GdI: 80 kilometrów ataku Frooma

Drukuj
Sirotti

Niesamowity, 80-kilometrowy atak Chrisa Frooma (Team Sky) dał Brytyjczykowi nie tylko zwycięstwo etapowe na Jafferau, ale i koszulkę lidera 101. Giro d’Italia. Wyścigu, którego jeszcze niedawno nie miał szans wygrać.

Dzisiejszy etap Giro d’Italia z Veneria Reale do Bardonecchii z pewnością przejdzie do historii nie tylko włoskiego wyścigu, ale i kolarstwa. Daleki atak Frooma, jeszcze na 80 kilometrów przed metą, na podjeździe pod Colle delle Finestre, był odważny, wręcz szalony, ale bardzo przemyślany. Wcześniej bardzo mocno pracowali koledzy Brytyjczyka, szybko zrywając z koła lidera wyścigu, Simona Yatesa (Mitchelton-Scott), uszczuplając grupę faworytów, a gdy Froome był gotów, ruszył do przodu. Na szutrowym odcinku podjazdu szybko odjechał goniącej go grupie. Cima Coppi, najwyższy szczyt w tegorocznym wyścigu, kolarz Team Sky minął już z przewagą prawie minuty nad goniącymi go rywalami z klasyfikacji generalnej – Tomem Dumoulin (Team Sunweb), Thibaut Pinot (Grouopama FDJ), Miguelem Angelem Lopezem (Astana) i Richardem Carapazem (Movistar). Nie było wśród nich Yatesa, który już teraz musiał pożegnać się z marzeniami o zwycięstwie.

Szybki zjazd, na którym Froome często ryzykował, i kolejna wspinaczka – tym razem do Sestriere – czekała na kolarzy. Tam, jadący samotnie lider, powiększał przewagę, która wynosiła już dwie i pół minuty. Brytyjczyk walczył już nie tylko o podium, ale i o zwycięstwo w całym wyścigu. Sprzyjał mu też fakt, że w grupie pościgowej nie było chęci współpracy, a tempo dyktował głownie wicelider wyścigu, Dumoulin, do którego Froome tracił przed etapem.

Na nic zdały się wysiłki Holendra – kolarz Team Sky był coraz dalej, a w dodatku rywale z grupy zostawili go na ostatnim podjeździe – Jaffereau. Po ponad 180 kilometrach etapu i kilkudziesięciu kilometrach wspinaczki Froome zbliżał się do mety, gdzie czekała na niego maglia rosa. Brytyjczyk na szczycie uniósł ręce w geście zwycięstwa, ale chwilę potem zatrzymał się z wyczerpania. Cel jednak osiągnął, bo rywale przyjechali na metę daleko za jego plecami. Mimo kilku ataków i prób zerwania Dumoulina, kolarz Team Sunweb swoim tempem odrabiał straty i na półtora kilometra przed metą znów zaczął dyktować tempo, mając nadzieję na zminimalizowanie strat do Frooma.

Mimo ogromnego wysiłku Dumoulin nie zdołał odrobić straconych sekund, a w dodatku w samej końcówce rywale ubiegli go w walce o premię na mecie. Carapaz pojechał po drugie miejsce, mając nadzieję na zmniejszenie strat w klasyfikacji młodzieżowej, a trzeci był Pinot. Dumoulin, po ogromnej pracy na etapie, na metę wjechał 3.23 po zwycięzcy.

Akcja Frooma, odważna, wręcz szaleńcza, opłaciła się Brytyjczykowi – przed etapem tracił do lidera 3.22, do Dumoulina 2.54, ale po 80 kilometrach samotnej jazdy, nieustannego ataku – kolarz Team Sky założył na podium maglia rosa i w klasyfikacji generalnej wyprzedza Holendra o 42 sekundy.