RvV: Uczeń, czy mistrzowie?

97. Ronde van Vlaanderen (31.03.2013, HIS, Belgia)

Drukuj

Z trzema głównymi faworytami, tegoroczna edycja Ronde van Vlaanderen dawno nie ekscytowała kibiców tak bardzo. Bitwy, jakie faworyci stoczyli przed Flandryjską Pięknością, jeszcze bardziej podsycają emocje i spekulacje. 

Z trzema głównymi faworytami, tegoroczna edycja Ronde van Vlaanderen dawno nie ekscytowała kibiców tak bardzo. Bitwy, jakie faworyci stoczyli przed Flandryjską Pięknością, jeszcze bardziej podsycają emocje i spekulacje. 

Jeden z bardziej fascynujących wyścigów w sezonie w tym roku zapowiada się wyjątkowo. Do corocznych faworytów, Fabiana Cancellary (Radioshack Leopard) i Toma Boonena (Omega Pharma-Quick Step) dołączył w tym roku Peter Sagan (Cannondale), a forma Słowaka pozwala sądzić, że będzie jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa. Pierwsza dwójka ma jednak o tyle przewagę nad młodszym rywalem, że ich doświadczenie w De Ronde jest nieporównywalnie większe i mimo, iż w ostatnim czasie dopiero dochodzą do najwyższej formy, to właśnie obyciem na brukach mogą zrekompensować sobie brak mocy. Wydaje się, że o zwycięstwo walczyć będzie właśnie ta trójka, ale nie można zapominać o kolarzach z drugiego rzędu, którzy mogą wykorzystać fakt, że faworyci będą zajęci wzajemnym pilnowaniem, i zaatakować po zwycięstwo.

Wielka Trójka
Cancellara, który w przeszłości w dominującym stylu wygrywał Flandrię, a w ubiegłym roku wypadł z wyścigu z powodu kraksy, będzie w tym roku szukał odwrócenia pecha, jaki prześladował go przez cały ubiegły sezon. Szwajcar po feralnym upadku w zeszłym roku długo dochodził do formy, ale na początku tego sezonu wydawał się ją znów znaleźć. Jego zdecydowany atak i zwycięstwo w E3 Harelbeke, w stylu niczym z 2010 roku, daje podstawy by sądzić, ze Spartakus wrócił do swojej dawnej dyspozycji. Odjazd na Oude Kwaremont, który kolarze pokonywać będą także na Ronde Van Vlaanderen, i samotna jazda na czas do mety nie pozostawiła złudzeń, co do formy Cancellary i jego rywali. Szwajcar dysponuje obecnie najwyższą z trójki głównych faworytów. A to w połączeniu z jego doświadczeniem na brukach stawia go to w roli największego faworyta do triumfu.
 
Fabian Cancellara (Radioshack Leopard) atakuje podczas Milan-Sanremo

Trasa po ubiegłorocznych modyfikacjach zdecydowanie sprzyja kolarzowi Radioshack Leopard. Podjazd pod Oude Kwaremont, gdzie tydzień temu przeprowadził zdecydowany atak, pokonywany będzie aż trzykrotnie, w tym na 17 kilometrów przed metą, a po nim nastąpi krótki i sztywny Paterberg. To znakomita okazja dla Cancellary by właśnie tam zaatakować i pozostałe kilometry do mety pojechać na czas, powiększając przewagę nad rywalami. Choć Cancellara nie będzie mógł liczyć na doświadczoną na brukach drużynę, poza dwukrotnym zwycięzcą RVV Stijnem Devolderem, to jednak Szwajcar już nie raz udowodnił, że do zwycięstwa w brukowanych klasykach wcale nie potrzebna mu silna drużyna.

Jeśli brać pod uwagę doświadczenie, na pierwszym miejscu wśród faworytów byłby Boonen, który Flandryjską Piękność wygrywał trzykrotnie, w tym w ubiegłym roku w dublecie z Paryż-Roubaix. W tym sezonie Belg jednak wciąż szuka formy po kontuzji, jaka przydarzyła mu się w okresie przygotowawczym. Choć powoli wraca do swojego poziomu, to jednak wciąż mu trochę brakuje, jak choćby podczas E3, gdzie po ataku Cancellary został z tyłu. Dodatkowo przygotowania Boonena do obrony tytułów we Flandrii i Roubaix pokrzyżowała kraksa w Gandawa-Wevelgem w ubiegłą niedzielę. Dlatego forma lidera Omega Pharma-Quick Step jest niewiadomą, choć wcześniej zajął siódme miejsce w E3, a w tym tygodniu solidnie potrenował na dwóch etapach Driedaagse De Panne Koksijde. Boonen będzie walczył o rekordowe, czwarte zwycięstwo w RVV, jednak to, czy mu się uda, zweryfikuje wyścig. Na pewno jednak będzie mógł liczyć na bardzo silną i doświadczoną drużynę. Patrik Lefevere do boju wysłał doświadczonych kolarzy, z których najpewniejszym punktem, mogącym także walczyć o zwycięstwo, jest Sylvain Chavanel. Niki Terpstra, Gert Steegmans i Michał Kwiatkowski będą silnym wsparciem Boonena, natomiast czarnym koniem może okazać się bardzo przydatny na brukach Zdenek Stybar, specjalista od przełajów, który z takim terenem jest za pan brat.
 
Tom Boonen (Omega Pharma-Quick Step) w ubiegłym roku sięgnął po brukowany dublet

Najmłodszy i z najskromniejszym dorobkiem z grona faworytów jest Sagan. 22-letni Słowak od ubiegłego sezonu ociera się o czołówkę brukowanych klasyków, jednak zawsze brakowało mu doświadczenia w jeździe po kocich łbach. Tego nabrał z pewnością wygrywając wyścig z Gandawy do Wevelgem, a siły i mocy kolarzowi Cannondale nie można w tym sezonie odmówić. Choć Sagan ma już za sobą pierwszy triumf w klasyku, to jednak Ronde Van Vlaanderen, a i także Paryż-Roubaix, to poziom wyżej. Tutaj nie tylko liczy się siła, spryt i doświadczenie. Tutaj trzeba mieć to coś, czego Saganowi może jeszcze brakować. Słowak ma siłę, ambicję, predyspozycje i drużynę, by ten wyścig wygrać, to jednak pod względem umiejętności zachowania się na brukach ustępuje dwóm swoim najgroźniejszym rywalom. Sagan do pomocy będzie miał silną drużynę, z nieocenionym w wiosennych klasykach Maciejem Bodnarem, który w przeciągu ostatnich dni bardzo mocno pracował dla Sagana i wydatnie pomógł mu w zwycięstwie w Gandawa-Wevelgem.
 
Wysoka forma Petera Sagana (Cannondale) stawia go w gronie największych faworytow 97. Ronde van Vlaanderen

Drugi rząd
Oprócz wspomnianej trójki, pozostaje jeszcze szereg kolarzy z szansami na zwycięstwo w Wielkanocną Niedzielę. Chavanel, który formę ma znakomitą, w razie słabszej dyspozycji Boonena może spokojnie zastąpić lidera i uratować wiosnę dla swojej ekipy. Francuz jest świeżo po zwycięstwie w De Panne, a wcześniej bardzo aktywnie jechał w E3 Harelbeke, Milan-Sanremo, gdzie był czwarty, wygrywał etapy na Paryż-Nicea i wyścig zakończył na piątym miejscu. Chavanel dysponuje bardzo równą, wysoką formą i jeśli tylko dostanie zielone światło od swojej ekipy, może jak równy z równym walczyć z najlepszymi.

Sylvain Chavanel (Omega Pharma-Quick Step) może być czarnym koniem wyścigu

Filippo Pozzato (Lampre Merida) był bardzo blisko zwycięstwa w ubiegłym roku, kiedy to po sprinterskim pojedynku przegrał minimalnie z Boonenem. Włoch, po rozczarowaniach ubiegłego roku i trzymiesięcznej dyskwalifikacji, będzie chciał dobrze rozpocząć sezon klasyków, a że po brukach jeździć potrafi, pokazał choćby w poprzedniej edycji wyścigu. Równie spory apetyt na zwycięstwo ma Greg Van Avermaet (BMC Racing). Pod nieobecność Mistrza Świata, Phiippa Gilberta i Alessandro Ballana, Belg będzie liderem swojej ekipy i będzie miał okazję wykorzystać szansę, jaka się przed nim otworzyła. Van Avermaet jechał aktywnie w tym roku, plasując się na podium Gandawa-Wevelgem . W ubiegłym roku kolarz BMC Racing ukończył wyścig na czwartym miejscu, finiszując najszybciej z grupki pościgowej, co pokazuje jego potencjał na brukach. W tym roku będzie liderem swojej ekipy, mając pod sobą podporządkowany zespół.

Na pewno widoczni w wyścigu będą Lars Boom (Blanco Pro Team), Thor Hushovd (BMC Racing), David Millar (Garmin-Sharp), Juan Antonio Flecha (Vacansoleil DCM), Stuart O’Grady (Orica GreenEdge), Geraint Thomas (Team Sky), czy w końcu Heinrich Haussler (IAM Cycling).

Trasa
Po ubiegłorocznych modyfikacjach trasa wyścigu pozostaje bez zmian. 7 odcinków bruku 17 pagórków, w tym niektóre brukowane, 256 kilometrów. Z tym będą musieli zmierzyć się kolarze w najbliższą niedzielę. Ale dopiero po przejechaniu 90 kilometrów rozpocznie się prawdziwe ściganie, ze wszystkimi trudnościami skoncentrowanymi w drugiej części trasy. Po pierwszej pętli i kilku odcinkach bruku oraz wzniesieniach, kolarze rozpoczną decydującą fazę wyścigu. Na 180 kilometrze peleton po raz pierwszy będzie pokonywać Oude Kwaremont, a do mety jeszcze dwa razy wspinać się będą na ten 2.2 kilometrowy podjazd. To właśnie tam podczas E3 zaatakował Cancellara i być może także w niedzielę Szwajcar wybierze Oude Kwaremont na miejsce swojego ataku. Tuż po nim nastąpi podjazd pod Paterberg – zaledwie 380 metrowy, ale z brukowanym odcinkiem o nachyleniu 20% w końcówce. Kombinacja tych dwóch podjazdów znajdzie się na trasie trzy razy – na 75, 35 I 15 kilometrów przed metą, a ten ostatni podjazd, może się okazać decydujący. Kto tam zdobędzie niewielką przewagę, być może zdoła ją utrzymać do mety w Oudenaarde.

Fot.: Sirotti