Giro po 4. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 4. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Na mecie w La Spezii Simon Clarke (Orica GreenEdge) uniósł ręce w geście zwycięstwa, ale szybko się przekonał, że był dopiero drugi Sirotti

Zaledwie 22-letni Davide Formolo (Cannondale-Garmin) triumfował na mecie 4. etapu Giro d’Italia. Włoch w znakomitym stylu odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w zawodowym peletonie.

Formolo popisał się śmiałą akcją na ostatnich kilometrach etapu do La Spezii, gdy zaatakował z kilkunastoosobowej grupki uciekinierów. Włoch rzadko oglądał się za siebie i mimo iż gonili go zarówno rywale z ucieczki, jak i faworyci, do mety zdołał utrzymać niewielka przewagę, dając Włochom drugie zwycięstwo w tegorocznym wyścigu. W swoim debiucie w Giro d’Italia Formolo odniósł też pierwsze w karierze zwycięstwo. Mimo pochwał, jakie kolarz Cannondale-Garmin zebrał na mecie, odpowiadając na pytania dziennikarzy przyznał, że na wyścig przyjechał, by się uczyć. „Mam 22 lata, to mój drugi rok w zawodowym peletonie i pierwsze Giro w karierze. Jestem tu przede wszystkim po to, by się uczyć i poznać swoje możliwości i limity, bo nie wiem, jak zachowa się mój organizm w trakcie trzytygodniowego wyścigu. Ale myślę, że dziś pojechałem bardzo mądrze i dlatego wygrałem” – przyznał nowy ulubieniec włoskich kibiców. „Przede wszystkim kolarstwo to moja pasja. Wspaniale jest móc wstać rano i być szczęśliwym, że trzeba iść do pracy” – dodał.

Foromolo zdołal odeprzeć ataki rywali z ucieczki i faworytów, którzy na niewielkim podjeździe przed metą stoczyli pierwszą małą bitwę tegorocznego wyścigu. Fabio Aru A(stana) sprawdził formę swoich rywali i udało mu się zgubić Rigoberto Urana (Etixx-Quick Step), jednak zarówno Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), jak i Richie Porte (Team Sky), trzymali się blisko Włocha. Na metę wpadli razem, w grupce przyprowadzonej przez Simona Clarka (Orica GreenEdge), z 22-sekundową stratą do zwycięzcy.

Simon Clarke został trzecim z ekipy Orica GreenEdge liderem w tegorocznym Giro d’Italia. Australijczyk przejął maglia rosa od Michaela Matthewsa, który, z kolei, odebrał ją od Simona Gerransa. Kolarze Orica GreenEdge dzięki zwycięstwu na otwierającej zmagania czasówce zdominowali pierwsze etapy tegorocznego Giro, a Australijczycy zostali czwartym narodem, po Belgach, Francuzach i Włochach, który ma różnych trzech liderów Giro w jednym wyścigu. Po tym etapie nastroje w australijskiej ekipie były bardzo dobre – „perfekcyjnie rozegraliśmy ten etap” – powiedział po wyścigu dyrektor sportowy Orica GreenEdge, Matt White. „Mieliśmy trzech kolarzy w ucieczce, a wcześniejsze ataki kasowaliśmy, jeśli skład grupy nam nie pasował. W końcówce mieliśmy Chavesa i Clarka i pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo mocni na tym wyścigu” – dodał Australijczyk, którego kolarze od startu wyścigu nie oddali prowadzenia w klasyfikacji generalnej.

Clarke, który na mecie cieszył się, myśląc, że wygrał, nie krył radości z faktu, że wywalczył maglia rosa – „to wyjątkowa chwila. Emocje są ogromne w takim momencie” – powiedział nowy lider wyścigu, „jestem wzruszony, że udało mi się utrzymać prowadzenie w ekipie, a start tegorocznego wyścigu jest dla nas naprawdę wspaniały” – dodał. Utrzymanie koszulki przez Clarka będzie jednak ciężkie na jutrzejszym etapie z metą na podjeździe, ale o maglia rosa może powalczyć Johan Esteban Chaves, który w generalce jest drugi i ma niewielką przewagę nad faworytami wyścigu.

Na 4. etapie kolejny raz w ucieczkę zabrali się kolarze CCC Sprandi Polkowice, ale na mecie pomarańczowi nie mieli wielu powodów do radości. Najwyżej sklasyfikowanym kolarzem polskiej ekipy był Sylwester Szmyd, który na mecie zameldował się na 52. pozycji ze stratą ponad 13 minut do zwycięzcy. Pozostali kolarze CCC Sprandi Polkowice na metę przyjechali w zasadniczej grupie, tracąc do czołówki 20 minut.