze spasowane z oponami, co doceniliśmy gdy złapał nas deszcz w drodze powrotnej do domu. Są też naprawdę sztywne, dzięki czemu nie hałasują nawet na kostce brukowej. Bagażnik jest masywny i elegancko zintegrowany z ramą – widać, że te elementy były projektowane wspólnie. W komplecie dostajemy też bardzo mocną gumę, która bez problemu utrzymywała plecak z laptopem podczas codziennych dojazdów do pracy. Grube profile i kształt bagażnika bardzo dobrze współpracują z sakwami, co docenią użytkownicy planujący zabrać Muse’a na dłuższą eskapadę lub choćby wioząc zakupy, jednakże zwracamy uwagę na problem z montażem fotelika dla dzieci ze względu na dużą szerokość bagażnika oraz stosunkowo niskie maksymalne obciążenie wynoszące, mimo muskularności bagażnika tylko 15kg. Nóżka jest regulowana i zapewnia bardzo stabilne oparcie Muse’a. Czarne, matowe obręcze, dobrze współgrające z ramą, są ubrane w opony CST w rozmiarze 28x2.0”. Zapewniają one dobre tłumienie nierówności, a niemalże gładki bieżnik zaskakująco dobrze radzi sobie również poza asfaltem, oczywiście tak długo, jak jest sucho. 

Przednia lampa to ledowa Spanninga zasilana z baterii głównej, posiadająca sensor zmierzchu. Możemy też, jak już pisaliśmy powyżej, włączyć ją "ręcznie" przyciskiem na komputerku, natomiast z tyłu lampka jest zasilana z paluszka i włączana przyciskiem umieszczonym na korpusie. Takie, podyktowane zapewne oszczędnością rozwiązanie, w połączeniu z "automatycznym" światłem z przodu może powodawać, że po prostu zapomnimy o włączeniu lampki, a z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa, szczególnie w ruchu miejskim, tylne oświetlenie to podstawa! Musimy też pamiętać o wymianie baterii.

 
 

 

Na pochwałę zasługuje z kolei siodło Selle Royal, które jest wystarczająco wygodne do miasta, ale z drugiej strony nie jest to szeroka kanapa powodująca otarcia na dłuższych wycieczkach. Całości dopełniają porządne, metalowe pedały Wellgo z gumowymi nakładkami dające pewne podparcie niezależnie od rodzaju butów oraz ergonomiczne chwyty. 

Wrażenia z jazdy

Muse był z nami przez ponad miesiąc, także zdążyliśmy się świetnie poznać. Służył nam głównie do codziennych dojazdów do pracy, ale wykorzystaliśmy go również  na wycieczce z dzieciakami, gdzie służył za „woła” ciągnącego przyczepkę z najmłodszym uczestnikiem eskapady.

 

 

Jazda Musem jest naprawdę przyjemna, pozycja jest komfortowa, ale nie siedzimy tak pionowo jak w typowym mieszczuchu, zresztą spore pole manewru daje regulowany wspornik kierownicy, więc możemy dostować pozycję w zależności od preferencji i zastosowania roweru w danym momencie. Spory rozstaw kół i geometria ramy, o której pisaliśmy wcześniej, powodują, że rower jest stabilny i dobrze zachowuje się również przy większych prędkościach

Chętnie widzielibyśmy tutaj sztywną oś w przednim kole oraz kierownicę oversize, o czym wspominaliśmy już wcześniej, które na pewno wpłynęłyby pozytywnie na sztywność przodu – jednak masa roweru elektrycznego robi swoje i naszym zdaniem na tym polu mogłoby być lepiej, ale oczywiście jest to odczuwalne dopiero przy bardziej dynamicznej jeździe terenowej.

 
 
 

Podsumowanie

Dopracowana konstrukcja, staranny montaż, świetne wyposażenie w połączeniu z intuicyjnym wspomaganiem, które jest bardzo dobrze zestrojone do założonego zastosowania pozwalają nam na wystawienie łącznej, bardzo dobrej oceny Muse’owi. Jest to to naszym zdaniem e-bike udanie łączący cechy roweru miejskiego i trekkingowego.  

Najbardziej możemy „przyczepić się” do braku sztywnej osi z przodu i cienkiej kierownicy, znajdziemy też kilka oszczędności w postaci choćby zastosowanego napędu oraz widelca, ale prawdopodobnie dzięki temu producent mógł wycenić ten rower na poziomie nieznacznie przekraczającym 10tys. złotych, czyli naprawdę korzystnie na tle innych konstrukcji tego typu. Oczywiście to nadal poważna inwestycja, ale w zamian dostajemy naprawdę dobry sprzęt, także jeśli ktoś szuka uniwersalnego elektryka to powinien wziąć Muse’a pod uwagę -  my chętnie zostawilibyśmy go w naszym garażu na stałe, a to chyba wystarczająca rekomendacja!

 

Overfly Muse Plus
  • CENA: 10.228 PLN
  • RAMA: Alumunium 6061, 17,5"
  • WIDELEC: Mozo Peak, 100mm, blokada skoku, QR
  • PRZERZUTKA TYLNA: Shimano Acera
  • MANETKA: Shimano Acera
  • ILOŚĆ BLATÓW I KORONEK :1x8
  • KASETA: 8 rzędów
  • ŁAŃCUCH KMC X8 EPT
  • OBRĘCZE Aluminiowe / wzmacniane
  • OPONY 28" x 2.0 CST
  • SILNIK: Ananda 36V / centralny / bezszczotkowy / 250W / 800W
  • BATERIA: 14.5 Ah / 522 Wh / 36 V / Li-ion / Panasonic
  • WYŚWIETLACZ: Overfly model N5236-U
  • HAMULCE Tektro M275 z czujnikiem odcięcia on/off
  • TYP HAMULCÓW: Tarczowe hydr.
  • SIODEŁKO Selle Royal 4331 HEN
  • OŚWIETLENIE PRZÓD: Spanninga LED
  • OŚWIETLENIE TYŁ: Spanninga LED
Rowery Overfly  miejskie E-Bike  

 

Strona producenta: overflybike.pl