Test: ROSE Thrill Hill 3 (2020) - nowy full XC

Drukuj
Tomasz Makula

Thrill Hill ze stajni niemieckiego ROSE od momentu premiery zapowiadał się na jeden z najciekawszych modeli w segmencie wyścigowych fulli do XC i maratonów. Włókno węglowe, jednozawias, a do tego kompletna, nowa grupa XT M8100 - to tylko niektóre z cech testowanej wersji z numerem 3. Sprawdzamy, jak ROSE postanowiło podbić świat najtrudniejszych technicznie tras cross-country.

Galeria
Galeria: ROSE Thrill Hill 3 (2020) Zobacz pełną galerię

Pewnie wielu z Was się z nami zgodzi, że ROSE to jeden z tych producentów, do których docierają głównie kolarze na pewnym stopniu wtajemniczenia w kolarską zajawkę. Otóż wydaje nam się, że niemiecki producent w Polsce cały czas nie zalicza się do grona marek, nazwijmy to umownie, mainstreamowych - co, biorąc pod uwagę sam poziom rowerów z Bocholt, może budzić zdziwienie. Otóż każdy kolejny test rowerów ROSE (czy to kiedy testujemy w naszej redakcji, czy kiedy czytamy media zagraniczne) zwykle zdecydowanie przemawia na korzyść "RÓŻY" - nie licząc już samego stopnia zaawansowania konstrukcji, rowery ROSE są zwykle wyposażone powyżej co najmniej przyzwoitego poziomu, a do tego za sprawą modelu sprzedaży "direct sale" niemiecki producent może cały czas zagwarantować bardzo konkurencyjne ceny. Jakby tego było mało sprzedaż bezpośrednia w wykonaniu ROSE daje możliwość konfiguracji specyfikacji roweru jeszcze na etapie zamówienia - więc zasadniczo rozwiązuje się tu problem tego, że po zakupie roweru musimy jeszcze coś w nim wymienić, dopieścić, postawić kropkę nad i. 

Wśród nowości ROSE na kolejny sezon jedna z premier zwróciła naszą uwagę wyjątkowo mocno - mowa o modelu Thrill Hill, który stanowić ma nową siłę w segmencie nowoczesnych fulli dedykowanych do ścigania w maratonach, etapówkach czy w końcu w wyścigach XC. Od dobrych kilku sezonów w segmencie pełnozawieszonych rowerów do XC możemy zauważyć zintensyfikowaną ewolucję tego typu rowerów w stronę uniwersalności. Doszło do tego, że niektórych przypadkach nowych modeli wręcz trudno jednoznacznie powiedzieć, czy mamy do czynienia z rowerem do maratonu czy pełnoprawną trailówką. Niemiecki producent postanowił przedstawić swoją wizję na fulla do XC - jak zatem projektanci z Bocholt ustosunkowali się do rynkowych trendów?

Na to pytanie miał odpowiedzieć nam Thrill Hill w seryjnej wersji 3 - czyli powiedzmy umownie, że tej stojącej pośrodku drabinki modelowej. Mówimy umownie, bo chcemy podkreślić duże możliwości ingerencji klienta w specyfikacje poszczególnych Thrill Hillów i generalnie rowerów ROSE. W naszych progach powitaliśmy sporych rozmiarów karton, po którego odpakowaniu od razu wiedzieliśmy, że ROSE to spec od sprzedaży wysyłkowej - w naszym rowerze wystarczyło przekręcić kierownicę, dokręcić ją, dokonać koniecznych ustawień pod testera (wiadomo: zawieszenie, wysokość siodła, personalizacja ustawień kokpitu), wkręcić pedały i... voila, gotowe, możemy ruszać na podbój tras.

Nie możemy jednak przemilczeć naszych pierwszych wrażeń estetycznych - cóż - ROSE poprzez Thrill Hilla nasze zmysły odpowiedzialne za przyjmowanie rzeczy ładnych wzorowo dopieściło, bo linia Thrill Hilla czy jego wykończenie w miętowo-pastelowym macie zadowolić powinny największych rowerowych estetów. Na tym polu ROSE rozpieszcza nas od kilku sezonów - niemiecki minimalizm (spójrzcie, że osiągnięto jedną, prostą linię, biegnącą od górnej rury ramy, poprzez damper, aż po rury tylnego trójkąta) w połączeniu z dobrym smakiem ekipy ROSE od dawna skutkuje powstawaniem jednych z ładniejszych rowerów w swoich kategoriach. Ale my zupełnie nie o tym...

Rama

Thrill Hill to przedstawiciel dość elitarnego grona, bo pełnozawieszone konstrukcje do XC zwykle stanowią w katalogach producentów swojego rodzaju prestiżowy smaczek. Tak jak poszczególne marki samochodów mają swoje modele WRC, tak w rowerówce producenci budują fulle do maratonu - chociaż w tym drugim przypadku, za sprawą wspomnianego wzrostu uniwersalności tego typu rowerów, sięgać zaczyna po nie coraz to większa liczba osób i nie są już one zarezerowane "tylko dla zawodowców".

Zacznijmy od podstaw - ramy Thrill Hillów, bez względu na wersję modelową, są wykonane z równie zaawansowanego włókna węglowego - mowa o przednim trójkącie i wahaczu (link zawieszenia jest aluminiowy). Thrill Hill stoi na kole 29", co jest oczywistością i tylko potwierdza fakt, że już wszyscy pogodzili się z bezdyskusyjnością tego, że duże koło jest w perspektywie ścigania najlepsze i najszybsze. ROSE doskonale wie, że aby cross-countrowy full miał sens, to rower musi być możliwie lekkim. I właśnie lekkość jest jedną z naczelnych cech, które w tym modelu trzeba podkreślić - w naszej specyfikacji 3 z aluminiowymi kołami gotowy Thrill Hill osiąga masę 11,5 kg. W topowej konfiguracji ten rower spokojnie ma szansę złamać granicę 10 kg bez większych wysiłków. Warto dodać, że sama rama wg wyliczeń producenta osiąga masę 1800 g. To naprawdę robi wrażenie, a poziom współczynnika "WOW" podnosi dodatkowo cena tego roweru, bo w naszej seryjnej specyfikacji "3" Thrill Hill kosztuje 3099 Euro, czyli wyjdzie jakieś 12 660 zł z przesyłką. Porównując do konkurencji to bardzo obiecująca cena, a to dopiero początek.

 

 

 

 

 

 

ROSE zadbało też o to, aby ich full był odpowiednio sztywny - znajdziemy standardy, które mają znaczenie w perspektywie precyzyjnego prowadzenia roweru przy występowaniu dużych przeciążeń, a także dbają o efektywne napędzanie roweru. Są zatem sztywne osi kół w standardzie Boost, stery taperowane czy przekroje rur o owalnym, poszerzonym kształcie. Jest także wahacz o asymetrycznym kształcie. O transfer energii ma zadbać suport BB-MT800 sparowany z nową korbą XT-M81000. O dziwo znajdziemy tu miski wkręcane - to nam autentycznie zaimponowało i stanowi kolejny dowód na to, że przy tworzeniu tego roweru pomyślano o tym, że Thrill Hill jest nie tylko rowerem dla zawodowca, o rower którego dba serwisant na osobnym etacie. Wkręcane miski uznajemy za o wiele łatwiejsze we własnoręcznym serwisie. Nie stwierdziliśmy braków sztywności bocznej w Thrill Hillu - dorównuje on w tym aspekcie swoim rynkowym rywalom, o czym nieco więcej piszemy we wrażeniach z jazdy.

Jeśli chodzi o pozostałe cechy ramy, na które uwagę warto zwrócić - ekipa z Bocholt wyposaża swój model w seryjnie montowane, zintegrowane protektory na rurę łańcuchową i rurę dolną. Wyglądają estetycznie i są przydatnym dodatkiem - o dziwo nie wpłynęły negatywnie na masę całości. Rama pomieści tylko jeden bidon, co może stanowić niewielki minus na liście cech cenionych przez długodystansowców. Rama posiada super estetyczne wewnętrzne prowadzenie linek i jest oczywiście kompatybilna z dropperami. ROSE zachowuje tu możliwość zamontowania przedniej przerzutki, chociaż biorąc pod uwagę rozpiętość biegów oferowaną przez napędy 1x12 i to, że są one obecnie dostępne już w naprawdę rozsądnych pieniądzach, pewnie mało kto zdecyduje się na napęd 2x12. Ekipa ROSE zadbała też o jakość łożysk w ramie, które dostarczyła firma Enduro Bearings.

 

 
 

 

 

Zawieszenie

W tym względzie ROSE wpisuje się w pełni w rynkowe trendy budowy zawieszeń segmentu wyścigowych rowerów XC - mamy tu po prostu jednozawias, który napiera na poziomo zorientowany damper. Kinematyka sprawdzona ze wszystkimi plusami i minusami jednozawiasowca. Wśród plusów na pewno warto wymienić dużą czułość takiego układu. ROSE udało się odizolować pracę napędu od zawieszenia, nie mamy tu problemu z pedal kickback i tego typu historiami. Jednocześnie przy dobrze ustawionym SAG-u da się tu efektywnie podjeżdżać z otwartym tłumikiem, a zawiecha zaproponowana przez ROSE wspiera nas podczas pokonywania najbardziej technicznych wzniesień. Jak to przeważnie bywa w przypadku jednozawiasów czasem da się jednak odczuć zależność procesu hamowania od pracy zawieszenia. W sumie nie przeszkadzało nam to podczas testów, a nawet dodawało racingowego pazura w bardziej dynamicznych odcinkach - czujesz się trochę jak we wspomnianym WRC. Przy 100 milimetrach skoku tego typu zależności praktycznie są nieistotne w perspektywie odczuć z jazdy.

Pomimo tego, że zawieszenie pozwala na podjeżdżanie z otwartym tłumikiem, to mamy na kierownicy do dyspozycję manetkę blokującą jednym ruchem kciuka oba amortyzatory - to bardzo przydatna funkcjonalność w perspektywie wyścigowych zastosowań, bo pokonując łatwy technicznie podjazd czy nawet finiszując na płaskim odcinku, zablokowanie "na beton" amortyzacji pozwoli skupić się w pełni efektywnie na rozwinięciu dużej prędkości. 

 

 

 

 

Geometria

Pierwszy rzut oka w papiery Thrill Hilla każe uznać ten rower za zgodny z rynkowymi trendami, chociaż musimy też przyznać, że Niemcy przy kreśleniu tego modelu zachowali chłodną głowę i nie zdecydowali się na stworzenie najbardziej wypłaszczonego fulla XC / maraton na rynku. I w sumie to dobrze - postanowiono kierować się tu filozofią złotego środka, czyli ma to być maratończyk z dodatkiem trailowej stabilności na zjeździe. Warto wspomnieć, że Thrill Hilla można zamówić w wersji ze 120 milimetrami skoku zawieszenia i widelca, co jednoznacznie przesunie tę konstrukcję w stronę świata ścieżkowców - taka opcja zainteresuje też pewnie miłośników najbardziej hardcore'owych technicznie etapówek.

 

 
 

 

 

Nie zmienia to faktu, że w naszych rękach wylądował typowo ścigancki Thrill Hill ze skokiem przód / tył 100 mm. Rama roweru skrojona została zgodnie ze sztuką budowy roweru do ścigania - ma pozwolić ona na optymalne dociążenie przodu i pozwolić na pochylenie się nad przednim kołem. Z tego powodu mamy krótką głowę sterową, mamy też reach na poziomie 430 mm. Pozycja zajmowana na Thrill Hill z amortyzatorem o skoku 100 mm wpisuje się w to, co rozumiemy poprzez maratońską, ale i wyczynową pozycję na rowerze. Mamy 29-calowe koła, których zastosowanie poskutkowało m.in. długością rur łańcuchowych na poziomie 439 mm - jest to tylko delikatnie więcej niż w przypadku kilku z bezpośrednich konkurentów ROSE. Czy to wada? Naszym zdaniem - nie. Thrill Hill jest nadal zwrotnym rowerem, a kilka milimetrów więcej w bazie kół można uznać za przydatny dodatek do dzielności zjazdowej, na czele której stoi 69,5-stopniowy kąt głowy ramy. Reasumując - geometrycznie mamy tu podręcznikowy przykład nowoczesnego roweru do maratonu, który do typowo wyścigowej charakterystyki dodaje nieco stabilności, która jest nie do przecenienia podczas najtrudniejszych technicznie odcinków współczesnych tras XC i etapówek, na których wycieńczenie spowodować może najprostszy błąd.

 

 

 

 

 

 

Wyposażenie

Wspominaliśmy już, że ROSE poprzez swoją stronę umożliwia na dokonywanie personalizacji wyposażenia każdego z "bazowych" modeli. Nie zmienia to faktu, że nawet specyfikacja seryjnie proponowana przez producenta jest dopracowana, a ekipa z Bocholt jak zawsze oferuje naprawdę dużo w określonym budżecie. Nasz Thrill Hill 3 wyposażony został przede wszystkim w napęd 1x12 zbudowany na kompletnej grupie Shimano XT M8100 - podkreślmy raz jeszcze: kompletnej grupie, czyli nie ma mowy o żadnej ściemie!

 

 
 

 

 

Działanie grupy Shimano XT M8100 to temat na cały inny artykuł. Co możemy napisać w skrócie? Nowe, 12-biegowe XT pod względem poziomu działania dorównuje topowemu XTR-owi i piszemy to bez cienia przesady. Począwszy od charakteru pracy manetki, która posiada zdecydowanie zaakcentowane indeksowanie i wyraźnie wyczuwalny klik. Przy tym wszystkim ruch kciuka jaki musimy zrobić do uruchomienia zmiany biegu jest nieduży, a manetkę obsługuje się bardzo lekko. Zmiana biegów następuje błyskawicznie, także pod mocnym naciskiem w korby. W XT możemy za jednym ruchem kciuka zredukować o 3 zębatki do góry, natomiast potrzebny do tego jest już większy ruch kciuka. Zbijanie na biegi twardsze odbywa się o jedną zębatkę w dół przy jednym kliknięciu. Nie zmienia to faktu, że całość działa bardzo precyzyjnie, przerzutka świetnie trzyma łańcuch i go stabilizuje. Po prostu - XTR + nieco gramów więcej na wadze, które nawet wielu zawodnikom nie będą przeszkadzać. XT jest w naszym odczuciu także genialny jeśli chodzi o transfer energii - korba XT M8100 jest sztywna, spotykamy w niej już nowy system mocowania blatu, który jeszcze lepiej dba o to, by możliwie dużo energii włożonej w kręcenie przekładane było na łańcuch i następnie na tylne koło. Hamulce to kolejny mocny punkt w układance - mamy oczywiście nowe XT, ale ku naszemu zaskoczeniu ROSE z urzędu dało nam 4-tłoczkowe zaciski, dedykowane do cięższych zastosowań, jak trail / enduro. Mamy bezkompromisową moc hamowania, na tak lekki rower czasem wydaje się być aż zbyt dużym bogactwem, które na szczęście genialnie modulują shimanowskie klamki. Japoński producent w ocenie chyba większości kolarzy na rynku produkuje najlepsze hamulce na rynku i XT mogą być tego znakomitym przykładem. Warto wspomnieć też, że nowe klamki hamulcowe posiadają zmieniony kształ korpusu, który posiada poprzeczkę podpierającą klamkę o kierownicę - to dodaje klamce stabilności, a przy mocniejszych dociskach odczuwalnie solidniej trzyma się ona pod palcem. No i na koniec - zakres przełożeń. 1x12 stawia raczej kropkę nad i w temacie zakresu biegów i tego, czy przednia przerzutka w konstrukcjach wyścigowych ma sens. Kaseta o rozpiętości 10-51 zapewnia tak szerokie spectrum przełożeń, że spokojnie dopasujemy tu koronkę korby tak, aby móc efektywnie podjeżdżać ścianki i móc utrzymywać sprinterskie (w rozumieniu MTB) prędkości na płaskim. 

 

 
 

 

 

Brak manetki przedniej przerzutki w Thrill Hillu doceniamy - szczególnie, że mamy na kierownicę manetki blokady amortyzacji. Jednym ruchem manetki możemy zablokować tu oba amortyzatory, z czego podczas testów korzystaliśmy stosunkowo często. Amortyzację w "Trójce" obsługują produkty RockShoxa, w tym widelec SID Select - ścigantom nie trzeba przedstawiać. Widelec jest lekki i cechuje się bardzo wysoką kulturą pracy, szczególnie na małych nierównościach doceniamy jego czułość. 

Na seryjnym wyposażeniu zabrakło droppera, którego oczywiście możemy w konfiguratorze producenta dodać - polecamy Wam zrobić to już na etapie zamówienia. Dropper w tak nowoczesnym rowerze XC / maraton będzie błogosławieństwem i pozwoli Wam postawić kropkę nad i w temacie uniwersalności roweru. Obniżenie siodła przyda Wam się zarówno na maratońskich ściankach, jak i podczas weekendowego wypadu na lokalne trailsy. Nie liczcie w tym przypadku dodatkowych gramów - nie warto. Więcej czasu urwiecie czując się pewnie na zjeździe, niżeli czując mniejszą wagę sztycy na podjeździe. 

 

 
 

 

 

Thrill Hill 3 stoi standardowo również na bardzo przyzwoitym zestawie kół w postaci DT Swiss X 1700 Spline. Zestaw jest oczywiście tubeless i chociaż mamy tu obręcze aluminiowe, to niesposób narzekać na jakąkolwiek nadwagę - 29" koło przy szerokości wew. obręczy na poziomie 22,5 mm osiąga masę 803 g z przodu i 933 g (z bębenkiem pod Shimano). Koła nie odbierają tu dynamiki, chociaż oczywiście jeśli będziecie chcieli walczyć o topowe pozycje na prestiżowych wyścigach, pewnie rozglądać będziecie się za czymś z włókna węglowego - no i jakbyście mieli wątpliwość, to z urzędu możecie sobie carbonowy zestaw do Thrill Hilla też wrzucić, a co!

 

 

 

 

Wrażenia z jazdy

Zasadniczo nasze odczucia przewijały się już pomiędzy wersami powyższych akapitów. Co jednak chcemy podkreślić - ROSE poprzez model Thrill Hill zdecydowanie chciało stworzyć możliwie jak najbardziej uniwersalny rower XC / maraton. Mamy tu na myśli zgodne z obecnymi trendami wypłaszczenie kątów. Nowy full z Bocholt nie jest co prawda najbardziej położonym fullem w swojej kategorii, ale w charakterze prowadzenia zachowuje już pełnię cech, które pozwalają czuć się na rowerze pewnie na dużych prędkościach, geometria w parze z dużym kołem daje dużo pewności w zjeżdżaniu, co czyni Thrill Hilla po prostu szybkim podczas jazdy z siłami grawitacji, nawet na technicznej ścieżce.

 

 

 

 

No dobra - ale obecnie dzielnych na zjeździe fulli wyścigowych jest sporo. Czym zatem ROSE chce nas do siebie przekonać? Po pierwsze jest to niska masa - niemiecki producent odrobił tu pracę domową, dopracowywał Thrill Hilla w każdym calu i efektem jest full o naprawdę świetnym stosunku wszystkich kluczowych w wyścigowych realiach cech. Masa deklarowana przez producenta na poziomie 11,5 kg w rozmiarze M jest realna i odczytujemy ją za duży sukces. ROSE jak zwykle oferuje też świetny stosunek ceny do jakości zastosowanych podzespołów - tu nie ma miejsca na bezsensowne oszczędności, wszystko ma być po prostu jak najlepsze. Bardzo doceniamy taką filozofię budowy rowerów.

 

 

 

 

 

 

Masa w parze z efektywnym transferem energii sprawia, że nowy full ROSE jest bardzo dynamicznym rowerem i to nawet w nietopowej konfiguracji - śmiemy twierdzić, że spora część z osób startujących w maratonach przez długi czas nie będzie widzieć tu konieczności modyfikacji. Thrill Hill przyspiesza żwawo i wspiera nas w utrzymywaniu wysokich prędkości, kiedy w nogach jest już zapiek. Maratony i wyścigi XC to jego żywioł - i tu warto podkreślić to, że pozycję na tym rowerze również da się osiągnąć typowo maratońską, a przy odrobinie modyfikacji przy kokpicie nawet dość agresywną.

Zawieszenie Thrill Hilla cechuje się wysoką czułością w początkowej fazie skoku, co sprawia, że rower po prostu płynie po nierównościach. W pracy zawieszenia mają pomagać jeszcze odpowiednio wyprofilowane rury seatstay'u, jednak trudno tak naprawdę określić, na ile one pracują. Faktem jest, że przy zablokowaniu dampera nadal pozostaje nam "pod tyłkiem" sporo komfortu, więc prawdopodobnie ukształtowanie rur wahacza też swój udział tu zaznacza. 

Podsumowanie

Thrill Hill zasila ścisłe grono najlepszych fulli z segmentu XC / maraton. Napisalibyśmy, że zasila grono ekskluzywne, jednak to mogłoby sugerować, jakoby testowany przez nas model oznaczony numerem 3 znajdował się poza zasięgiem kolarza amatora. A tak naszym zdaniem nie jest - ROSE jak zwykle w bardzo racjonalnej cenie oddaje nam więcej, niż niejeden rower konkurencji. Przede wszystkim mamy tu topową ramę (identyczną w każdej z wersji), która cechuje się znakomicie niską masą, jest designersko dopieszczona, a do tego sztywna bocznie i dzierży prosty, aczkolwiek sprawdzony system zawieszenia opartego o kinematykę jednozawiasu. Do tego już w seryjnej specyfikacji mamy wyposażenie, jakiego przez długi czas nie będziemy chcieli wymieniać - myślimy tu chociażby o kompletnej grupie Shimano XT M8100 1x12. Minusy? Mały minus można postawić za brak możliwości montaż dwóch bidonów. My do seryjnej specyfikacji z urzędu wrzucilibyśmy jeszcze droppera, który znakomicie pasować będzie do tej trailowej części charakteru Thrill Hilla - super, że możemy dokonać tego już na etapie składania zamówienia na stronie producenta. 

 

 

Specyfikacja

ROSE Thrill Hill 3
  • RAMA: Włókno węglowe (zawieszenie Inline - skok 100mm, koła 29", oś koła Boost, wew. prowadzenie linek, zintegrowany protektor dolnej rury i rury łańcuchowej)
  • WIDELEC: ROCK SHOX SID SELECT, CHARGER RL REMOTE, DEBONAIR, 29" BOOST/
  • DAMPER: ROCK SHOX DELUXE ULTIMATE/TRAVEL: 100MM/100MM SCHWARZ
  • KOŁA: DT SWISS X 1700 SPLINE 29" SCHWARZ (OHNE ROT)
  • OPONY: SCHWALBE RACING RAY / RACING RALPH EVO 29X2.25 29X2,25 SCHWARZ
  • MECHANIZM KORBOWY: SHIMANO XT FC-M8100 32T 175MM
  • KASETA: SHIMANO CS-M8100 12 SPEED 10-51
  • TYLNA PRZERZUTKA: SHIMANO XT RD-M8100, SGS 12 SPEED, SHADOW PLUS
  • MANETKI: SHIMANO DEORE XT SL-M8100 12 SPEED
  • KIEROWNICA: LEVEL NINE RACE, FLAT BAR, 720 MM 31,8MM BLACK-STEALTH
  • CHWYTY:   ERGON GA20 SCHWARZ
  • MOSTEK: LEVEL NINE RACE 75MM BLACK-STEALTH
  • PODKŁADKI: CARBON SPACER 10 MM (2X5MM)
  • SZTYCA: LEVEL NINE RACE, 400 MM Ø31,6/400MM BLACK-STEALTH
  • WAGA 11,5 kg
  • CENA: 3099 Euro (+ 66 Euro kosztu wysyłki)
ROSE

 

Dystrybucja / Producent: www.rosebikes.pl

Fot. Tomasz Makula