Vuelta po 11. etapie

Drukuj
Astana,Vuelta a Espana,Fabio Aru
Fabio Aru (Astana) na podium 11. etapu Vuelta a Espana. Sirotti

11. etap z metą na podjeździe pod San Miguel de Aralar to przede wszystkim kolejny upadek Nairo Quintany (Movistar), który został wycofany z wyścigu. To również niesamowita walka na finałowym wzniesieniu.

Nie da się ukryć, że obecny rok, to rok pecha faworytów na Grand Tourach. Swoje dramaty przeżywał już Rodriguez, Froome, Contador a teraz przyszła pora na Nairo Quintanę. Kolumbijczyk po wczorajszym upadku podczas czasówki, dziś również uczestniczył w kraksie. Tym razem Quintana upadł nieszczęśliwie, łamiąc bark i kończąc udział w wyścigu. 

Z pozytywów 11. etapu Vuelta a Espana można natomiast wymienić niesamowicie zaciętą i dynamiczną walkę na dzisiejszym podjeździe kończącym etap. Ciężko byłoby zliczyć ilość ataków podczas wspinaczki pod San Miguel de Aralar. Ostatecznie z festiwali ataków podziwianych na końcu, najbardziej skutecznym okazał się ten przeprowadzony przez młodego Włocha – Fabio Aru z zespołu Astana, który po etapie wspominał:

To dla mnie niewiarygodne, nigdy nie myślałem że tutaj wygram. Jestem zaskoczony, że poszło tak świetnie. Po Giro d'Italia przygotowywałem się najlepiej jak umiałem do drugiej części sezonu. Chcę zadedykować to zwycięstwo mojemu zespołowi, rodzinie oraz mojej dziewczynie. Podjazd starałem się pokonać najrówniej jak tylko umiałem, a następnie odpaliłem na 1,5 km do mety. Później spróbowałem jeszcze raz.

Alberto Contador, który dziś do mety dotarł na 4. miejscu razem z Valverde, Rodriguezem i Froomem tak podsumował wydarzenia na na 11. etapie:

Jestem zadowolony z przebiegu tego etapu. Na finałowej wspinaczce toczyła się wielka taktyczna bitwa, a linię mety przeciąłem razem z Alejandro, Joaquim i Froomem kilka metrów za nami. Alejandro i Purito są bardzo szybcy i ograli mnie na sprincie, ale jestem usatysfakcjonowany.

Co do samej wspinaczki była dziwna, bardzo nierówna i skupiałem się głównie na zachowaniu uwagi oraz obserwowaniu wszystkich.

Jeśli mam być szczery, oglądałem w tym roku majowe Giro d'Italia i powiedziałem do Jesusa (Hernandeza – drużynowego kolegi z Tinkoff Saxo), że Aru przypomina mi mnie kiedy byłem młodym zawodnikiem.

Co do wypadku Nairo Quintany Contador dodał:

To bardzo dziwne, tak wielu ludzi, którzy budują swój sezon wokół Wielkich Tourów kończy je w wyniku kraksy. Joaquim na Giro, ja i Froome na Tourze, teraz Nairo tutaj. Był moim groźnym rywalem więc tym większa szkoda, bo to źle dla sportu. Mam nadzieję, że Nairo odbuduje się dobrze i na następny rok wróci w szczytowej formie.

Tak z kolei o wypadku Kolumbijczyka z Movistaru mówił jego klubowy kolega – Alejandro Valverde, który po wycofaniu Quintany został samodzielnym liderem hiszpańskiej ekipy:

Wypadek Nairo wydarzył się zaraz obok mnie, Jechał trochę za mną. Jechaliśmy około 40 pozycji w peletonie:  Imanol, Nairo i ja. Kilku zawodników wywróciło się przed nami – akurat miałem możliwość zauważenia tego, więc ominąłem ich. Nairo po prostu nie mógł i upadł. Chciałbym z tego miejsca wysłać mu całe moje wsparcie, ode mnie i od naszych kolegów z ekipy.

Poza wypadkiem, sprawy powinny iść tak jak dzisiaj w końcówce Vuelty – Nie planowałem co prawda sprintu na lotnym finiszu, ale kiedy skoczył Contador, poszedłem za nim i zebrałem bonifikatę. Aralar była ciężką wspinaczką, między innymi z powodu wyboistej drogi, ale głównie z powodu mocnego tempa od samego początku. Aru zaatakował i wygrał – naprawdę zasłużył na to, bo wspinał się znakomicie. Ja finiszowałem drugi, zdobywając kolejną bonifikatę. Mogę być zadowolony z tego, że nie niczego nie straciłem do Contadora. 

Teraz jestem liderem ekipy. Spędziłem wiele Wielkich Tourów prowadząc ekipę i nie robi to dla mnie żadnej różnicy. Nie jestem zadowolony z tego co się stało, wolałem to jak sprawy miały się przed upadkiem Nairo, ale trzeba się z tym zmierzyć.