TEST: ROSE – kolarska odzież na zimę

Test kolekcji zimowych ciuchów ROSE

Drukuj
Michał Lewandowski

Kiedy z początkiem roku do Polski zawitała prawdziwa zima, w końcu nadarzyła się okazja, by postawić kropkę nad i w teście zimowej odzieży firmy ROSE. Pod lupę wzięliśmy ciepłą kurtkę, spodnie, potówkę oraz rękawiczki.

Wśród kolarskich porzekadeł chyba najpopularniejszymi są te o pogodzie… mawia się, że nie ma złej pogody na rower – są tylko źle ubrani rowerzyści. Z kolei wśród kolarzy traktujących rowery wyczynowo każdy spotkał się z pewnością z inną starą prawdą: „wyścigi wygrywa się zimą!”. O ile pierwsze powiedzenie jest nieco zabarwione naszym kolarskim heroizmem (bo w końcu chyba każdy woli jeździć w słońcu niż w zimowej słocie), to już z drugim z nich zgodzą się chyba wszyscy zawodnicy – tak drogi czytelniku, jeśli chcesz walczyć latem o czołowe lokaty na wyścigach, to umożliwi Ci to jedynie dobrze przepracowana zima.

Mało który z nas może pozwolić sobie na spędzenie całej zimy w ciepłych krajach, dlatego obok silnej woli i samozaparcia kluczem do sukcesu w treningu zimowym jest odpowiedni ubiór. Jeszcze przed nastaniem prawdziwej zimy, która nota bene przyszła do nas w okolicach Nowego Roku, niemiecka firma ROSE przysłała do naszej redakcji ciekawy zestaw ciepłych, zimowych ciuchów, na który składały się: długie spodnie, kurtka, rękawiczki oraz potówka.

Nie był to nasz pierwszy kontakt z odzieżą marki ROSE (m.in. latem testowaliśmy kolekcję letnią oraz buty: ROSE na lato), którą pewnie (słusznie) kojarzycie głównie z produkcją rowerów. Otóż ROSE to jedna z niewielu na rynku, która stawia na sprzedaż bezpośrednią – znaczy to tyle, że ich produkty dostaniecie jedynie bezpośrednio od producenta. W przypadku ROSE warto podkreślić mocno rozwinięte możliwości jeśli chodzi o dobór specyfikacji sprzętu pod swoje oczekiwania. Ten nowoczesny model sprzedaży wcale nie znaczy, że niemiecka firma to nowy gracz na rynku – otóż jak się okazuje ROSE to już ponad 100 lat tradycji!

 

 

Kurtka zimowa ROSE Wind Fibre

Zacznijmy od góry – kurtka Wind Fibre (nazwa zaczerpnięta od nazwy materiału z jakiej jest wykonana) w ofercie ROSE to bezapelacyjny bestseller. Do naszych testów trafił wariant w wściekle rażącym po oczach kolorze limonkowe fluo (z męskiego – coś pomiędzy żółtym i zielonym).

Podczas testów ujawniły się zarówno plusy, jak i minusy takowego koloru. Zdecydowanie na plus jest widoczność takowej kurtki na szosach – rzuca się w oczy natychmiast i to z daleka, ponieważ kolor fluo wspomagany jest dodatkowo elementami odblaskowymi. Zimą, kiedy na szosach nawet za dnia jest szaro i ponuro, a widoczność jest mocno ograniczana, jest to cecha na wagę złota – bezpieczeństwo ponad wszystko (na marginesie: jeśli zatrzymacie się gdzieś na szosie, to kierowcy samochodów będą zwalniać już z daleka, myśląc, o jakiś służbach publicznych lub wypadku – serio ;)). Musimy się jednak liczyć z tym, że ciuchy w tym kolorze ulegają stosunkowo szybkiemu zabrudzeniu – szczególnie w zimowych, mokrych warunkach.

 
 

 

Dzięki temu jednak na własne oczy zobaczyliśmy, jak materiał Wind Fibre radzi sobie z wodą – otóż po jednym z mokrych treningów postanowiliśmy przed praniem zetrzeć jeszcze niezaschnięty brud szczoteczką, by na kurtce nie zostały żadne ślady. To pokazało nam, że materiał z jakiego uszyto kurtkę bardzo dobrze radzi sobie z wodą – woda spływała po kurtce, a na jej powierzchni zaobserwować szło krople, które nie wchłaniają się wewnątrz. Zrobiło to na nas bardzo dobre wrażenie.

 

Okej… a jak kurtka zachowuje się w warunkach bojowych? Śmiało może stanowić ona wierzchnią warstwę ubioru w zimowych temperaturach – od 0 stopni w górę pod spód powinna wystarczyć jedynie jakaś gruba potówka, a gdy temperatury spadną poniżej 0, to ubrać będziemy musieli jeszcze jakąś dodatkową warstwę.

Kurtka wzorowo radzi sobie z wiatrem i bardzo dobrze oddycha – to jej naczelne cechy, które podkreśla sam producent i przyznajemy, że product menagerowie wywiązali się wzorowo z postawionych przed nich zadań – dobór materiału na najwyższym poziomie.

 

 

Jeśli chodzi o szczegóły: do dyspozycji mamy tu 2 duże kieszenie z tyłu oraz jedną małą na rękawie (wszystkie na suwak). Kurtka posiada przyjemne ściągacze w nadgarstkach i długie rękawy, które bez problemu współpracują z rękawiczkami i nawet jeśli te nie mają zbyt wysokiego mankietu, to z kurtką ROSE nadgarstki nam nie zmarzną. Na dole zainstalowano po bokach dwa regulowane ściągacze dla optymalnego dopasowania. Wind Fibre dostępna jest w bardzo szerokiej rozmiarówce (od S do 4XL) i z ceną niespełna 100 Euro plasujemy ją na półce „dobra cena do jakości” – tak bardzo lubianej przez nas wszystkich.

 
 

 

Zimowe spodnie Thermal

Powiemy prosto z mostu – spodnie ROSE były jednym z dwóch naszych ulubieńców zestawu, który otrzymaliśmy do testów. Wykonane z bardzo dobrej jakości ciepłego materiału Thermal długie spodnie śmiało możemy polecić wszystkim, którym nie straszne są prawdziwe, zimowe treningi. Dlaczego?

Po pierwsze konstrukcja – spodnie posiadają dodatkowe ocieplenie w okolicach kolan, a więc zapewniają podwójną ochronę naszym stawom, na które mrozy mogą wpłynąć wyjątkowo niekorzystnie. Dodatkowo spodnie dzięki zastosowaniu zamka z przodu posiadają bardzo wysoki stan, co umożliwiło dodatkowo na osłonięcie ciepłym materiałem pleców.

 
 

 

Po drugie spodnie naprawdę dobrze chronią przed niskimi temperaturami. Powinny one wystarczyć nam w okolicach 0 stopni Celsjusza (w zależności od naszej odporności na mróz). Od -5 w dół na pewno polecamy ubranie pod spód bielizny termoaktywnej z długimi nogawkami – nam zdarzyło się w takim ubiorze kręcić 2,5 h przy – 10 stopniach Celsjusza i było idealnie!

Jeśli chodzi o pozostałe cechy – mamy tu fajną, dobrze dopasowującą się do naszych czterech liter wkładkę, suwaki przy nogawkach z odblaskowym obszyciem oraz odblaskowy, bardzo estetyczny i minimalistyczny nadruk ROSE. Spodnie te kosztują wyjściowo 60 Euro, a podczas pisania tego artykułu w promocyjnej cenie szło dostać je za 50 Euro - mając na uwadze jakość i funkcjonalność spodni Thermal uznajemy tę kwotę za bardzo korzystną cenę!

 

Potówka Windbreaker

Potówka ROSE to drugi z redakcyjnych faworytów. Co w niej takiego szczególnego? Po pierwsze materiał – wykonano ją w głównej mierze z materiału MTS, który w porównaniu do większości potówek jest nieco cieplejszy, ale jednocześnie zachowuje cechy, które bielizna funkcjonalna musi posiadać – w tym wypadku odpowiednio reguluje wilgoć. Co jednak charakterystyczne – z przodu Windbreaker wyposażony został w panel z innego rodzaju materiału – bardziej śliskiego w dotyku, który chroni nas przed wiatrem. ROSE – dla nas to strzał w 10 i naprawdę działa, bo dopełnia każdą kurtkę zimową i pomaga jej w walce z czołowym wiatrem, jednocześnie pozwalając naszym plecom oddychać w pełni.

 
 

 

W tym wypadku cena 39 Euro za potówkę stawia Windbreakera wśród bielizny termoaktywnej z nieco wyższej półki, ale w zamian dostajemy też naszym zdaniem produkt klasy premium. Zdecydowanie warto i Windbreaker zostaje w naszej garderobie na stałe.

 
 

 

Rękawiczki zimowe

Dłonie oraz stopy – to najbardziej cierpiące miejsca kolarskiego ciała w zimie, dlatego dobre rękawiczki zimowe to konieczność – a o takie niestety niełatwo. Rękawiczki ROSE robią bardzo dobre pierwsze wrażenie – atrakcyjny design po raz kolejny wykorzystuje kolory fluo, a same rękawiczki są solidnie uszyte. Na wierzchniej części spotkamy elementy odblaskowe, które poprawiają widoczność naszej sygnalizacji w ruchu drogowym. Rękawiczki wykonane są z przyjemnych w dotyku materiałów, dzięki czemu są wygodne, ale…

 
 

 

W katalogu ROSE figurują jako rękawiczki zimowe – musimy przyznać, że Niemcy mieli tu na myśli chyba baaardzo lekką zimę (no w sumie taką, jaka do końca grudnia panowała w Polsce). Dla nas to bardziej rękawiczki na okresy przejściowe, czyli raczej powyżej 5 stopni Celsjusza – i w takich warunkach spisują się nieźle, bo posiadając membranę softshell dobrze chronią przed wiatrem. Na plus zaliczamy też wysoki mankiet z solidnym rzepem, dzięki któremu nasze nadgarstki są dobrze zabezpieczone. No i w dobie koniecznego selfie z treningu trzeba wspomnieć o tym, że w rękawiczkach ROSE obsłużymy ekran dotykowy smartfona. Przyczepić możemy się jeszcze jedynie do srebrnego nadruku po wewnętrznej stronie – szybko ulega on zużyciu, ponieważ materiał zginając się w tym miejscu po prostu ów nadruk mocno eksploatuje. Cena rękawiczek ustalona została na poziomie 30 Euro.

Strona producenta: rosebikes.pl