Test: Marin Eldridge Grade 1 - MTB za 3000 zł

Testujemy niedrogi rower górski Marin Eldridge Grade 1 - sprawdź naszą opinię!

Drukuj
Marin Eldridge Grade 1 Michał Kuczyński

Rynek pełen jest rekreacyjnych rowerów górskich, które mają być komfortowe, ale i w pełni użytkowe. Marin postanowił pokazać swoją wizję na stworzenie podstawowego górala - w ten sposób powstał nowy Eldridge Grade. Co dokładnie w nim spotkamy i jak jeździ? Odpowiedzi czekają w teście!

Galeria
Galeria: Marin Eldrige Grade 1 (2022) Zobacz pełną galerię

Marin na przestrzeni ostatnich kilku lat stał się w naszym kraju marką dość popularną. Kalifornijska marka po tym jak wróciła do Polski zdobyła rozpoznawalność wśród szerszego grona odbiorców przede wszystkim za sprawą ciekawej (i nie ma co ukrywać - konkurencyjnej cenowo również) oferty graveli, ale i wielu udanych i cenionych fulli z kategorii ścieżkowców czy endurówek. 

No dobrze - mamy zatem rok 2021, w którym rynek rowerowy cały czas cierpi na braki... dodajmy do tego popularność Marina i wychodzi nam sytuacja, w której na rowery z niedźwiedziem w logo naprawdę trzeba się sporo napolować, poszperać czy to na grupkach w mediach społecznościowch czy po prostu wykonać kilkanaście telefonów (nie tylko) po najbliższych sklepach rowerowych. 

Biorąc zatem pod uwagę to, że do większości znanych już Marinów ustawiła się sroga kolejka, tym razem postanowiliśmy zerknąć, co Marin ma do zaproponowania osobom szukającym naprawdę podstawowego roweru MTB - takiego do codziennej jazdy po lesie z lekko sportowym nastawieniem, ale i do dojazdów do pracy czy szybkiego wypadu do parku po godzinach. W ten sposób trafił do nas Marin Eldridge Grade w wersji 1 - rower, który w momencie publikacji wyceniony jest na 3099 zł. Tanio? Drogo? Ocena tego to już kwestia mocno subiektywna, jednak biorąc pod uwagę ceny panujące obecnie na rynku bez dwóch zdań mamy tu do czynienia z rowerem mocno podstawowym. Co natomiast w takiej kwocie oferuje Marin i jaką dokładnie wizję miał przy kreśleniu nowego modelu? O tym opowiemy w tym materiale i jak szybko się przekonacie - Eldrige pomimo bycia "tanim hardtailem" nie jest pozbawiony wyrazu i ma swój ciekawy charakter.

Geometria, czyli dla kogo ten rower jest?

Musimy przyznać, że dawno żaden rower z półki cenowej Eldridge'a nas tak nie zaintrygował. Z jednej strony - co jest zresztą całkowicie zrozumiałe - ma być to rower dla statystycznego Kowalskiego, Kowalskiej (albo mr lub mrs Smith ;-)), a u podstaw ich potrzeb stoi osiągnięcie nieco większego komfortu jazdy i bardziej zrelaksowanej pozycji, niż ma to miejsce w podręcznikowych rowerach do XC i maratonów. Niektórzy nazywają rowery typu Eldridge jako ATB (all-terrain bicycle), czyli po prostu rower terenowy, ale nie typowo górski.

My jednak mimo wszystko widzimy w nim bardziej typowy rower MTB z nieco przesuniętą w stronę komfortu jazdy geometrią. Umiejętnie połączono tu cechy nowoczesnych rowerów XC / maraton i tych bardziej rekreacyjnych. W praktyce znaczy to tyle, że Eldridge ma kąt głowy ramy na poziomie 69 stopni, a sama głowa sterowa nie jest przesadnie wydłużona (105 mm w rozmiarze L, który nota bene dla testera o wzroście 176 cm okazał się odpowiedni, natomiast trzeba podkreślić, że taki wzrost dla rozmiarówki tego modelu jest raczej na pograniczu obu dostępnych rozmiarów, czyli M i L). Warto też doprecyzowac, że zastosowanie tu krótkiej rury sterowej w naszej opinii jest też podyktowane postawieniem na widelec o 120 mm skoku - ten siłą rzeczy nieco podnosi przód roweru.

Komfortowa strona testowanego roweru bazuje przede wszystkim na skróconym reachu - jest krótszy względem modeli MTB o typowo progresywnej geometrii, dlatego też pozycja na nim jest nieco bardziej zwarta, nie trzeba się tu mocno wychylać ku przodowi, co na pewno doceni większość osób, szukających po prostu roweru do codziennej jazdy i turystyczno-rekreacyjnych celów. Reach w rozmiarze L wynosi tu zaledwie 417 mm, co mocno odbija się właśnie na polu pozycji zajmowanej na rowerze.

Bardzo ważną częścią układanki są tu także koła - i tu zaskoczenie, bo w czasach dominacji 29-calowców Marin wypuszcza na rynek rower z kołem 27,5" - takie koło znajdziemy w obu dostępnych rozmiarach, co jest ponownym ukłonem w stronę rekreacyjnego zastosowania. 

 

 

 

 

 

 

Rama

Konstrukcja aluminiowej ramy Eldridge'a jest prosta i skrywa w sobie standardy typowe dla rekreacyjnych rowerów MTB. Jednocześnie trzeba oddać Marinowi, że pomimo niskiej ceny roweru, rama została wykonana ładnie, a malowanie jest dopracowane i nam mocno przypadło do gustu. Prosta rura sterowa, suport w standardzie na kwadrat, klasyczne szybkozamykacze - to standardy, które w gronie niedrogich rowerów górskich dominują i wynikają przede wszystkim z oszędności. W praktyce nie pozwalają one oczekiwać od roweru dużej sztywności bocznej, która potrzebna jest do wyczynowych zastosowań, jak ściganie (gdzie efektywność napędzania roweru odgrywa pierwsze skrzypce) czy bardziej zjazdowych i ekstremalnych celów (gdzie sztywność boczna jest potrzebna do zachowania precyzyjnego prowadzenia przy skrajnie dużych przeciążeniach). W testowanym modelu nawet kable zostały poprowadzone częściowo na zewnątrz - również dlatego, żeby uprościć konstrukcję całości. 

W zamian dostajemy otwory do przymocowania błotników i bagażnika. Ba - nawet stopkę możemy sobie tu łatwo zainstalować. To po raz kolejny pokazuje, do jakich celów Marin nakreślił ten rower, który ma być maksymalnie praktyczny i po prostu... racjonalny " na co dzień". 

 

 
 

 

 

Wyposażenie

Co na przełomie sezonów 2021 i 2022 dostaniemy w rowerze górskim za około 3 tys. zł? Nie ma co ukrywać, że fajerwerków tu nie spotkamy, przez co i po raz kolejny przypomnieliśmy sobie, jak mocno na przestrzeni tego roku podrożały rowerowe podzespoły. Nie jest to absolutnie zarzut w stronę Marina, bo kaliforjniski księgowy i tak okazuje się nieco bardziej łaskawy, niż Ci pracujący pod szyldami jeszcze nieco większych graczy. 

W każdym wypadku z przodu czeka sprężynowy amortyzator SR Suntour XCM o skoku 120 mm skoku. Ten element ma po prostu podnosić komfort jazdy w terenie i z tego zadania jak najbardziej się wywiązuje. Można go też zablokować dźwignią na koronie widelca, co zdecydowanie jest tu potrzebne - z doświadczenia wiemy, że takie rekreacyjne górale dość często jeżdżą także po asfaltach. 

 

 
 

 

 

Na liście podzespołów napędu dominuje Shiano Altus - z tej grupy mamy przednią przerzutkę i manetkę, z kolei z tyłu spotykamy wyższą w hierarchii Shimano przerzutkę z grupy Alivio. Stawiamy Marinowi duży plus za postawienie na napęd w konfiguracji 2x9 - w naszej ocenie w rowerze typu Eldridge absulutnie nie potrzebujemy 3-biegowego napędu, a 2-biegowa przerzutka jest po prostu łatiwejsza w poprawnym wyregulowaniu, działa prościej i przez to jest mniej problematyczna. Nie bez powodu zresztą w bardziej zaawansowanych rowerach MTB przednia przerzutka praktycznie wyginęła. Podobnie zresztą zawsze kręcimy nosem w sytuacji, kiedy w szosie (nie daj BOŻE!) spotykamy 3-biegową przerzutkę z przodu. W kwestii działania samego napędu nie można mieć większych oczekiwań w kwestii szybkości zmiany biegów, natomiast najważniejsze jest to, że zarówno z przodu, jak i z tyłu biegi wbijane są dość precyzyjnie, bezproblemowo, a napęd działa po prostu przyzwoicie. W sumie największym minusem tego zestawienia jest to, że łańuch nie jest tu jakoś mocno napinany przez sprężynę tylnej przerzutki, dlatego na dużych wertepach może mieć tendencję do skakania, co z kolei poskutkować może obiciem lakieru na rurze łańcuchowej - warto ten element zabezpieczyć ochronną folią jeszcze przed pierwszymi leśnymi wojażami. 

Podobnie sytuacja ma się z systemem hamulcowym - mamy tu hydrauliczne hamulce tarczowe Tektro M275, które oczywiście działają znacząco lepiej, niż każde zaciski mechaniczne, natomiast mają rekreacyjną, długą klamkę hamulcową, a ich działanie można określić mianem trochę "miękkiego", czy jak to wielu określa "gumowatego". Nieco bardziej cieszylibyśmy się tu z równie podstawowych Shimano MT-200, które pod względem modulacji hamowania wydają się nam nieco lepsze. Zdajemy sobie jednak sprawę, że kolejka do MT200 w obecnym momencie może przypominać te, które ustawiają się do sklepów Supreme w przypadku jakiegoś unikalnego dropa, itd... Szaleństwo. 

 

 

 

 

Marin pozytywnie nas zaskakuje jeśli chodzi o tzw. punkty podparcia - kokpit skrojono wyjątkowo umiejętnie w kwestii wymiarów, bo mamy krótki mostek, wpisujący się oczywiście w trendy i kierownicę, której szerokość 740 mm stanowi idealny złoty środek pomiędzy szerokimi kokpitami do ścieżkowców i endurówek, a nieco węższymi kierownicami dominującymi właśnie w rekreacyjnych rowerach MTB. Już w tym miejscu możemy napisać, że wymiary kokpitu pozytywnie przekładają się na sterowanie rowerem w terenie.

Chyba wielu się z nami zgodzi, że najsłabszym elementem podstawowych modeli zwykle są koła - i podobnie jest w tym przypadku. Eldridge stoi na bardzo podstawowych obręczach z dętkami, a same opony również nie należą do mocnych stron tego roweru. Cały zestaw - obręcz, dętka i opona - jest dość ciężki, co w perspektywie napędzania masy rotującej oczywiście jest odczuwalne podczas jazdy. Dobra wiadomość jest taka, że opony i tak się zużywają i łatwo będzie je zastąpić czymś lepszym. 

 

 
 

 

 

Nasze wrażenia: jak jeździ?

Będąc całkowicie szczerymi - zwykle testy tanich rowerów MTB nie wzbudzają w nas żadnych emocji, bo na rynku znajdziemy wiele praktycznie identycznych pod względem właściwości jezdnych rowerów, w których poszczególni producenci rywalizują ze sobą głównie na polu wyposażnia. W tym przypadku było naprawdę inaczej, bo i Elridge nieco wybija się z tłumu, jaki go otacza. W tym rowerze widać, że konstruktorzy Marina naprawdę mieli swoją wizję i ją zresztą osiągnęli. 

Marin Elridge pozytywnie zaskakuje już od początku jazdy - pozycja na tym rowerze owszem jest bardziej komfortowa (czyt. wyprostowana) względem mocno progresywnych, nowoczesnych rowerów XC, natomiast z drugiej strony nie mamy tu poczucia siedzenia na czymś w rodzaju roweru trekkingowego. Osiągnięto tu prawdziwy złoty środek, który przekłada się też na właściwości jezdne.

W praktyce działa to tak, że Elridge całkiem nieźle radzis sobie na podjazdach i chociaż nieco wyższy amortyzator podnosi przód roweru, to i tak nie musimy tu tak bardzo walczyć z podnoszącym się na stromiznach przednim kołem, jak właśnie ma to miejsce w wielu wypadkach modeli ATB, trekking czy cross. Na zjazdach oczywiście odczuwamy nieco krótszy reach, natomiast i tak prowadzenie Elridge'a na jakiś łatwych technicznie ścieżkach jest przyzwoite, rower nie jest nerwowy i "słucha się" naszych poleceń. Całkiem nieźle jak na kategorię nowego hardtaila Marina daje się tu dociążyć przód roweru, przez co i prowadzenie w terenie jest łatwiejsze i skuteczniejsze. I właśnie kropką nad i w tej układance jest dobrze skomponowany kokpit. 

 

 

 

 

 

 

Nie jest to regułą, ale często w przypadku bardziej zaawansowanych rowerów najbardziej uznanych na rynku graczy mamy tak, że na danym rowerze czujemy się dobrze praktycznie od samego początku testów. Testowany tu Marin również nas na tym polu zaskoczył - od początku przygody z tym rowerem czuliśmy się na nim po prostu dobrze i pewnie, tak jakbyśmy jeździli na nim już od dłuższego czasu. To jest zasługa umiejętnego skrojenia geometrii - na tym polu Marin pokazuje, że naprawdę należy do grona specjalistów od budowania rowerów MTB - nawet na tak bardzo podstawowym poziomie. 

Minusy? One przede wszystkim wynikają z zastosowania podstawowych podzespołów, które rzutują oczywiście na masę roweru. Marin Elridge Grade 1 na wadze osiąga wynik rzędu 15,2 kg, który na szczęście w codziennym użytkowaniu nie przeszkadza, jednak rzutuje w jakimś stopniu na dynamikę przyspieszeń i generalną szybkość. Warto w przyszłości rozważyć tu wymianę kół albo chociaż opon. 

Podsumowanie

Marin Eldridge bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Przed testem spodziewaliśmy się modelu, który po prostu jeździ i nie wzbudzi w nas większych emocji. Okazało się jednak, że Marin nie poszedł w 100% utartą przez innych ścieżką i ma swoją wizję na budowę górskiego roweru dla początkujących i rekreacyjnych rowerzystów. Kalifornijczycy postanowili połączyć to, za co cenimy nowoczesne rowery do XC (niska głowa sterowa i odpowiednio wypłaszczony kąt głowy ramy) z krótszym reachem. Efekt jest taki, że wyeliminowano tu sporo problemów jezdnych rowerów rekreacyjnych, ale i osiągnięto bardziej komfortową i zrelaksowaną pozycję. Elridge wydaje nam się świetnym kandydatem na rower do rekreacyjnych wypraw do lasu, ale i do codziennej jazdy - można go nawet szybko i łatwo zaadaptować do roli commutera z bagażnikiem. Na plus oceniamy zastosowanie napędu 2x9, umiejętnie skrojony kokpit, którego wymiary wpływają pozytywnie na prowadzenie roweru w terenie. Z jednej strony zwykły hardtail za nieco ponad 3 koła, a jednak cieszył - Marin zrobił tu dużo solidnej projektowej roboty.

 

 

Specyfikacja

MARIN Eldridge GRADE 1
  • CENA 3099 zł
  • RAMA Series 1 6061 Aluminum, 27.5” Wheels, 68mm BB shell, 135mm Forged Dropouts, Disc Brake
  • AMORTYZATOR SR Suntour XCM HLO Disc, 120mm Travel, Hydraulic Lockout , Preload Adjustment
  • OPONY MTB, 27.5x2.25"
  • PRZERZUTKA TYŁ Shimano Alivio, 9 Speed, Shadow Design
  • PRZERZUTKA PRZÓD Shimano Altus 2 Speed
  • MANETKI Shimano Altus 2x9
  • KORBA Forged Alloy, Steel Chainrings, 36/22T
  • WKŁAD SUPORTU Sealed Cartridge Bearings, Square Taper
  • ŁAŃCUCH KMC X9
  • KASETA Shimano HG200, 9 Speed, 11 36T
  • HAMULCE Tektro M275 Hydraulic Disc, 160mm Rotor
  • DŹWIGNIE HAMULCOWE Tektro M275 Hydraulic Disc
  • KIEROWNICA 31.8 Riser, 20mm Rise, 740mm Width
  • MOSTEK Alloy, 31.8mm, 45mm
  • GRIPY Entity MTB, Closed End
  • STERY 44mm Zero Stack, 8mm Cone
  • RURA PODSIODŁOWA Alloy, 27.2mm
  • SIODŁO Entity MTB
  • WAGA 15,2 kg
marinbikes.com

 

Strona dystrybutora: marinbikes.com

Fot. Michał Kuczyński