Polacy w Tour de Pologne

Drukuj

<p>Ośmiu zawodników pojedzie w składzie drużyny Polska - BGŻ podczas 65. Tour de Pologne. Czy są to najlepsi obecnie kolarze, jacy mogą wystartować w tym wyścigu?</p>

Ośmiu zawodników pojedzie w składzie drużyny Polska - BGŻ podczas 65. Tour de Pologne. Czy są to najlepsi obecnie kolarze, jacy mogą wystartować w tym wyścigu?

Jakie są szanse naszych reprezentantów w konfrontacji ze światową elitą? Co w tym gronie będzie mógł wywalczyć jadący w barwach drużyny Lampre Sylwester Szmyd? A może najlepszym z Polaków zostanie Maciej Bodnar z Liquigasu?

Wybrani by powalczyć
Z pierwotnie nominowanej jedenastki selekcjoner kadry, Piotr Wadecki ostatecznie musiał odrzucić trzech. W 65. Tour de Pologne nie pojadą więc Bartosz Huzarski, Błażej Janiaczyk i Mariusz Witecki. Ośmiu nominowanych kolarzy reprezentuje cztery rodzime grupy kontynentalne oraz estońską Kalev Sport. Z pewnością są to zawodnicy, którzy wyróżniają się odnoszonymi przez siebie rezultatami, w większości mają spore doświadczenie a, według zapewnień Piotra Wadeckiego, w chwili obecnej są w wysokiej dyspozycji. Marek Rutkiewicz i Dariusz Baranowski to potencjalni liderzy grupy do walki o klasyfikację generalną. Z kolei Krzysztof Jeżowski czy Adam Wadecki mogą próbować swoich sił na finiszach. Łukasz Bodnar, Tomasz Kiendyś, Marcin Sapa oraz młody Bartłomiej Matysiak powinni szukać szans w ucieczkach. Czy to wystarczy na najlepszych zawodowców Pro Touru? Trudno powiedzieć. Rodzime kolarstwo od wielu lat jest w kryzysie, brakuje nam nawet grupy Pro Continental. Pozostaje więc zaufać selekcjonerowi i uwierzyć, że faktycznie wybrał jeśli nie najlepszych, to tych, którzy mogą nieco w peletonie „zamieszać”.

Dariusz Baranowski (DHL-Author)
Bartłomiej Matysiak (Legia)
Marcin Sapa (DHL-Author)
Marek Rutkiewicz (Mróz Action Uniqa)
Łukasz Bodnar (DHL-Author)
Krzysztof Jeżowski (CCC Polsat Polkowice)
Tomasz Kiendyś (CCC Polsat Polkowice)
Adam Wadecki (Kalev Sport)



Egzotyczny pomysł
Już sam udział reprezentacji kraju w wyścigu zawodowców jest pomysłem nietypowym. Niestety taka karkołomna decyzja, wywalczona w UCI (skorzystali z niej również Australijczycy podczas Tour Down Under) podyktowana została brakiem „pełnowartościowych” drużyn zawodowych w naszym kraju. Statusu Pro Continental nie mają, niestety, również zagraniczne ekipy, w których ścigają się nasi czołowi kolarze jak Tomasz Marczyński czy Przemysław Niemiec. Aby więc w Wyścigu Dookoła Polski w ogóle Polacy mogli wystartować, konieczna była zgoda UCI na start reprezentacji narodowej. Jak spisze się ekipa złożona z zawodników, którzy na co dzień rywalizują ze sobą w barwach konkurencyjnych ekip, czy będziemy oglądali zgodną współpracę czy może walkę o indywidualne interesy? Wiele zależy od tego, czy Piotr Wadecki wybrał właściwych zawodników, którym określił właściwe i możliwe do zrealizowania cele. Naturalnym liderem wydaje się być Marek Rutkiewicz. Polak, który jako jeden z nielicznych nawiązywał w ubiegłych latach walkę z czołówką Pro Touru w tym roku jedzie prawdopodobnie swój „wyścig ostatniej szansy”. Czy brak etapu z metą na podjeździe ułatwi czy utrudni „góralowi” z Olsztyna walkę o czołowe lokaty, nie wiadomo – wiele zależy od tego, jak ułoży się wyścig. Tak czy inaczej będziemy trzymali za niego kciuki, tak samo jak za naszych reprezentantów podczas finiszów z peletonu oraz wielokilometrowych ucieczek. Prawdopodobnie bowiem właśnie w takiej sytuacji najczęściej zobaczymy biało-czerwone koszulki na czele stawki. Tak jak zawodnicy Agritubel podczas Tour de France, Tinkof na Giro czy Andalucja podczas Vuelty, tak i „nasi” podczas Tour de Pologne będą się chcieli przede wszystkim pokazywać z jak najlepszej strony. Jeśli okaże się, że nie są w stanie walczyć z najlepszymi, szansy na powodzenie będą szukali w ucieczkach. Nie jeden już raz przy zmiennej pogodzie i braku wspólnych interesów w peletonie uciekinierzy podczas najważniejszych wyścigów otrzymywali od losu niepowtarzalną szansę zwycięstwa etapowego, objęcia pierwszej pozycji lub nawet wygrania całego wyścigu. Nie dalej jak rok temu po śmiałej, a równocześnie zignorowanej przez gwiazdy akcji Tour de Pologne wygrał mało znany Belg Johan van Summeren. Dlaczego więc na jego miejscu w tym roku nie ma się znaleźć któryś z „naszych”? Z drugiej strony trzeba popatrzeć na sprawę realnie – układ trasy, szczególnie z płaskimi rundami w końcówkach etapów preferuje finisze z dużej grupy, szanse na dojechanie kilku zawodników przed peletonem są minimalne, ale... to ciągle jest tylko i aż sport i wiele może się w związku z tym wydarzyć!

„Eksportowi” bez szans?
Sylwester Szmyd to bez dwóch zdań obecnie najlepszy polski kolarz. Jeżdżąc u boku gwiazd światowego kolarstwa osiągnął formę i poziom profesjonalizmu, do którego inni muszą w tej chwili dążyć. Szmyd nie jest z pewnością najwybitniejszym naszym zawodnikiem i nie jako taki zapisze się w historii polskiego kolarstwa. W czasach posuchy, ten, może nie błyskotliwy, ale nad wyraz solidny, regularny i niezmiernie pracowity góral stał się cenionym pomocnikiem wśród kolarskiej elity. Gdy może, wykorzystuje również swoje szanse. Podczas Tour de Romandie czy Dauphine Libere jest w stanie rywalizować z najlepszymi a na wielkich Tourach zostaje z czołówką tyle, ile potrzeba. W tym roku wraca na trasy Tour de Pologne, po raz ostatni w składzie ekipy Lampre. Trudno nawet powiedzieć, czy będzie jej liderem, niestety w tym roku trasa naszego narodowego wyścigu jest dla Szmyda nieco za płaska, choć kto wie, być może tatrzański etap z metą w Zakopanem zakończy się po jego myśli. Tak czy inaczej, miło będzie zobaczyć go na polskich szosach, mimo tego, że ma prawo być już zmęczonym po długim sezonie.

Dla odmiany Maciej Bodnar dopiero co zbiera doświadczenie w ekipie Pro Tour. Zatrudniony rok temu w zespole Liquigas (na TdP występujący pod podwójną nazwą Liquigas – Gaspol) coraz częściej startuje w poważnych imprezach. W ostatni weekend był widoczny podczas Vattenfall Cyclassic w Niemczech, gdy długo uciekał m.in. z Fabianem Wegmannem. Na trasie Tour de Pologne z pewnością będzie pomagał swoim liderom i zdobywał kolejne doświadczenia. Już rok temu pokazał, znakomicie pilnując Danilo di Luca'i, że z funkcji profesjonalnego „gregario” wywiązuje się znakomicie. Jeśli nadal będzie tak skutecznie pracował na swoją pozycję w zawodowym peletonie, być może już w niedalekiej przyszłości ekipa Liquigas lub inny czołowy zespół, który go zatrudni, doceni polskiego zawodnika i w Tour de Pologne wystawi jako lidera.

Przed startem wyścigu przeprowadziliśmy krótką rozmowę z selekcjonerem kadry narodowej.

 

 

Zobacz, co PIOTR WADECKI mówi o szansach Polaków podczas 65. Tour de Pologne.