Marcin Sapa - postaram się nie zawieść zaufania

Drukuj

Marcin Sapa prawdopodobnie nie jest najlepszym polskim kolarzem, który obecnie ściga się na krajowych szosach. W decydujących momentach potrafi się jednak zmobilizować do jazdy na najwyższym poziomie.

Dzięki temu, teoretycznie u schyłku swojej kariery, zdobył mistrzostwo Polski, stał się gwiazdą Tour de Pologne a następnie podpisał kontrakt z jedną z najlepszych grup Pro Team. Pytamy go o dalsze losy jego kariery oraz o „ulubiony” temat, czyli stan rodzimego kolarstwa.
 

bikeWorld.pl:

Atakując na kolejnych etapach TdP byłeś niczym Jacky Durand... W podobny sposób wygrałeś Mistrzostwa Polski. To sposób jazdy jaki preferujesz, czy po prostu „tak wychodzi” z układu sił w peletonie i „tylko” wykorzystujesz sytuację?

Marcin Sapa

: Właśnie taki styl preferuję, nie jestem ani dobrym sprinterem ani góralem. Taki sposób rozgrywania wyścigu jest w moim stylu. Gdy jestem w dobrej formie nie potrafię spokojnie jechać w peletonie. 

bW: Osobiście podczas całego tegorocznego TdP zaimponowały mi nie Twoje heroiczne ucieczki, ale atak na ostatnich kilometrach prowadzących ulicami Krakowa. To miało styl i świetnie podsumowało Twój udział w wyścigu. Liczyłeś na to, że uda Ci się odjechać grupie, czy po prostu chciałeś wprowadzić trochę zamieszania?
M.S.: Liczyłem, ze uda mi się odjechać grupie tak jak udało mi się to uczynić na poprzednich etapach. Starałem się walczyć cały czas, więc także na końcowym etapie wyścigu. Myślę że gdyby rundy na mecie były bardziej kręte to mój atak by się powiódł.

bW: Czy mając 32 lata myślisz ciągle o wyjeździe zagranicę? Czy dla kolarza takiego jak Ty jest miejsce w grupie Pro Team? 

M.S

: Przed tegorocznymi  Mistrzostwami w Polsce w Złotoryi, przekonany byłem że to mój ostatni sezon ścigania, z uwagi na to że kolarstwo szosowe w Polsce moim zdaniem nie ma większych, żeby nie powiedzieć żadnych, perspektyw rozwoju. Wszelkie moje poczynania zmierzały więc do tego aby po zakończeniu kariery sportowej móc zając się czymś innym.

bW: A czy nie lepiej walczyć o to, by w Polsce były 2-3 grupy Pro Continental?
M.S.:Ja osobiście nie widzę żadnych perspektyw również w tej kwestii. Polski związek kolarski nie robi nic w tej dziedzinie, więc z pustego i Salomon nie naleje. Dopóki Polskiemu Związkowi kolarstwo szosowe będzie nadal obojętnie, nic w tej dziedzinie się na korzyść na pewno nie zmieni...

bW: W kwestii sponsorów czy promocji można oczywiście narzekać. Ale mim owszystko kolarstwo w mediach jest obecne a przy okazji Tour de Pologne w jakiś sposób dominuje na antenie TVP. Takie akcje jak Twoje są głośno opisywane, więc i promocja jest niezła. Tym bardziej, że budżet grupy kolarskiej, choć spory, ma się nijak do pieniędzy pompowanych w średniej klasy kluby piłkarskie. Swoją jazdą zwróciłeś uwagę kamer na polskich kolarzy. Czy  taki był cel uczestnictwa Reprezentacji w Tour de Pologne?
M.S.: Czym jest krótki czas antenowy poświęcony Tour de Pologne w porównaniu z innymi jakże ważnymi dla polskiego kolarstwa wyścigami UCI, na których startujemy? Weźmy na przykład Mistrzostwa Polski. Ile czasu antenowego, choćby tego poświęconego aktualnym, najważniejszym wydarzeniom sportowym dotyczy kolarstwa? Ile wzmianek w ogólnopolskiej telewizji poświęcone jest kolarstwu? Ile czasu poświęcono na skomentowanie jakże ważnej imprezy sportowej jaką były Mistrzostwa Polski. O czym świadczy fakt, że transmisje z ważnych polskich wyścigów kolarskich emitowane są najczęściej kilka miesięcy od dnia ich faktycznej daty. I to zazwyczaj w godzinach wczesnoporannych lub późnonocnych. To samo dotyczy ogólnopolskiej prasy sportowej. Wyniki ważnych imprez kolarskich przypominają w swojej formie i rozmiarze... krótko mówiąc nekrologi!

bW: W wywiadach po etapach odważyłeś się nie tylko „ładnie się uśmiechać”, ale i wspomnieć o problemach w polskim kolarstwie. To była potrzeba chwili?
M.S.: Wspominałem, że w tym roku zamierzałem skończyć się ścigać. Postanowiłem jednak, jeżeli to się uda, potwierdzić jeszcze raz sam dla siebie tegoroczną formę na ważnych startach. Pracowałem na Mistrzostwach Polski i zapracowałem na taki a nie inny wynik. Mogłem pozwolić sobie na opinię na temat ważnych dla kolarstwa szosowego spraw. Zapytano mnie o konkretne rzeczy, nie widzę więc żadnych przeciwwskazań, aby poddawać się naciskom i nie mówić tego co tak naprawdę sądzę.
Na tegorocznym Tour de Pologne moja praca znów zaowocowała i znów w wywiadach pytano mnie o te same sprawy. Tour de Pologne stworzyła szansę pokazania się polskiej reprezentacji i myślę, że pokazaliśmy się z jak najlepszej strony. Wystarczy spojrzeć na opinie na blogach dotyczących kolarstwa. Wydaje mi się, że skorzystali również na tym sami kibice. Lepiej chyba kibicować przed telewizorem swoim rodakom, którzy jeszcze potrafią zawalczyć, niż zawodnikom z obcych grup. Z opinii moich znajomych wynika, że oglądali poszczególne etapy wyścigu właśnie dlatego, ze stratowali w wyścigu Polacy.

bW: Czym ma się zajmować Stowarzyszenie, o którego powołaniu mówiłeś tuż po zakończeniu wyścigu?
M.S.:W jednym z wywiadów zapytano mnie o Stowarzyszenie, które miałoby powstać. Na szczęście jest jeszcze wielu ludzi, którym losy polskiego kolarstwa szosowego nie są obojętne. To nieliczni fascynaci tego sportu. Wśród nich jest wielu polskich kolarzy i wpływowych osób, które dobrze rozumieją obecną sytuację. Sytuację, która na pewno wymaga zmiany, działań których podejmą się osoby tzw. "z poza". Inicjatywa ta zmierza do tego, że w najbliższym czasie powstanie Stowarzyszenie Polskich Kolarzy lub Polski Związek Kolarzy Szosowych. Mamy pewne plany poparte projektami, zmierzające do tego by powstał twór, jakkolwiek będzie się on nazywał, który zadba o interesy polskich zawodników - kolarzy szosowych.


bW: Wracając jeszcze do samego wyścigu. Jak czuliście się (zawodnicy reprezentacji) stając na starcie ze światową elitą. Czuliście respekt, czy wręcz przeciwnie, chęć pokazania, że też możecie się ścigać na takim poziomie?
M.S.: Start w tegorocznym wyścigu to na pewno wyróżnienie i szansa dana nam aby się pokazać. Respekt? O jakim respekcie Pan mówi? Respekt mogliśmy czuć co najwyżej do widzów, którym chcieliśmy się pokazać i zaprezentować z najlepszej strony. Większość kibiców oglądała bowiem wyścig właśnie z uwagi na start Polaków. Presja i ich zaufanie było zatem wszystkim. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z wysokiej formy i klasy pozostałych startujących. Ścigaliśmy się jednak po to, aby pokazać że też prezentujemy jakiś poziom. Okazało się że całkiem dobry i tym samym można powiedzieć że nie zawiedliśmy kibiców. Zatem jeden z celi został osiągnięty.

bW: Czy uważasz, że projekt pod nazwą "Reprezentacja Polski" powinien być kontynuowany? Czy w ogóle we współczesnym kolarstwie jest miejsce na jazdę w barwach narodowych?
M.S.: Projekt ten powinien być kontynuowany pod warunkiem, że zmienią się zasady selekcji, doboru zawodników i znajdą się fundusze na pokazanie tej reprezentacji na wyścigach międzynarodowych.. Reprezentacja powinna składać się z zawodników prezentujących aktualnie najwyższą, przynajmniej zbliżoną do światowej formę. Tylko taki to gwarantuje lub daje przynajmniej perspektywy na jakiś sukces.



bW: Czy możesz potwierdzić doniesienia o twoim przejściu do drużyny Lampre? Jeśli tak, czy był to efekt jakiś dłuższych negocjacji czy też zostałeś zauważony podczas Tour de Pologne?
M.S.: Potwieradzam propozycję złożoną mi przez Lampre. To czy był to efekt negocjacji czy tak jak Pan mówi kwestia zauważenia mojej osoby na Tour de Pologne, jest sprawą prywatną.
 
bW: Czy myślisz, w wieku 32 lat masz jeszcze szansę zaistnieć wśród najlepszych zawodowców świata?
M.S.: Jak widać forma jeszcze jest. Czekałem na propozycje które dadzą mi motywację do dalszego ścigania się. Taka propozycja się pojawiła, zatem wraz z nią motywacja. To dla mnie dość duże wyróżnienie, z uwagi na fakt jak niewielu polskich kolarzy ściga się w grupach Pro Tour . Motywacja jest a to dla mnie ważne. Będę zatem starał się w ostateczności nie zawieść zaufania danego mi przez osoby które we mnie wierzyły lub uwierzyły, obojętnie czy to było efektem tylko mojej walki podczas Tour de Pologne czy całej mojej kariery sportowej.

Marcin Sapa (rocznik 1976) pochodzi z Konina. Od wielu lat jest jednym z czołowych polskich kolarzy szosowych. W swojej karierze wygrał m.in. etap Tour de Pologne w 2004r, Pomorski Klasyk w 2007 a jego największy sukces przyszedł w tym roku, gdy został mistrzem Polski ze startu wspólnego. Jesienią Marcin Sapa wziął udział w Tour de Pologne w barwach reprezentacji kraju i był jedną z najbardziej wyróżniających się postaci wyścigu. W nagrodę za waleczność zdobył koszulkę najaktywniejszego zawodnika 65. TdP. Marcin Sapa przez ostatnie dwa sezony był członkiem grupy DHL – Author. W roku 2009 będzie jeździł w kładzie jednej z najlepszych grup na świecie, włoskim Lampre.

FOTO: Krzysztof Jakubowski