Test: Lampy Moon Meteor Storm Pro i Cerberus

Testujemy zestaw oświetlenia rowerowego Moon - jeden z nowych modeli lamp przednich Meteor Storm Pro i lampę tylną Cerberus

Drukuj
Szymon Wołdziński

Zestaw oświetlenia Moon, składający się z nowych modeli w postaci lampy przedniej Meteor Storm Pro oraz tylnej Cerberus, od początku jawił się jako duet, mający zaspokoić potrzeby nawet największych miłośników jazdy po zmroku. Na pokładzie obu modeli czeka nas spora moc i nieco innowacyjnych ciekawostek.

Moon na rynku rowerowego oświetlenia ma już mocno ugruntowaną pozycję. Marka zyskała sobie sympatię rowerzystów z naszego kraju nie tylko bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości czy powszechną dostępnością w sklepach. Moon praktycznie od A do Z specjalizuje się w jednej dziedzinie i jak to zwykle w przypadku tak dużego zakrojenia pola działalności bywa, uchodzi po prostu za cenionego specjalistę w tworzeniu lamp. Oferta Moona zawiera więc zarówno modele tańsze, jak i lampy, które spełnić mają wymagania najbardziej wymagających amatorów nocnej jazdy w terenie. Jednocześnie Moon w swoich produktach ciągle szuka innowacji, o czym jednoznacznie przypomniały nam dwa nowe modele lamp, które trafiły w nasze ręce do testów - był to przedni model Moon Meteor Storm Pro oraz tylna lampa Cerberus, który to zdążył już zgarnąć nagrodę podczas targów rowerowych Taipei Cycle 2018.

Nowe modele lamp Moona miały udowodnić nam, że azjatycki potentat oświetleniowy wie, jak spełnić oczekiwania najbardziej wymagających kolarzy - którzy z jednej strony chcą być bezpieczni i dobrze widoczni na drogach, ale również szukają przedniej lampy, która poradzi sobie z doświetleniem ścieżki w całkowitych ciemnościach. Zarówno tylna lampa Cerberus, jak i przednia Meteor Storm Pro na pokładzie posiadają kilka ciekawych funkcji, które wyróżniają testowane modele na tle konkurencji - a nie ma co ukrywać, że tłok na rynku rowerowego oświetlenia jest spory. Co zatem Moon w swoich nowych modelach ma takiego, czego nie ma konkurencja?

 

Może Cię zainteresować:

 

 

 

 

Lampa przednia: Meteor Storm Pro

Warto zacząć od tego, że w nowej linii Meteor Storm znajdziemy kilka podobnych do siebie modeli, wśród których wariant Pro jest jednym z bardziej zaawansowanych (od bliźniaczego modelu bez "Pro" w nazwie nasz model różni się większą pojemnością baterii, a także większą mocą na najmocniejszych programach). Gdybyśmy mieli pokusić się o ogólny opis tej linii, to napisalibyśmy: grupa bardzo mocnych lamp przednich z wewnętrznym akumulatorem (bo Moon ma w ofercie jeszcze mocniejsze lampy, których to akumulatory są umieszczone poza korpusem lampki). Co jednak dokładnie znajdziemy w naszym modelu Meteor Storm Pro?

Dla wielu najważniejszą cechą testowanej lampy będzie oczywiście moc. Mamy tu do czynienia z lampą o dużej mocy świecenia, która spokojnie wystarczy, aby stanowić autonomiczne źródło światła podczas najbardziej nawet wymagających wypraw górskich. Mamy tu do dyspozycji 5 trybów światła stałego oraz 5 programów migających, wśród których znajdziemy program do jazdy dziennej oraz program SOS, który miga zgodnie z sygnałem alarmowym (trzy krótkie, trzy długie). W najmocniejszym, standardowym trybie światła stałego Meteor Storm Pro oferuje moc 1700 lumenów, natomiast Moon daje nam tu jeszcze do dyspozycji funkcję światła Boost (aktywujemy ja podwójnym, szybkim kliknięciem), która zwiększa moc do 2000 lumenów. Źródłem światła w naszej lampie są dwie bardzo mocne diody led CREE XM-L2. Klosz lampy skonstruowany został tak, aby snop światła w głównej mierze doświetlał to, co mamy przed kołem, ale i rozpraszał strumień światła na boki, aby zwiększać naszą widoczność i rzecz jasna doświetlane pole dookoła.

 

 
 

 

 

Wspomnieliśmy, że Storm Pro ma akumulator zintegrowany z korpusem, co w przypadku lampy o tak dużej mocy jest godnym odnotowania. Warto jednak wiedzieć, że akumulator w tej serii lamp jest demontowalny, więc w perspektywie kilkuletniego używania można będzie baterię wymienić (producent podaje, że pojemność baterii może spaść do około 80% dopiero po 300 cyklach ładowań). Nie zmienia to faktu, że na pokładzie naszej lampy mamy akumulator (litowo-jonowy od LG) ładowany przez USB, którego pojemność w przypadku modelu PRO wynosi solidne 6700 mAh (chcąc być bardziej precyzyjnymi powinniśmy napisać, że są to dwie baterie po 3350 mAh). W praktyce oznacza to, że przy mocy maksymalnej stałego świecenia na poziomie 1700 lumenów możemy liczyć na około 3h pracy (Boost = 2h) i kolejno: 1150 lumenów - 4 h, 850 lumenów - 5 h, 450 lumenów - 11 h, 200 lumenów - 25 h. Biorąc pod uwagę to, że już przy około 850 lumenach możemy liczyć na rozświetlenie zupełnych ciemności podczas eksplorowania leśnych ścieżek, czas pracy zadowolić powinien najbardziej wymagających.

 

 

 

 

Co jednak jest bezpośrednio związane z integracją akumulatora - Meteor Storm Pro nie należy do najlżejszych lampek i to w perspektywie montażu lampy na kasku będzie odczuwalne (a w zestawie znajdziemy solidny uchwyt lampki na kask, którego cechuje mocny chwyt). Sama lampka waży tu nieco ponad 200 g, a taki dodatek na kasku, który sam w sobie waży zwykle około 300 g, jest zauważalny. Mamy więc typowy przykład sytuacji "coś za coś". Lampka na pewno nie będzie ciążyła na kierownicy i w tym miejscu warto dodać, że mocowanie Moona na kierownicę także jest solidne, a za sprawą kompletu podkładek obsłuży kierownicy o średnicy od 22 mm aż po 35 mm. 

Sporym wyróżnikiem modeli Meteor Storm jest charakterystyczny wyświetlacz ledowy na górze obudowy, który poza fajnym, nowoczesnym wyglądem, ma oczywiście funkcję informacyjną - mówi on przede wszystkim o poziomie naładowania baterii, ale podczas przeklikiwania pomiędzy programami informuje również o aktualnie wybieranym programie. Pod wyświetlaczem mamy jedyny przycisk obsługujący lampkę, a sama obsługa jest bajecznie prosta: dłuższe przyciśnięcie guzika przełącza nas pomiędzy bazą programów stałych i migających, a pośród powyższych danego programu szukamy normalnym, krótszym przyciśnięciem. Funkcję Boost załącza dwukrotne, szybkie kliknięcie przycisku. I to zasadniczo tyle, ale warto wiedzieć, że Meteor Storm Pro pamięta, w jakim programie pracował poprzednio i od tego programu zaczyna pracę po włączeniu.

 

 
 

 

 

Jeśli chodzi o inne dodatkowe i pomocne funkcje naszej lampy, to zdecydowanie warto wspomnieć o systemie chłodzenia, jaki Moon tu zastosował - otóż tak duża moc diody led w sytuacji, kiery lampka nie jest chłodzona strumieniem powietrza podczas jazdy, może nagrzewać obudowę. Aby wydłużyć żywotność lampki i uniknąć spalenia czegokolwiek, Meteor Storm Pro w momencie osiągnięcia zbyt dużej temperatury automatycznie obniży moc natężenia światła, aby pozwolić lampce ochłonąć. O samo chłodzenie podczas jazdy dba tu chociażby aluminiowy korpus, który ma za zadanie odprowadzanie ciepła na zewnątrz.

W zestawie z Meteorem Storm Pro dostajemy jeszcze przycisk zewnętrzny do sterowania lampką - musimy go podłączyć pod gniazdo USB, następnie przytwierdzić do kierownicy i dzięki temu mieć bliżej palca możliwość sterowania lampką. Ciekawy gadżet, z którego na pewno część z Was chętnie szkorzysta. Klasa wodoszczelności tego modelu to IPX4. 

 

 
 

 

 

Jeżdżąc z tak mocną lampą, jak Meteor Storm Pro, trzeba bardzo mocno zwracać uwagę na odpowiednie ustawienie lampy - już nawet 2 lub 3 program potrafi oślepić innych uczestników ruchu, a co dopiero moc maksymalna. Przyznamy, że nieczęsto zdażało nam się korzystać z pełnej mocy i najmocniejsze programy zdecydowanie polecamy osobom, które chcą szybko jeździć w cięższym terenie - do tego typu zadań Meteor Storm nadaje się bardzo dobrze. W miejskiej komunikacji i na szosie nawet najsłabsze programy pracy światła stałego dają radę. Jak zwykle na plus jest program dedykowany do pracy podczas dnia, którego mocniejsze rozbłyski są mniej regularne i przez to zwracają większą uwagę kierowców. Meteor Storm Pro to zdecydowanie lampa godna polecenia i jak zwykle w przypadku Moona - mamy tu dość dobry stosunek ceny do jakości tak wykonania, jak i optyki czy mocy lampy.

 

 

 

 

 

 

Lampa tylna: Cerberus

Tylny model stworzono rzecz jasna z myślą o tym, żeby jej użytkownik był dobrze widoczny na drodze - Moon w tym modelu duży nacisk położył na widoczność boczną, ale i zastosował funkcję, która jest dedykowana do jazdy podczas dnia. 

Cerberus od początku robi dobre wrażenie, jeśli chodzi o wykonanie. Lampka posiada podłużny korpus, który przypadnie do gustu osobom, zwracającym uwagę na aerodynamiczność dosłownie wszystkiego, co przyczepiają do roweru. Cerberus posiada maksymalną moc świecenia na poziomie 150 lumenów, która to jednak jest zarezerwowana jedynie dla migającego trybu dziennego. Co jednak najważniejsze w przypadku Cerberusa, którego nazwa jednoznacznie nawiązuje do trójgłowego psa, który w mitologii greckiej strzegł wejścia do świata zmarłych - na pokładzie tego modelu znajdziemy 3 ledowe płytki COB: jedna skierowana jest do tyłu, a dwie na boki. Taka "3-kierunkowa" konstrukcja klosza ma za zadanie sygnalizowanie naszej widoczności na szosie nie tylko w kierunku tylnym, ale także na boki - co z kolei ma znaczący wpływ na nasze bezpieczeństwo na wszelkiego rodzaju skrzyżowaniach, podczas manewrów skręcania i podobnych tego typu sytuacji na drodze. W ten sposób Cerberus ma ustrzec nas przed przedwczesnym spotkaniem mitologicznego Cerbera i pomóc przetrwać nam na szosach nawet w warunkach słabej widoczności. : )

 

 
 

 

 

Cerberus posiada 5 programów pracy - 2 stałe oraz 3 migające. Programy stałe oferują kolejno 25 oraz 50 lumenów mocy światła, ale co ciekawe moc świecenia na danym programie możemy tu modyfikować, poprzez dłuższe przytrzymanie przycisku znajdującego się pod przyciskiem ON / OFF. Cerberus przy stałym świeceniu z mocą maksymalną 50 lumenów pracować będzie około 1 godziny i 45 minut, natomiast przy mocy mniejszej na poziomie 25 lumenów czas pracy osiągnie około 3,5 h. Aby przejść na tryby migające, musimy dwukrotnie i w miarę szybko kliknąć przycisk ON / OFF. W tym momencie możemy wybrać program migający (czas pracy to ponad 20 godzin), stały migający (w którym miga tylko tylna płytka COB, a dwie boczne świecą stale) lub tryb jazdy dziennej, gdzie rozbłyski są podwójne i najmocniejsze - ze wspomnianą mocą 150 lumenów (czas pracy na programie Day Flas to około 19 godzin).

Korpus Cerberusa jest ciekawy jeszcze z jednego powodu - otóż mechanizm montażu jest tu zintegrowany z korpusem lampki. Aby Cerberusa przytwierdzić do sztycy, musimy użyć jednej z trzech dołączonych do zestawu gumowych obejm (rozmiary obejm są różne, więc na pewno dopasujemy daną obejmę do naszego rozmiaru sztycy, nawet jeśli jest to sztyca aerodynamiczna), które przyczepiamy do haczyków, będących na stałe połączone z korpusem lampy. Pomiędzy sztycą a korpusem lampki mocujemy solidną, gumową podkładkę, która jednocześnie stanowi uszczelnienie gniazda USB, poprzez które lampkę ładujemy. Uszczelnienie gniazda jest dobre i chociaż może się takowym nie wydawać w pierwszym kontakcie, to warto nadmienić, że w miejscu gdzie uszczelka wchodzi do gniazda, należy ją wepchnąć mocniej i tym samym spoczywa ona tam solidniej, niż pozostałe części gumowej podkładki, które mają za zadanie głównie ochronić sztycę od zarysowań. W gruncie rzeczy to działa, bo klasa wodoodporności Cerberusa to IPX7, czyli lampka powinna radzić sobie z każdym, nawet mocnym deszczem (a lampy montowane na sztycy są wystawiane na sporą próbę, bo mamy tu przecież obszar, na którym podczas deszczu ląduje sporo wody wyrzucanej z koła).

 

 
 

 

 

W praktyce z "trójgłowej" lampki Moona trudno być niezadowolonym. Otóż moc Cerberusa i jego konstrukcja stanowią gwarancję poprawy naszej widoczności bez względu na porę dnia, warunki pogodowe i co chyba kluczowe w przypadku testowanego modelu - bez względu na kąt pod jakim widzą nas inni uczestnicy ruchu. Testowany przez nas model to chyba najlepiej oświetlająca nasze boki lampka tylna, jaką do tej pory gościliśmy w redakcji, bo o ile sporo lampek ma szeroki kąt padania światła, o tyle w Cerberusie doświetlenie boków nie jest traktowane po macoszemu, tylko całkiem autonomicznie, a co się z tym wiąże - boki lampy świecą po prostu mocno i wyraźnie. Nie ma się do czego przyczepić w temacie wykonania lampki, a co za tym idzie stosunek ceny do jakości oceniamy tu również jako bardzo dobry. Szczególnie, że na pokładzie Cerberusa mamy kilka fajnych opcji, jak chociażby szeroki wybór programów pracy. Program dzienny, względem lamp będących pionierami w temacie poprawy widoczności za dnia, cechuje się dużą powtarzalnością - mamy tu po prostu dwukrotny, krótki, ale bardzo mocny rozbłysk, który powtarza się stale. Nie są to rozbłyski o różnej częstotliwości i mocy. Tak czy siak uważamy ten program pracy za skuteczny - podczas jazdy z tym programem nie tylko kierowcy widzą nas lepiej, ale wydaje się, że nieco bardziej szanują naszą obecność na drodze i wyprzedzają jakby... w większych odstępach (a może to efekt placebo? Nie wiemy, ale nie jesteśmy osamotnieni w takich odczuciach). Na pokładzie Cerberusa mamy jeszcze funkcję Auto Safe Mode, która po przekroczeniu granicy niskiego naładowania baterii przyciemnia światło do takiej mocy, aby lampka wytrzymała jeszcze około 45 minut, podczas których powinniśmy wrócić do domu (oczywiście jeśli brak światełka zagraża naszemu bezpieczeństwu na drodze). Możliwość regulacji mocy światła stałego traktujemy nieco jako gadżet, jednak nie da się ukryć, że funkcja ta dopełnia dobre wrażenia związane z Cerberusem, który jawi się dla nas jako nowoczesna i dopracowana lampka tylna - jest godna polecenia.

 

Specyfikacja

Moon Meteor Storm Pro / Cerberus
  • Moon Meteor Storm Pro - Cena 450 zł
  • Moon Cerberus - Cena 127 zł

 

 

Dystrybutor: apg.pl