Aru pokazał siłę

Aru zaatakował na 8 kilometrów przed szczytem Cervinii, a jego atak pozostał bez odpowiedzi najgroźniejszych rywali, którzy jechali w niewielkiej grupce kilkanaście metrów za Włochem. Kolarz Astany szybko minął Rydera Hesjedala (Cannondale-Garmin), który jako pierwszy z faworytów ruszył do walki na finałowym podjeździe, i ostatnich 6 kilometrów pokonywał samotnie, niesiony dopingiem fanatycznych kibiców, zgromadzonych na zboczach Cervinii. Kolarz Astany po swoim ataku wypracował sobie bezpieczną przewagę nad rywalami i na szczycie zameldował się niezagrożony. Mijając kreskę Aru wręcz szalał ze szczęścia, a emocje Włocha widać było w każdym jego geście.

28 sekund za Włochem na mecie zameldował się Hesjedal, a 1.10 do zwycięzcy stracił Rigoberto Uran (Etixx-Quick Step), dla którego ten etap także był powrotem do grupy najlepszych górali. Grupka z liderem wyścigu, Contadorem, a także Mikelem Landą (Astana) i Stevenem Kruijswijkiem (LottoNL-Jumbo), na metę przyjechała ze stratą 1.18 do Aru.

W klasyfikacji generalnej Contador zachował bezpieczną przewagę nad kolarzami Astany, choć po dzisiejszym ataku Aru, jego przewaga nad Sardyńczykiem zmalała do 4.37. Na trzecie miejsce spadł Landa, natomiast kolejny awans, tym razem o dwie pozycje, zanotował Hesjedal, który teraz jest 7.

Najwyżej z kolarzy CCC Sprandi Polkowice na dzisiejszym etapie zameldował się Branislau Samoliau, który był 43. i na metę przyjechał razem z Markiem Rutkiewiczem. Rutkiewicz był jednym z kolarzy z ucieczki, która uformowała się na 34 kilometrze etapu, ale na podjeździe pod Col Saint Pantaleon został doścignięty przez peleton.

Etap z Gravellona Toce do Cervinii był drugim najdłuższym etapem w tegorocznym wyścigu, w dodatku na ostatnich 70 kilometrach kolarze pokonywali trzy premie górskie 1. kategorii. Zgodnie z przewidywaniami tempo od startu było bardzo wysokie i żadna z grup uciekinierów nie mogła zyskać większej przewagi. Dopiero na 34. kilometrze Carlos Alberto Betancur i Matteo Montaguti (Ag2R La Mondiale), Vasili Kiryienka (Team Sky), Nick van der Lijke (Lotto-NL Jumbo), Giovanni Visconti (Movistar), Diego Ulissi (Lampre-Merida), Marek Rutkiewicz (CCC Sprandi Polkowice), Johan Esteban Chaves (Orica GreenEdge) i Pavel Kochetkov (Katiusza) oderwali się od peletonu, jednak ten wciąż nie dawał za wygraną. Przez pierwszą godzinę kolarze pokonali ponad 50 kilometrów i dopiero wtedy zasadnicza grupa nieco zwolniła, pozwalając uciekinierom na zbudowanie przewagi sięgającej 4 minut na szczycie Croce Serra (3. kat, na 86km). Potem przewaga wzrosła jeszcze o niespełna minutę, ale na więcej peleton uciekinierom już nie pozwolił.

Kolarze Astany przewodzili grupie zasadniczej, która podjazd pod Saint Barthelemy (1. kat., na 167,7km) rozpoczynała ze stratą 3.55. Już na pierwszych kilometrach wspinaczki czołówka się porwała, odpadli z niej Montaguti, Ulissi i Betancur, a kłopoty miał m.in. Rutkiewicz. Visconti, Kochetkov, Kiryienka i Chaves jechali teraz na czele, z kolarzem CCC Sprandi tracącym około pół minuty do rywali. Polak, dzięki bardzo dobrej jeździe w dół, dołączył do czwórki liderów przed drugim podjazdem na trasie - Col Saint Pantaleon (1. kat., na 207,9km). Od razu po rozpoczęciu wspinaczki zaatakował Visconti i przez chwilę za Włochem jechał Rutkiewicz, ale szybko osłabł i ostatecznie został doścignięty przez peleton. W pościg za uciekającym kolarzem Movistar ruszył Kochetkov i wkrótce już tylko ci dwaj kolarze utrzymywali się przed peletonem.

Visconti i Kochetkov minęli szczyt Saint Pantaleon jeszcze przed peletonem, z którego na ostatnich metrach podjazdu o punkty na premii walczyli jeszcze Steven Kruijswijk (LottoNL-Jumbo) i Benat Intxausti (Movistar). Szybszy był Hiszpan, ale jego wysiłki i tak nie pozwoliły mu na ponowne objęcie prowadzenia w klasyfikacji górskiej, gdyż to właśnie Visconti, dzięki trzem wygranym premiom na dzisiejszym etapie, awansował na czoło tabeli w rywalizacji górali.

Peleton, który liczył coraz mniej kolarzy – choć wszyscy faworyci jechali jeszcze czujnie w czubie grupy – na zjeździe był już coraz bliżej Viscontiego i Kochetkova. Kolarz Katiuszy został doścignięty na 17 kilometrów przed metą, akcja Viscontiego trwała nieco ponad 6 kilometrów dłużej. Pod Cervinię nieliczną już grupę faworytów prowadzili w piątkę kolarze Astany, za nimi jechało trzech zawodników Tinkoff-Saxo. Spokój wśród faworytów zmącił Kanstantin Siutsou (Team Sky), który ruszył do przodu na 9 kilometrów przed szczytem, dając sygnał do ataku pozostałym kolarzom. Akcję kolarza Team Sky poprawił Mikel Landa (Astana), ale od razu na koło siadł mu Contador, a potem Ryder Hesjedal (Cannondale-Garmin). Chwilowe kłopoty miał Fabio Aru (Astana), któremu dojście do czołówki zajęło kilkadziesiąt metrów. Za nimi jechali Kruijswijk i Rigoberto Uran (Etixx-Quick Step).

Kolejno atakowali potem Hesjedal i Aru, ale żaden z ataków nie był na tyle mocny, by zgubić rywali. Dopiero kolejna akcja Hesjedala przyniosła efekt. Kanadyjczyk szybko zyskał przewagę nad rywalami i wydawało się, że będzie miał szansę walczyć o zwycięstwo, o które już kilka razy tak bardzo starał się w tegorocznym wyścigu. Chwilę później poprawił jednak Aru i brak reakcji ze strony Contadora pozwolił Włochowi zyskać przewagę. Na czele jechali teraz w niewielkich odstępach Hesjedal, Aru, a dalej grupa z Contadorem, Landą, Kruijswijkiem i Leopoldem Koenigiem (Team Sky).

Niesiony dopingiem kibiców, mając też w pamięci niepowodzenia z ostatnich górskich etapów, Aru jechał jak natchniony i na 6,5 km przed metą dogonił Hesjedala, szybko zostawiając rywala za plecami. Od tego momentu Włoch nie oglądał się już za siebie, a jedynie mocno naciskał na pedały, z każdym kilometrem zyskując coraz większą przewagę. Zarówno Hesjedal, jak i grupa z Contadorem, nie byli w stanie zbliżyć się do kolarza Astany.

Na 3 kilometry przed metą Aru rozpoczynał łatwiejszy odcinek podjazdu, który ciągnął się aż do mety. Zwycięstwo miał już praktycznie zapewnione, bo jego przewaga była spora. Na szczycie Aru dał upust swoim emocjom, które męczyły go od kilku dni i z którymi rozprawił się na podjeździe pod Cervinię. Hesjedal na mecie zameldował się pół minuty za rywalem, ale wystarczyło to, by awansować w klasyfikacji generalnej. Trzecie miejsce zajął Uran, który wyskoczył z grupy faworytów na ostatnich czterech kilometrach. Contador na metę przyjechał 1.18 za Aru, broniąc prowadzenia w klasyfikacji generalnej.