Co to będzie?

Szanse medalowe Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie

Drukuj

Choć do kolejnych letnich Igrzysk Olimpijskich pozostało jeszcze 219 dni, już teraz warto się zastanowić, jakie są szanse polskich kolarzy zarówno na szosie, w terenie, jak i na torze na przywiezienie medalu z Londynu. 

Choć do kolejnych letnich Igrzysk Olimpijskich pozostało jeszcze 219 dni, już teraz warto się zastanowić, jakie są szanse polskich kolarzy – zarówno na szosie, w terenie, jak i na torze – na przywiezienie medalu z Londynu. 
Choć do Igrzysk Olimpijskich pozostało jeszcze ponad 7 miesięcy, już teraz postanowiliśmy się przyjrzeć szansom medalowym naszych kolarzy na imprezie w Londynie. Nasi zawodnicy i zawodniczki wystartują łącznie w trzech dyscyplinach, gdzie do zdobycia będzie łącznie 16 medali – cztery na szosie, dwa w wyścigu XC oraz dziesięć w konkurencjach torowych.

Chciałoby się powiedzieć, że mamy medalowego pewniaka – w postaci Mai Włoszczowskiej, lecz w kolarstwie nic pewne jest, bo wystarczy byle defekt i całe lata przygotowań idą na marne. Maja, a także Marek Konwa wydają się jednak być pewniakami do wyjazdu na Igrzyska, co do pozostałej dwójki, to wciąż nie można przewidzieć, kto to będzie.

Dwójki, bo mamy nadzieję, że zarówno panie, jak i panowie utrzymają swoje pozycje – ciężko wywalczone w tym i poprzedni sezonie – w rankingu do kwalifikacji olimpijskich i na Igrzyska nasza kadra MTB będzie mogła wysłać do Londynu dwie panie i dwóch panów. Wspomniani wcześniej Włoszczowska i Konwa, patrząc choćby po międzynarodowych wynikach i dominacji na krajowym podwórku, wydają się mieć zapewnione miejsce, choć wiadomo, że Marek Galiński nie podaruje im miejsca tylko za zasługi i będą musieli mocno się napracować, by powołanie było zasłużone. Ale włożona praca nie pójdzie na marne, bo na pewno zaowocuje na Igrzyskach.

Jeśli chodzi o powołania dla pań, oprócz (załóżmy, że pewniaczki) Włoszczowskiej, do wyjazdu do Londynu pretendują zawodniczki CCC Polkowice - Anna Szarfaniec, Ola Dawidowicz, Magda Sadłecka, oraz jak na razie pod opieką tylko Andrzeja Piątka Paula Gorycka. Marek Galiński będzie miał nie lada problem, ustalając kadrę – będzie musiał wybierać pomiędzy doświadczeniem, a perspektywami. Doświadczona i z szansami na dobry wynik Anna Szafraniec, czy młoda i osiągająca znakomite wyniki w kategorii do lat 23 Ola Dawidowicz? Czy może Magdalena Sadłecka, która w końcówce sezonu pokazała dobrą formę? Wreszcie będąca teraz „spoza ekipy” Paula Gorycka, jedna z bardziej utalentowanych zawodniczek młodego pokolenia, która jednak teraz będzie przygotowywać się do Igrzysk pod opieką Andrzeja Piątka. Piątek w niedawnym wywiadzie dla bikeWorld.pl stwierdził, że priorytetem są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016, dlatego z punktu widzenia doświadczenia, wyjazd do Londynu byłby dla Goryckiej idealny, jednak tego samego zdania będzie Marek Galiński? Trzeba mieć też nadzieję, że drobny konflikt – Gorycka po MŚ w Champery otwarcie mówiła o powrocie do Piątka, Galiński, z kolei, zarzucał zawodniczce brak zaangażowania – na linii trener kadry, obiecujący talent, nie będzie miał wpływu na powołania i do Londynu pojadą dwie rzeczywiście najlepsze w tym czasie zawodniczki.

 
Co do samego wyścigu, to liczymy na co najmniej powtórkę z Pekinu, gdzie Włoszczowska wywalczyła srebrny medal. Potem przyszło złoto MŚ, srebro MŚ, dlatego nie ma podstaw, by odbierać Mai szanse na medal. Chcielibyśmy, żeby był złoty, jednak – jak już wcześniej wspominaliśmy – wynik nie zależy tylko od dyspozycji dnia, czasem także od przypadku. Można mieć jednak sądzić, że wiele lat przepracowanych z Andrzejem Piątkiem, własne doświadczenie, a teraz też doświadczenie i nowe spojrzenie Marka Galińskiego dadzą efekt w postaci dobrego wyniku. Maja to wśród wielu polskich sportowców, którzy pojadą do Londynu, jeden z największych faworytów do medalu. Presja w tym przypadku będzie ogromna, jednak może nie odgrywać tak dużej roli, bo zawodniczka już nie raz pokazała, że potrafi jej podołać w najważniejszych momentach.

Wśród mężczyzn wybór także nie będzie łatwy. Galiński po objęciu funkcji trenera kadry MTB mocno wziął się za poprawę polskiego XC, nie tylko starając się usprawnić nieistniejącą praktycznie kadrę mężczyzn, lecz także aktywnie angażując się w sprawy organizacji wyścigów. Diabeł, mający na koncie cztery występy w Igrzyskach, już zapowiedział, że – choć obecnie jest wciąż najlepszym polskim kolarzem XC – nie będzie startował w Londynie i ustąpi miejsca młodszym. I to rozwiązanie jest jak najbardziej słuszne, będąc trenerem kadry może młodych kolarzy naprawdę wiele nauczyć, a start na Igrzyskach będzie dla nich znakomitą okazją do nabrania doświadczenia.

 

W przypadku rywalizacji mężczyzn pewniakiem wydaje się być Konwa, srebrny medalista tegorocznych Mistrzostw Świata XC. Ale choć kolarz Milka Trek MTB Racing Team w swojej kategorii wiekowej należy do czołówki, to jednak w starciu z elitą może być mu znacznie trudniej. Jednak w jego przypadku – podobnie jak i drugiego z naszych reprezentantów – kluczowe będzie nabranie doświadczenia na tak ważnej imprezie, jaką są Igrzyska Olimpijskie. W chwili startu w Londynie Konwa będzie miał zaledwie 22 lata i będzie zapewne jednym z młodszych zawodników w stawce. Dlatego też trudno się spodziewać, by walczył o medale, jednak w jego przypadku należy myśleć bardziej o Rio de Janeiro. Jeśli zaś chodzi o drugie miejsce – zakładając, że Polacy utrzymają się w pierwszej czternastce rankingu – kandydatów jest trzech. Adrian Brzózka, Piotr Brzózka i Kornel Osicki to kolarze, którzy mają największe szanse na wyjazd do Londynu. Tutaj Marek Galiński będzie miał trudny wybór – każdy z nich jest zawodnikiem jeszcze młodym i jego start na Igrzyskach, nawet jeśli kosztem dalszego miejsca – teoretycznie nie byłby stracony, mając w perspektywie wyścig za 4 lata.

W konkurencjach torowych o medale będzie jeszcze trudniej. Trudno twierdzić, że Polacy są torową potęgą, gdyż w Londynie to Brytyjczycy będą ostrzyli sobie zęby na medale, a ich plany postarają się pokrzyżować Niemcy, Francuzi czy Australijczycy, jednak przy sprzyjających okolicznościach polscy torowcy są w stanie wywieźć z Wysp medal, co będzie ogromnym sukcesem, niezależnie od kruszcu, z którego byłby zrobiony. Przede wszystkim jednak na razie, w pozostałych edycjach Pucharu Świata na torze, Polacy muszą walczyć, by uzyskać kwalifikacje do jak największej liczby konkurencji, a dopiero potem martwić się o medale. Jak zwykle spore nadzieje pokładane są w Rafale Ratajczyku, który wciąż uznawany jest za jednego z czołowych kolarzy w wyścigu punktowym, co potwierdził zdobywając złoto podczas październikowych Mistrzostw Europy w Apeldoorn . Coraz lepszą ostatnio formę prezentuje Katarzyna Pawłowska, która w niedawnym PŚ w Cali wywalczyła srebro w scratchu, i ona także może pokusić się medal. Choć na razie wydaje się to nieosiągalne, to jednak coraz lepiej spisują się także nasi sprinterzy – Maciej Bielecki, Kamil Kuczyński i Damian Zieliński – i przy sporej dawce szczęścia oni także będą mogli powalczyć o medale. każdy medal przywieziony z Londynu będzie ogromnym sukcesem.
 
Trudno się natomiast spodziewać, by nasi reprezentanci i reprezentantki powalczyli o medale na szosie. Na wyścig ze startu wspólnego – który ustawiony będzie pod sprinterów – szykują się Brytyjczycy, z Cavendishem na czele, natomiast jeśli chodzi o jazdę na czas to obecnie nie ma zawodnika bądź zawodniczki, którzy mogliby nawiązać walkę z czołówką. Dlatego też należy uznać za sukces każde miejsce w czołowej dwudziestce, czy to ze startu wspólnego, czy podczas czasówki. Start na Igrzyskach będzie jednak dla – miejmy nadzieję młodych – kolarzy cennym doświadczeniem, które może zaprocentować w przyszłości i pod tym kątem powinniśmy rozpatrywać Igrzyska, jeśli chodzi o szosowców.

Fot.: Krzysztof Jakubowski, Lang Team, Sirotti