Test: Okulary kolarskie Rudy Project Cutline

Sprawdź, jak nowe okulary Rudy Project Cutline spisały się w trakcie naszych testowych jazd.

Drukuj
Rudy Project Cutline Michał Kuczyński

Sprawdziliśmy w praktyce najnowsze dzieło optyczne ,,Rudego”. Model okularów Cutline przejeździł z nami solidne 60 godzin, a testowaliśmy je zarówno na szosie, jak również w terenie - począwszy od przełajów i graveli, na MTB skończywszy. Wiemy o nich już całkiem sporo!

Rudy Project to marka o silnej pozycji w dziedzinie ochrony głowy i oczu, która od początków lat 80. ubiegłego wieku zajmuje się produkcją kasków i okularów do różnych dyscyplin sportowych - głównie do kolarstwa i narciarstwa. Zapewne nie ma potrzeby przedstawiać jej szczegółowo, ponieważ pozycja ,,Rudego” na rynku jest na tyle ugruntowana, że większość z Was dokładnie zna tę markę i poziom oferowanych przez nią produktów. Dla mniej wtajemniczonych powiemy jedynie, że pełna specjalizacja (produkują tylko kaski i okulary/gogle) sprawia, iż są absolutnymi ekspertami i jednymi z liderów w swojej dziedzinie. Mogą też pochwalić się wieloma sukcesami sportowymi, ponieważ jako sponsor czołowych grup kolarskich, Rudy Project w wielu wyścigach bywa pierwszym kaskiem i okularami, które przekraczają linię metę. O wybranych nowych modelach okularów w ofercie Rudy Project na sezon 2020 pisaliśmy niedawno w artykule: Rudy Project prezentuje nowe okulary na sezon 2020. Równocześnie z jego publikacją, testowaliśmy już model Cutline - najciekawszą nowość na obecny sezon spośród okularów dla kolarzy.

 

Zobacz też:

 

 

 

Duże i modne szkła

Dobre okulary spełniają kilka ról. Przede wszystkim chronią oczy przed uszkodzeniami - to nie ulega wątpliwości. Poza tym, dzięki dobrym soczewkom, pozwalają widzieć lepiej, a co za tym idzie poprawiają jakość jazdy. Odciążają wzrok, wzmagają naszą koncentrację i widzenie przeszkód, zakrętów, nawierzchni czy konfiguracji terenu. Znacznie mniej istotna, choć bez dwóch zdań też ważna sprawa to wygląd. Nie ukrywamy, że zarówno my, jak i większość kolarzy kupuje okulary nie tylko funkcjonalne, ale również ładne. Właśnie tym elementem kolarskiego wyposażenia często stawiamy przysłowiową ,,kropkę nad i” w naszym rowerowym ekwipunku.

Rudy Project Cutline mają za sobą wszelkie argumenty, aby idealnie spełnić wszystkie trzy powyższe zadania. Nowy model ma szkła o bardzo dużej powierzchni, czym idealnie wpisuje się w aktualne kolarskie trendy. Ostre wzornictwo i szerokie soczewki wyglądają mocno sportowo i pasują do użytkowników, którzą chcą wyglądać ,,szybko” i agresywnie. Trzeba wspomnieć dodatkowo o wyjątkowo szerokich możliwościach personalizacji wyglądu Cutline’ów. Zarówno górne, jak i dolne ramki są demontowalne, możemy dzięki temu korzystać aż z 4 opcji. Jeździć z pełną ramką, tylko z dolną, tylko z górną, albo w ogóle bez nich. Mało tego - w sprzedaży są dostępne wszystkie części zamienne do okularów, co dodaje nam opcję mieszania ,,bumperów” (ramek), zauszników i nosków w różnych kolorach. Dzięki temu otrzymujemy możliwość naprawdę szeroko zakrojonej kastomizacji naszej stylówki i pełne dopasowanie do osobistych potrzeb kolorystycznych. 

 

 
 

 

Ramka

Stelaż dla soczewki, czyli tzw. ramkę, tworzą tutaj dwa niezależne elementy. Dla uproszczenia mówmy na nie po prostu ramka. Została ona wykonana z metalu oraz elementów z plastikowego tworzywa i wyposażona w regulowane zauszniki. Poza tym na bokach dołożono otwory wentylacyjne oraz sprytne przyciski do zwalniania mechanizmu trzymającego szkło (soczewkę). Ich działanie jest bardzo sprawne i wymiana szkła zajmuje chwilę, będąc przy tym zupełnie banalną czynnością. Ten system zapobiega też szarpaniu soczewki na siłę, które w wielu firmach jest koniecznością i naraża ramkę na uszkodzenia. Elastyczne zauszniki można wyginać w pożądanym kierunku, dopasowując je do kształtu naszej czaszki. Co istotne, po ich wygięciu pod nasze potrzeby, trzymają się w tym kształcie dość długo - regulacja wymagana jest nie częściej niż co kilka jazd. Warto też dodać, że okulary sprawdzaliśmy z kaskami kilku producentów - ucieszyło nas, że były kompatybilne (kask nie spychał ich ku dołowi) z modelami, które nie akceptowały modeli z dużymi szkłami innych producentów (np. 100%). 

Soczewki

 

 

Model dostępny jest z dwoma różnymi typami szkieł: Fotochromowymi ImpactX 2 - dostosowującymi się automatycznie do warunków oświetleniowych oraz z RP Optics - soczewkami o stałym przyciemnieniu chroniące przed promieniami UV 400. Jako, że okres testów przypadł na zimę i wczesną wiosnę, znacznie częściej używaliśmy fotochromów, więc zaczniemy właśnie od nich.

W zasadzie cały test powinniśmy zacząć od soczewek, bo to one są najmocniejszym punktem tego produktu. Od razu po założeniu czuć ich technologiczne rozwinięcie. Znacząco poprawia się kontrast i ostrość poszczególnych kształtów. Pozwalają doskonale czytać teren i wychwycić nierówności nawet na nawierzchniach o jednej barwie. Efekt nie jest jednak przesadzony, po założeniu ich ot tak nie poczujemy ogromnej różnicy, może poza uczuciem, że wszystko jest bardziej ostre. Jeśli jednak skupimy się na jakimś przedmiocie w momencie ich nakładania, łatwo zobaczyć jak wiele poprawiają. Zresztą, najbardziej to czuć gdy zdecydujemy się je ściągnąć w trakcie jazdy. Odczuwalnie spada wówczas jakość widzenia. Co ważne, soczewki w ogóle nie męczą wzroku, nawet kilka godzin jazdy nie powoduje uczucia obciążenia oczu. Efekt dobrych szkieł pozwala też odpocząć oczom w trakcie ostrzejszej jazdy, dzięki temu, że dobrze widzimy nawet małe elementy, nie musimy aż tak wytężać wzroku podczas agresywnej jazdy na trudniejszych szlakach. Tyle o efektach ,,korygujących” rzeczywistość - na tym polu jest po prostu bardzo dobrze. Teraz czas na fotochromatyczność. 

 

 

 

Efekt ściemniania i rozjaśniania działa bardzo sprawnie. Czułość jest imponująca - po wjechaniu do lasu z nasłonecznionego pola bardzo szybko robi się jasno, podobnie w drugą stronę. Naprawdę klasa, świetna sprawa na wyścigi w mocno zmiennym oświetleniu, działa błyskawicznie. Jeżeli chodzi o maksymalne rozjaśnienie, to ono jest bardzo bliskie pełnej przezroczystości. Ciężko to ocenić bez laboratoryjnych pomiarów, natomiast podczas treningów po zmroku absolutnie nie mieliśmy potrzeby wracać do zwykłych przezroczystych okularów. Z kolei maksymalne zaciemnienie jest wystarczające do jazdy w słoneczne dni, choć bez dwóch zdań, gdy jest pełna lampa, brakuje nieco mocniejszej ochrony przed oślepiającym światłem. Problem nawet nie pojawia się podczas jazdy pod słońce, ale najbardziej daje się to odczuć, gdy jedziemy przez teren naprzemiennie osłonięty (np. drzewa przy szosie) i co jakiś czas mocno atakują nas mocne boczne refleksy świetlne. W tej sytuacji można wskazać jakieś minimalne braki. Mimo to, pełna wygoda i bezobsługowość, oczywiście połączone z naszym lenistwem, sprawiły, że niemal 100% czasu jeździliśmy z fotochromami. A to oznacza, że są po prostu dobre! 

 
 

 

Po soczewki Rp Optics sięgnęliśmy tylko dla porównania. W zasadzie w kwestii poprawy widzenia działają podobnie, jak ImpactX 2. Czuć, że to również bardzo dopracowane szkła, choć nie poprawiają kontrastu tak jak opisywane wyżej fotochromy. Oczywiście zapewniają lepszą ochronę przed mocnym światłem w wyjątkowo słoneczne dni i eliminują oślepiające refleksy. 

Na koniec zostawiliśmy temat parowania. Szkła są ogromne, ich powierzchnia doskonale chroni oczy, a okulary mocno przylegają do policzków, przez co cierpi ich wentylacja. Taka konstrukcja powoduje, że w niektórych sytuacjach pojawia się problem parowania. Temat absolutnie nie dotyczy jazdy szosowej, czy szutrowej, natomiast podczas ostrego katowania rund XC, gdzie na stromych podjazdach intensywność jest wysoka, a prędkość nikła, zdarzało nam się delikatne ich parowanie. To oczywiście przeszkadza, choć nie powinno mieć już miejsca na łatwiejszych trasach - nawet maratonów MTB. Na szosie czy na szutrach żadnych problemów nie zaobserwowaliśmy. Parowanie zdarzało się najczęściej w temperaturach bliskich 0 stopni Celsjusza. W cieplejsze dni występowało znacznie rzadziej. Oczywiście każdy medal ma dwie strony. Ogromna powierzchnia szkieł nie zapewnia idealnej cyrkulacji powietrza, ale zakrywa całe pole widzenia. W mniejszych okularach łatwo jest spojrzeć poniżej szkieł - nie lubimy tego efektu. Tutaj praktycznie całe pole widzenia jest obsługiwane przez soczewkę - to bardzo poprawia jakość patrzenia. 

Jak leżą?

 

 

Poza odpowiednią optyką, dobre okulary muszą pewnie leżeć na nosie. W Cutline’ach mamy wspomniane wcześniej regulowane zauszniki oraz działający na identycznej zasadzie regulowany nosek. Ustawienie ich pod siebie pozwala cieszyć się okularami, które zakładamy w domu i totalnie o nich zapominamy podczas jazdy. Nie czuć ich na twarzy, nic absolutnie nie przeszkadza, ani nie uciska w trakcie kręcenia, a oprawki stabilnie trzymają się w jednym miejscu przez całą jazdę. To bardzo ważne! Testowane Rudy Projecty nie są wrażliwe na różny stopień wygięcia karku, który zmienia się wraz ze zmianami chwytu kierownicy. Jest po prostu perfekcyjnie stabilnie, a przy tym lekko - przy masie 36 gramów nie czuć ich na głowie. Właśnie takiej bezobsługowości i komfortu oczekujemy od okularów.

Pełna ochrona

Masywna konstrukcja zapewnia doskonałą ochronę. Zimą nie czuć podmuchów wiatru, ani chłodu, podczas szybkich zjazdów ciężko o łzawienie oczu. Soczewki doskonale nas tutaj chronią. To pożądane i cenne cechy. Warto też wspomnieć o bezpieczeństwie podczas upadków na twarz. Dzięki Bogu tego nie sprawdzaliśmy, ale specjalna konstrukcja sprawia, że okulary i soczewki się wyginają, a nie łamią. Nie ma więc mowy o skaleczeniu skóry, bądź uszkodzeniu oczu przez Cuteline'y.

 

 

Podsumowanie

Model Cutline spędził z nami sporo czasu. Przez ten okres dał się poznać jako bardzo wygodny i bezobsługowy produkt. Zakładasz i zapominasz - i właśnie za to je uwielbiamy. Okulary perfekcyjnie leżą na swoim miejscu i zapewniają pełną osłonę przed wiatrem i ciałami obcymi. Polubiliśmy szczególnie soczewki fotochromowe, które dodatkowo rewelacyjnie poprawiają kontrast i ostrość widzenia. Czuć, że to najwyższy poziom i produkt klasy premium. Cieszy też wysoka odporność szkieł. Oberwały wieloma gałęziami i kamyczkami, kilka razy spadły nam też podczas postojów - mimo to nie są porysowane. Polecamy najbardziej wymagającym kolarzom, przede wszystkim szosowcom i miłośnikom graveli. W MTB też spisują się znakomicie, ale na najbardziej wymagających odcinkach pod górę może nam się zdarzyć lekkie zaparowanie, co jest efektem stosowania dużej, dopasowanej do twarzy soczewki.

Specyfikacja

Rudy Project Cutline
  • Soczewki: Dostępne w wersjach z soczewkami fotochromowymi (ImpactX 2) oraz o stałym stopniu przyciemnienia (RP Optics)
  • Wymienne szkła - wygodny system zwalniania 
  • Regulowane zauszniki
  • Regulowany nosek
  • Wymienne górne bumpery
  • Wymienne dolne bumpery
  • Wymienne noski
  • Wymienne logotypy
  • Wymienne zauszniki
  • Masa: 36 gramów
  • Wyprodukowane we Włoszech
  • Cena: 800 - 1200 zł (w zależności od wersji)

Więcej szczegółów technicznych oraz informacji znajdziecie na stronie producenta: www.rudyproject.com

 

 

 

Zobacz też: