Vuelta po 2. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 2. etapie Vuelta a Espana

Drukuj

Już na drugim etapie tegorocznej Vuelty kolarze wjeżdżali w góry i faworyci mieli okazję, by walczyć o sekundy, choć sam etap padł łupem Nicolasa Roche (Saxo-Tinkoff), który zwycięstwo zgarnął po ataku na ostatnim kilometrze.<br />

Już na drugim etapie tegorocznej Vuelty kolarze wjeżdżali w góry i faworyci mieli okazję, by walczyć o sekundy, choć sam etap padł łupem Nicolasa Roche (Saxo-Tinkoff), który zwycięstwo zgarnął po ataku na ostatnim kilometrze.
Roche, syn Stephena, zwycięzcy Giro d’Italia Tour de France z 1987 roku, odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w Wielkim Tourze po tym, jak zaatakował na ostatnich metrach wzniesienia Alto Do Monte Da Groba i ograł swoich rywali – Daniela Moreno (Katiusza) i Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale). „To był niesamowity dzień, byłem przed nim bardzo zmotywowany” – mówił Irlandczyk, „z Romanem Kreuzigerem jesteśmy dobrymi kolegami, mieszkamy razem w hotelu, dużo rozmawialiśmy na temat tego etapu i powiedział, żebym dziś próbował atakować” - relacjonował kolarz Saxo-Tinkoff, który poprawił atak Leopolda Koeniga z NetApp Endura.

Zanim jednak doszło do ostatecznych rozstrzygnięć, przez długi czas na czele etapu jechała trójka uciekinierów - Greg Henderson (Lotto Belisol), Francisco Javier Aramendia (Caja Rural) i Alex Rasmussen (Garmin-Sharp), którzy oderwali się od peletonu tuż po starcie. Jak tylko jednak peleton rozpoczął podjazd na metę, za sprawą ekip Astana i Movistar, zostali doścignięci. Stopniowo kolejni kolarze odpadali od peletonu, z na 7km przed szczytem taki los spotkał także jednego z faworytów, Samuela Sancheza (Euskaltel Euskadi), któremu choć do pomocy zostało kilku kolegów z ekipy, to jednak nie by w stanie odrobić strat i na mecie zameldował się ponad 4 minuty za zwycięzcą. „To był ciężki dzień. Na 7km przed metą nie miał już siły, trudno było mi kręcić” – powiedział były Mistrz Olimpijski, który stracił szanse na podium klasyfikacji generalnej już na początku wyścigu – „na szczęście miałem moich kolegów do pomocy, ale teraz już niewiele mogę zrobić, taki jest sport” – zakończył kolarz Euskaltel Euskadi.

W zupełnie innym nastroju etap kończył Vincenzo Nibali (Astana), który na podium założył koszulkę lidera wyścigu. Stracił ją co prawda inny kolarz tej ekipy, Janez Brajkovic, ale dla Astany najważniejsze jest, że została w rękach zespołu. „To był dobry dzień dla drużyny, dobrze razem pracowaliśmy” – powiedział Nibali, nowy lider wyścigu, który ma teraz 8 sekund przewagi nad Rochem i 10 nad Haimarem Zubeldią (Radioshack Leopard). „W końcówce mogłem jedynie trzymać koło rywali, tempo było zbyt szybkie dla mnie. Ale to wystarczyło, by założyć koszulkę lidera” – dodał Włoch, który przyznał, że już w drugim dniu wyścigu przewaga nad rywalami na bardzo istotne znaczenie. „Wyścig jest jeszcze długi, nie wiem, czy zachowam koszulkę teraz, ale na pewno chcę ją mieć w Madrycie” – powiedział.

Z wyścigu wycofał się Koldo Fernandez (Euskaltel Euskadi), który nie stanął na starcie 2. etapu.

Fot.: Sirotti