Leipheimer: <i>decydujące pół godziny</i>

Amerykanin o swoim trzecim zwycięstwie w Tour of California

Drukuj

Wielkie marzenie Levi Leipheimera spełniło się. Amerykanin, dla którego Tour of California jest najważniejszym startem w sezonie, wczoraj po raz trzeci stanął na najwyższym podium tego wyścigu.

Wielkie marzenie Levi Leipheimera spełniło się. Amerykanin, dla którego Tour of California jest najważniejszym startem w sezonie, wczoraj po raz trzeci stanął na najwyższym podium tego wyścigu.
Przed startem Leipheimer był wymieniany jako główny faworyt do zwycięstwa. Wygrał dwie poprzednie edycje wyścigu, ciężko przygotowywał się do tego startu, a do tego miał za sobą bardzo silną i oddaną drużynę. I był zmotywowany jak nigdy dotąd.

Jego dobra jazda na prologu oraz atak na drugim etapie, po którym założył koszulkę lidera nikogo więc nie dziwiły. Wraz z kolegami z Astany umiejętnie bronił żółtej koszulki, a zwycięstwo przypieczętował na czasówce w Solvang. Zresztą, dwa wcześniejsze triumfy także zapewniał sobie w tym liczącym 6 tysięcy mieszkańców miasteczku na południu Kalifornii.

„Przed wyścigiem cały czas myślałem o ataku, właśnie takim jak na drugim etapie
”- stwierdził Amerykanin, „no i te pół godziny [w Solvang], które decydowały o zwycięstwie. Było ciężko, ale dzieki dobrej współpracy w drużynie, utrzymaliśmy prowadzenie do końca”.

Po wyścigu Leiheimer przyznał, że jest to najcenniejsze z jego trzech zwycięstw – „moja pierwsza wygrana to ogromny sukces, w odniesieniu kolejnej trochę pomogło mi szczęście, jednak wygrać tu po raz trzeci jest wprost niewyobrażalne, nie potrafię tego opisać” – mówił kolarz Astany.

„Presja była ogromna, wygrać trzy raz z rzędu jest bardzo trudno. Drugie miejsce jest w tym przypadku porażką” – przyznał. Dodał także, że w dużej mierze zawdzięcza swoim kolegom z zespołu, bez których z pewnością nie odniósłby zwycięstwa – „z pewnością byliśmy najlepszą drużyną w całym wyścigu. Wszyscy bardzo mocno pracowaliśmy na ten sukces”.

Teraz Leipheimer zamierza odwdzięczyć się kolegom za tę pomoc – „teraz to ja musze im pomóc . Na pewno będę pracował na Alberto [Contadora] na Paryż – Nicea i na Lance’a [Armstronga] podczas Giro”.

FOTO: https://www.astana-cyclingteam.com