Sezon maratonów MTB startuje

Sukces gwarantowany

Drukuj

Maratony MTB to w ostatnich latach najbardziej dynamicznie rozwijająca się dyscyplina kolarstwa w Polsce. Wszystko wskazuje na to, że tej potężnej, ciągle wzbierającej fali, nie zabraknie dynamiki również w tym sezonie. <br />

Maratony MTB to w ostatnich latach najbardziej dynamicznie rozwijająca się dyscyplina kolarstwa w Polsce. Wszystko wskazuje na to, że tej potężnej, ciągle wzbierającej fali, nie zabraknie dynamiki również w tym sezonie.
Tuż przed rozpoczęciem ścigania „na poważnie” postanowiliśmy się przyjrzeć temu, co nas tym razem czeka. Jakby nie było, rok to wyjątkowy, bo dwa cykle imprez obchodzą już dziesięciolecie!

Pozornie wszystko zostaje po staremu, bo nadal będziemy mieli cztery duże cykle maratonów. Dla porządku wymieńmy je w kolejności alfabetycznej - Bike Maraton, Mazovia MTB Marathon, Powerade Suzuki MTB Marathon i Skandia Maraton Lang Team. Te imprezy jednak ciągle ewoluują, a w dodatku w tle rosną - niczym grzyby po deszczu, podlewane entuzjazmem startujących - kolejne, konkurencyjne. Dziś na czoło ścigających wybijają się Maratony Rowerowe Cyklokarpaty.pl i Poland Bike Marathon, ale listę możnaby uzupełnić o kolejnych kandydatów, jak Gryf Maraton MTB, czy Maratony Kresowe. Tym samym mówić możemy o prawdziwym urodzaju, bo nie ma chyba już dziś regionu kraju, który cierpiałby na niedostatek podobnych imprez. W tym miejscu wspomnieć możnaby co prawda Górny Śląsk, pozornie nieobecny pod względem „własnego” cyklu, ale nie da się ukryć, że i w tych okolicach odbywają się imprezy, nawet jeśli konieczny będzie wypad do małopolskiego Krakowa (w tym roku okazja do tego będzie aż trzykrotnie!) czy w Beskidy.


Prosty wybór
W latach poprzednich w mediach wielokrotnie, także na łamach bikeWorld.pl, toczyły się zażarte dyskusje na temat wyższości poszczególnych cykli nad innymi. Tzw. zwolennicy „twardego” Golonki (Grzegorza, organizatora Powerade) nie dawali żyć fanom „miękkiego” Grabka (Macieja, Bike Maraton), albo też wyżywali się nad „szosowymi maratonami” Zamany (Cezarego, Mazovia) i „familijnymi” Langa (Czesława, Skandia). Wojna, z użyciem różnego typu argumentów, również personalnych, miała jak do tej pory przede wszystkim ten korzystny skutek, że wpłynęła na ogólne podniesienie standardów organizacyjnych. Przy tak obfitym wyborze imprez, w praktycznie dowolnym terminie, dziś po prostu nie wypada organizować maratonów źle, bo zostanie się... zjedzonym. Może nie dosłownie, ale na pewno zrażeni uczestnicy bałaganiarskiej imprezy odpłyną do konkurencji. Tę prostą prawdę przerobili wszyscy organizatorzy, a nowi muszą wysokie standardy przyjąć, bo inaczej nie mają szans. Tym samym przybywając na maraton - ciągle jednak mówimy tu o pierwszej polskiej lidze obejmującej wielką czwórkę - możemy się spodziewać, że zostaniemy obsłużeni szybko, miło i przyjemnie. Szczególnie wtedy, gdy sami odrobinę się wysilimy i dokonamy większości formalności wcześniej, przez internet. Cała pozostała procedura została na tyle przećwiczona i zautomatyzowana, że problemy zdarzają się sporadycznie. Duże wpadki można policzyć na palcach jednej ręki i to w ciągu całego sezonu. Braki organizacyjne? To raczej zdarzenia losowe, bo np. trudno zrzucać na organizatorów przewieszanie przez dziwaków taśm na trasie, czy to, że na brukowanej drodze były... kamienie. Udział w masowej imprezie nie zwalnia jej uczestników z myślenia.


Wniosek jest jeden - jeśli ktoś chce wystartować, nie ma się czego bać. Lepiej zająć się przygotowaniem treningowym i skoncentrować na wyborze konkretnych imprez. Marudzenie zostawiamy malkontentom, bo po tym, jak nawet wyniki przychodzą SMSem, zaczyna być trudno wymyślać kolejne udoskonalenia. Nic dziwnego, że te ostatnie „nowości” mają głównie charakter kosmetyczny, np. dodawania nowych kategorii, dotychczas zaniedbywanych, takich jak juniorskie, czy masterskie. Albo też humorystyczny, jak możliwość zmiany sektora na lepszy w zamian za... pracę przy imprezie.

Wygrać generalkę?
Wspomniana mnogość imprez sprawia, że zmuszeni jesteśmy wybierać, a preferencje indywidualne odgrywają tu podstawową rolę. Te zaś mogą być zupełnie różne. Po pierwsze mogą to być motywacje czysto sportowe. Zwycięstwo w pojednynczym starcie, a już szczególnie w całym cyklu, to coś o co warto walczyć - szczególnie, jeśli ma się sponsora. Z tego punktu widzenia najbardziej sensowne jest obstawienie całego, pojedynczego cyklu, by osiągnąć maksymalny wynik związany z gromadzeniem punktów. I choć w różnych cyklach punktowane są różne ilości startów, to i tak np. zdobycie wysokiego miejsca w dwóch różnych seriach może być fizycznie niemożliwe (chyba, że należy się do licznej osobowo grupy kolarskiej, która się dzieli wyjazdami i trofeami, ale wtedy i tak wygrywa klub, a nie osoba). Wystarczy spojrzeć na kwiecień - 18 kwietnia odbywa się Mazovia w Warszawie, Bike Maraton we Wrocławiu oraz MTBMarathon w Murowanej Goślinie, 25 kwietnia - ta sama Mazovia, tym razem w Łodzi (Zgierz), koliduje ze Skandią w Chodzieży. W maju jest jeszcze zabawniej, bo należałoby chyba nie wysiadać z samochodu, by próbować dogonić kolejne edycje. To zaś kosztuje i tu dochodzimy do kolejnego tematu...


... czyli pieniędzy. Preferencje startowe wynikają w dużej mierze z kosztów dotarcia na miejsce startu. Znajduje to potwierdzenie na listach wyników: w Bike Maratonie przeważają osoby z Dolnego Śląska – to tu znajduje się większość miejsc startów - w Mazovii z Mazowsza itd. Może to być też przyczyna wahań frekwencyjnych na Skandii, która jest rozrzucona dosłownie po całej Polsce. Jeśli ktoś ma blisko do Chodzieży (np. z Trójmiasta lub Poznania) to będzie się zastanawiał nad wyprawą do Białowieży lub Bielawy. Działa tu swoiste sprzężenie zwrotne. Cykle mają zazwyczaj wymiar regionalny bo to wygodne, nie tylko dla organizatorów, ale i dla uczestników.


Trzecim argumentem przemawiającym za wyborem poszczególnych cykli jest ich „prawdziwość” w stosunku do idei maratonu MTB. Tu spierają sie stanowiska ortodoksów, wybierających jazdę w górach, nad tymi, którzy twierdzą, że wystarczy by był to wyścig na rowerach górskich. Z podobnego punktu widzenia cykle takie jak Powerade i Mazovia różnią się diametralnie. Pierwszy z nich prawie nie wyjeżdża z gór (poza przygrywką w Dolsku i Murowanej Goślinie), a startujący po długich dystansach regenerują się tygodniami, w drugim trasy o tej samej długości zdarz,a się, że są przejeżdżane z prędkościami niemal szosowymi. Skandia i Bike Maraton sytuują się gdzieś pośrodku, bo oferuja i trasy łatwe i trudniejsze, choć Bike Maraton ma zdecydowanie bardziej górski charakter. Nie zmienia to faktu, że to również może być jakaś koncepcja na połączenie różnego typu tras w ramach jednego cyklu - o ile ktoś ma ochotę wypróbować się w różnych warunkach (i lubi podróżować). Może się też okazać, że znakomita większość z nas, czyli ci, którzy po prostu lubią startować w maratonach i nie zależy im kosmicznie na „zrobieniu” wyniku, wybierze te imprezy, które będą... bliżej domu, bez patrzenia na nazwę itd. Ciekawe, które imprezy będą najliczniejsze tym razem. Dla przypomnienia – poprzednim razem była to Mazovia.


Cykl cyklowi nierówny
Co więc przygotowali organizatorzy nam na ten sezon? Przyjrzyjmy się poszczególnym cyklom po kolei.

Bike Maraton (www.bikemaraton.com)
12 edycji i niemal same klasyczne już propozycje. Start tradcyjnie we Wrocławiu, choć na nowej trasie na zachodzie miasta (błoto!). Potem przyjemne Zdzieszowice i runda w koło Góry Św. Anny. Wieluń to absolutna nowość i choć pozornie może być łatwy, to skraj Jury Krakowsko-Częstochowskiej może sprawić niespodzianki. Tu warto pomyśleć o sprawdzeniu nowej lokalizacji. Polanica w czerwcu kojarzy nam się wyłącznie z upałem i niekończącymi się podjazdami, będzie ciężko. Potem Piechowice, czyli miejsce legenda, bo od Piechowic zaczęła się historia BM w ogóle. Prawdziwa górska trasa, choć bez ekstremy. Podobny charakterem jest Tarnów, trochę łatwiejszy Kraków (o ile nie pada). Świeradów Zdrój cieszy się uznaniem ze względu na podjazd do nieba, ale i szybkie zjazdy po asfalcie (odradzamy krótki dystans, nudny). Jelenia Góra tym razem gościć będzie mistrzostwa Polski w maratonie, zarówno amatorów, jak i profi, można się więc spodziewać tłumów. Płaski, a czasami wietrzny Poznań to tylko przygrywka przed Ustroniem, ze słynnymi, kamienistymi zjazdami. Finał tym razem nastąpi w Karpaczu i zacznie się jak zwykle od stromego podjazdu. Trudno o bardziej godne miejsce na ostateczne rozstrzygnięcie. Jeśli mielibyśmy polecać którąś z edycji, to Polanica walczyłaby o pierszeństwo z Karpaczem i Jelenią Górą (ale tu ze względu na MP).


Mazovia MTB Marathon (www.mazoviamtb.pl)
Mazovia pod względem ilości rozgrywanych imprez wygląda imponująco, bo edycji jest aż 14, o jedną więcej niż w 2009 roku. Większość miejść jest doskonale znana i usytuowana na Mazowszu, ale zdarzają się niespodzianki, jak... Kraków. Nowość w tym sezonie to wprowadzenie oddzielnej klasyfikacji górskiej, obejmującej trzy imprezy „górskie”, w Szydłowcu, Skarżysku i Krakowie właśnie (co brzmi dość radykalnie). Całość startuje w Otwocku, by potem dojechać do Zgierza i Nidzicy. Po Radomiu i Piasecznie następuje skok na Mazury do Ełku, a potem kolejny do Lublina. Uczestnicy dotrą następnie przez Szydłowiec i Skarżysko do Supraśla. Potem raczej mało interesująca Mława i podobny Pułtusk, a w końcu Kraków i Łomianki. W przypadku maratonów Mazovii trudno jest typować najciekawsze edycje, bo wiele jest bardzo podobnych, a trasy to walka z mazowieckimi piaskami. Na pewno dużą zaletą jest dostępność z punktu widzenia aglomeracji warszawskiej, seria działa na zabieganych stołecznych kolarzy inspirująco. Trasy są łatwe, dobre dla początkujących. Jeśli mielibyśmy typować przeboje to byłyby nimi Ełk (wokół jeziora i parę górek!), Skarżysko, Supraśl (te lasy!) i Lublin, ze względu na nowe widoki. Co ciekawe, to akurat te edycje zmuszają do ruszenia się dalej z Warszawy. Szczerze mówiąc, Mazovia naprawdę może się podobać szosowcom (byłym), tu jeździ się szybko.


Skandia Maraton Lang Team (www.skandiamaraton.pl)
Cykl Czesława Langa będzie miał w tym sezonie o jedną edycję więcej niż w roku ubiegłym, a same miejsca rozgrywania imprez zmieniają się w niewielkim stopniu. Poszczególne edycje rozrzucone są dosłownie po całej Polsce. Cykl startuje w Chodzieży, tak samo jak w sezonie 2009. Trasa nie jest zbyt trudna, a przebijanie się przez piach stanowi podstawową trudność, za to wiodki bywają przednie. Zupełnie inny charakter ma Bielawa, z długimi podjazdami i szybkimi zjazdami, czyli tegoroczna 2 edycja. To prawdziwe góry. Białowieża, na drugim końcu Polski, jest płaska jak stół, trudność stanowią tylko odległości. Łatwy jest też kolejny Olsztyn. Sopot wchodzi w miejsce Gdańska, a że już poprzednia trasa była niezła, ta także zapowiada się efektownie. W Sopocie jest naprawdę kilka niezłych górek! Tego samego nie da się powiedzieć o Białymstoku, choć nowa trasa to prawdziwa rewolucja i zupełnie płasko nie będzie. Poprowadzona w 90% w lasach (!) i w Puszczy Knyszyńskiej może być czymś wyjątkowym. Finał nastąpi w płaskim Rzeszowie, czyli premierowej lokalizacji. Trasa zapowiada się jako łatwa i szybka.


Powerade Suzuki MTB Marathon
(www.mtbmarathon.com)
Powerade ma opinię najtrudniejszej serii maratonów w Polsce i nie dzieje się tak bez przyczyny. Organizator zasłużył na to zaszczytne miano, które jednocześnie powoduje, że w poszczególnych edycjach startuje mniej kolarzy niż u konkurencji. Po prostu się boją i to częściowo słusznie, bo bywa tu trudno, a nawet naprawdę ciężko. Wyjątek to premierowy Dolsk, ale to tylko wiosenna rozgrzewka, a potem już troszkę trudniejsza Murowana Goślina i wreszcie Karpacz i Złoty Stok. Szczawnica w Beskidzie Sądeckim, Międzygórze u stóp Śnieżnika i Głuszyca pod Wałbrzychem to zdecydowanie nie przelewki, a przecież w kolejce czeka Krynica. Dla tych, co mają zadyszkę, przystanek w Krakowie. Potem emocjonująca Rabka i ekstremalna Istebna. Tu wybór najciekawszych edycji jest wyjątkowo trudny, ale stawialibyśmy na Karpacz (byleby tylko zszedł śnieg!), Międzygórze (sztywne i ekstremalnie długie podjazdy) i Głuszycę (rewelacyjne ścieżki i nie gorsze widoki). Istebna ma wyjątkowo przyjazną maratończykom atmosferę, ale i błotniste szlaki. Jeśli ktoś lubi się zmęczyć ekstremalnie, powinien wybrać ten cykl. Warto jednak mieć świadomość, że wybór długich dystansów oznacza, że kolejne dwa tygodnie są przeznaczone na regenerację. Co ciekawe, przewidział to organizator, starty w sezonie są nie częściej.


... jest w czym wybierać!

Foto: mazoviamtb.pl, mtbmarathon.com, skandiamaraton.pl, bikemaraton.com