Test: E-ścieżkowiec Giant Stance E+ 2 (2020)

Sprawdzamy najnowszą generację elektrycznego roweru trailowego Gianta - model Stance E+ w wersji 2

Drukuj
Tomasz Makula

Elektryczny Giant Stance E+ w wersji 2 to aluminiowy ścieżkowiec z systemem wspomagania pedałowania od Gianta. Dobra cena, fakt bycia trailówką z pełnym zawieszeniem i stopień integracji wszystkich podzespołów z urzędu każą nam traktować Stance'a E+ jako bardzo solidnego gracza w swoim segmencie. Jak Stance E+ 2 z kolekcji 2020 wypada na szlaku?

Galeria
Galeria: Giant Stance E+ 2 (2020) Zobacz pełną galerię

Elektryki, elektryki, elektryki - to słowo w kontekście kolekcji 2020 wszystkich największych producentów rowerów na świecie powtarzane jest niczym mantra. Nie ma już co nawet dyskutować, czy e-bike to tylko chwilowa moda - rowery elektryczne zakorzeniły się w ofertach producentów i są bytem równoległym do rowerów w tradycyjnym wydaniu. Rowery górskie i użytkowe z elektrycznym wspomaganiem nie budzą już nawet większych kontrowersji, które to póki co zarezerwowano dla... elektrycznych szosówek. My jednak za sprawą bohatera tego artykułu od szos i nawierzchni utwardzonych postaramy trzymać się jak najdalej.

Jedna z rynkowych rowerowych potęg również nie zbagatelizowała tematu e-bike - Giant, bo o tej marce mowa, już na sezon 2019 przygotował całkowicie odświeżoną i przebudowaną wg najnowocześniejszych trendów linię elektrycznych rowerów górskich. Azjatycki gigant nie tylko wpisuje się w trendy, ale w charakterystyczny dla siebie sposób wciela w swoich rowerach rozwiązania autorskie, które to Gianta na tle często bardzo podobnych rowerów konkrencji wyróżniają. Mieliśmy okazję zobaczyć to na przykładzie modelu Trance E+ Pro, który w wersji 2 testowany był przez nas w sezonie 2019. Założenia są dość proste - górskie elektryki Gianta mają poniekąd stanowić alter ego ich klasycznych odpowiedników, co znaczy, że ich twórcy chcą zachować jak najbardziej naturalny charakter prowadzenia roweru, przy jednoczesnym zastosowaniu systemu wspomagania pedałowania - który Giant też posiada poniekąd własny.

Ostatnie sezony w świecie MTB napędzało nie tylko pojęcie roweru elektrycznego, ale także ścieżkowców - te dwa światy łaczy w sobie Stance E+, który to wraz z kilkoma innymi e-bike'ami stanowił największą nowość Gianta na rok 2019. Nam udało się model Stance E+ sprawdzić w specyfikacji 2 z kolekcji 2020. Czego dokładnie możemy spodziewać się po tym modelu i dla kogo właściwie Stance E+ może okazać się "tym jedynym"?

Rama i zawieszenie

Rama Stance E+ jest konstrukcją w pełni aluminiową, natomiast Giant do jej stworzenia zaawansowanego stopu ALUXX SL - producent jest świadom tego, że pełnozawieszony e-bike jest ciężki sam w sobie, dlatego od początku szuka tu wagowych oszczędności. Elektryczny Stance, podobnie jak jego więksi (pod względem skoku) i bardziej zjazdowi kuzyni (Trance E+ i całkiem nowy Reign E+), posiada w pełni zintegrowaną z dolną rurą baterię - i tu trzeba oddać producentowi, że integracja akumulatora wyszła znakomicie pod względem estetycznym. Rura owszem jest zauważalnie powiększona, ale wszystko odbywa się tu na tyle subtelnie, że laik mógłby systemu wspomagania tu w ogóle nie zauważyć. Oczywiście upakowanie akumulatora i silnika blisko siebie ma nie tylko funkcję estetyczną, ale przede wszystkim ma sprawić, że naddatek masy, jaki wprowadza system e-bike, zlokalizowany zostanie blisko środka ciężkości roweru. Giantowi udało się wygospodarować dużo miejsca w przednim trójkącie, w którym znalazło się miejsce na jeden bidon. Sam akumulator wyciąga się tu od dołu - operacja jest banalnie prosta, a do jej przeprowadzenia potrzebujemy zasadniczo tylko kluczyka do zamka, który dostajemy w zestawie z rowerem. Zamek ma tu podwójną blokadę - najpierw przekręcamy klucz, a później beznarzędziowo odblokowujemy zapadkę zabezpieczającą. Osłona akumulatora na dole zgrabnie przechodzi w osłonę silnika w okolicach suportu - tak, że całość sprawia spójne wrażenie i zaspokoi gusta nawet najbardziej wymagających, rowerowych estetów. Tych zadowoli też w pełni wewnętrzne prowadzenie przewodów, które spokojnie poradzi sobie z zamontowaniem tu droppera - którego nota bene na seryjnym wyposażeniu naszej dwójki niestety zabrakło.

Zaawansowany stop aluminium w parze z siłą rzeczy "oversize'ową" rurą główną ramy oraz takimi standardami, jak stery taperowane czy sztywne osi kół Boost z tyłu i przodu, ma oczywiście za zadanie zwiększenie sztywności bocznej roweru - w przypadku elektrycznego e-bike'a zaprojektowanego z myślą o jeździe po prawdziwych górach ten element jest wyjątkowo istotny, bo duża masa roweru w połączeniu z przeciążeniami występującymi w szybkich zakrętach wystawia sztywność roweru na sporą próbę. A jak wiadomo - im rower bardziej zwarty, tym bardziej precyzyjnie prowadzi się na szlaku. Wydaje się, że Giant zrobił wszystko, by Stance E+ jechał dokładnie tam, gdzie chce tego rider.

 

 

 

 

 

 

Oczywiście jedną z cech definiujących charakter Stance'a jest jego zawieszenie - Giant zastosował tu prosty układ jednozawiasowy o skoku 120 mm. Biorąc pod uwagę inwencję twórczą przy wymyślaniu nazw układów zawieszeń śmiemy twierdzić, że to taka wisienka na torcie w marketingowym procesie. Giant swój system nazywa FlexPoint i jest to dokładnie ten sam układ, jaki posiada "analogowy" Stance. Nazwa nawiązuje do tego, że górne widełki tylnego trójkąta mają ulegać delikatnemu wyginaniu, dopełniając tym samym proces amortyzacji - czy dzieje się tak w rzeczywistości? Tego bez testów laboratoryjnych nie jesteśmy w stanie stwierdzić.

Geometria

Ścieżkowiec = uniwersaloność. Giant stawia na sprawdzone w budowie trailówek standardy, czyli szuka tak naprawdę złotego środka w kątach i wartościach reachu i kokpitu. Stance E+ z jego 120-milimetrowym skokiem zawieszenia oraz 130-milimetrowym skokiem widelca osiąga 67 stopni kąta głowy ramy. Rower seryjnie stoi na kołach 27,5+, jednak bez problemu możemy tu włożyć koła 29". Duże koło i zastosowanie silnika oczywiście wydłuża chainstay i jednocześnie bazę kół - ta w testowanym przez nas rozmiarze L wynosi 1209 mm. Jak przystało na ścieżkowca pozycja na Stance E+ jest zrelaksowana i nieco bardziej wyprostowana, niż ma to miejsce w przypadku znakomitej większości rowerów z segmentu XC / maraton. To naturalne - przecież osoby, które w największym stopniu będą zainteresowane Stance'm, nie stawiają na osiągi, tylko szukają czystej przyjemności z jazdy i zabawy. Dla nich bardziej komfortowa pozycja na rowerze jest ważnym elementem całości. 

 

 
 

 

 

System wspomagania - kooperacja Yamahy i Gianta

Zastosowany system wspomagania e-bike oddziałuje tak naprawdę na charakter całego roweru - to jaki system dany producent wybierze przekłada się bezpośrednio na masę roweru, na to jak bardzo da się skrócić tylne widełki czy jak optymalnie rozłożyć masę elementów elektrycznych elementów roweru - wszystkie te elementy składają się finalnie na to, czy dany e-bike prowadzi się w sposób zbliżony do roweru tradycyjnego.

Giant w Stance E+, podobnie jak w wielu innych swoich rowerach, sięga po silnik, baterię i wyświetlacz, na których widnieje logo własne producenta. Subtelny dopisek "powered by Yamaha" zdradza jednak, że Giant swoje systemy elektryków tworzy właśnie w kooperacji z jedną z e-bike'owych potęg.

 

 
 

 

 

Warto zacząć od tego, że w Stance E+ 2 spotykamy silnik SyncDrive Sport - nie jest to topowa jednostka (ta posiada dopisek PRO), jednak pomimo tego Giant ma się tu czym chwalić. Co prawda SyncDrive Sport posiada 70 Nm momentu obrotowego, czyli dokładnie tyle, ile jego bezpośredni konkurenci (wersja PRO pochwalić może się 80 Nm), natomiast jednostki Gianta słyną z tego, że posiadają błyskawiczny czas reakcji na ruch korbą, a sam maksymalny moment obrotowy generowany jest od początku pracy silnika. Do tego w nowym SyncDrive Sport maksymalny moment obrotowy dostępny jest teraz generowany w szerszym spectrum kadencji. W związku z tym silniki Gianta są po prostu bardzo czułe - i tym punktuje również SyncDrive Sport. Zarówno SyncDrive Sport, jak i modele Pro, w rowerach Gianta na 2020 są już silnikami bazującymi na nowych modelach Yamahy (PW-ST) - w praktyce znaczy to tyle, że jednostki delikatnie odchudzono (około 100 g mniej) i wyciszono. Co jednak jeszcze ciekawsze - nowe jednostki wyposażono w czujniki przyspieszenia oraz nachylenia, dzięki którym możliwe stało się zastosowanie trybu Auto, który sam dobiera optymalny tryb wspomagania (z 5 dostępnych trybów). 

W zestawie ze Stancem E+ dostajemy baterię EnergyPak Smart o pojemności 500 Wh - to też taki standard w segmencie bardziej zaawansowanych rowerów e-MTB. Powyższy akumulator powstał w kooperacji z kolejną "elektroniczną" potęgą - mowa o marce Panasonic, która to jest obecnie największym producentem ogniw litowo-jonowych (tych spotykanych w większości zaawansowanych baterii do elektryków). Ważnym elementem jest jej "opakowanie", które ma nie tylko funkcję estetyczną. Zastosowanie aluminiowej obudowy jest droższe i nieco cięższe, natomiast aluminium to uznany transmiter ciepła, stąd w naszym Stance E+ obudowa pełni też funkcję regulującą temperaturę akumulatora. Dobre odprowadzanie ciepła przekłada się bezpośrednio na większą żywotnośc baterii - tę określa się tu na średnio 1000 cykli ładowań. Baterię można ładować zarówno kiedy jest zamontowana w rowerze (gniazdo znajduje się niedaleko suportu), jak i po zdemontowaniu. 

W tym miejscu warto wspomnieć też o ładowarce - w zestawie Giant daje nam nową ładowarkę Smart Charger, której "mądrość" polega na tym, że ładowarka ta zapobiega przegrzeniu się ogniw podczas ładowania (chwilowo wstrzymując ładowanie ogniwa, które mogłoby się przegrzać). To także zwiększa żywotnośc samego akumulatora. Smart Charger może pochwalić się też szybkim czasem ładowania - ładowanie akumulatora 500Wh od 0 do 60% trwa około 1,5 h. Od 0 do 100% to 3h 40min - to wyróżnia Gianta na tle konkurencji.

 

 
 

 

 

Systemy e-MTB Gianta wyróżnia też manetka sterowania - jest uproszczona do granic możliwości i posiada jedynie diodowe oznaczenie aktualnego trybu pracy oraz stanu naładowania baterii. Giant uznaje, że wyświetlacz w MTB nie jest potrzebny i stanowi element, który z dużym prawdopodobieństwem może ulec uszkodzeniu podczas upadku czy kolizji - a te na szlakach zdarzają się relatywnie często. Jeśli uznacie, że potrzebujecie mieć w polu widzenia dane takie jak dokładniejszy zasięg pozostały do rozładowania baterii, prędkościomierz, itd., to macie dwa wyjścia - albo dokupicie sobie dedykowany wyświetlacz, albo wyświetlaczem uczynicie swojego smartfona, instalując w nim apkę RideControl E-bike.

 

 

 

 

 

 

Pozostałe wyposażenie

Na polski rynek trafia jedna wersja modelu Stance E+ - model oznaczony numerem "2" uwzględnia w swoim wyposażeniu kilka oszczędności, które mają otworzyć trailowego e-bike'a Gianta na szersze grono odbiorców. Już na wstępie jednak oddajemy producentowi to, że oszczędności poczyniono tu wyjątkowo rozsądne i nie wypływają one jakoś negatywnie na całościowe wrażenia z jazdy. Z jednym małym wyjątkiem - brak regulowanej sztycy w tego typu konstrukcjach zawsze uznajemy za minus, nawet w budżetowych wersjach wyposażenia. Dziś dropper staje się powoli standardem i w rowerze o tak szerokim spectrum górskich zastosowań powinien się znaleźć. Szczególnie, że przecież Giant posiada w swoim katalogu własne sztyce regulowane. Jeśli już ktoś w Polsce wydaje nieco ponad 14 tys. zł na e-bike'a, to na pewno wysupłałby jeszcze z portfela kilka dodatkowych złotówek na droppera.

Analogowe części napędu naszego Stance'a E+ stanowią bardzo udane komponenty z grupy Shimano Deore M6000, czyli ostatniej generacji Deorki. Mamy tu napęd 1x10 z kasetą 11-42T oraz blat korby z 36 zębami - możecie pomyśleć, że to dość twarde przełożenia, ale trzeba pamiętać, że to e-bike, więc mocy pod nogą nie brakuje. Najważniejszym dla nas jest fakt, że Deore M6000 działa w sposób bardzo bliski temu, co znamy z wyższego SLX-a M7000 - zmiana biegów jest szybka i wystarczająco precyzyjna. Mamy też w tylnej przerzutce sprzęgło Shadow RD+, które po włączeniu bardzo dobrze napina łańcuch i pozwala cieszyć się precyzją zmiany biegów także w trudnym terenie, do jazdy w którym przecież Stance E+ został stworzony.

 

 
 

 

 

Zdecydowanie na plus oceniamy też hamulce Tektro M745 Orion - mamy tu do czynienia z czterotłoczkowymi zaciskami hydraulicznymi, które operują z przodu i z tyłu na potężnych tarczach 203 mm. Taki zestaw świetnie radzi sobie z okiełznaniem dużej masy e-bike'a, co w perspektywie szybszej jazdy na trailach ma ogromne wrażenie. Hamulce Tektro pozwalają poczuć dużo kontroli nad rowerem i nie mają problemu z zatrzymaniem potrężnego Stance'a.

 

 
 

 

 

Wspominaliśmy, że nasz elektryczny Stance stoi na kołach 27,5+. Giant koła zaplata na własnych obręczach, przystosowanych oczywiście pod tubeless - producent zdecydowaną większość swoich rowerów już seryjnie wyposaża w mleko do uszczelnienia opon, zachęcając tym samym na przesiadkę na system bezdętkowy. Słusznie, bo zalanie mlekiem opon otwiera nas na możliwość zejścia z ciśnieniem niżej, co w przypadku opon z plusem jest wyjątkowo odczuwalne. Giant seryjnie daje nam też bardzo przyczepne opony Maxxis Rekon - skutek jest taki, że Stance E+ po prostu klei się pokonywanej trasy. Trzeba jednak poszukać tu swojego złotego środka jeśli chodzi o ciśnienie - Maxxisy nie mają jakiejś przesadnej tendencji do pływania w szybszych wirażach, jednak jeśli obniżycie ciśnienie za mocno, to duże przeciążenia w zakrętach mogą obniżyć trochę czucie roweru i jego precyzję prowadzenia. 

Stance E+ w testowanej przez nas specyfikacji waży około 24,5 kg (rozmiar L) - masę uznajemy za wynik standardowy w klasie trailowych e-MTB z aluminiowymi ramami. 

 

 

 

 

Pozostałe wrażenia

Czas w zasadzie na najważniejsze - jak Stance E+ radzi sobie w praktyce na szlaku? Wyjdziemy od ogółu - elektryczna trailówka Gianta zdecydowanie wchodzi do grona najbardziej dopracowanych rowerów w segmencie i posiada kilka cech, którymi pochwalić mogą się tylko topowi producenci. Pamiętając nie tak dawny test nowego modelu Trance E+ Pro wcale nas powyższe nie zaskakuje, bo wbrew pozorom te rowery mają sporo wspólnego. 

Giant wyjątkowo dopracował integrację elementów systemu e-bike z ramą roweru, co przypomina, jak ogromny konstrukcyjny potencjał posiadają producenci, którzy dążą do jak największego usamodzielnienia. Owszem silnik SyncDrive Sport dostarcza Yamaha, ale gołym okiem widać, że cały system został skrojony dokładnie pod ramy elektrycznych MTB Gianta. To wpływa nie tylko na wygląd, ale i bezpośrednio przekłada się na wrażenia z jazdy, które Stance E+ czyni bardzo naturalnymi.

 

 
 

 

 

Co rozumiemy przez powyższe? Otóż Stance prowadzi się w sposób zbliżony do swoich tradycyjnych kuzynów bez wspomagania. Charakter prowadzenia tego modelu zdecydowanie stoi po stronie stabilności, co punktuje na szybkich zjazdach i sprawia, że po prostu czujemy się tu pewnie i bezpiecznie. Stance nadrabia nasze drobne braki techniczne, a jego geometria dopełniona o szeroką kierownicę sprawia, że rower prowadzi się po prostu łatwo. Ogromną zasługę w tak dobrym prowadzeniu na zjazdach ma bardzo dobra sztywność boczna roweru - co prawda amortyzator Suntoura to model podstawowy, ale z goleniami 34mm, sztywną osią Boost i taperowaną sterówką pozwala cieszyć się precyzją prowadzenia. Trzeba uważać na wspomniane ciśnienie w oponach - owszem gumy Maxxisa o potężnej szerokości 2,6" kleją się podłoża jak opętane, jednak zbyt niskie ciśnienie na zjeździe może spłatać nam niemiłego figla.

Czy czuć wysoką masę roweru? Tak - przede wszystkim kiedy chcielibyście na Stance E+ oderwać się od ziemi. W innych przypadkach, kiedy po prostu chcecie szybko pozjeżdżać i nie przeszkadza Wam, że jesteście przyklejeni do ziemi, Stance daje mnóstwo frajdy z jazdy. Spokojnie można tym modelem eksplorować nawet trudniejsze, naturalne traile. Prostu układ zawieszenia też daje sobie tu radę, chociaż nie oferuje tak dużej czułości pracy, jak słynne Maestro, które spotkamy w bardziej zaawansowanych modelach Gianta.

 

 

 

 

System wspomagania dostarczony przez kooperację Gianta i Yamahy również oceniamy na plus - wpisuje się on w grono tych silników e-bike, które dają naturalny "feeling" z jazdy. Bardzo ważnym elementem silnika SyncDrive Sport jest jego szybki czas reakcji na ruch korbą - pozwala to czuć więcej kontroli nad rowerem w sytuacji, kiedy pokonujemy np. stromy podjazd i potrzebujemy wsparcia pedałowania non-stop. Najbardziej efektywnie strome ścianki pokonuje się tu z wysoką kadencją, jednak wyczuwalnie zwiększyło się wsparcie także przy niższych wartościach kadencji - kolejny plus.

Warto podkreślić, że pozycja na tym rowerze należy do zrelaksowanych i jest typowo ścieżkowa. Tego typu charakter jest pożądany - domniemany użytkownik Stance'a E+ oczekuje od roweru górskiego chociaż minimalnej dawki komfortu, bo przeciez po e-bike'a nie sięga (zwykle) wyczynowy zawodnik, dla którego mocno pochylona nad przednie koło pozycja to obowiązek. Testowany rower ma przede wszystkim pozwolić na wygodne pokonywanie wielu kilometrów na górskich szlakach i do tego celu pozycja na elektryczym Stance jest idealna.

 

 

 

 

Podsumowanie

Konstrukcja ramy Stance E+ jest na tyle zaawansowana, że z urzędu rower ten można wrzucić do wora mieszczącego najbardziej dopracowane trailówki ze średniej półki cenowej. Dokładnie tak - 14 299 zł to cena, którą w segmencie elektrycznych MTB z pełnym zawieszeniem uznać trzeba za niską. Patrząc na to, ile dobrego Giant oferuje w tej kwocie, Stance E+ ma szansę stać się rynkowym bestsellerem. Przede wszystkim w nasze ręce oddaje się bardzo dopracowaną ramę, która dzierży wszelkie standardy podnoszące sztywność boczną, wpływającą pozytywnie na precyzję prowadzenia tego roweru. Po drugie - stopień integracji wszystkich podzespołów jest tu imponujący, a całość wygląda świetnie. Pomimo tego, że w specyfikacji uwzględniono oszczędności, Stance E+ daje dużo frajdy z jazdy - prowadzi się stabilnie i pozwala bez żadnych obaw zapuścić się na traile w prawdziwie wysokich górach. Na szczyt pomoże nam wspiąć sie system wspomagania z silnikiem, który jest dziełem Gianta i Yamahy - SyncDrive Sport pozwala poczuć się na tym e-bike'u dość naturalnie. Minusy? Zdecydowanie doskwiera brak droppera. Problem dużej masy Stance E+ dzieli ze wszystkimi innymi rowerami ze swojego segmentu - podczas jazdy ona nie przeszkadza, jedynie jeśli chcielibyście na nim oderwać się od ziemi, potrzebować będziecie dobrej techniki i więcej krzepy.

 

 

Specyfikacja

Giant Stance E+ 2 Power (2020)
  • Rama Aluminium - ALUXX SL, zawieszenie FlexPoint 120mm
  • Widelec SR SUNTOUR XCR 34 Air LO-R, skok 130mm, tapered, Lockout, 110x15 Quick-Loc
  • Tylny amortyzator ROCK SHOX Monarch R, High Volume
  • Kierownica GIANT Connect TR Riser, 31.8x780mm
  • Wspornik kierownicy GIANT Contact, alu.
  • Wspornik siodła GIANT 30.9mm, alu.
  • Siodło GIANT Contact, Neutral
  • Manetki SHIMANO Deore, 1x10
  • Przerzutka tylna SHIMANO Deore, Shadow+
  • Hamulce TEKTRO HD-M745 Orion, 4-tłoczkowe, tarcze 203/203, hydr.
  • Dzwignie hamulca TEKTRO HD-M745 Orion
  • Kaseta / Wolnobieg SHIMANO HG500-10, 11-42T,10s.
  • Łańcuch KMC e.10 Sport, e-bike optimized
  • Mechanizm korbowy GIANT, 36T stalowe Direct Mount, minimal Q-factor
  • Srodek suportu N/A
  • Obręcze GIANT AM 27.5+, Tubeless Ready, wew. szer. 35mm
  • Piasty GIANT eTracker Sport, [P] oś 15mm [T] 141mm QR
  • Opony MAXXIS Rekon 27.5x2.6", Exo protect, Tubeless Ready
  • Dodatki Ładowarka GIANT EnergyPak 6A Smart
  • Silnik GIANT SyncDrive Sport powered by YAMAHA
  • Sterownik GIANT PedalPlus 6-czujnikowy
  • Panel sterujący GIANT RideControl ONE
  • Akumulator GIANT EnergyPak Smart 500, 36V 13.8Ah Lithium-Ion, zintegrowany
  • Waga 24,5 kg (L)
  • Cena 14 299 zł
Giant Polska

 

Dystrybutor: www.giant-bicycles.com

Fot. Tomasz Makula