Maska, chusta lub komin na rower - co wybrać?

Sprawdź dostępne sposoby na zasłanianie twarzy podczas jazdy rowerem.

Drukuj
Michał Kuczyński

Za sprawą epidemii koronawirusa ponownie do odwołania musimy poruszać się w miejscach publicznych z zasłoniętymi ustami i nosem. W związku z tym w przypadku osób, które chcą przemieszczać się rowerem, pojawia się istotne pytanie: jaki jest najlepszy sposób na zasłonięcie twarzy?

Pandemia koronawirusa mocno zmienia nasze życie, co nie ulega wątpliwości. Służby publiczne walcząc z wrogiem, którego dopiero rozpoznają, co jakiś czas fundują nam kolejne obostrzenia, mające ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Jednym z nowych rozporządzeń jest ,,obowiązkowe zasłanianie nosa i ust w miejscach publicznych”. Konkretnie treść rozporządzenia mówi o konieczności zakrywania ust i nosa w miejscach ogólnodostępnych, czyli m.in. na drogach i placach. Czy w lasach i parkach również, skoro od poniedziałku będziemy mogli się tam pojawiać? Zapewne tak, ponieważ są to miejsca ogólnodostępne. Nie wchodząc w analizę prawa, oznacza to dla nas w skrócie, że przez 100% czasu spędzonego na rowerze poza domem nasza twarz powinna być zasłonięta. Przygotowaliśmy więc dla Was mały przegląd całego zagadnienia związanego z zasłanianiem twarzy. Przyjrzymy się kwestiom medycznym, prawnym, a na koniec przeanalizujemy konkretne rozwiązania pod kątem rowerowej użyteczności. 

Aspekty medyczne

Pierwsze pytanie, które należy sobie postawić podczas wychodzenia na zewnątrz, jest związane z celem naszego zasłaniania twarzy. Czy robię to dla bezpieczeństwa swojego i innych? Czy tylko po to, żeby ,,Policja i się mnie nie czepiała”? Jeśli interesuje nas korzystanie z walorów zdrowotnych maseczki, to nie mamy wątpliwości, że jazda w niej będzie swego rodzaju udręką. Poza tym, ważny jest wybór odpowiedniej maski. O ile każda atestowana maska będzie dobrze chroniła innych, gdyby się okazało, że to my jesteśmy nosicielami, to nas samych dobrze chronią tylko te bardziej zaawansowane maseczki. O typach masek powiemy jednak nieco później. 

Skuteczność maski jest związana z kilkoma aspektami. Pierwsza sprawa to jednorazowość - jaka by nie była, powinna zostać założona tylko jeden raz. Zakładamy ją w domu, w trakcie jazdy w ogóle jej nie dotykamy, by dopiero po powrocie ją ściągnąć i zdezynfekować ręce. W praktyce oznacza to, że w trakcie kręcenia będziemy się musieli zmierzyć z wieloma przeciwnościami, między innymi następującymi:

  • Brak możliwości napicia się
  • W masce szybko stworzy się bardzo wilgotne środowisko, które będzie powodowało dyskomfort
  • Będziecie mieli ochotę się wysmarkać lub wypluć ślinę, a nie będzie to możliwe
  • Maska będzie barierą dla swobodnego oddychania
  • Skóra twarzy będzie narażona na podrażnienia

 

 

 

 

Brzmi ciężko? No i faktycznie takim jest. Specjaliści jednak podkreślają, że masek nie wolno dotykać, chyba że w celu zdjęcia i zutylizowania. Stąd fakty są takie, że jazda w masce jest oczywiście możliwa, ale głównie w ramach commutingu i treningów o niskiej intensywności. W przeciwnym razie zamęczycie się w niej. Mało tego - wilgotne środowisko w jej wnętrzu wcale nie jest korzystne dla naszego zdrowia. Zapytacie pewnie: czy nie możemy jej zdjąć żeby splunąć czy też się napić itd.? Oczywiście możemy, i nadal będziemy chronić innych, natomiast siebie już nie za bardzo. Wszelkie opracowania medyczne podają, że zakładamy ją raz, a każde zdjęcie powinno w konsekwencji oznaczać założenie kolejnej maski. Oczywiście o ile chcemy być chronieni. Proste wnioski są więc takie, że jeśli chcemy skorzystać z właściwości ochronnych maseczki, czeka nas wyjątkowo trudna jazda na rowerze

Zgodność z prawem

Druga kwestia, czyli po prostu byle jakie przestrzeganie rozporządzenia, ma niewiele wspólnego z aspektami zdrowotnymi. Zapewne na ten rodzaj działania zdecyduje się większość osób. Obserwacja ludzi podczas pierwszych dwóch dni obowiązywania nakazu pozwala szybko zweryfikować, że nie potrafimy nosić masek. Chęć jazdy czy trenowania w zgodzie z prawem oznacza dla większości zasłonięcie twarzy maseczką, bandaną, chustą, kominiarką lub maską antysmogową i brak dalszej analizy tematu. Chce nam się pić to pijemy, bandana się zsuwa, więc ją podciągamy i wykonujemy inne podobne zabiegi. Generalnie poza tym, że my nie rozpylamy wirusa lub rozpylamy go w mniejszym stopniu (jeśli go mamy), to siebie jedynie dodatkowo narażamy. 

 

 

 

Ewidentnie widać, że używanie masek do uprawiania sportu jest po prostu trudne. Stąd, zapewne większość sportowego społeczeństwa będzie kroczyła tą (nie do końca najlepszą) drogą… bo fakty są takie, że ze środków ochrony nikt nas korzystać nie nauczył, a dodatkowo uprawianie w nich sportu (nie mówimy o dojeździe do pracy) jest bardzo utrudnione - zarówno logistycznie, jak i kosztowo. 

Praktyka

Jak więc znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie w całej tej sytuacji? Uważamy, że przede wszystkim należy traktować temat zasłaniania twarzy nie jak obowiązek, a raczej środek bezpieczeństwa. Jeśli przyjmiemy takie podejście to najlepszym, co możemy zrobić, będzie wyjście na rower w dobrej masce FFP1 lub FFP2 i nie ściąganie jej aż do czasu zakończenia jazdy. Każdy powinien wytrzymać w ten sposób do 45 minut sportowego wyjścia z domu - przypomnijmy - dla higieny i zdrowia psychicznego. Jeśli jednak traktujemy rower i trenowanie na tyle serio, że musimy wyjechać by pojechać mocniejszą jednostkę, można znaleźć jakiś rozsądny sposób na zrobienie tego bezpiecznie. Naszym zdaniem dobrze może sprawdzić się schemat - wyjazd z miasta w maseczce medycznej (np. tej najtańszej - 3-warstwowej chirurgicznej), za miastem postój na wyrzucenie jej do kosza, dezynfekcję rąk i nałożenie chusty lub komina na twarz, na koniec znowu dezynfekcja i nałożenie sterylnej, nowej maski na wjazd do miasta. Brzmi jak operacja… zapewne łatwo nie będzie, ale przynajmniej zapewni nam pełną ochronę w czasie kręcenia przez duże skupiska ludzkie, a tam gdzie będziemy solo - na polach i w lasach - lekka bandana na twarzy pozwoli nam łatwiej oddychać i czasem się napić. Warto też, aby na czas treningu, w którym będziecie odsłaniali co jakiś czas na chwilę usta (część główna poza skupiskami ludzkimi) założyć świeże rękawiczki. W każdym razie działajcie tak, by nie dotykać chusty tą samą powierzchnią (skóry lub rękawiczki), którą wcześniej ściągaliście ,,maseczkę wyjazdową z miasta”. Oczywiście dla mieszkańców wsi sprawy są dużo, dużo prostsze. Powodzenia!

Druga strona medalu - wariant dla leniwych - to jazda w czymkolwiek, co pozwoli spełnić obowiązek zasłaniania nosa i ust, natomiast pamiętajmy - to nie są żarty i tak naprawdę, nosząc maskę lub chustę w nieodpowiedni sposób, możemy równie dobrze sobie zaszkodzić

Czym zasłaniać twarz?

Przygotowaliśmy listę możliwych rozwiązań, z krótkimi komentarzami do każdego z nich. Sprawa podstawowa, o której powinniśmy pamiętać zawsze, to konieczność idealnego przylegania do twarzy - ochrona jest zapewniona, gdy oddychamy przez maskę, a nie wówczas, gdy filtracja odbywa się przez szpary w okolicach brody lub kości jarzmowych.

Oto lista możliwości:

  • Maska 3-warstwowa chirurgiczna - najpopularniejsza prosta maseczka medyczna, którą możecie obecnie nabyć w wielu miejscach. Dobrze założona chroni innych w 98%, natomiast nas tylko w około 50%. 
  • Maska FFP1 - bardziej zaawansowana, sztywna maseczka, która innych również chroni przed naszymi zarazkami na poziomie skuteczności wynoszącym 98%. Nas jednak wyraźnie lepiej, niż zwykła chirurgiczna, bo w około 80%.
  • Maska FFP2 - najlepsza spośród popularnych masek, sztywna z regulowanym noskiem. Dobre przyleganie do twarzy gwarantuje skuteczną ochronę nas samych - aż 95%. Ochrona przed wydychanym przez nas powietrzem na poziomie 98%.
  • Maska wykonana własnoręcznie - oczywiście nie mamy pojęcia w jakim stopniu chroni, ale pozwala uszyć samodzielnie idealnie przylegająca osłonę twarzy, która nie będzie ogrzewała innych elementów głowy. Poza tym, można spróbować poeksperymentować z materiałami sztucznymi, nawet ze starej koszulki kolarskiej - być może taka maseczka będzie szybciej schnąć, dzięki czemu jazda będzie przyjemniejsza. 
  • Chusta rowerowa / komin typu Buff - bardzo łatwa w użyciu oraz posiadana przez większość z nas. Warto wybierać mocno elastyczne modele - lepiej przylegają do twarzy oraz nie mają tendencji do zsuwania się w trakcie jazdy. Podobnie jak w przypadku pozostałych niemedycznych wyrobów nie wiemy, tak naprawdę, na ile jest to skuteczne rozwiązanie. Na pewno pozwala nie łamać treści rozporządzenia Rady Ministrów. 
  • Chusta  / bandana na twarz - klasyczna trójkątna lub prostokątna chusta to dobra alternatywa dla komina. Jest równie cienka, co sprawi się nie ugotujemy się w niej, ponadto docisk do twarzy możemy regulować siłą jej związania. 
  • Maska antysmogowa na rower - dobry pomysł z uwagi na wykrojenie pod potrzeby sportu i stabilne trzymanie się na swoim miejscu. Maski tego typu są jednak grube i w warunkach wiosennych może nam być w nich gorąco. Poza tym domniemamy, że skoro mają zaworki, to wydychane przez nas powietrze będzie skażone. Czyli jeśli mamy koronawirusa, będziemy go rozpylać. Oczywiście nie wiemy, czy w kominie nie będziemy - tego typu produktów nikt nie badał pod tym kątem…
  • Kominiarka na rower - tutaj sytuacja jest analogiczna, jak w przypadku maski antysmogowej. Będzie nam zbyt gorąco, bandany na twarz i kominy wydają się lepszym rozwiązaniem, choć zaleta kominiarki może być jej idealne przyleganie do skóry. 
  • Maski rowerowe - pod tym pojęciem gromadzą się wszelkie inne maski ochronne na rower, które są oferowane przez producentów odzieży do jazdy zimą w celu ochrony przed chłodem. W takiej osłonie również może być nam zbyt gorąco, ale w razie braku innych opcji można rozważyć wyjście w takowej. 

Podsumowanie 

Jeśli chcemy jeździć na zewnątrz czeka nas trochę gimnastyki z zasłanianiem twarzy. Pamiętajmy, że robimy to nie tylko, aby nie łamać przepisów, ale przede wszystkim dla dobra całego społeczeństwa. Jeśli nasze zdrowie nas nie interesuje, zasłońmy twarz czymkolwiek, to zawsze więcej pomoże, niż zaszkodzi. Jeśli jednak chcemy być również zabezpieczeni, najlepiej jeździć w jednej dobrej masce medycznej i nie ruszać jej przez całą jazdę, ewentualnie skorzystać z zaproponowanych w tekście porad. Wśród powyższych staraliśmy się szukać złotego środka dla intensywnie trenujących. Uważajcie na siebie i trzymajcie się zdrowo! I pamiętajcie - każdej osłony twarzy używamy tylko raz i albo ją wyrzucamy albo pierzemy / dokładnie dezynfekujemy!

 

Zobacz również:

 

 

P.S.

Jako redakcja zdajemy sobie sprawę, że w maseczce na twarzy bezpieczna, wygodna i realna może być jedynie krótka i spokojna jazda. Powyższy artykuł traktujcie jako poradnik, co zrobić, aby działać jak najlepiej dla siebie, innych oraz aby było to zgodne z rozporządzeniami. Wiemy jednak, że intensywna jazda w masce nie jest zdrowa dla górnych dróg oddechowych, a poza tym - gdy już chusta/maseczka zrobi się mokra - będzie gromadziła w niesamowitym tempie bakterie i wirusy. Nie namawiamy Was absolutnie do łamania zakazów, bądźcie rozsądni, bądźcie mądrymi sędziami w swojej sprawie. Nasz artykuł traktujcie jako najlepsze, co można zrobić w zgodzie z rozporządzeniem.