Voeckler przyleciał do Australii dziś rano i od razu, wraz z kolegami z ekipy Europcar, wybrał się na trening. Już na jego początku Francuza spotkała jedna bardzo przykra niespodzianka.
„Rano wyjechaliśmy z kolegami na trening. Jakiś przechodzień przechodził przez ulicę, samochód przed nami ostro zahamował, a ja już nie miałem szans, żeby zareagować. Od razu wiedziałem, że mój obojczyk jest złamany, bo to już trzeci razy go złamałem” – powiedział Francuz. Dla Voecklera to wyjątkowy pech, gdyż zaledwie kilka dni temu z jego obojczyka usunięto metalową wstawkę, która umieszczona była tam po poprzedniej kontuzji.
„Od razu po kraksie, dzięki szybkiej reakcji organizatorów, wybraliśmy się do szpitala na prześwietlenie, które wykazało, że obojczyk jest złamany” – mówił kolarz Europcar, który miał po raz pierwszy wystartować w Tour Down Under. „Minęło zaledwie 12 dni, od kiedy usunięto mi płytkę, a teraz znowu czeka mnie przerwa. Teraz wrócę do domu, do szpitala, na specjalistyczne badania” – dodał. „Szkoda, że stało się to w taki sposób, co innego podczas wyścigu, co innego po takiej kraksie” – mówił dziennikarzom.
W czwartek Voeckler wróci do Francji.
Fot.: Sirotti