De Ronde do wzięcia

Zapowiedź 99. Ronde Van Vlaanderen (05.04.2015, World Tour, Belgia)

Drukuj
Ronde van Vlaanderen
Sirotti

Rozgrywana jutro 99. edycja Ronde Van Vlaanderen zapowiada się jako najbardziej otwarty wyścig ostatniej dekady, a żaden ze startujących kolarzy nie może czuć się zdecydowanym faworytem. A to, z kolei, może uczynić wyścig nieprzewidywalnym.

Bez dwóch największych faworytów i wielokrotnych zwycięzców De Ronde – Fabiana Cancellary (Trek Factory Racing) i Toma Boonena (Etixx-Quick Step), których z wyścigu wyeliminowała kontuzja – sprawa zwycięstwa w belgijskim klasyku jest otwarta, jak nigdy w ostatnich 10 latach.  Bez tej dwójki wyścig z pewnością będzie wyglądał inaczej, choć ciężko przewidzieć jakikolwiek scenariusz. Na pewno sprawa zwycięstwa jest bardziej otwarta, z czego zdają sobie faworyci wyścigu, przed którymi otwierają się nowe możliwości. Grupa kandydatów do zwycięstwa jest spora i – jak pokazały ostatnie wyścigi i poprzednie edycje Flandryjskiej Piękności – nikt nie może czuć się faworytem.

Przed życiową szansą staje Sep Vanmarcke (LottoNL-Jumbo), który w ubiegłych latach sygnalizował znakomitą formę i umiejętności jazdy po bruku, ale zawsze brakowało mu szczęścia, doświadczenia lub też sprytu, przez co kończył wyścig na podium lub tuż za nim. W tym roku kolarz LottoNL-Jumbo ma niepowtarzalną okazję, by udowodnić swoją wartość, a zadanie będzie miał o tyle łatwiejsze, że odeszła mu dwójka najgroźniejszych rywali. W tym sezonie Vanmarcke pokazał się z dobrej strony w dotychczasowych brukowanych klasykach – E3 Harelbeke i Gandawa-Wevelgem – zawsze jadąc czujnie w czołówce, w grupie kolarzy, która potem walczyła o zwycięstwo. Na ostatnich kilometrach nie potrafił jednak ograć rywali i to może być jego problem. Na długi atak nie pozwolą mu rywale, natomiast dowieziony do mety z niewielką grupką, może nie poradzić sobie na finiszu. Mimo to każdy jego ruch będzie bacznie obserwowany przez rywali, bo każdy jego ruch może okazać się zwycięski. W ubiegłym roku stanął na najniższym stopniu podium De Ronde i bardzo możliwe, że w tym roku co najmniej poprawi swój wynik.

Geraint Thomas (Team Sky) to kolejny kolarz, który w przeszłości błyszczał na brukach, ale chyba nigdy tak bardzo, jak w tym sezonie. Brytyjczyk swoim zwycięstwem w E3 Harelbeke pokazał, że już na stałe dołączył do grona faworytów brukowanych klasyków i nigdy nie można go lekceważyć, bo szybko sytuację wykorzysta. Jego nieustępliwość i determinacja – co pokazał podczas Gandawa-Wevelgem – mogą zaprowadzić go daleko w nadchodzących latach, a doświadczenie z poprzednich sezonów zaczyna już teraz procentować. W ubiegłym roku Thomas był 8. na mecie w Oudenaarde, w tym roku najpewniej poprawi swoją pozycję. Pomóc ma mu w tym także Bradley Wiggins, dla którego niedzielny wyścig będzie ostatnim sprawdzianem przed Paryż-Roubaix i Brytyjczyk już teraz zapowiedział, że zamierza pomóc swojemu koledze w odniesieniu zwycięstwa, jednak nie można lekceważyć samego Wigginsa, który w ubiegłym roku pokazał, że na brukach potrafi jeździć, a w tym sezonie uczynił z nich swój główny cel. Dwójka kolarzy Team Sky może być więc bardzo groźna, bo w przypadku pecha, niedyspozycji, czy kraksy Thomasa, z powodzeniem może zastąpić go Wiggins.

Inną, silną ekipą, a w zasadzie na brukach najsilniejszą, jest ekipa Etixx-Quick Step, która swoją siłę pokazała w tym sezonie niejednokrotnie, choć do tej pory brakowało im wykończenia. Dominacja na ostatnich kilometrach Omloop Het Nieuwsblad ostatecznie zakończyła się porażką, ale sposób, w jaki kolarze belgijskiej ekipy odjechali rywalom nie pozostawia złudzeń, że na swoich drogach nie mają sobie równych, jeśli chodzi o pracę zespołową. A w niedzielnym wyścigu do walki wystawią praktycznie najsilniejszy skład – choć niestety bez Boonena – z czterema potencjalnymi liderami, a nawet zwycięzcami wyścigu. Niki Terpstra, dwukrotnie szósty w RVV, Zdenek Stybar, Matteo Trentin i Stijn Vandenbergh to kolarze, którzy w decydujących momentach wyścigu będą z przodu, tworząc grupę, która potem walczyć będzie o zwycięstwo. Obecność kilku kolarzy Etixx-Quick Step w decydującym odjeździe nie powinna nikogo dziwić, kolarze ci bowiem są bardzo doświadczeni i obyci w jeździe na brukach, problemem może być jednak wykorzystanie przewagi liczebnej na ostatnich kilometrach, z czym w tym sezonie nie zawsze sobie radzili.

Zwycięstwo Luki Paoliniego (Katiusza) w Gandawa-Wevelgem było pewnym zaskoczeniem, jednak po chwili zastanowienia nie powinno dziwić. Paolini to jeden z najbardziej doświadczonych kolarzy w peletonie, a na pewno najbardziej charyzmatycznych i sprytnych. Te właśnie cechy, w połączeniu z dobrą formą, pozwoliły Włochowi sięgnąć po zwycięstwo w ubiegłym tygodniu. Choć teraz powtórzyć ten wynik będzie zdecydowanie trudniej, bo Paolini na pewno będzie teraz bardziej pilnowany, to jednak nie można pozbawić go szansy, gdy znów dojdzie do podobnej sytuacji, gdy na ostatnich kilometrach walczyć będzie kilkuosobowa grupka. Paolini może wygrać wyścig na swoje konto, może też wspomagać swojego kolegę z ekipy, Alexandra Kristoffa (Katiusza), co stawia rosyjski zespół w komfortowej sytuacji i zwiększa szanse na zwycięstwo. Kristoff w ostatnich dniach pokazywał rywalom plecy regularnie i jeśli na mecie De Ronde doszłoby do finiszu z kilkunastoosobowej grupy, a Norweg znalazłby się w czołówce, to właśnie na niego należy stawiać pieniądze. W bezpośrednim pojedynku może mu zagrozić jedynie John Degenkolb (Giant-Alpecin), jednak choć Niemiec w ubiegłym roku błysnął formą w Paryż-Roubaix, gdzie był drugi, to w tak mocnej i wyrównanej stawce będzie mu ciężko przebić się do czołówki. Ale Degenkolb wie, jak jeździć po brukach – w 2013 roku był 9. na mecie w Oudenaarde – więc także jego nie można wykluczyć z walki o podium.

Bodajże największą presję przed startem odczuwa Peter Sagan (Tinkoff-Saxo). Słowak, z zaledwie jednym zwycięstwem w tym sezonie, nie może odnaleźć formy, która wcześniej pozwalała mu regularnie wygrywać i stawać na podium najważniejszych klasyków. Dwa lata temu, po znakomitej jeździe i pogoni za Cancellarą, Sagan zajął w Ronde Van Vlaanderen 2. miejsce. Teraz wie, że musi wygrać. W przeciwnym razie gniew właściciela ekipy Tinkoff-Saxo, Olega Tinkova, będzie jeszcze większy. Trudno przewidzieć, czy taka presja wpłynie na Sagana motywująco, czy go sparaliżuje. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Słowak ma wszelkie predyspozycje, by wygrywać brukowane klasyki. Nie brakuje mu ani siły, ani techniki, ani doświadczenia, ani silnej ekipy – z Maciejem Bodnarem w składzie – która będzie go wspomagać. Być może brakuje więc szczęścia.

W kolejce po swoje pierwsze zwycięstwo na brukach stoi też Greg Van Avermaet (BMC Racing Team). Czwarte, siódme i drugie miejsce w ostatnich trzech edycjach nie wzięły się z przypadku, a Van Avermaet zawsze był w czołówce, gdy było to konieczne. Kolarz BMC Racing Team początek sezonu miał przyzwoity, zajmując miejsca na podium w Omanie i Katarze, będąc szóstym w Omloop Het Nieuwsblad, a potem przyjeżdżając drugi na metę Strade Bianche. Ostatnie tygodnie jednak nie były najlepsze w jego wykonaniu i w E3 Harelbeke oraz Gandawa-Wevelgem – a więc sprawdzianach formy przed De Ronde – wypadał blado, kończąc rywalizacje daleko za czołówką. W jego przypadku cenne może się okazać doświadczenie, które wyniósł z poprzednich edycji wyścigu.

Stijn Devolder (Trek Factory Racing), Lars Boom (Astana), Jurgen Roelandts (Lotto Soudal), Johan Vansummeren (Ag2R La Mondiale), Sylvain Chavanel (IAM Cycling), Filippo Pozzato (Lampre-Merida) to kolarze, którzy mogą namieszać w końcówce, choć ich szanse na zwycięstwo wydają się być w obecnej chwili mniejsze.

264-kilometrowa trasa 99. Ronde Van Vlaanderen nie różni się wiele od poprzednich. Walka jak zwykle rozstrzygnie się na trudnych odcinkach bruku przeplatanych jeszcze cięższymi brukowanymi podjazdami, których nie brakuje na trasie z Brugii do Oudenaarde. Pierwsze kilometry po starcie będą spokojne, płaskie i bez bruków. Dopiero na 87 kilometrze walkę rozpocznie Tiegemberg i wtedy rozpocznie się prawdziwe ściganie. Na trasie pofałdowanej niczym tarka brukowane podjazdy, takie jak Oude Kwaremont, Wolvenberg, Molenberg, Paterberg czy Koppenberg wyłonią elitarną grupkę, która walczyć będzie o wygraną na mecie. Z ostatniego z nich, drugiego podjazdu pod Paterberg, do mety pozostanie już tylko i to właśnie tam, a być może na wcześniejszym Oude Kwaremont, kibice będą mogli oglądać decydujące ataki. Niemałe znaczenie będzie miała też pogoda – o czym kolarze przekonali się w ubiegłym tygodniu podczas Gandawa-Wevelgem. Silny wiatr może poczynić takie same spustoszenie, jak bruk, choć na jutro zapowiadana pogoda wydaje się być łaskawsza dla kolarzy.