Startuje kolarska wiosna

Drukuj
Arnaud Demare (FDJ.fr) zwycięża na Via Roma Sirotti

Jutrzejszy wyścig Milan-Sanremo rozpocznie serię tegorocznych monumentów i kolarską wiosnę. Jak co wybrzeże Włoch będzie areną zmagań najlepszych specjalistów od klasyków.

Milan-Sanremo, zwiastujący nadejście wiosny, to pierwszy z kolarskich monumentów i jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów w kalendarzu, dlatego też chętnych do walki o zwycięstwo w La Primavera nigdy nie brakuje. W tegorocznej, 108. edycji wyścigu, kandydatów do zwycięstwa jest co najmniej dziesięciu, a jak pokazywały poprzednie lata, nikt nie może czuć się murowanym faworytem, a wyniki niekiedy potrafią być zaskakujące.

Na starcie wyścigu staną kolarze, którzy w przeszłości stawali już na podium La Clasicissima. Peter Sagan (Bora-hansgrohe), jako aktualny Mistrz Świata, ma prawo być stawiany na czele listy faworytów, jednak za plecami Słowaka czai się spora grupa równie silnych kolarzy, jak choćby Greg Van Avermaet (BMC Racing Team), który Sagana pokonał w Omloop Het Nieuwsblad. Oprócz niego do walki włączą się Arnaud Demare (FDJ), Tom Boonen i Fernando Gaviria (Quick-Step Floors), Mark Cavendish (Dimension Data), John Degenkolb (Trek-Segafredo), Alexander Kristoff (Katiusza-Alpecin), Nacer Bouhanni (Cofidis), czy Filippo Pozzato (Wilier Trestina). O zwycięstwie w Milan-Sanremo nie decyduje jednak tylko i wyłącznie forma, ale także szczęście i taktyka, a ta ostatnia odgrywa niekiedy bardzo istotną rolę.

W wyścigu wystartuje czwórka Polaków. Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe) jak zwykle będzie jednym z kluczowych pomocników Sagana i trudno liczyć na jego wysokie miejsce, choć każdy sukces Mistrza Świata będzie też sukcesem Polaka. Podobne zadanie będzie miał Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), który pomagać będzie liderowi swojej ekipy, Jurgenowi Roelandtsowi, który w ubiegłym roku był trzeci. Z kolei, w ekipie Team Sky wystartują Łukasz Wiśniowski i Michał Kwiatkowski. Ten drugi będzie jednym z liderów brytyjskiej ekipy na sobotni wyścig i po ostatnim zwycięstwie w Strade Bianche z pewnością ma szanse na kolejny triumf we Włoszech. 

Trasa wyścigu pozostanie bardzo podobna do tej z ubiegłego roku. Od wielu lat najdłuższy wyścig w kalendarzu liczy niespełna 300 kilometrów, a konkretnie 291 i kończy się podjazdami pod Cipressę i Poggio, gdzie zawsze następują decydujące akcje, a potem kolarze finiszują na długiej prostej na Via Roma. Jednak, zgodnie z tradycją, pierwsze 200 kilometrów należy do uciekinierów i dopiero na ostatnie dwie godziny peleton się ożywia, a faworyci walczą o pozycje, by rozpocząć prawdziwe ściganie na Capo Mele i Capo Berta.