Kapusta: Mam nową motywację (wywiad)

Wywiad z Sylwią Kapustą-Szydłak (Hitec Products - Mistral Home)

Drukuj

Po spektakularnych sukcesach w ubiegłym roku, Sylwia Kapusta - Szydłak nie zalicza tego sezonu do udanych. Brak nominacji na igrzyska spowodowany decyzją PZKol odbił się na całym roku 2012. Zawodniczka Hitec Products - Mistral Home nie składa jednak broni!

bikeWorld.pl: W obecnym sezonie zmieniłaś barwy z włoskiego Gauss RDZ Ormu na norweski Hitec Products - Mistral Home. Jak oceniasz przejście do nowej ekipy z perspektywy całego sezonu?
Sylwia Kapusta: Ekipę zmieniłam ze względu na wycofanie się jednego z głównych sponsorów w Gauss, przez co grupa została zamknięta. Dość wcześnie dostałam dobrą propozycję z Hitec Products i oczywiście mało czasu do namysłu.. Po części wyobrażałam sobie, że nastąpią duże zmiany itd., jednak nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie i jak to na mnie wpłynie.

W grupie, w której dyrektorem sportowym jest mąż jednej z zawodniczek atmosfera zawsze będzie co najmniej dziwna i nie zręczna.. a ogromna ilość podróży, jaką miałam w tym roku po prostu przerosła mnie i mój kręgosłup. Ale są też i pozytywne strony jazdy w Hitecu.. poznałam nowych i fajnych ludzi, podszkoliłam angielski, a ze z drugiej strony poznałam inne, niż włoski klimat, charakter, rodzaj pracy w grupie. Doświadczenie uważam wyniosłam duże, a na ile będę w stanie to wykorzystać, w niedalekiej przyszłości czas pokaże.
 


bikeWorld.pl: W ubiegłym roku zajęłaś 4. miejsce w klasyfikacji generalnej Giro della Toscana i 8. w kobiecym Giro d'Italia Donne. Czy dzięki tym sukcesom negocjowanie kontraktu z Hitec Products - Mistral Home było łatwiejsze?
Sylwia Kapusta: Oczywiście. Zdecydowanie jest lżej i lepiej, gdy się ma dobre wyniki, a także punkty UCI.

bikeWorld.pl: W tym sezonie notowałaś nieco słabsze wyniki niż w poprzednich latach. Oceniając na chłodno, co było tego przyczyną? Jak oceniasz starty w Internationale Thüringen Rundfahrt oraz Giro d'Italia?
Sylwia Kapusta: Przyczyn moich słabych wyników było kilka… nie mogę więc wrzucić wszystkiego do jednego worka. W szczegóły również nie chciałabym tu wnikać. Zaważyły głównie problemy ze zdrowiem, jak również nie przyjemna sytuacja z PZKolem. Po tym ostatnim fakcie przyznam, że odechciało mi się na długo wszystkiego, przestałam wierzyć w sprawiedliwość, w owoce po ciężkiej pracy itd… także kolejne starty były, jakie były… kiepskie!

 



bikeWorld.pl: Co uważasz za swój największy sukces w sezonie 2012?
Sylwia Kapusta: Spektakularnych sukcesów, jak w zeszłym roku, to nie miałam. Jednak osobiście uważam, że odniosłam dwa znaczące dla mnie sukcesy i zaliczę do nich wywalczenie nominacji olimpijskiej dla Polski i odnalezienie na nowo motywacji do ścigania po aferze z IO…

 

 


bikeWorld.pl: Najważniejszym wydarzeniem sportowym tego roku były igrzyska olimpijskie w Londynie. Pomimo tego, że byłaś najwyżej sklasyfikowaną w rankingu UCI zawodniczką z Polski, nie zostałaś nominowana na ten start. Co uważasz teraz o całej sprawie? Czy będziesz walczyć o start w igrzyskach w 2016 roku?
Sylwia Kapusta: Myślę, że większość się domyśla, jakie zdanie mogę mieć w tym temacie.. Oczywiście nieco ochłonęłam w perspektywie czasu, ale zdania nie zmieniłam. A w sprawie kolejnych igrzysk na razie wolę się nie wypowiadać..

bikeWorld.pl: Jak oceniasz wyjazd na zachód z Polski? Czy decyzję uważasz za słuszną? Ostatecznie to Londyn był jedną z przyczyn takiego kroku.
Sylwia Kapusta: Uważam, że wyjazd za zachód był najlepszym, co mogłam zrobić i jestem jak najbardziej zadowolona, inaczej bym nie osiągnęła tego co już mam, doświadczenia, znajomości, poznania prawdziwego kolarstwa. A Londyn….? Ja ze swojej strony zrobiłam wszystko, co mogłam, prywatne zimowe zgrupowania, starty i w końcu nominację olimpijską… a ostatnie zdanie nie należało do mnie. Pomimo tego uważam, że wykonałam dobry krok podpisując zagraniczny kontrakt.

bikeWorld.pl: W polskim peletonie kobiecym startuje niewiele zawodniczek, często po kilkadziesiąt na wyścigu, nie ma też wielu startów w kalendarzu. Czy uważasz, że istnieje szansa na mocny rozwój polskiego kolarstwa szosowego kobiet?
Sylwia Kapusta: Tak, ale tylko w przypadku, gdyby zmienił się sposób przygotowań już od podstaw, później szkolenia ze strony PZKolu, w tym zgrupowania i wyścigi zagraniczne lub stworzenie kilku grup zawodowych. Inny sposób to wyjazd polskich zawodniczek na zagraniczny kontrakt, gdzie z pewnością rozwój nastąpiłby szybciej, jeśli tylko psychicznie dałyby radę…

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Czy możesz nam już powiedzieć, gdzie będziesz się ścigała w przyszłym sezonie? Będzie to polska ekipa czy jednak nadal zagraniczna?
Sylwia Kapusta: Zdradzę tylko tyle, że nadal zagraniczna…

bikeWorld.pl: Czy nie myślisz o powrocie do MTB?
Sylwia Kapusta: Przechodziło mi to przez myśl i to nie raz, bo sentyment pozostał.. jednak póki co nie mam ani roweru ani czasu na MTB.. jedynie teraz jesienią, bądź zimą w ramach realizacji dodatkowego treningu.

bikeWorld.pl: W ekipie Hitec Products - Mistral Home ścigacie się na rowerach Scotta. Jak oceniasz rowery tej marki w wyścigowym zastosowaniu na szosie? Z ilu rowerów korzystasz na co dzień?
Sylwia Kapusta: Cenię mojego Scotta Foil za niezwykłą sztywność i lekkość oraz piękny wygląd…!:) Minusem natomiast jest wbudowany w ramie wkład na śrubę, która trzyma sztycę, zamiast typowej obejmy na ramę. Na co dzień korzystałam z jednego roweru, choś w pierwszej wersji miałam mieć trzy.. wyścigowy, treningowy i czasowy.

 

 

 

 


bikeWorld.pl: Jak udaje Ci się pogodzić na co dzień życie rodzinne i wymagający trening kolarski oraz wyjazdy? Czy ustaliłaś sobie jakiś czas, przez który zamierzasz się jeszcze poświęcać kolarstwu?
Sylwia Kapusta: Staram się całą jesień i połowę zimy spędzać w domu. Natomiast w sezonie od czasu do czasu wracam do domu, gdy nie mam wyścigów, albo mój mąż przylatuje do mnie. W tym roku bardzo dużo czasu spędziłam z rodziną, szczególnie w drugiej połowie sezonu. W czasie rozłąki mamy ciągły kontakt poprzez skype i telefon. Nie zastąpi to bycia razem, więc bywa też i ciężko. Ale zawsze są jeszcze przyjaciele, którzy w między czasie wiedzą jak pocieszyć.

Ja natomiast też mam taki charakter, że po prostu czasem wolę nie myśleć o tęsknocie i wówczas mocno angażuję się w treningi, diete, a potem wypoczynek czynny lub bierny, zależnie od dnia, które mijają mi coraz szybciej… Jak długo będę się jeszcze tak angażować, póki co nie wiem.. myślałam do Londynu.. a teraz… hmm… Życie zweryfikuje…

Fot.: archiwum własne zawodniczki