T-A: Garzelli królem dwóch mórz

45. Tirreno - Adriatico (10-16.03.2010, HIS, Włochy), etap 7. - Civitanova Marche - San Benedetto del Tronto, 164km

Drukuj

Stefano Garzelli wygrał 45. edycję Tirreno Adriatico, <em>Wyścigu dwóch mórz</em>. Kolarz Acqua e Sapone jeszcze przed tym etapem tracił do Michele Scarponiego (Androni Giocattoli) dwie sekundy, jednak na lotnych finiszach odrobił straty i zapewnił sobie końcowy sukces.<br />

Stefano Garzelli wygrał 45. edycję Tirreno – Adriatico, Wyścigu dwóch mórz. Kolarz Acqua e Sapone jeszcze przed tym etapem tracił do Michele Scarponiego (Androni Giocattoli) dwie sekundy, jednak na lotnych finiszach odrobił straty i zapewnił sobie końcowy sukces.
Zwycięzcą ostatniego etapu z metą w San Benedetto Del Tronto został Norweg Edvald Boasson Hagen (Team Sky), który w sprinterskim pojedynku pokonał Alessandro Petacchiego (Lampre) i Sachę Modolo (Colnago CSF Inox)

Ostatni etap w żadnym stopniu nie był etapem przyjaźni, choć walka pomiędzy Scarponim a Garzellim toczyła się w duchu fair play, a obaj kolarze odnosili się do siebie z wzajemnym szacunkiem.
Po sześciu rozegranych odcinkach ubiegłoroczny zwycięzca, Scarponi miał zaledwie dwie sekundy przewagi nad Garzellim i choć na dzisiejszym etapie o zwycięstwo mieli walczyć sprinterzy, to jednak dwa lotne finisze mogły zadecydować o losach wyścigu.

I właśnie taki scenariusz miał ostatni akt tegorocznego wyścigu. Po ponad 120km kolarze walczyli na pierwszym lotnym finiszu, na którym Garzelli odrobił jedną sekundę i już tylko sekunda dzieliła go od koszulki lidera, gdyż to on – w przypadku identycznego czasu – dzięki lepszym miejscom na finiszach poszczególnych etapów, byłby liderem wyścigu.

Równe 20km dalej, po pokonaniu kolejnych dwóch rund wokół San Benedetto Del Tronto, Garzelli znów zajął trzecie miejsca na lotnej premii, co oznaczało, że był w tym momencie wirtualnym liderem wyścigu.

Peleton cały czas jechał zwartą grupą, bez groźniejszych prób ucieczek. Na ostatnie okrążenie, z którego do mety zostało 10 km, zasadniczą grupę przyprowadzili kolarze Saxo Bank, lecz ekipy sprinterów powoli szykowały się już do ustawiania swoich liderów.

O sporym pechu może mówić Mark Cavendish (HTC-Columbia), który dotychczas spisywał się bardzo słabo, przyjeżdżając wiele minut za rywalami, a dziś, kiedy miał okazję do walki o zwycięstwo, kraksa na 8,5km przed metę skutecznie go z tej walki wyeliminowała. Brytyjczyk przez jakiś czas leżał na asfalcie, jednak zdołał wsiąść na rower i kontynuować jazdę.

Ostatnie metry były dość nerwowe, co niestety zaowocowało kolejna kraksą – na około 2 km przd metą leżeli dwaj kolarze z ekipy Astana i Caisse d’Epargne. Natomiast kolarze Team Sky ustawili swój pociąg na czele peletonu, z Juanem Antonio Flechą na czele.

Rozpoczynając ostatni kilometr do przodu przesunęli się też zawodnicy Cervelo TestTeam, Lampre oraz Liquigas. W najlepszej pozycji byli jednak kolarze brytyjskiej ekipy i to właśnie Edvald Boasson Hagen rozpoczął finisz na około 150 metrów przed metą. Norweg nieco przyblokował swoich rywali – za co ci mieli potem pretensje – jednak wciąż to on był najszybszym kolarzem tego dnia i o długość roweru wyprzedził Alessandro Petacchiego (Lampre) i Sachę Modolo (Colnago CSF Inox).

Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, właśnie dzięki dzisiejszym bonifikatom czasowym, trafiło w ręce Stefano Garzellego (Acqua e Sapone), który wyprzedził Michele Scarponiego (Androni Giocattoli) i Cadela Evansa (BMC Racing).

Wyniki i zdjęcia wkrótce.