SP: Nys wygrywa thriller w Zonhoven

Superprestige #2 (03.11.2013, C1, Zonhoven)

Drukuj

Sven Nys (Crelan KDL) wygrał drugą edycję Superprestige, rozegraną w Zonhoven. Po niezwykle zaciętym pojedynku, w jednym z bardziej emocjonujących wyścigów ostatnich lat, Mistrz Świata na finiszu wyprzedził swojego rodaka, Nielsa Alberta (BKCP Powerplus).

Sven Nys (Crelan KDL) wygrał drugą edycję Superprestige, rozegraną w Zonhoven. Po niezwykle zaciętym pojedynku, w jednym z bardziej emocjonujących wyścigów ostatnich lat, Mistrz Świata na finiszu wyprzedził swojego rodaka, Nielsa Alberta (BKCP Powerplus).W Zonhoven, niemalże jak co roku, najlepsi przełajowcy stoczyli niezwykle zacięty i wyrównany pojedynek, serwując zgromadzonym na trasie kibicom niesamowite emocje. Sytuacja na czele przez cały wyścigu się zmieniała, rywalizacja była bardzo dynamiczna, a o zwycięstwie przesądziły dopiero ostatnie metry.

Zwycięstwo na finiszu zapewnił sobie Nys, który zaatakował na około 200 metrów przed metą i nie dał się już wyprzedzić naciskającemu Albertowi. Ta dwójka początkowo musiała gonić liderów, ale od połowy wyścigu jechała już na czołowych pozycjach, choć dopiero na przedostatniej rundzie wyszli na czoło. Ostatnie kilometry to zacięta walka czwórki kolarzy – Nysa i Alberta oraz Klaasa Vantornouta (Sunweb Napoleon Games) i Larsa van der Haara (Rabobank), którzy nadawali ton rywalizacji od pierwszych metrów wyścigu. Ostatecznie na trzecim miejscu, za wspomnianą dwójką, przyjechał Vantornout, natomiast czwarty był van der Haar, który wcześniej długo narzucał mordercze wręcz tempo, ale w końcówce popełnił błąd i został za plecami rywali. Mariusz Gil (Kwadro-Stannah) zameldował się na mecie w drugiej dziesiątce.

Dla Nysa było to 61. w karierze, piąte w Zonhoven i pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w wyścigu z serii Superprestige. Belg objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu i o 1 punkt wyprzedza Vantornouta, zwycięzcę z Ruddervoorde.

W Zonhoven, gdzie rozegrano drugą edycję tegorocznej serii Superprestige, kibicować kolarzom przyszły tysiące kibiców. Trasa wyścigu, przebiegająca na terenach starej żwirowni, zawiera dwa słynne piaszczyste zjazdy, które wielu sprawiają problemy, lecz są bardzo widowiskowe. Dodatkowe długie odcinki piachu sprawiają, że wyścig ten należy do najbardziej widowiskowych w kalendarzu.

Nie inaczej było dziś, gdy już po starcie zaczęła się ostra walka o pozycję. Na czoło wysunął się nie kto inny, jak Klaas Vantornout (Sunweb Napoleon Games), za którym za którym jechali Lars Van der Haar (Rabobank) i Bart Aernouts (AA Drink). Tempo na pierwszych metrach było bardzo wysokie, a w czołówce trwała zacięta walka o pozycje na czele grupy. Od tego zależało, kto bezpiecznie będzie mógł pokonać pierwszy zjazd po piachu, który nierzadko powodował kraksy. Wspomniany wcześniej piach rozerwał stawkę, a od tego momentu kolarze jechali już w kilkuosobowych grupkach. Na czele wyścigu utworzyła się czteroosobowa grupa, w której oprócz wspomnianej trójki był też Thijs Van Amerongen (AA Drink).

 

Długi i trudny technicznie fragment piachu wykorzystał Vantornout, kiedy to odjechał rywalom, a jadący za nim van der Haar przyblokował nieco stawkę. Pierwsze okrążenie Mistrz Belgii kończył z przewagą 8 sekund nad goniącą go trójką, a kolejnych 10 sekund traciła kilkunastoosobowa grupa pościgowa, w której byli m.in. Julien Taramarcaz (BMC), Tom Meeusen (Telenet-Fidea), Kevin Pauwels (Sunweb Napoleon Games), Niels Albert i Philipp Walsleben (BKCP Powerplus) i Sven Nys (Crelan KDL). Faworyci wyścigu nie mieli udanego startu i długo musieli gonić czołówkę, która narzuciła bardzo mocne tempo.

Vantornout tymczasem nieco zwolnił i dał się dogonić van der Haarowi, natomiast z grupki pościgowej zaatakował Albert i awansował na czwarte miejsce. Za nim jechał jeszcze Aernouts, a ich strata do czołówki wynosiła wtedy 5 sekund. Kluczowe dla losów wyścigu były odcinki piachu – zjazdy i podbiegi oraz długi odcinek tuż przed prostą startową. To właśnie tam grupa się schodziła lub rozrywała, a sytuacja zmieniała się z każdym kolejnym okrążeniem. Po czwartej rundzie na czele jechali Albert, Vantoronut, Walsleben i van der Haar i mieli 10 sekund przewagi nad Nysem, Pauwelsem i Aernoutsem. Nys, który do tej pory jechał za plecami rywali, po zmianie roweru – jako jedyny z czołówki w trakcie całego wyścigu – zdecydowanie przyspieszył i pociągnął za sobą Pauwelsa. W połowie rywalizacji na kilkanaście metrów zbliżył się do czołówki, jednak wciąż nie mógł złapać bezpośredniego kontaktu z rywalami, jadącymi na czele wyścigu. Każdy odcinek piachu przynosił kolejne zmiany sytuacji i rozpoczynając siódme okrążenie – gdy do końca pozostały jeszcze cztery – van der Haar i Vantornout mieli 3 sekundy przewagi nad Albertem i 6 nad Nysem oraz Walsebenem. W tej części wyścigu szczególnie aktywny był młody kolarz Rabobanku. Mistrz Holandi na płaskich odcinkach narzucał sprinterskie wręcz tempo, jeszcze bardziej utrudniając pościg rywalom. Miał też sporo szczęścia, popartego z pewnością wyjątkowymi umiejętnościami, gdy na jednym ze zjazdów udało mu się w porę zeskoczyć z roweru, unikając groźnej kraksy.

 

Ostatnie cztery okrążenia to nieustanna walka pomiędzy Van der Haarem i Vantornoutem, a Nysem i Albertem. Tempo było bardzo szybkie, a obie dwójki to zjeżdżały się, to rozrywały i żaden z kolarzy nie był w stanie zyskać większej przewagi. Walka na całego rozpoczęła się na przedostatniej rundzie, gdy tuż przed piachem Nys wyprzedził van der Haara, a potem to samo zrobił Albert. Ta dwójka pogoniła za Vantornoutem, zostawiając Holendra za plecami, a chwilę potem Nys, przed najtrudniejszym odcinkiem piachu, wyszedł przed Vantornouta. Mały błąd na zakręcie nie pozwolił mu jednak zyskać większej przewagi, dlatego też zeskoczył z roweru i biegł powoli, mając za plecami trójkę rywali. Tuż przed końcem okrążenia Albert wyprzedził Nysa i to on rozpoczął ostatnie okrążenie na czele grupki.

Lider BKCP Powerplus miał wyraźną ochotę na zwycięstwo i zaatakował zmęczonych już rywali tuż po wjeździe w teren. Cały czas utrzymywał wysokie tempo, ale przeciwnicy czujnie jechali kilka metrów za nim. Zjazdy pokonali bez problemów i dopiero na ostatnim odcinku piachu doszło do przetasowań. Tam do Alberta dojechał Nys, natomiast z tyłu zostali Vantornout i van der Haar. Czołowa dwójka nie atakowała się na piachu, czekając na finisz, ale chwilę wcześniej, jeszcze przed ostatnią prostą, Nys ruszył do przodu. Szybko na koło usiadł mu Albert, ale nie był w stanie zlikwidować dwumetrowej straty, jaką miał po ataku rywala. Choć Nys do końca musiał naciskać na pedały, to z bezpieczną przewagą minął linię mety, odnosząc 61. w karierze zwycięstwo w Superprestige.

Wyniki wkrótce.

Fot.: Łukasz Szrubkowski