TDU: Dennis nowym liderem

Australijczyk popisał się śmiałym atakiem w końcówce etapu do Paracombe, który kończył się ponad kilometrowym podjazdem. Kolarz BMC Racing Team ruszył do przodu na kilometr przed metą, zostawiając za plecami zaskoczonych rywali. Przewaga, jaką sobie wypracował, pozwoliła mu sięgnąć po zwycięstwo etapowe i koszulkę lidera. Za jego plecami finiszowali faworyci wyścigu, których na metę – ze stratą 3 sekund – przyprowadził jego kolega z ekipy, Cadel Evans. Za dwójką Australijczyków z BMC Racing finiszowali Samuel Dumoulin (Ag2R La Mundiale) i Maxime Bonet (Etixx-Quick Step).

Po raz kolejny na Tour Down Under etap zdominowany był przez ucieczkę niewielkiej grupki kolarzy. Podobnie jak na dwóch wcześniejszych etapach, także i dzisiaj, po początkowych nieudanych akcjach, jeszcze przed dziesiątym kilometrem na czele zawiązała się ucieczka, która spędziła ponad 100 kilometrów, uciekając przed peletonem. William Clarke (Drapac Professional Cycling) zainicjował odjazd, a po krótkim pościgu dołączyli do niego Axel Domont (AG2R La Mundiale), Lasse Norman Hansen (Cannondale-Garmin) i Calvin Watson (Trek Factory Racing). Przewaga kwartetu sięgała maksymalnie trzech minut, a w mocno pofałdowanym terenie peleton nie spieszył się z ich gonieniem. Clarke, który rozpoczął akcje, był także najaktywniejszym kolarzem przez cały czas jej trwania – Australijczyk wygrał wszystkie trzy lotne premie, na 65., 92. i 117. kilometrze, co zapewniło mu koszulkę dla najagresywniejszego kolarza etapu.

Mimo, iż uciekinierzy mogli długo cieszyć się prowadzeniem, to jednak gdy zbliżała się meta i decydujący podjazd, peleton dyktował coraz mocniejsze tempo, niwelując straty. Trudów odjazdu nie wytrzymywali też sami uciekinierzy – na niespełna 40 kilometrów przed metą odpadł Domont, a 20 kilometrów dalej Hansen. Na 15 kilometrów przed metą, gdy przewaga Clarke’a i Watsona wynosiła nieco ponad minutę, kolarz Trek Factory Racing także został za plecami samotnego już Australijczyka. Clarke nie zamierzał się poddawać zbyt łatwo i mimo niewielkiej przewagi, kontynuował walkę, ale na 8 kilometrów przed metą musiał się poddać.

W peletonie trwała już walka o pozycje na czele przed decydującym podjazdem. Kolarze Team Sky byli szczególnie aktywni, pracując dla swojego lidera – Richiego Porte, aktywni byli też zawodnicy BMC Racing Team, IAM Cycling, Giant Alpecin. Tuż po rozpoczęciu podjazdu, na 1,6 kilometra przed metą, tempo w peletonie nadawał Cadel Evans (BMC Racing Team), za którym jechał Porte i jego koledzy z ekipy, którzy chwilę później przejęli ciężar dyktowania tempa w grupie. Simon Geschke (Giant-Alpecin) i Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mundiale) podkręcili tempo kilkaset metrów dalej,  potem skoczył Porte. Wszyscy faworyci byli jednak bardzo czujni i pilnowali się bacznie, nie puszczając koła rywali. Evans, Porte, Pozzovivo i Tom Dumoulin (Giant-Alpecin) zyskali kilkanaście metrów przewagi nad resztą stawki, ale grupy zeszły się na niespełna kilometr przed metą.

Pilnujących się faworytów zaskoczył Rohan Dennis (BMC Racing Team), który skoczył do przodu, jak tylko dwie grupki połączyły się. Australijczyk momentalnie zyskał kilkanaście metrów przewagi i do końca podjazdu utrzymywał dystans nad rywalami. Ze szczytu do mety pozostało niespełna 400 metrów, na których Dennis utrzymał swoją przewagę i finiszował niezagrożony, 3 sekundy przed Evansem, który wyskoczył z grupy po bonifikatę czasową i wyprzedził atakującego wcześniej Dumoulina.