Contador wrócił na szczyt

Drukuj
Alberto Contador (Trek-Segafredo) finiszuje na 7. etapie Paryż-Nicea

Wspaniałe zwycięstwo na zakończenie kariery odniósł Alberto Contador (Trek-Segafredo), wygrywając po samotnym ataku 20. etap Vuelta a Espana z metą na słynnym Alto de L'Angliru.

Hiszpan, który po tegorocznej Vuelcie kończy karierę, popisał się przepiękną akcją na finałowym podjeździe, przypominając kibicom swoje najlepsze ataki i czasy gdy wygrywał Wielkie Toury. Kolarz Trek-Segafredo do samego końca walczył o zwycięstwo i bronił się przed pogonią rywali, a na mecie zameldował się 17 sekund przed dwójką kolarzy Team Sky – Woutem Poelsem i Chrisem Froomem, który przypieczętował zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Contadorowi, z kolei, do awansu na podium, zabrakło zaledwie 20 sekund. Wyprzedzili go jeszcze Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida) i Ilnur Zakarin (Katiusza-Alpecin).

Bardzo aktywny na etapie był Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), który był jednym z  inicjatorów ucieczki dnia i najdłużej uciekał przed peletonem, kończąc swoją akcję po czterech kilometrach wspinaczki na Angliru.

Krótki, 117-kilometrowy etap z metą na szczycie legendarnego Alto de L'Angliru był bardzo dynamiczny i już chwilę po starcie rozpoczęły się ataki, bo wielu kolarzy miało ochotę na zabranie się w ucieczkę. Wśród nich był także Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), który mocno pracował w kilkunastoosobowej grupie, mimo iż peleton nie zamierzał zbyt łatwo odpuszczać tego odjazdu.

Droga po starcie nieco pięła się w górę, a po kilku pagórkach kolarze rozpoczynali wspinaczkę na pierwszy z trzech dużych podjazdów na trasie – Alto de la Cobertoria (na 79km). Wysiłki uciekinierów przyniosły efekt, ale peleton, w którym pracowali kolarze Team Sky, Trek-Segafredo i Bahrain-Merida, nie pozwalał im na zyskanie przewagi większej niż dwie minuty. Mimo to nie rezygnowali, a pierwszy podjazd na trasie pokonali jeszcze razem. Pierwszy na szczycie zameldował się Marczyński, ale to mokry zjazd, a nie podjazd, przyniósł większe zmiany i rozerwał czołówkę. W peletonie tempo dyktowali kolarze Bahrain-Merida i naciągnęli grupę przed drugą wspinaczką.

Tuż przed szczytem drugiego podjazdu Alto del Cordal (na 96km), liczącego niespełna sześć kilometrów, z sześcioosobowej grupki – Romain Bardet (Ag2R La Mondiale), Soren Kragh Andersen (Team Sunweb), Adam Yates i Simon Yates (Orica-Scott), Marczyński i Marc Soler (Movistar) – zaatakował ten ostatni. Na zjeździe dojechał do niego Marczyński, a gdy Hiszpan upadł, kolarz Lotto Soudal wyszedł na prowadzenie. Przewaga Polaka wynosiła wtedy 50 sekund nad grupą faworytów, która na podjeździe się połączyła i kolarze, którzy wcześniej mieli problemy, m.in. Zakarin, dołączyli do rywali. Kłopoty na mokrej nawierzchni miał Nibali, ale zdołał uratować się przed upadkiem, choć stracił kilkanaście pozycji.

Na 12 kilometrów Marczyński rozpoczął podjazd pod Alto de L'Angliru - ostatni podjazd tegorocznej Vuelty. Za nim – jeszcze na zjeździe – zaatakował Alberto Contador wraz z Jarlinsonem Pantano (Trek-Segafredo) i zgarniali po kolei kolarzy z ucieczki – Enrica Masa (Quick-Step Floors), Bardet, Simona Yatesa i Solera. Na 8 kilometrów przed szczytem dogonili Polaka i niedługo potem Contador samotnie ruszył do przodu. Utrzymywał minutową przewagę nad grupą Frooma i jego zwycięstwo było coraz bliżej. Dopiero na 2 kilometry przed metą lider, wraz z Poelsem, zerwał rywali z koła i razem zaczęli gonić Contadora, ale byli już za daleko, by odebrać mu zwycięstwo. W samej końcówce Zakarin zgubił Wilco Keldermana (Team Sunweb) i awansował na trzecie miejsce w generalce, natomiast z pomocą Franco Pellizottiego (Bahrain-Merida) drugie miejsce w tabeli utrzymał Nibali.