Giro po 18. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 18. etapie Giro d\'Italia

Drukuj

Górska czasówka pokazała, kto jest jednym kolarzem, który może w tym roku wygrać Giro dItalia. Vincenzo Nibali (Astana) był klasą samą dla siebie.<br />

Górska czasówka pokazała, kto jest jednym kolarzem, który może w tym roku wygrać Giro d’Italia. Vincenzo Nibali (Astana) był klasą samą dla siebie.
18. etap miał przesądzić, kto jeszcze będzie liczyć się walce o zwycięstwo w wyścigu. Pokazał jednak, że wygrać Giro może tylko jeden kolarz, a jego rywale walczyć mogą jedynie o pozostałe miejsca na podium.

Nibali, który startował jako ostatni, od startu jechał najmocniej, ustanawiając znakomity czas na punkcie pomiarowym, i z każdym kilometrem był oraz bliżej startującego przed nim Cadela Evansa (BMC Racing), który wystartował 3 minuty wcześniej. Zwycięstwo na etapie nie przyszło mu łatwo i było okupione ciężką pracą. „Spędziłem długie godziny na rowerze czasowym, testują pozycję i ustawienia. Trenowaliśmy od rana do wieczora” – mówił zwycięzca etapowy.

Evans, który jako jedyny mógł zagrozić Nibalemu w klasyfikacji generalnej, pojechał jednak bardzo słabo. Mimo to Australijczyk starał się widzieć dobre strony tegorocznego wyścigu. „Czasówka była fatalna w moim wykonaniu, znacznie gorzej poniżej moich oczekiwań” – stwierdził po przejechaniu mety Evans, „z jednej strony, miałem szanse na wygranie wyścigu, a dziś go przegrałem. Z drugiej strony, przyjechałem tutaj, żeby nadrobić braki w ściganiu i z tego powodu jestem zadowolony. Jeśli chodzi o jazdę na maksimum możliwości, nie mam sobie nic do zarzucenia” – powiedział Evans.

Nieco zawiedziony mógł być Samuel Sanchez (Euskaltel-Euskadi), który po swoim – bardzo dobrym – przejeździe, długo utrzymywał się na czele i żaden z rywali nie był w stanie pobić jego wyniku. Do czasu przejazdu Nibalego. Na twarzy Sancheza wyraźnie zarysował się smutek, jednak gdy emocje opadły, Hiszpan przyznał, że jest zadowolony ze swojego wyniku. „Trochę mi szkoda, bo miałem nadzieję, że naprawdę się uda. Ale nie mogę narzekać, drugie miejsce nie jest złe, Nibali był dziś perfekcyjny, nie do pokonania” – powiedział Sanhez.

Niecodzienna sytuacja miała miejsce przy starcie lidera klasyfikacji górskiej, Stefano Pirazziego (Bardiani Valvole-CSF Inox). Włoch spóźnił się na start pięć minut i w nerwach startował, już poza kolejnością. Włoch ostatecznie stracił do zwycięzcy ponad sześć minut i zajął odległe miejsce, pozbawiając się przy tym szansy na kolejne punkty w klasyfikacji górskiej.

Niesamowite emocje zaserwowali kibicom dwaj najmłodsi kolarze w czołówce – Rafał Majka (Saxo-Tinkoff) i Carlos Alberto Betancur (Ag2R La Mondiale). Przed etapem tę dwójkę dzieliło zaledwie 5 sekund, a w trakcie etapu uzyskiwali bardzo podobne czasy. Ostatecznie to jednak Majka uzyskał na mecie czas lepszy o 7 sekund i odzyskał maglia bianca. Przed decydującymi górami Polak ma jednak tylko 2 sekundy przewagi nad rywalem i walka o klasyfikację młodzieżową będzie bardziej zacięta, niż o podium klasyfikacji generalnej.

Fot.: Sirotti