Giro po 11. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 11. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Giro di Italia,Michael Rogers,Tinkoff-Saxo
Michael Rogers (Tinkoff-Saxo) pojechał swoją czasówkę na ostatnich 25 kilometrach etapu do Savony Sirotti

Jeszcze niedawno tymczasowo zawieszony i podejrzany o stosowanie dopingu Michael Rogers (Tinkoff-Saxo) dziś sięgnął po swoje pierwsze indywidualne zwycięstwo w Wielkim Tourze.

Rogers samotnie minął linię mety, zaledwie 10 sekund przed rozpędzoną grupą pościgową. Australijczyk zdecydował się na atak na 25 kilometrów przed metą, gdy droga prowadziła w dół, a jego rywale byli zajęci bardziej pilnowaniem siebie, niż gonieniem uciekiniera. „To był impuls. Wiedziałem, że na szczycie faworyci oglądali się na siebie i gdy pojawiła się okazja, wykorzystałem ją” – powiedział na mecie szczęśliwy Rogers, „to piękny moment. Rano w autobusie mówiliśmy sobie, że dziś musimy atakować. Nicolas [Roche] atakował, ale nie udało mu się. Potem ja wykorzystałem szansę”  dodał. Dla Rogersa to bardzo ważne zwycięstwo. Jeszcze pół toku temu Australijczyk otrzymał informację od UCI, że podczas Japan Cup w jego organizmie wykryto klenbuterol. Po długiej walce o udowodnienie swojej niewinności, Rogers w kwietniu został oczyszczony z zarzutów o stosowanie dopingu i wystartował w Tour de Romandie. Zaledwie miesiąc później sięgnął po swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w Giro d’Italia.

Zwycięstwo Rogersa jest kolejnym sukcesem Australijczyków na tegorocznym Giro. Pierwszy etap padł łupem ekipy Orica GreenEdge, a potem przez sześć etapów koszulkę lidera nosił na plecach kolarz tej ekipy, Michael Matthews, zmieniony potem przez swojego rodaka, Cadela Evansa (BMC Racing). W tegorocznym Giro na podium etapowym codziennie stał więc Australijczyk i wiele wskazuje na to, że taka sytuacja się utrzyma, bowiem Evans, którego jutro czeka ważna czasówka, jest na dobrej drodze, by zwyciężyć w tegorocznym Giro d’Italia. „To był drugi najdłuższy etap tegorocznego Giro d’Italia i w połączeniu z tempem i pogodą, był bardzo ciężki. Cieszę się, że po raz kolejny najlepszy okazał się Australijczyk. Michael nie miał ostatnio wiele szczęścia, nie był traktowany fair, ale szczęście się do niego uśmiechnęło i wynagrodziło miesiące nerwów” – mówił o zwycięstwie Rogersa Evans. Kolarz BMC Racing Team jedzie obecnie w koszulce lidera i wciąż ma 57 sekund przewagi nad Rigoberto Uranem (Omega Pharma-Quick Step), z którym jutro będzie się mierzył podczas pierwszej indywidualnej czasówki – „jutrzejszy etap będzie prawdziwym testem. Pierwsza indywidualna czasówka na papierze wygląda dobrze, pasuje mi, ale tak naprawdę wszystko pokaże wynik na mecie” – mówił Evans, który jest jednym z faworytów tej próby, a przynajmniej ma spore szanse, by nadrobić kolejne sekundy nad najgroźniejszymi rywalami.

Tak, jak dla ekipy Orica GreenEdge wyścig rozpoczął się znakomicie, tak teraz kolarze Australijskiej ekipy nie mają tyle szczęścia. Do dzisiejszego etapu nie wystartował były lider wyścigu, Michael Matthews, który w niedzielę mocno się poobijał w kraksie, a na dzisiejszym etapie leżał Jack Bobridge, który także zmuszony był wycofać się z dalszej rywalizacji z powodu złamanego obojczyka. Po etapie do Savony w wyścigu zostało już tylko pięciu kolarzy Orica GreenEdge.

Dzisiejszy etap był podobny do tego spod Montecassino, jeśli chodzi o kraksy. W kilku z nich ucierpiało wielu kolarzy – wcześniej wspomniany Bobridge, a także Chris Anker Sorensen (Tinkoff-Saxo), który doznał wstrząśnienia mózgu, i Adriano Malori (Movistar), faworyt jutrzejszej czasówki. Obaj do mety dojechali z porwanymi i zabłoconymi koszulkami. Podobnie jak Salvatore Puccio (Team Sky), który jednak większość upadku przyjął na twarz i doznał kilku rozcięć.