Vuelta po 1. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 1. etapie Vuelta a Espana

Drukuj
Peter Velits (BMC Racing Team) został pierwszym liderem 70. Vuelta a Espana Sirotti

Pierwszy etap 70. Vuelta a Espana, jazda drużynowa na czas, jeszcze przed startem wyścigu budził wiele kontrowersji. Trasa, na której mieli ścigać się kolarze, pozostawiała wiele do życzenia i stanowiła zagrożenie dla ich zdrowia.

Jeszcze przed startem etapu komisarze UCI podjęli decyzję o neutralizacji etapu, przez co kolarze ścigali się jedynie o zwycięstwo etapowe i koszulkę lidera. Czas poszczególnych ekip nie był liczony do klasyfikacji generalnej, dlatego też wiele ekip zdecydowało się podejść do tego etapu w sposób bardzo ostrożny, nie chcąc ryzykować kraks, i nie bacząc na czas na mecie.

Kilka zespołów miało jednak nadzieję na dobry wynik i od startu do mety narzuciły bardzo mocne tempo, a ostatecznie o zwycięstwie przesądziła zaledwie setna sekundy. Kolarzy Tinkoff-Saxo, z Rafałem Majką, Maciejem Bodnarem i Pawłem Poljańskim w składzie, którzy startowali w środku stawki, na prowadzeniu zmienili zawodnicy BMC Racing Team, Mistrzowie Świata w tej specjalności. Jako pierwszy linie mety minął Peter Velits i to on został pierwszym liderem wyścigu – „kluczem do naszego zwycięstwa była taktyka. Postanowiliśmy poświęcić kilku kolegów na początku etapu i to dało efekty. Nie mieliśmy ustalone, kto minię metę jako pierwszy. Byłem to ja, założyłem koszulkę lidera i będę ją teraz dumnie nosił” – powiedział pierwszy lider 70. edycji Vuelta a Espana.

Majka, który jest jednym z faworytów tegorocznego wyścigu, powiedział, że wraz z kolegami planowali jechać na maksimum możliwości, minimalizując ryzyko. „Choć czasówka była zneutralizowana i wyniki nie liczyły się do generalki, chcieliśmy dać z siebie wszystko, ale też nie ryzykować zbytnio” – powiedział Majka, „chciałem pogratulować wszystkim kolegom za świetną pracę, którą wykonali na tej trudnej trasie. Ostatecznie przegraliśmy o mniej niż sekundę, ale to tylko początek wyścigu, długiego i ciężkiego” – mówił Polak, który jest liderem swojej ekipy.

Wtórował mu Simon Gerrans (Orica GreenEdge), który wraz z kolegami zajął trzecie miejsce na mecie – „oczywiście, że jechaliśmy na sto procent. Niektórzy mówili o odpuszczeniu tego etapu, ale nie odpuszcza się etapu na Vuelcie” – powiedział Australijczyk.

Faworyci wyścigu i ich ekipy, poza Majką i jego kolegami z Tinkoff-Saxo, potraktowali tę próbę ulgowo. Vincenzo Nibali (Astana), Joqauin Rodriguez (Katiusza), Alejandro Valverde i Nairo Quintana (Movistar) i Chris Froome (Team Sky) jechali bez ryzyka, dojeżdżając do mety bez problemów. „Nie podejmowaliśmy żadnego ryzyka, bo to był bardzo niebezpieczny etap i nawierzchnia była bardzo nierówna. Powiedzmy, że nie był to najlepszy pomysł, by rozgrywać taką czasówkę na starcie Vuelty” – powiedział portalowi cyclingnews Nibali, który wygrywał Vueltę w 2010 roku, a teraz chciałby odbić sobie niepowodzenie z Tour de France, gdzie był dopiero czwarty.

Kolarze Team Sky, z Froomem na czele, postawili na bezpieczeństwo podczas czasówki – „naszym celem było dziś dojechanie bezpiecznie do mety. To wielka szkoda, że etap został zneutralizowany, bo chcieliśmy pojechać dobrą czasówkę, na sto procent i dobrze się ścigać” – powiedział Geraint Thomas, który wraz z kolegami specjalizuje się w tego typu próbach i na koncie mają już kilka zwycięstw, „ale kiedy organizatorzy poinformowali o zneutralizowaniu etapu, postanowiliśmy jechać spokojnie. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejne etapy” – powiedział Brytyjczyk.