T-A: Królewski etap dla Quintany

Quintana popisał się śmiałym atakiem na 5 kilometrów przed metą, odjeżdżając najgroźniejszym rywalom, i doganiając atakującego wcześniej Michele Scarponiego (Astana), samotnie pognał w kierunku mety. Na zaśnieżonej drodze, prowadzącej na szczyt Monte Terminillo Kolumbijczyk wypracował 41 sekund przewagi nad kontratakującym Bauke Mollemą (Trek Factory Racing), który na mecie zameldował się na drugim miejscu, i 55 sekund przewagi nad grupką, w której finiszowali m.in. Joaquin Rodriguez (Katiusza), Rigoberto Uran (Etixx-Quick Step), Alberto Contador (Tinkoff-Saxo) i Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale).

Kolarz Movistar objął także prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu i przewodzi w tabeli z przewagą 39 sekund nad Mollemą i 48 nad Uranem.

9. miejsce na dzisiejszym etapie zajął Przemysław Niemiec (Lampre-Merida), który w klasyfikacji generalnej zajmuje teraz 

5. etap tegorocznego Tirreno-Adriatico śmiało można było nazwać mianem królewskiego. Kolarze na trasie z Esanatoglia do Terminillo pokonywali prawie 200 kilometrów, a po drodze czekały na nich trzy ciężkie podjazdy – Passo Sallegri (na 32,6km), Le Arette (na 72,4km) oraz licząca niemalże 18 kilometrów wspinaczka pod Terminillo, gdzie usytuowana była meta.

Kolarzom przyszło się ścigać w bardzo trudnych warunkach – temperatura niewiele przekraczała zero stopni Celsjusza, a na trasie niemal cały czas towarzyszył im deszcz, a także śnieg. W tak trudnych warunkach na ucieczkę zdecydowało się kolarzy ośmiu – Michele Scarponi i Andriy Grivko (Astana), Alessandro De Marchi (BMC Racing Team), Jesus Herrada (Movistar), Maxime Monfort (Lotto Soudal), Matteo Montaguti (AG2r La Mondiale), Angel Vicioso (Katiusza) i Paul Voss (Bora-Argon18). Sprzyjał im jednak teren i ospałe tempo peletonu, bowiem dwa pierwsze podjazdy minęli z przewagą 7 minut nad zasadniczą grupą i do tego momentu nie zanosiło się, by sytuacja się zmieniła. Dobra współpraca w ucieczce pozwoliła harcownikom spędzić na czele długie kilometry i dopiero przy dojeździe do Monte Terminillo przewaga zaczęła szybko spadać i wynosiła już tylko dwie minuty.

Jako pierwszy z ucieczki zaatakował Montaguti, ale śliska droga sprawiła, że Włoch nieomal upadł na jednym z zakrętów, co sprawiło, że został doścignięty. Kolejny atak przeprowadził Scarponi i zwycięzca wyścigu z 2009 roku wysunął się na prowadzenie razem z Monfortem i De Marchim. Długa wspinaczka nie sprzyjała jednak trójce atakujących, bo za nimi już czaili się faworyci wyścigu, którzy teraz jechali w około 30-osobowej grupie. Scarponi, zdecydowanie najmocniejszy z tej trójki, potem zdecydował się na samotną akcję, na 6 kilometrów przed szczytem zostawiając rywali, z którym jeszcze chwilę wcześniej współpracował.

Za ich plecami aktywni byli kolarze Tinkoff-Saxo, którzy prowadzili grupę i kilka razy podkręcali tempo, uszczuplając ją o kolejnych kolarzy. Problemy miał m.in. Vincenzo Nibali (Astana), który nie wytrzymał tempa. Na drugim biegunie był Nairo Quintana (Movistar), który cały czas jechał czujnie w czubie grupy, a na 5 kilometrów przed szczytem ruszył do przodu. Kolumbijczyk błyskawicznie zyskał kilkanaście sekund przewagi i wobec braku zdecydowanej pogoni, powiększał dystans nad rywalami. Kilometr dalej kontratakował Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), ale akcja Hiszpana była mało zdecydowana.

Quintana, z kolei, szybko mijał kolejnych kolarzy z ucieczki, aż w końcu, na 3,5 kilometra przed metą, dogonił Scarponiego i wyszedł na prowadzenie. Pogoda jeszcze wtedy była łaskawa dla kolarzy, ale chwilę potem zaczął padać śnieg. Niezważając na to, Quintana podkręcał tempo na kolejnych kilometrach i udało mu się jeszcze powiększyć przewagę nad grupą faworytów, mimo kilku ataków, m.in. Rigoberto Urana (Etixx-Quick Step), czy kolejnego zrywu Contadora. Z tej grupki oderwał się jednak Bauke Mollema (Trek Factory Racin), który zdołał zyskać kilkanaście sekund przewagi nad grupą, ale na ostatnich trzech kilometrach nie udało mu się już dogonić Quintany i sytuacja praktycznie nie uległa zmianie.

Czołówka finiszowała w zacinającym śniegu i przy białych drogach, co mocno utrudniało utrzymanie równowagi na rowerze. Quintana zdołał zachować swoją przewagę na mecie, finiszując 41 sekund przed Mollemą, a kilkanaście sekund za Holendrem finiszowali faworyci wyścigu, z Joaquinem Rodriguezem (Katiusza) na czele. Kolejną grupkę na metę przyprowadził Przemysław Niemiec (Lampre-Merida), który finiszował na 9. pozycji ze stratą 1.05 do zwycięzcy.